Autodafe. Sztuka unicestwiania książek Michel Onfray 6,2
ocenił(a) na 77 tyg. temu Właściwie nie wiem, czy o tej książce pisać, w miejscu gdzie lubi się czytać, w domyślę przede wszystkim (ale, nie tylko) książki. Tytuł okładkowy jeszcze może znośny. Autodafe - to (wśród wielu znaczeń) publiczne wykonanie wyroku śmierci na heretyku, czyli temat znany i wielokrotnie przerabiany. W podtytule "sztuka unicestwiania książek", czyli mniej więcej się zgadza. Święta Inkwizycja, kościelne indeksy, palenie książek itd., czyli rzeczy dawno minione i nieaktualne.
A właśnie, że nie! Tak pisze autor Michel Onfray - swego czasu zasłynął "Traktatem ateologicznym" - dosyć znany wolnomyśliciel i ateista. O czym traktuje więc książka? O paleniu książek bez stosów, przy czym aby uchylić rąbka tajemnicy muszę przytoczyć tytuł Wprowadzenia: 'Lewicowa faszosfera". Niby fraza trochę enigmatyczna, ale mimo wszystko zbitka robi wrażenie, Szczególnie, że do tej pory kojarzono faszyzm z prawicą. Przypominam, że lewica to te(ci) co każą m.in. wyp...ć. A komu każą wyp.. we Francji, bo rzecz dotyczy ojczyzny Zidane'a. Zidane to piłkarz, którego kryciem zajmował się swego czasu słynny Byku według rad swojego trenera: "Byku kryj Zidana".
Czyli komu ? Jest trochę tego. Jest cały czas na tapecie Sołżenicyn, Hautinghton ( ten od zderzenia cywilizacji)i wielu innych( źle piszących o Mao, o islamie, dobrze o chrześcijanach) , ale nazwiska bardziej rozpoznawalne nad Sekwaną.
Taktyka - zdaniem Onfraya - sprowadza się do znanej metody: "Jeśli chcesz zabić swojego psa, powiedz, że ma wściekliznę,"czyli taki podpadnięty jest islamofobem, rasistą, przyjacielem fundamentalistycznych...chrześcijan, pedofilem, zwolennikiem tezy o zderzeniu cywilizacji itd.
A co dzieje się później?
Metody są różne. Przede wszystkim do akcji wkraczają media głównego nurtu, uniwersytety, wydawnictwa, reklama, kino i to one, dzień w dzień sączą jedyną słuszną wersję opisu świata. Do tego dochodzą prominentni filozofowie. dziennikarze, myśliciele, ideolodzy, influencerzy, stacje telewizyjne, kanały radiowe, miliarderzy i diler... nie, nie dilerzy narkotykowi- chyba, że samochodowi - nie popierają tej narracji.
Do tego dochodzą szykany administracyjne, zamknięte ścieżka awansu, problemy z publikacją prac naukowych dla "zarażonych wścieklizną".
I w ten sposób odbywa się przepływ nieskrępowanej myśli w wolnym, zachodnim świecie... zdaniem Michela Onfraya.