Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mark Cotta Vaz
7
7,0/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
282 przeczytało książki autora
161 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
The Twilight Saga Breaking Dawn Part 1: The Official Illustrated Movie Companion
Mark Cotta Vaz
6,3 z 6 ocen
13 czytelników 1 opinia
2011
Zaćmienie. Ilustrowany przewodnik po filmie
Mark Cotta Vaz
7,2 z 97 ocen
182 czytelników 7 opinii
2010
Szalone życie Meriana Coopera, twórcy King Konga
Mark Cotta Vaz
7,3 z 3 ocen
22 czytelników 1 opinia
2010
Księżyc w nowiu. Ilustrowany przewodnik po filmie
Mark Cotta Vaz
6,8 z 91 ocen
161 czytelników 13 opinii
2009
Zmierzch. Ilustrowany przewodnik po filmie
Mark Cotta Vaz
6,8 z 100 ocen
160 czytelników 9 opinii
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Zmierzch. Ilustrowany przewodnik po filmie Mark Cotta Vaz
6,8
Dużo pięknych ilustracji. Jako że uwielbiam i książkę i film, bardzo ciekawiło mnie to, jak powstawał film. Bardzo dużo ciekawych informacji.
Po przeczytaniu, fajnie jest obejrzeć jeszcze raz film. Inaczej się ogląda jak się wie kilka rzeczy. :)
Jeśli ciekawi Cię to jak powstawał film, sięgnij po książkę, lecz nic innego tam nie znajdziesz.
Szalone życie Meriana Coopera, twórcy King Konga Mark Cotta Vaz
7,3
W świecie dziecięcej wyobraźni przewija się taki motyw, że ktoś jest np. dzielnym pilotem i świetnym sportowcem albo np. odkrywcą i sławnym piosenkarzem. Jak ktoś czytał "Mikołajka" to wie o co chodzi a jak nie czytał to może nawet pamięta z własnego dzieciństwa. Potem oczywiście zostaje się dorosłym i np. przez całe życie jest się biurokratą i chodzi do biura. Ma tak pewnie z 99,99% populacji.
Merian Cooper miał to szczęście, że urodził się w czasach stworzonych dla ludzi niespokojnych duchem i można powiedzieć, że swoje życie wycisnął jak cytrynę. Był właśnie kimś takim, kim każdy chłopiec chce być. Wychowanek bogatej rodziny z amerykańskiego Południa, wyrzucony dyscyplinarnie z Akademii Marynarki Wojennej, dziennikarz, pilot wojskowy, podróżnik i odkrywca, reżyser i producent filmowy, biznesmen i propagator nowych technologii związanych z kinem. Dla polskiego czytelnika najciekawszy jest oczywiście wątek jego życia związany z Polską. Gdy skończyła się I wojna światowa Cooper wyjechał do Polski tłuc bolszewików jako pilot Eskadry Kościuszkowskiej. Zestrzelony i wzięty do niewoli przeżył mnóstwo przygód (starczyłoby na niezły film) aż w końcu wrócił do Polski. Do Stanów trafił z pustymi kieszeniami w polskim, wojskowym płaszczu, który oddał bezdomnemu w Nowym Jorku. Podróżował, kręcił filmy, rozkręcał linie lotnicze. Jako filmowiec robił głównie kino w dzisiejszym odczuciu nieco kiczowate, o tajemniczych krainach i starożytnych ludach. Miał naprawdę odjechane pomysły, z których tylko niektóre (np. King Kong) udało mu się zrealizować. Lubił nowinki techniczne, propagował kolor w kinie, przyczynił się do rozwoju efektów specjalnych. Był zaangażowany w tak wiele dziedzin, że wśród nazwisk jego znajomych i współpracowników przewijają się zarówno pisarze SF, znani filmowcy jak i politycy czy wielcy amerykańscy dowódcy. Gdy wybuchła II wojna światowa to zrezygnował ze stanowisk i w wieku 50 lat wstąpił do Latających Tygrysów. Taki gość.
Teoretycznie książka o kimś takim to samograj. Faceta, który był chodzącą energią należałoby opisać w krótkich żołnierskich słowach i bez udziwnień. Autor wykonał naprawdę potężną pracę, książka ma cały rozdział poświęcony źródłom, obszerny indeks nazwisk i mnóstwo przypisów. Szkoda tylko, że autor lubi kwiecisty styl i w jego pracy pełno jest zdań w stylu "Chennault, emerytowany oficer lotnictwa, był twardy jak wiejski gościniec i surowy jak pejzaże północno-wschodniej Luizjany, które odkrywał jako mały chłopiec, uganiając się po skąpanych w słońcu polach bawełny, dębowych zagajnikach i mokradłach". Nic dziwnego, że wyszło mu ponad 600 stron. Na dodatek, mam takie wrażenie, że tłumacz też nieco skiepścił sprawę. Jednak czyta się to szybko a książka będzie bardzo ciekawa dla każdego, kto interesuje się historią kina i po prostu - historią.