Marketing Drakuli Igor Kozura 8,0
ocenił(a) na 24 lata temu Ta książka jest nieporozumieniem. Jestem totalnie zaskoczony jej wysoką oceną. Dodatkowo intryguje mnie szalona rozbieżność w ocenach, ponieważ albo są bardzo wysokie (głównie 9 i 10) albo skrajnie niskie. Nie rozumiem skąd się to bierze.
Wracając do książki - jest to bardzo słabe dzieło pod każdym względem. Sama książka jest wydrukowana najtańszym możliwym pomysłem i sposobem. Kojarzycie takie książki po 4-5 zł, typu księgi aforyzmów, znaczenie imion albo tanie romansidła, które sprzedawane są na wyprzedażach, dodawane do gazet, itp? Dokładnie ten styl papieru, druku i edycji znajdziemy w Marketingu Drakuli.
Książka jest zrobiona czysto pod zarobek. Najbardziej przyłożyli się do okładki, jako głównego bodźca do zakupu. Do druku został użyty gruby papier, a w tekście jest bardzo dużo przerw i odstępów, do sztucznego tworzenia objętości. Jest naprawdę ogrom stron, które zapisane są tylko w 1/4 - 1/5. Jeśli szybko kartkuje się książkę, widać skalę tego zabiegu.
Dodatkowo coś, co poirytowało mnie najbardziej - każda, dosłownie KAŻDA opisywana fobia kończy się jednym i tym samym "podsumowaniem" dla czytelnika:
“CO MOŻNA SPRZEDAWAĆ ZA POMOCĄ USP PRZESADNEJ [tu nazwa fobii np. doksofobia]:
1. Spróbujcie samodzielnie sporządzić listę towarów i usług z aktualnego rynku reklamy, ofert handlowych, których unikatowa oferta sprzedaży (USP) opiera się na tej fobii.
2. Spróbujcie sobie wyobrazić, jak skupiając się na tej fobii, można zwrócić uwagę klientów na wasz towar lub usługę.
Jeśli w tracie wykonywania tego zadania nagle sami poczuliście strach, to przeczytajcie powyższy tekst i wynotujcie zaproponowane uprzejmie przez autorów wyjaśnienie, dlaczego w ogóle nie warto się bać.”
Żeby bardziej obrazowo przedstawić problem: w książce podane są 62 fobie, każda z nich zakończoną jest tą formułą na około pół strony. Oznacza to, że gdyby zebrać ten powtarzalny fragment z całej książki w jednym ciurku, to przypadłoby tylko na niego około 30 stron!
Sama wartość merytoryczna jest dla mnie równie wątpliwa. Na tyle książki przedstawia się aż trzech (!) autorów, którzy podają swoje długie tytuły zawodowe i miejsca pracy. Szkoda, że nie przyłożyli się do napisania książki w ten sam sposób, co w zrobieniu sobie autoreklamy. Treść to typowa masówka, którą jeden copywriter napisałby w kilka dni. Są to genialne porady na zasadzie: "ludzie, którzy boją się ciemności chętnie będą kupowali latarki". Pomysły marketingowe i możliwości zarobku na każdej z podanych fobii to tak naprawdę poziom rozmowy, którą można by przeprowadzić z przypadkową osobą w sklepie stojąc w kolejce.
Za książkę zapłaciłem 32 zł. Jest to chyba najgorzej wydana przeze mnie kwota na literaturę. Miałem wystawić jedną gwiazdkę ale daję dwie za to, że ktoś wypisał różne, nawet ciekawe fobie. Nie polecam, żałuję i jeśli zobaczę jeszcze dzieło któregoś z tych autorów, ominę szerokim łukiem.