Absolwent łódzkiej Filmówki i niemieckiej Filmakademie Baden - Württemberg. Reżyser, scenarzysta, animator, rysownik, współprowadzi studio Human Ark. Jest autorem nagradzanych na całym świecie krótkich filmów animowanych: „Headless”, „Mysz”, „Pingwin”, „Drzazga”.Przez dekadę zdobywał doświadczenie w międzynarodowych studiach animacji, m.in. w Disneyu, Prana Studio, czy legendarnym Digital Domain w Los Angeles, gdzie pracował jako animator przy nominowanych do Oscara „Ja, robot” oraz „AeonFlux”. Odpowiadał za reżyserię i animację wstawek filmowych do gry „Fight Club” na podstawie filmu Davida Finchera. Był głównym animatorem przy „Świtezi” Kamila Polaka. Wawszczyk jest jednym z reżyserów „Jeża Jerzego” (na podstawie komiksów Leśniaka i Skarżyckiego),pełnometrażowej polskiej animacji dla dorosłych, która przyciągnęła do kin 120 000 widzów i otrzymała nagrody m.in. SpiritAward w Nowym Jorku i Grand Prix na festiwalu SICAF 2012 w Korei Południowej.
Wyreżyserował około 200 spotów reklamowych, wiele z nich razem z Kamilem Polakiem. Jego krótkie filmy animowane „Headless”, „Mysz”, „Pingwin”, „Drzazga” zdobywały nagrody na całym świecie. Dla studia Human Ark napisał scenariusze i wyreżyserował kilka odcinków serialu dla dzieci „Kacperiada”.
Jest twórcą niezwykle popularnych krótkich filmików animowanych wykorzystujących spontaniczne nagrania jego 5-letniego syna „Słońce i woda”.
Obecnie, jako reżyser i scenarzysta, pracuje nad pełnometrażowym filmem „Podróż smokiem Diplodokiem”, inspirowanym komiksami Tadeusza Baranowskiego.
Trudno nie patrzeć na Fungae przez pryzmat poprzedniego komiksu Wojtka Wawszczyka. Wyłania się tutaj pewien schemat - po tych dwóch lekturach stawiam nieśmiałą tezę, że Wawszczyk to taki trochę "Lemire-na-odwrót". Tj. o ile u kanadyjczyka każdy komiks jest opowieścią o potędze rodzinnych więzi, tak u rodzimego twórcy rodzina staje się czymś wypaczonym, destrukcyjnym, co niby popycha bohaterów naprzód, ale jednocześnie próbuje spętać ich w jakąś emocjonalną fuzję, odebrać indywidualność, pasożytować na potrzebie samodzielności. Zupełnie jak te tytułowe grzyby. No bo właśnie, podobnie jak w "Panu Żarówce", Wawszczyk swoją opowieść ubiera w fantastyczne metafory, ale ani na chwilę nie gubi przy tym ukrytej pod powierzchnią prawdy psychologicznej - tak trafnej, że aż druzgocącej. I ponownie daje nam smutną, ale ostatecznie budującą opowieść o sile jednostki, która podejmuje nierówną walkę o zróżnicowanie swojego kruchego "ja" z toksycznego systemu rodzinnego. Mocna rzecz.
https://www.instagram.com/polishpopkulture/
MAŁY EDIT, bo serio, mógłbym o tym komiksie pisać długo: spośród analogii do "Pana Żarówki" warto jeszcze wskazać niepełnosprawnego ojca. Tutaj ta niepełnosprawność jest postępująca, zwieńczona GENIALNĄ sceną, w której cała rodzina dosłownie wariuje, gotując się w oparach choroby. Poraziło mnie, jak bardzo jest mi to znajome. I jeszcze na koniec kwestia "byłem ci w ogóle potrzebny?" - absolutna emocjonalna rozpierducha.
Komiks jest przepięknie zilustrowany. Rysunki są bardzo klimatyczne i świetnie ukazują nam ten świat
Fabuła nie jest jednoznaczna, autor chce nam coś przekazać, co nie jest trudne.
Podczas lektury, albo raczej oglądania komiksu, bawiłam się świetnie. Są tu dość okrutne sceny, nawet obrzydliwe, ale one tylko dodają smaku tej historii.
Cieszę się, że miałam możliwość lektury tego komiksu.