Jak się dogadać: 92 małe sztuczki na osiągnięcie wielkiego sukcesu w relacjach z ludźmi Leil Lowndes 7,4
ocenił(a) na 68 lata temu Po bardzo dobrych opiniach i niełatwym znalezieniu jednego używanego egzemplarza na allegro jestem rozczarowany.
Daję zaledwie pięć gwiazdek, bo książkę tę czytałem długo, mocno na siłę, a w końcu wiele punktów przelatywałem, czytając jedynie podsumowanie.
Oczekiwałem książki, która da cenne wskazówki w komunikacji z ludźmi. Objaśni dlaczego jedni ludzie są zawsze w centrum zainteresowania, są lubiani, bez względu na gafy jakie popelniają, bez względu na to jak się zachowują. Oczekiwałem też książki, która daje rady dotyczące pewności siebie, rady które będą nawet lekko egoistyczne i aroganckie.
Niestety nie podoba mi się styl w jakim napisana jest ta książka, a od ciągle powtarzającego się określenia "wielkie koty" o "wielkich graczach" można nabawić się awersji do kotów.
Jestem osobą, która robi notatki z takich książek, często bardzo obszerne. Jednak na 92 "sztuczki" wypisałem zaledwie 34 jakkolwiek warte uwagi, ale jeśli miałbym z tej listy wypisać naprawdę cenne wskazówki, byłoby ich co najmniej dwa razy mniej.
Jak wiele książek tego typu, jest dobra na początku. Świetnie opisane jak można manipulować ludźmi wzrokiem, zyskiwać ich zainteresowanie, szacunek. "Wlepione spojrzenie", świetna technika, bardzo dodająca pewności siebie.
Świetnie opisana technika pomagająca utrzymywać prawidłową postawę, z głową i szyją wysoko ku górze. Jednak ta metoda nie jest odkrywcza, można o niej przeczytać w każdej podobnej książce, choć na uwagę zasługuje wskazówka, która pomaga utrzymywać tę postawę.
Bardzo cenne wskazówki przy poznawaniu ludzi, jak zadawać dobre pytania, jakich pytań nie zadawać, oraz jak udzielac odpowiedzi, aby osoba zadająca pytania chciała dalej je zadawać.
Niestety jednak przeważająca treść tej książki traktuje o tym jak podlizywać się innym, jak najlepiej wypadać przed nimi. Co zrobić aby poczuli się wyjątkowo..... Takie wkupywanie się, czynienie każdego ruchu głęboko przemyślanym, aby czasem druga strona nie poczuła się urażona..
Nie podoba mi się to i nie tego oczekiwałem. Mam też nieodparte wrażenie, że sama autorka nie rozumie do końca jakimi zasadami kierują się "wielkie koty". Z całą pewnością myślą oni przede wszystkim o sobie, a ludzi zjednują sobie głównie pewnością siebie i atrakcyjnością.