Czwarty tom "Daredevila" ze scenariuszem Waida to dość obszerna lektura. Na zawartość tej cegły składa się 18 zeszytów i 3 specjale. Jest co czytać, a w komiksie dzieje się naprawdę dużo. Murdock w przerwach na pisanie swojej autobiografii i randek ze swoją dziewczyną, mierzy się z szeregiem różnych zagrożen i przeciwników (w tym tych dawno niewidzianych). Komiks czyta się lekko i przyjemnie. Nie jest to żadne arcydzieło, ale solidny odmóżdżacz, który warto przeczytać, aby zrelaksować się po ciężkim dniu pracy. Graficznie jest naprawdę fajnie. Kreska Samnee bardzo dobrze pasuje do fabuły oraz zabawniejszej i bardziej rozrywkowej wersji Matta Murdocka.
Bardzo nierówny to wydanie zbiorcze. Przez znaczącą część tego komiksu ziewałem niesamowicie nie mogąc się doczekać finału. Ale ostatnie zeszyty zawarte w tym wydaniu zbiorczym znacznie podniosły jego ocenę w moich oczach. Nie ma tutaj niestety niczego nowego - znowu pojawiają się podejrzenia, że Matt popada w obłęd, ktoś zdecydowanie robi mu pod górkę, a jego życie oczywiście powoli wali się w gruzach. Jako, że było to prezentowane już wielokrotnie to nie robi to już specjalnie wrażenia. Na szczęście ta cała mizeria w końcu biegnie do bardzo satysfakcjonującego finału. Mimo tego całościowo jest to jeden z najsłabszych komiksów o Daredevilu.