Czytamy w weekend
W ten słoneczny weekend Mateusz wybierze się do równie słonecznego Izraela, a Justyna odbędzie podróż w przeszłość, do Warszawy lat 30. XX wieku. Adam z kolei ucieka na północ, do Skandynawii. A na jakie literackie wycieczki wybierają się użytkownicy lubimyczytać.pl?
Miejsce pochodzenia. Czy warto się do niego przyzwyczajać? Może lepiej żyć tak, że „Jeżeli porcelana, to wyłącznie taka/ której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu”. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. To oczywiste, że miejsce, w którym się wychowałem, ukształtowało mnie w jakimś stopniu. Zwłaszcza lokalnie jestem z nim mocno związany. Uważam przy tym, że państwo, którego obywatelem mógłbym się poczuć, jeszcze nie powstało. W codziennym życiu ułatwia mi to podróżowanie i przyjmowanie wędrowców w swoim domu. Czy coś przy tym utrudnia? Na razie chyba nie. Może jedynie trudniej mi zrozumieć perspektywę ludzi zrośniętych z ziemią, ich świat.
Wtedy w sukurs przychodzi literatura, która odkrywa przede mną nieznane lądy. Reportaż „Polanim. Z Polski do Izraela” Karoliny Przewrockiej-Aderet składa się z opowieści o ludziach, którzy w jednym momencie zmienili całe swoje życie. Czy to wiedzeni wizją żydowskiego państwa po wiekach rozproszenia w diasporze, uciekając przed zbliżającą się Zagładą, czy też zmuszeni do wyjazdu krzywdzącą polityką – wyjechali. Wszędzie w tej historii jest ziemia, bliskowschodnie piaski albo centralnoeuropejska gleba i słodko-gorzki stosunek do niej. Cieszę się, że w weekend będę mógł się po niej przespacerować.
W ten weekend będę czytać książkę „Królestwo” Szczepana Twardocha, nominowaną w tym roku do literackiej nagrody „Nike”. Jest to kontynuacja doskonałego „Króla”, nominowanego w plebiscycie Książka Roku lubimyczytać.pl w 2016 roku.
W powieści poznajemy dalsze losy głównego bohatera – Jakuba Szapiry, jego rodziny oraz jego kochanki Ryfki. Kluczową postacią w tej historii jest nie Jakub, a Ryfka, która bierze na siebie odpowiedzialność za niego i właściwie utrzymuje go przy życiu. Dba o niego, dostarcza pożywienie i ukrywa przed światem. Podobnie jak w przypadku „Króla”, narracja jest rwana i chaotyczna, oddaje jednak rozpad świata bohaterów, zarówno tego wewnętrznego, jak i miasta, w którym się ukrywają. Niemniej jednak lektura od pierwszych zdań wciąga na dobre.
Użytkowniczka malseir_79 pisze:
Nie znajduję słów na określenie tej książki… Od wczoraj trwam w zachwycie i nie chcę go niczym zaburzać…
Już dziś liczę na podobny, niczym niezaburzony zachwyt!
Używam reportażu, ponieważ to jest świetne narzędzie poznawcze […]. W toku procesu pisania dowiadujesz się wiele o świecie, o rzeczywistości. – Filip Springer podczas spotkania na Pol'and'Rockowej Akademii Sztuk Przepięknych
Robię to wszystko po to, by wyjaśnić sobie rzeczy, których nie rozumiem. Piszę tak, jak chciałbym, by ktoś mi to wyjaśnił. – Springer w rozmowie z Michałem Wybieralskim dla poznańskiej „Wyborczej”
Te dwa wyimki pokazują, dlaczego cenię reportaże Filipa Springera. Czytając jego książki, nie mam wrażenia, że autor popisuje się przede mną swoją erudycją czy tym, że miał okazję być w miejscach, w których ja nie byłem. Opowieść o świecie, którą dostaję od poznańskiego dokumentalisty, sprowadza się do odpowiedzi na z pozoru błahe pytania.
Dlaczego?
Co się stało?
Tak jak wtedy, gdy wraz ze Springerem przemierzałem całą polskę powiatową w „Mieście Archipelag”; razem patrzyliśmy oczami jego bohaterów na byłe miasta wojewódzkie i wspólnie zastanawialiśmy się nad tym, co (i kiedy) się tak naprawdę wydarzyło, że polska rzeczywistość nie jest kolorowa.
Dlatego chętnie sięgnę po najnowszy – tym razem skandynawski, opowiadający o prawie Jante – reportaż Filipa Springera. I zobaczę, na jakie tym razem pytania będziemy szukali odpowiedzi.
A na marginesie. Dodatkowym, bardzo rzadko zauważanym atutem dokumentów Springera jest ich szata graficzna. Autor, który z aparatem nie rozstaje się od czasów licealnych i magazynu młodzieżowego „Przeciąg”, opatruje swoje reportaże fotografiami, które są nie tylko ilustracją mającą wprowadzić w klimat książki, ale i wartością dodaną do tekstu.
I to jest drugi powód, dla którego z przyjemnością sięgnę po „Dwunaste”.
komentarze [231]
W ten weekend czytałam Bona. Zmierzch Jagiellonów. Zakończyłam "Dziewczyny od szyfrów"
Historia Polski nigdy mi się nie znudzi.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
W ten weekend postawiłam na mistrzów kryminału retro.
Skończyłam awanturę z Piłsudskim w tle Już nikogo nie słychać a teraz zmieniłam klimat na lwowski...Liczby Charona
Miłego weekendu!!
Piastowie od Mieszka do Kazimierza. Miłość i władza
Podaruj mi jutro
W niedzielę zaczynam "Kolor jej serca" Barbary Mutch. Znów Afryka, ale może teraz bardziej dostępna. Kolor jej serca
Lilianna, bardzo Ci dziękuję. Pozdrawiam Cię serdecznie