Brytyjski grafik, malarz, twórca komiksów. Matka artysty była Polką. Simon Bisley współpracuje z magazynem Heavy Metal oraz z największymi amerykańskimi wydawnictwami komiksowymi, m.in. z DC Comics, Marvel Comics, Verotik. Autor komiksów: "ABC Warriors", "Lobo", "Sláine: Rogaty bóg", "Batman/Judge Dredd: Sąd nad Gotham".http://simonbisleyart.com/
CONSTANTINE NA WSI
Milligan pisze, a Bisley rysuje. Czy trzeba lepszej rekomendacji dla komiksu? świetny scenarzysta, znakomity rysownik i jeden z najlepszych tytułów w dziejach komiksu. To się musiało udać. I udało. Niby taki one-shocik (aż żal, że w moje ręce wpadł tylko ten zeszyt),ale sprawnie, zgrabnie i w ogóle zrobiony. Jest co poczytać, szybko i konkretnie, ze wszystkimi najważniejszymi dla serii elementami, jest na co popatrzeć, bo Biz, choć szkicem jakby leci, świetnie to robi. A efekt finalny jest taki, że liczę, iż Egmont jeszcze „Hellblazera” nam wyda. Ot choćby właśnie run Milligana, który jest bardzo przyjemny.
Chas ma na wsi domek. Właściwie to jego żona, ale na jedno wychodzi. I to właśnie tam wprowadza się na chwilę, ale jednak, John, chcąc przeczekać policyjną obławę na niego. A jak John, to wiadomo, nic nie pójdzie tak, jak powinno, choć o chatkę miał dbać i w ogóle. Kiedy więc zanurza się w rytuale magicznym, a co za tym idzie i we wspomnieniach sprzed kilku lat, gdy w barze spotkał napaloną na siebie kobietę, coś zaczyna być nie tak i już wkrótce nasz mag będzie musiał zmierzyć się z kolejnym koszmarem…
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2023/09/hellblazer-259-cottage-peter-milligan.html
Bardzo fajny akcyjniak. Pracowała przy nim masa autorów, lista rysowników naprawdę robi niemałe wrażenie. Dzięki temu czuć różnorodność stylu i przywiązania do szczegółów. Sama fabuła skupiająca się na organizacji 1001 agentów ratujących świat przed kataklizmami i zaglądą całkiem fajny. Sporo elementów sci-fi i bardzo trafne porównanie na końcu do Mission Impossible. Z drugiej strony trochę te zeszyty są za krótkie, mogliby je nieco wydłużyć i złożyć w jedną całość, bo tak są trochę oderwane od siebie, z drugiej strony można to czytać małymi dawkami i też będzie dobrze. Jestem zdania, że takie albumy są jak najbardziej potrzebne. Gdzie bohaterowie nie prowadzą w myślach głębokich analiz, które ciągną się przez wielkie dymki tylko wymieniają się krótkimi zdaniami i od razu biorą się do roboty. Tutaj jedyna analiza płynie z centrali GP i na jej podstawie budowany jest plan działania , praktycznie zawsze "na żywca".