Zaczynam doceniać różnorodność antologii. Tutaj pod hasłem Azja znajdziemy reportaże i o charakterze wrażeniowym i bardziej encyklopedycznym i skupione na jednostkowym przeżyciu i takie pokazujące szerszą perspektywę.
Wszystkie, poza jednym wyjątkiem, coś mi dały poznawczo lub emocjonalnie. Moimi faworytami są:
- Wryndawan, miasto wdów Anny Różańskiej przedstawiający sytuację wdowy w Indiach
- Carstwo lodu Piotra Malczewskiego opisujący, nieznany mi, obraz zimowego Bajkału
To był dobrze spędzony czas. Polecam.
Książka nie ma wiele wspólnego z tytułem. Nie jest to opowieść ani o ludziach, ani o przestrzeni, ani o drodze. Używanie słowa "drogą" nie wystarczy, by treść była zgodna z tytułem. Może sama książka jeszcze nie razi, ot zbiór dziwnie połączonych wrażeń z podróży, natomiast jej strona redakcyjna woła po prostu o pomstę do nieba! Aż dziw, że jakikolwiek redaktor podpisał się pod tym. Interpunkcja jest używana wybiórczo - doprowadza to do sytuacji, kiedy problematyczne jest zrozumienie zdania!; Zdania są pisane nielogicznie; redaktor przejawił się w tekście raz, dodając przypis w nawiasie, co tak kole w oczy, gdyż pasuje tam jak kwiatek do kożucha; gdyby usunąć wszystkie wielokropki (które pomagają wyrazić autorowi każdą emocję - wychodzi na jaw brak warsztatu pisarskiego autora),to książka mogłaby być o kilka stron cieńsza; liczba powtórzeń leksykalnych jest nie do przejścia; co trzeci akapit to retrospekcja i wyrażenie "jak już wcześniej pisałem". Poziom tej książki to słabej jakości licencjat na studiach zaocznych.
Książka opowiada w większości o historii powstania Transsibu. Informacje typowo wikipedyjne, nie zainteresują czytelnika. Mało jest "mięsa" - treści, opisujących przygody i życie na pokładzie kolei. Opowiadają o tym wyłącznie króciutkie rozdziały, przeplatane faktami historycznymi. Autor nie pisze spójnie. W nawiasach podaje liczne mało ważne dygresje. Jedną z moich ulubionych jest ta o pochodzeniu rodziny Wojciecha Młynarskiego. Książkę ratują piękne fotografie i jej aspekt encyklopedyczny.