Pisarka amerykańska. Jest główną konkurentką Danielle Steel w dziedzinie tzw. literatury kobiecej, choć jej książki to literatura zdecydowanie wyższego lotu. Urodziła się w 1948 roku w USA. Ukończyła anglistykę na Texas Christian University. Pierwsze kroki zawodowe stawiała jako modelka i prezenterka telewizyjna. Karierę literacką rozpoczęła pisując krótkie romanse i powieści historyczne pod kilkoma pseudonimami, m.in. jako Laura Jordan i Rachel Ryan. Od kilku lat publikuje pod własnym nazwiskiem, a jej utwory, współczesne romanse z wątkiem kryminalnym, regularnie pojawiają się na prestiżowych listach bestsellerów w USA i innych krajach.
Do najbardziej znanych powieści pisarki należą "Francuski jedwab" (1992),"Szarada" (1994),"Świadek" (1995) i "Na wyłączność" (1996). Łączny nakład książek Sandry Brown w 25 językach świata przekroczył 50 milionów egzemplarzy. Sandra Brown mieszka w Arlington w stanie Teksas z mężem Michaelem i dwójką dzieci.http://www.sandrabrown.net
Jesteś wściekła. Nie tłum gniewu, nie zamykaj go w sobie. Daj mu upust. Wywołaj awanturę. Wrzeszcz i miotaj się. Rzucaj przedmiotami. Rób, c...
Jesteś wściekła. Nie tłum gniewu, nie zamykaj go w sobie. Daj mu upust. Wywołaj awanturę. Wrzeszcz i miotaj się. Rzucaj przedmiotami. Rób, co chcesz, tylko nie bądź tak cholernie spokojna i opanowana [...]
Mam bardzo mieszane uczucia z przewagą po stronie rozczarowania.. przeczytałam a raczej wytrwałam do końca bo nie mam w zwyczaju nie skończyć książki. Chyba za dużo wszystkiego w tej książce się pojawiło.. połączenie romansu, thrilleru, kryminału, sekty,Indianie, fantasy bo w sumie "Melina i Hart" byli niczym nieśmiertelni uciekając tyle razy wyszkolonym żołnierzom.. Nie no ewidentnie coś tu autorce nie poszło.. Myślę, że po tych 50 stronach można było spokojnie skończyć lekturę bo kolejne prawie 500 stron nic szczególnego nie wniosło.. Czytałam wiele książek, gdzie koniec można było przewidzieć w połowie, ale tutaj było to nadzwyczaj tandetne.. Jest to moja pierwsza pozycja tej Pani i chyba ostatnia.
I ponownie utwierdziłam się w przekonaniu, że czasem na warto czytać opinii przed rozpoczęciem danej książki. Fakt czasem pomagają one w podjęciu decyzji, czy sięgnąć po daną lekturę, ale potrafią też zniechęcić. Z tego powodu sceptycznie podchodziłam do tej książki, ale cieszę się, że nie dałam się odwieść od pomysłu jej przeczytania. Ponieważ przyjemnie spędziłam z nią czas, szybko się czyta, zwroty akcji nie są na tyle inwazyjne, że idzie się pogubić w trakcie akcji, jak czasem bywa w poniektórych opowieściach. Dodatkowo zawarty w niej romans nie gra pierwszoplanowej roli - co dla mnie jest dużym plusem. Jest jedynie miłym dodatkiem. Natomiast, jeśli chodzi o zakończenie książki, zaskoczyłam się. Nie spodziewałam się takowe obrotu spraw. Może dla niektórych rozwiązanie sprawy wydaje się banalne, lecz właśnie najprostsze zabiegi, często okazują się najlepszymi.
Jeśli, kiedyś ktoś spyta mnie o przyjemną książkę na jesienno-zimowe wieczorowe pory z pewnością ją polecę, bo nużąca nie jest, a bywają momenty, kiedy ciężko ją odłożyć.