Vision Michael Walsh 8,0
Udało mi się w końcu sięgnąć po "Visiona" głównie ze względu na ogrom pozytywnych recenzji i porównań do twórczości Moore'a, którego uwielbiam. Muszę przyznać, że się nie zawiodłem, a wręcz komiks ten przerósł moje oczekiwania.
Tom King stworzył dzieło wybitne. Dawno nie czułem tylu emocji podczas czytania komiksu - a to mimo tego, że de facto już w pierwszych zeszytach King spojleruje nam zakończenie! Robi to jednak w takim kontekście, iż jedynie bardziej chcemy się zapoznawać z komiksem, a fabuła na swój mroczny i pełny niepokoju sposób sprawia, iż następne kartki przerzucamy coraz szybciej. Scenariusz mimo tego zabiegu ze spojlerem (scenarzysta musi mieć naprawdę dużą pewność siebie żeby zrobić coś takiego, więc szacun dla Kinga, bo absolutnie nie zepsuło to historii) nie jest oczywisty, a finałowy plot twist zostawił mnie ze szczęka na podłodze.
Również rysunki i kolory przyczyniają się do sukcesu tego tomu. Artyści w pozornie prostych, niewyróżniających się rysunkach potrafili znakomicie ukazać emocje na twarzach rodziny Visiona. Tak naprawdę i bez czytania dymków można stwierdzić, co te postaci czują i myślą. W opozycji do własnej rodziny pod tym względem stoi Vision, który najwięcej emocji ukazuje, gdy jest sam i rozmyśla. Jego przemyślenia są jednak jedną z moich ulubionych części tego komiksu, gdyż zmuszały one do refleksji nad tym czym właściwie jest człowieczeństwo i co oznacza być człowiekiem oraz podejmować własne decyzje o własnym losie... Motyw niby częsty, ale jak na superhero było to coś odświeżającego i niespodziewanego.
Jednakże dla mnie komiks ten jest w równym stopniu o Virginii - żonie Visiona, jak o nim samym. Jest ona zdecydowanie moją ulubioną i najciekawszą postacią z tego dzieła, gdyż jest po prostu najbardziej ludzka, a jej działania zmuszają mnie do zastanowienia się, czy ja również bym tak postąpił i czy postępowanie to zasługuje niewątpliwie na potępienie, czy może jest zrozumiałe i pod pewnym punktem widzenia ... sprawiedliwe?
W komiksie tym King operuje fatum w sposób bardzo ciekawy, przypomina mi to nieco niektóre lektury szkolne/tragedie greckie (ale w tym pozytywnym sensie!). Atmosfera mroku, depresji i właśnie tego ciążącego zagrożenia/nadchodzącej tragedii chwyta czytelnika od pierwszych stron i nie puszcza do zwieńczenia powieści.
Nie wiem czy z biegiem lat komiks ten stanie się klasykiem w Marvelu, tak jak Powrót Mrocznego Rycerza w DC i czy tom ten zapiszę się złotymi zgłoskami w historii komiksu niczym Strażnicy Alana Moore'a. Wiem jednak, że było to dzieło wybitne i wyróżniające się, które zasługuje na swoje miejsce na półce u każdego fana popkultury.
Po takiej recenzji można spytać właściwie czemu nie 10? Szczerze, to chyba głównym powodem było dla mnie dość niepotrzebne zaangażowanie Avengers - w dodatku nie w oryginalnym składzie, tylko tym przerobionym (wiem, że to pasuje do Marvel Now 2.0, ale eh). Nie jestem fanem Jane Foster jako Thora, czy czarnego Kapitana Ameryki - sorry. Ich udział oraz wstawki odwołujące się do serii Avengers uważam za niepotrzebne i odpychające dla czytelnika, który nie siedzi w Marvelu i serii tej nie czytał... Komiks moim zdaniem zyskałby jeszcze bardziej, gdyby zamiast walki z Avengers była sama konfrontacja z Tonym Starkiem i ogólnie pogłębienie relacji między tą dwójką - trochę zabrakło mi elementu "przyjaciel Tony" tak kojarzonego z Visionem i myślę, że byłoby to również przystępniejsze dla szerszego grona odbiorców - jak ktoś sięgnął po ten komiks, to raczej widział filmy Avengers z MCU.
Mimo to, niewątpliwie Vision to perełka gatunku superbohaterskiego i jeden z najlepszych komiksów ostatnich lat.