Prawie historyk sztuki, a prawie nie. Rodowita Wrocławianka, ale zakochana w Pradze.
W 2014 rozpoczęła publikacje swoich prac na portalu wattpad.com, chociaż swoje pierwsze spotkania z piórem doświadczyła pisząc na niepublicznych blogach.
Przez dwa lata była recenzentem amatorskich opowiadań na Wattpad, skąd na dobre przyjął się jej “lisi” pseudonim, udzielając się przy okazji w artykułach dotyczących kunsztu literackiego. W tym samym czasie uczęszczała na warsztatach Kreatywnego Pisania organizowanych w Ramach Forum Pisarskiego Dzieci i Młodzieży organizowanych przez Europejską Stolicę Kultury Wrocław 2016 we współpracy ze Stowarzyszeniem Pisarzy Polskich.
Również w 2016 związała się z grupą literacką Ailes, dzięki której udało się zadebiutować skromnym opowiadaniem w antologii “Godzina Diabła”, mającej premierę w październiku 2017 roku. Wciąż działając w publicystyce i amatorskiej pracy korektora, pojawiła się gościnnie z artykułem “Choroba Fantastomanów” na blogu Marii Kuli.
Nie tylko publicysta i prozaik, czasem poeta, nigdy niespełniony dramatopisarz. Od zawsze do szarego końca fantasta. Nie stroni od opowieści realistycznych: dramatów, groteski i powieści obyczajowych, ale jest gotowa wypróbować każdą konwencję literacką w imię poszerzania horyzontów i rozwijania umiejętności.
Pasjonatka sztuki w każdej formie, co widać i czuć w jej twórczości. Zakochana w muzyce, tańcu i teatrze, aktywnie bierze udział w wydarzeniach kulturalnych, co mogłaby robić całe życie. Uparcie dąży do rozwijania swojej pasji, by móc faktycznie spędzić resztę życia jako koneser sztuki i literat.https://www.facebook.com/liswamikulska/
Zdawało mu się, że widzi klucze różnokolorowych ptaków, zmierzających w kierunku srebrnego globu. Ich pióra mieniły się tysiącem iskier, a d...
Zdawało mu się, że widzi klucze różnokolorowych ptaków, zmierzających w kierunku srebrnego globu. Ich pióra mieniły się tysiącem iskier, a długie ogony falowały na wietrze. Wespół z innymi ptakami tworzyły tęczę. Zagubioną i samotną wstęgę kolorów, pośród mroków nocy, do której współczująco migotały gwiazdy.
"Czasem lepiej nie wiedzieć"
Lubicie kiedy bohaterami opowieści są zwierzęta? "Biały Puchaty Króliczek" Lisa W. A. Mikulskiej to historia napisana z perspektywy tytułowego Króliczka. Jest opisem jego przygód i doświadczeń życiowych, a co ważniejsze doświadczeń związanych z ludźmi.
O czym konkretnie jest "Biały Puchaty Króliczek"? W skrócie o ekspansji gatunku ludzkiego, braku jakiegokolwiek poszanowania dla otaczającego nas świata oraz okrucieństwie do którego się uciekamy aby zapewnić sobie wygodę życia - nie przetrwanie. Mówimy tu o ludzkiej chciwości.
"Ludzie biorą więcej niż jest im potrzebne , a i tak nie lubią się dzielić."
W trakcie lektury miałam przebłyski wspomnień prac twórczych traktujących o tych samych rzeczach o których opowiada opowieść Króliczka. Pierwszym z nich jest performance artystki Jacqueline Trade, która przez dziesięć godzin pozwoliła na sobie wykonywać eksperymenty jakim poddawane są zwierzęta na których testuje się kosmetyki. Wszystko to odbyło się w witrynie sklepowej. W trakcie tego przedsięwzięcia widzowie mogli podpisywać petycję o zakazie testowania kosmetyków na zwierzętach.
Drugim jest film pt. "Ziemianie", dokument ukazujący jak bardzo eksploatujemy nasza planetę i ją wyniszczamy zapominając, że nie jesteśmy jej jedynymi mieszkańcami, a bez jakichkolwiek skrupułów przychodzi nam jej wyniszczanie.
