Czytamy w weekend
Przed nami kolejny weekend, a to znaczy, że czas sięgnąć po nowe książki. No, chyba że jak Mateusz wygrzebiecie ze stosu hańby swój zaległy prezent urodzinowy. A obok Mateusza w naszym cotygodniowym cyklu pojawią się Adam z powieścią Johna Grishama i Ewa z albumem „Krótka historia jednego zdjęcia”.
Chciałbym dzisiaj przenieść się na chwilę w przeszłość. Konkretnie do początku marca 2014 roku. Nie pamiętam niestety daty dziennej. Mógł to być na przykład piątek, 7 marca. Nie wiem, nie przypomnę sobie. Umownie możemy przyjąć, że chodzi o ten dzień. Okoliczności są następujące – na horyzoncie widać już wiosnę, ale zima nie odpuszcza. Średnia temperatura wynosi cztery stopnie. Nie pada (tak, sprawdziłem to). Premierem w Polsce jest jeszcze Donald Tusk (dopiero we wrześniu zastąpi go na tym stanowisku Ewa Kopacz). Chociaż dla tej opowieści ma to takie samo znaczenie, jak to, że prezydentem Armenii był wtedy Serż Sarkisjan, a Barbadosu Freundel Stuart. Kilka dni wcześniej miałem urodziny. W weekend zaprosiłem więc znajomych na piwo z tej okazji, do nieistniejącego już irlandzkiego pubu przy ul. Szewskiej w Poznaniu. Koleżanki z mojej ówczesnej pracy dały mi wtedy w prezencie książkę. Było to „Ostatnie rozdanie” Wiesława Myśliwskiego. Bardzo mnie ten podarek ucieszył. Powieść ukazała się parę miesięcy wcześniej, we wrześniu 2013 roku, i od dnia premiery cieszyła się sporym uznaniem. Nie wiem dlaczego od razu po nią nie sięgnąłem, to też spowijają mroki niepamięci. Niejednokrotnie w tej rubryce wspominałem, że moje książki często leżakują zanim je przeczytam. Ale pięć lat to sporo, nawet jak na moje standardy. Od tego czasu owa książka stała się papierowym wyrzutem sumienia na moim nocnym stoliku. Do teraz! Będę ją czytał w długi weekend.
Jeśli nie mówi wam nic nazwisko Jakub Kuza, to pewnie skojarzycie nazwę jego fanpage’a na Facebooku: „Krótka historia jednego zdjęcia”. Stronę tę śledzi ponad 101 tysięcy osób. Dlaczego? Ponieważ autor ma niebywały talent do łączenia obrazu ze słowami. Przedstawiając zdjęcie – niektóre sprzed lat, inne z czasów nam współczesnych – w zwięzły, ale jednocześnie pełny i barwny sposób opisuje scenę na nim uwiecznioną. Okazuje się, że czasem to, co pozornie widzimy, niewiele ma wspólnego z prawdą i aby w pełni to zrozumieć, należy poznać jakiś fakt, wydarzenie, biografię.
Na fanpage Jakuba Kuzy natrafiłam, gdy jeden z moich znajomych na Facebooku zaszerował jego post ze słynną fotografią przedstawiającą marynarza całującego pielęgniarkę na Times Square w dniu zakończenia wojny. Młodość, energia, radość i oczywiście miłość – to bije z tego zdjęcia, prawda? Otóż nie do końca – okazało się, że młoda kobieta jest siłą trzymana przez napastliwego mężczyznę i zdjęcie de facto ukazuje scenę przemocy. Takich niezwykłych historii Jakub Kuza zna więcej, a niedawno pięknie wydany przez Znak album umożliwia czytelnikowi przyjrzenie się każdemu szczegółowi na fotografiach. Kilka otwartych na chybił trafił stron wciągnęło mnie już bez reszty, bo swoje opowieści doskonale snują i fotoreportażyści, i sam autor książki.
Od dziecka interesowałem się sportem. Najpierw jak każdy mały chłopiec chciałem być gwiazdą piłki nożnej, później, w czasach zawołania „ hej, hej, tu NBA” Włodzimierza Szaranowicza i niesamowitych wyczynów Michaela Jordana, moje zamiłowania przestawiły się w kierunku koszykówki. Równocześnie chłonąłem wszelką wiedzę sportową, zarówno tą dotyczącą historii poszczególnych dyscyplin, jak i najlepszych zawodników. A jak stawałem się starszy, to zacząłem postrzegać sport jako szerszą opowieść, której osiągnięte wyniki są tylko jedną składową. I może wbrew pozorom nie najważniejszą? Silne więzi w drużynie, zawiązujące się przyjaźnie na odległość, które potrafią przetrwać rozłąkę nierzadko liczoną w tysiącach kilometrów. Trenerzy, którzy młodym zazwyczaj zawodnikom potrafią zastępować ojców. A to wszystko podszyte rywalizacją o miejsce w składzie, które może zagwarantować sławę i pieniądze. Czyż nie brzmi to wszystko jak dobry pomysł na książkę sensacyjną? Z tego powodu z chęcią sięgnę po „Czuwanie” Johna Grishama, którego głównym bohaterem jest Neely Crenshaw, wracająca na pogrzeb swojego trenera była gwiazda licealnej drużyny futbolu amerykańskiego.
komentarze [231]
Skończyłam Krąg niewinnych i zaczynam Policjanci. Bez munduru
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Wlasnie skonczylam Kobieta w oknie i zaczelam
Więźniowie geografii, czyli wszystko, co chciałbyś wiedzieć o globalnej polityce
Ja czytam:
Jestem śmiercią oraz Służące do wszystkiego
Dzisiaj sięgnąłem po :
Spektrum
Pierwsza część zrobiła na mnie spore wrażenie i świetnie wypadła. Na razie jestem na początku i wygląda na to, że może znów okazać się wspaniałą lekturą na jaką liczę :).
w ten weekend u mnie Pani Henryka i morderstwo w pensjonaciei Wśród ludzi mojego miasta
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postKontynuuje Pakt Ribbentrop-Beck. Czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post