Żelbeton Angelika Szelągowska-Mironiuk 7,8
ocenił(a) na 86 lata temu Czy można oddać na kartach literatury kwintesencję, prawdę i realizm życia w taki sposób, by móc w pełni w ów obraz uwierzyć i odnaleźć w nim odbicie nas samych...? Do tej pory miałam wątpliwości w tym względzie, powodowane tym oto faktem, iż literatura rządzi się swoimi prawami, w których to realizm zajmuje daleko odleglejsze miejsce, aniżeli efektowność, widowiskowość, czy też błyskotliwość fabuły. Jednak oto po lekturze książki Angeliki Szelągowskiej - Mironiuk pt. "Żelbeton", muszę zmienić ten pogląd. Dlaczego...? O tym słów kilka w poniższej recenzji.
Fabuła tej niepozornych rozmiarów powieści skupia się na losach pewnej specyficznej, łódzkiej rodziny z jednego z typowych, szarych blokowisk. Mąż, żona i dziecko - Andrzej, Dorota i Krzysztof, tworzący trudną, patologiczną, wypełnioną przemocą, nałogami, biedą i szarą codziennością łódzkiej egzystencji rodzinę. W tym mieszkaniu żyje, dorasta i uczy się świata Krzysiu, któremu to najpierw towarzyszymy w jego wkraczaniu w dorosłość, a następnie już w dojrzałym życiu. Życiu, wypełnionym traumą przeszłości i błędami swoich rodziców, które to niestety nie dają o sobie zapomnieć i wbrew najważniejszemu marzeniu Krzysztofa - byciu innym niż jego ojciec, prowadzą go ku przepaści...
"Żelbeton" to bardzo odważna, bezpośrednia i szczera opowieść o naszym dusznym kraju, naszej szarej rzeczywistości i nas samych, których to życie nie przypomina w żadnej mierze tego, o jakim marzyliśmy... Znajdziemy tu historię zagubionego człowieka, który z każdym kolejnym rokiem życia podejmuje coraz to gorsze i dramatyczniejsze wybory, prowadzące go przez świat nałogów, przemocy, samotności i samo zatracenia, przed którym nie ma ratunku... To pesymistyczna, brutalna, ale i ze wszech miar prawdziwa wizja życia polskich blokowisk, w których to zaciszach czterech ścian odbywa się swoista rozprawa przemocy i biedy, zaś jej wynikiem jest wyrok skazujący dla kolejnych pokoleń domowników, którzy nie będą w stanie wyrwać się z tego życiowego bagna...
Pod względem fabularnym mamy tu do czynienia z prostą, niezbyt skomplikowaną i złożoną historią życia głównego bohatera, którą to wypełniają krótkie chwile szczęścia i nadziei, jak i też znacznie dłuższe etapy zagubienia. Romanse, prawdziwa miłość, skomplikowane relacje rodzinne - wszystko to wypełnia strony tej książki, której puentą jest zaskakujący i wielce tragiczny finał. I choć opowieść ta liczy jedynie 144 strony, to autorce udało się zawrzeć tu tak wiele wydarzeń, emocji i poruszających scen, iż nie sposób wyjść z podziwu dla Pani Angeliki. Każda strona, każde zdanie i każde słowo są tutaj niezwykle ważne, potrzebne, kluczowe, jak i również dające nam nie tylko atrakcyjne przeżycia czytelnicze, ale także i wiele refleksji do przemyśleń nad naszym życiem...
Sercem tej opowieści jest bez wątpienia postać głównego bohatera - Krzysztofa. Bohatera z krwi i kości, pełnego skrajności, wad, nałogów i ułomności, a co za tym idzie podejmującego masę złych wyborów i decyzji. To postać, która z jednej strony budzi nasze współczucie, litość i żal, ale z drugiej także i wielką irytację i niezrozumienie tego, jak bardzo brnie on ku samemu dnu życia. Myślę, że największe i najciekawsze emocje budzą tu sceny opisujące jego relacje z kobietami, które tak bardzo uwypuklają traumy, rany i lęki Krzysztofa przed tym, by dać się kochać i móc cieszyć szczęściem... To mocna, trudna i wielce skomplikowana postać, której odkrywanie na kartach tej opowieści, stanowi wyjątkowe doświadczenie...
Wielką siłą tej książki jest jej autentyczność. Autentyczność tak w zakresie samej fabuły i losów głównych bohaterów, jak i też całej tej "blokowiskowej" otoczki, w jakiej rozgrywa się akcja książki. Mam tu na myśli świetne dialogi, autentyczny i stricte potoczny język, czy też chociażby sam klimat i koloryt osiedlowego życiu wśród żelbetonowych płyt. To również realizm ludzkiego upadku, a więc alkoholowego i narkotykowego nałogu, przemocy, przypadkowego seksu i odtrącenia pomocnej dłoni tych, którym to zależy na Krzyśku. Myślę, że trudno w polskiej literaturze o bardziej przekonujące i realistyczne oddanie świata zwyczajnych polaków z blokowisk, aniżeli to spotykane przez nas w niniejszej książce Pani Angeliki Szelągowskiej - Mironiuk.
Lektura tej powieści nie należy z pewnością do najłatwiejszych, gdyż niesiony na jej stronach bagaż emocji jak tak wielki, iż nie sposób przejść wobec nich obojętnie. Tak oto bowiem przeżywamy dramaty Krzysztofa i jego najbliższych, nie godzimy się na przemoc i biedę, odczuwamy bezsilność wobec powielania drogi błędów ojca..., co ma bardzo smutny i pesymistyczny wymiar, ale przy tym także i wielce intrygujący. Jest w tym bowiem pewna nutka niezdrowej fascynacji tym światem, tym ludzkim dramatem i tym upadkiem głównego bohatera, który dociera w końcu tam, gdzie nikt z nas nigdy nie chciałby dotrzeć... I niechaj to zdanie będzie najlepszą puentą tej recenzji książki "Żelbeton", która to ukazuje sobą życie takim, jakim jest naprawdę i jakim to czasami nie chcemy go dostrzegać...