Na początku jest dużo suchych danych, ale potem jest coraz lepiej. Szczególnie zainteresowały mnie opisy konkretnych ludzi, którzy zostali zesłani do obozów specjalnych. Nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie niesprawiedliwości, które ich dotknęły. Tamte czasy to dla mnie czysta abstrakcja. Pomimo, iż mogę powiedzieć, że doświadczyłem pewnego cierpienia w życiu, jak każdy z nas, to nie jestem w stanie wyobrazić sobie co bym czuł, gdybym znalazł się na miejscu tych ludzi. Proszę sobie tylko wyobrazić, że idziecie ulicą po zakupy albo zmęczeni z pracy i nagle zaczepia Was policjant. To niewinne spotkanie kończy właściwie Wasze normalne życie, ponieważ tak jak stoicie jesteście wysyłani do obozu, gdzie słowo "ludzkie" przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie.
Od lat trzydziestych w Związku Radzieckim mogły być gorsze jedynie lata dwudzieste, czterdzieste lub jakiekolwiek inne. Niesłychana historia, o dziwo lepiej udokumentowana niż działania niejednego obozu pracy, gdzie nie ma nawet śladu po barakach czy mogiłach zmarłych więźniów. Ileż wysiłku kosztowało władze ZSRR wymyślenie systemu deportacji ( a nie, w tym już carat był niezły),opracowanie planów wywózek i potencjalnych korzyści płynących z przesiedleń ludzi na dziewicze tereny Syberii, skrupulatne wyliczenie kosztów całej operacji i…. totalne spieprzenie wszystkiego. Po tym strasznym epizodzie widać cały ruski bardak w pełni – produkcja ton sprzecznych ze sobą dokumentów, zatrzymania przypadkowych ludzi zamiast „elementów zdeklasowanych”, brak pieniędzy i w ogóle zaplecza logistycznego, wzajemne zwalanie na siebie odpowiedzialności przez dziesiątki idiotycznych i zupełnie zbędnych urzędów, no i wielka, potężna, wszechogarniająca i niezawiniona krzywda ludzka. Nie mnie oceniać akty kanibalizmu na przeklętej wyspie. Ale jeśli chodzi o władze tego największego na świecie więzienia, zwanego dla niepoznaki „państwem” , gdzie wszystkie cele są od lat przepełnione niewinnymi ludźmi – mam ochotę powtarzać za Zolą - J’accuse! Swoją drogą radzieccy dysydenci to całkiem "ludzkie” paniska – Niemcy swój niechciany element ludzki po prostu by zagazowali – tak jak to czynili w latach 30 i 40, a ci – proszę – dali szanse na nowe wspaniałe życie na zsyłce…