"- Czasem lepiej nie wiedzieć - powiedział Szczur (...)
- Dlaczego? (...)
- Niektórych taka wiedza mogłaby...zabić."
W tej opowieści pojawiają się też inne zwierzęta jak np. szczur, kruk lis. Epizod z tym ostatnim przypomina mi bohatera innego opowiadania autorstwa Leigh Bardugo "O lisie który chciał być za sprytny". Mimo że jest to opowiadanie fantastyczne, przedstawia podobną tematykę, która dotyka w tej historii Króliczka.
Bohaterowie do końca opowieści pozostają ufni względem człowieka, gdyż nie wierzą w zło gatunku ludzkiego. Sami powinniśmy poczuć jak zdradza się nasze zaufanie i doświadczyć na własnej skórze katuszy które gotujemy innym.
"Biały Puchaty Króliczek" jest dziełem dla czytelnika w każdym wieku, niezależnie od preferencji czytelniczych. Uważam że dzieci również powinny przeczytać tą książkę - moim zdaniem tak się buduje świadomość świata w którym żyjemy od najmłodszych lat. Pytanie tylko czy na nią nie jest za późno? Żyjemy w myśl słów piosenki Kasi Nosowskiej: "Za mało wszystkiego co można być mieć.", a my ciągle chcemy mieć więcej niż nam potrzeba - nieważne jakim kosztem. Przyznam że, napisanie tej recenzji przyszło mi z wielkim trudem i lektura tej książki pozostawiła nie zasklepioną raną w moim sercu.
Zapraszam na mojego bloga https://ksiezycmipowiedzial.blogspot.com/
http://smag-rekomendacje.blogspot.com/
I tak oto w moje ręce trafiła antologia Literackiej Grupy Ailes, dotąd znanej głównie z publikowania swoich tekstów poprzez Chomikuj czy Wattpad. Zgodnie z opisem, miała to być hipnotyzująca podróż. Historie przedstawione w tej sporych wymiarów książce miały zawładnąć moimi zmysłami, wciągnąć w otchłań mrocznych doznań niespodzianek, przenosząc tym samym do świata, który staje się realny tylko w jednym momencie – gdy będę miała dość odwagi, by im towarzyszyć. Jak widać opis bardzo intrygujący, a 660 stron i ciekawa okładka sprawiają, że nie jeden czytelnik z chęcią po nią sięgnie. No właśnie, miała mieć to wszystko. Miała… a jak wyszło?
Dwadzieścia jeden krótkich tekstów o jednej tematyce. Poza delikatnymi literówkami i błędami, była to prawdziwa przygoda. Widać, że jest to pierwsza antologia po delikatnych niedociągnięciach. Świetnie bawiłam się przy tekstach D.B. Foryś, zwłaszcza tekst dotyczący Tessy Brown. Autorkę poznałam dzięki jej dwóm powieścią i pokochałam Tessę. Nic zatem dziwnego, że powrót do jej przygód był dla mnie świetną zabawą i emocjonalną przejażdżką. Zaskoczeniem była dla mnie „Maska Demona” Agaty Głowacz. Świetnie napisana, doskonale przygotowana i z tym cudownym powiewem świeżości. Niby temat oklepany, ale naprawdę dobrze mi się czytało i ubolewałam, iż się już skończyło. Chciałam jeszcze! A na zakończenie przeczytałam równie dobry tekst „Squire’s Castle” autorstwa Zuzanny Bukowskiej. Kto nie polubiłby Josie i jej prób walki z Ciemnymi. Byłam bardzo ciekawa, czy się jej uda i jaką drogę przyjdzie jej pokonać.
Podsumowując: Dwadzieścia jeden różnych tekstów, a każdy autor miał inne podejście do tematu, inny styl pisania i własną wyobraźnię do przekazania. Ogólnie wyszło naprawdę fajnie. Sporo nowych osób, które postanowiłam poszukać w innych tekstach, antologiach, by przekonać się, jak bardzo rozwijają swój warsztat. Naprawdę dobrze się bawiłam i wiem już, że z chęcią pozwolę się wciągnąć w kolejną tematyczną antologię. Czy polecam? Owszem. Zwłaszcza, by poznać nowych autorów debiutujących na naszym rynku. Warto.