Słowa miłości Peggy Waide 6,2
Lubię dobre romanse. Lubię oderwać się i przez chwilę pobuszować w obcym świecie. I czasami mi się to nawet udaje. Tak było i tym razem.
Niby książka krótka, niby nic wielkiego, ale jednak czytało się bardzo przyjemnie. Zdecydowanie do moich najulubieńszych scen należy spotkanie bohaterów, kiedy on jeszcze nie jest odkrytym onym, a jedynie lub aż, poetą. Powielając modne reklamy – bezcenne. I tak, wiadomo było, że mistyfikacja zostanie odkryta szybciej niż najszybszych, ale i tak było miło.
Tak, pewnie można byłoby się czepiać. Głównie pewnie o zachowanie bohaterów, zasad panujących w towarzystwie. Panuje pewna rozwiązłość zarówno w sferze zachowań jak i rzucanych słów. Ale z ręką na sercu, średnio wrażliwy czytelnik miast skupiać się na problemach, szybko wejdzie w intrygę i razem z bohaterami będzie poszukiwał złego szpiega.
Można się pośmiać, można i chwilkę podenerwować. Można pokręcić głową z niedowierzaniem, ale i przyjemnością. To po prostu całkiem dobry kawałek literatury romansowej. I tyle. I czasami to wystarczy. Niekiedy nie potrzeba nic wielkiego, przesadzonego, przeładowanego, aby czytelnik odczuł przyjemność z kontaktu ze słowami. Prosta forma niekiedy jak znakomita do oddania uczuć i emocji bohaterów.
Polecam, to dobry, nieskomplikowany romans historyczny. Na tyle zachęcający, że chętnie przeczytałabym kolejną książkę autorki. Kiedyś, za jakiś czas, ale przeczytałam. I tyle. Może nawet poszukam w tej samej serii.