Dariusz "Maleo" Malejonek. Urodzony, by się nie bać Magdalena Nierebińska 6,7
ocenił(a) na 87 lata temu "Nie muszę już pragnąć sukcesu, zdrowia, władzy, żebrać o to wszystko albo brać to siłą. Nie muszę zabiegać o to wszystko, co pochłania ludzi aż do wariactwa."
Da się pisać o Bogu bez napinki? Da się!
Wspaniała książka nie tylko o tym jakie to szalone jest życie muzyka i jak dredy pomagają w przedarciu się przez afrykańską dżunglę, ale też o tym, jak wiara wpływa do życia, wypełniając je po brzegi i zmieniając sposób patrzenia na świat.
Sięgnęłam po tę biografię po serii bardzo słabych książek o muzykach, na które trafiałam od dłuższego czasu. Maleo mnie miło zaskoczył. "Urodzonego (...)" czyta się jak świetną, wciągającą opowieść. Muzyk nie wyciąga starych brudów, nie próbuje wywołać sztucznej sensacji, nie robi z siebie boga reggae polskiej sceny. Bez pompy opowiada o szalonej młodości swojego pokolenia, która przypadła na ciężkie czasy komuny, o pierwszych warszawskich klubach, podróżach, wspomina ludzi, z którymi współpracował, przytaczając cudowne anegdoty.
Wspaniale jest poznać historię człowieka, który skutecznie walczy ze słabością, która wielu (a na pewno mnie) pochłania: pogonią za pieniądzem, ciągłym staraniem się, by być zauważonym, ciągle docenianym, otoczonym grupką zawsze uśmiechniętych znajomych. Maleo stwierdza w jednym z rozdziałów, że nigdy za bardzo nie oszczędzał, a jeżeli pojawiły się jakieś pieniądze to były wydawane na różne bieżące potrzeby. Twierdzi, że nigdy nie przeliczał nierwowo pieniędzy, nie starał się podporządkować wszystkiego temu, aby je pomnożyć. Imponujące.
Oczywiście bardzo ważnym elementem życia Malejonka jest wiara (elementem? czy czymś więcej?). Moment nawrócenia, etapy rozwoju na ścieżce wiary, upadki, pokusy - wszystko to opisane bez sztucznego patosu, prób nawracania na siłę. Maleo nie ukrywa swoich potknięć, które zdarzają mu się też w momentach silnie związanych z przeżyciami religijnymi; opisuje wierzenia ludzi, których miał okazję spotkać w czasie swoich podróży bez oceniania, za to próbując je zrozumieć i coś dla tych ludzi zrobić.
Niewielki minus za kwestie techniczne. Mimo wspaniałej okładki, czytelnej czcionki i przejrzystej Maleografii, książka się po prostu rozpada, rozkleja. Myślałam, że moje wydanie jest odrobinę uszkodzone i każdy rozdział noszę oddzielnie spięty spinaczami, ale sporo osób, które kupiły książkę, również męczy się z taśmą i dokleja wypadające strony. Jednak tak świetnie sklejona w całość opowieść skutecznie odciąga od tych słabiej sklejonych części ;) Polecam gorąco nie tylko fanom reggae.