Polski działacz niepodległościowy, dowódca, żołnierz, polityk, Naczelnik Państwa polskiego w latach 1918–1922 i naczelny wódz Armii Polskiej od 11 listopada 1918, Pierwszy Marszałek Polski od 1920; dwukrotny premier Polski (1926–1928 i 1930),twórca tzw. rządów sanacyjnych w II Rzeczypospolitej wprowadzonych w 1926 roku po zamachu stanu, współzałożyciel PPS i Szef Wydziału Bojowego PPS.http://
Kompilacja wypowiedzi Marszałka poszatkowana "pytaniami" niby robiącego z nim wywiad dziennikarza. Pomysł dobry, wykonanie trochę gorsze. Mocno chaotyczne kręcenie się wokół tych samych wątków. Brakuje mi chronologii czasowej albo chociaż tematycznej, a tak mamy kilkakrotny powrót do tematów wcześniej poruszanych i wydawało się, że zamkniętych. Wbrew tytułowi niewiele też mamy o terrorystycznym okresie życia Piłsudskiego - a szkoda, bo to mogła by być ciekawa opowieść. Za to mamy nudne bo mocno przydługie wynurzenia Marszałka o tym jak gardzi zupełnie niepraktyczną według niego demokracją, co jakąś tam szczególną nowiną nie jest. Jak na sensacyjny wywiad za mało sensacji - nie dowiadujemy się nic czego byśmy o Marszałku nie wiedzieli. Bo to, że był pieniaczem i cholerykiem, klnącym jak szewc o dyktatorskich zapędach to każdy chyba wie.
1989 był dziwnym rokiem dla wydawnictwa Książka i Wiedza, o którym można przeczytać, że w czasach PRL-u było głównym wydawcą literatury marksistowskiej. Opublikowało bowiem wówczas zarówno „Przemówienia” Wojciecha Jaruzelskiego, jak i „Rok 1863” Józefa Piłsudskiego. Zapewne druga pozycja miała pokryć koszt wydania pierwszej.
Na publikację składa się pięć pozycji marszałka na temat Powstania Styczniowego, w tym wykłady wygłoszone przez niego w 1912 r. w Krakowie. Dwie publikacje pochodzą sprzed I wojny światowej, trzy następne z lat dwudziestych. Ich wartość historyczna w odniesieniu do powstania jest niewielka. Piłsudski nie był bowiem historykiem ani człowiekiem pióra. Pewne lepiej wypadał jako mówca i taki też jest charakter jego opracowań. Dowiadujemy się z nich przede wszystkim o stosunku Piłsudskiego do powstania, jego wybuchu, szans oraz celów walki i jej taktyki, a także niektórych z czołowych postaci (np. nie przyznaje Romualdowi Trauguttowi „wielkości”).
Z pewnym uproszczeniem można powiedzieć, że późniejszy (czy równoległy w przypadku trzech pozycji) samotnik z Sulejówka w największym stopniu koncentruje się na wzniosłych ideach, które jego zdaniem kształtowały korzystną sytuację dla powstańców. Miały bowiem trzymać ze strachu wojska rosyjskie w ich garnizonach. O ile można zrozumieć takie podejście przez I wojną światową, biorąc pod uwagę konieczność rozbudzenia patriotyzmu w szerokich masach nie identyfikujących się do niedawna z polskością, o tyle na dłuższą metę jest ono nie do utrzymania.
Język wszystkich opracowań jest bardzo egzaltowany i przypomina gawędę o powstaniu opowiadaną w szlacheckich dworkach. Nie wciąga specjalnie czytelnika znającego historię i bardziej przypomina zdezaktualizowaną publicystykę polityczną. Zachwycić mógł tylko bezgranicznych fanów marszałka (jak np. Cat-Mackiewicz) lub tych, którzy nie szukają w książkach historycznych (aczkolwiek trudno te prace do nich zaliczyć) wiadomości, lecz emocji.
Mówiąc krótko – nie każdy człowiek czynu dobrze włada piórem (i na odwrót). Piłsudski - na szczęście dla potomnych - lepiej sprawdzał się w działaniu, niż w pisaniu.