„(…) to totalny paszkwil. Wzięli sobie wszystkie te sytuacje z mojej przeszłości, w których robiłem rzeczy nadzwyczaj fajne, nadzwyczaj bohaterskie i (przede wszystkim) nadzwyczaj seksowne i tak chytrze wszystko przeredagowali, żebym wyszedł na jakiegoś palanta! Ja! Jack Horner! Przedstawili mnie jako rozszalałe błazeńskie id o cudownej fryzurze, nic ponadto!”
zapraszam na recenzję ^_^
👉 https://magicznyswiatksiazki.pl/recenzja-jack-z-basni-ksiega-pierwsza-bill-willingham-lilah-sturges/
Baśnie to cykl niesamowicie nierówny. Ten tom jest tego świetnym przykładem. Zbiór otwierają 3 zeszyty niewiele wnoszące do fabuły. Są całkiem przyjemne gdyby nie no właśnie. Paskudne rysunki. Naprawdę twarze mogą się śnić po nocach a cała reszta nie jest wiele lepsza. Plus w mini arcu "opowieści wojenne" mamy czcionkę, która przez swoja stylizacje straszliwie utrudnia czytanie. Za to gdy zaczyna się tytułowy arc wszystko się zmienia. Rysunki wracają na typowy dla serii solidny/dobry poziom a fabuła jest świetna. Cały rok oczami naszych bohaterów jest bardzo nostalgiczny i nastrojowy. Mamy mnóstwo krótkich chwil uśmiechu ale i sporo małych i dużych tragedii. Śnieżka podejmuje ważną decyzje i o ile jej przedstawienie pasuje do reszty arcu to można czuć niedosyt, że tak ciekawy i ważny wątek zajmuje 3 strony (co nie zmienia faktu, że i tak łapie za serducho). I co mam więcej powiedzieć. Tak czy siak nie mogę doczekać się aż sięgnę po następny tom.