Opinie użytkownika
Redakcyjny rekord roku: dawno nie spotkałam tylu błędów w jednym tomie.
Jeśli ktoś jest w stanie, lepiej zrobi czytając książkę w oryginale.
Ciekawy eksperyment, tylko tekstu szkoda.
Zamiast sięgać po zupełnie niepotrzebne "Serce ciemności" warto przeczytać "nowe" (już kilkuletnie) tłumaczenie "Jądra ciemności" Magdy Heydel.
Nie umywa się do pierwszego tomu. Nieciekawe, przerysowane postacie, przewidywalne rozwiązania fabularne, przedziwne dialogi. Czytając ma się wrażenie, że to znacznie wcześniejszy tekst autora, przypadkiem dokooptowany do opowieści o Trisolaris. Dyskusyjna redakcja też nie pomagała w lekturze.
Nie polecam.
Komiks genialny, ale zabrakło polskiej redakcji. Szereg literówek i kanciastych zdań skłania mnie do wymiany polskiej wersji na angielską :(
Pokaż mimo to
Słabsze niż pierwsza część. Barry zostaje psychopatą. Fabuła cały czas zapowiada coś ponad historyjkę o szaleńcu, ale nigdy, nawet w historii jego dzieciństwa, nie dostajemy nic więcej.
W efekcie jedno kadrowe zakończenie zdaje się jak cała ta część: niepotrzebne i mało ważne.
Szkoda bardzo.
To żadna Uczta Wyobraźni.
Książka nie zawiera jednej głębszej myśli, za to absurdalnie dużo taniej przemocy i seksu. Nie każda opowieść musi mieć porywającą fabułę, ale nic nie tłumaczy nieciekawych, za to irracjonalnie zachowujących się bohaterów.
Całość ma 900 stron, przynajmniej o 700 za dużo...
Meh.
Miejmy nadzieję, że nikt historii nie będzie się z tej powieści uczył...
To przyzwoita powieść, choć przeważające w tekście zdania proste mocno mnie na początku irytowały. Pasowały mi do opisów poszarpanych, partyzanckich potyczek, ale znacznie mniej do dialogów.
O fałszywym obrazie przedstawionych w tekście postaci historycznych napisano już wiele i ciężko się z tymi...
Przeczytałam wyłącznie "Portret nietoty", bo tylko to opowiadanie posiadam.
Interesująca zabawa słowami i konceptami, ale zabrakło mi głębszej myśli.
Jak na możliwości Jacka Dukaj: słabe.
Przeczytałam wyłącznie opowiadanie Roberta M. Wegnera "Jeszcze jeden bohater", bo tylko to posiadam.
Opis świata przeważa nad potężną dawką patosu (PATOSU), stąd 6, a nie 5 gwiazdek.
Mieszkańcy poszukiwali Celu, a ja Sensu.
Nie możemy pochwalić się sukcesami na tym polu.
Wertykalny świat jest fascynujący, niestety, tego samego nie można powiedzieć o postaciach. Towarzyszka Murka wygląda na żywcem wyjętą z "Planety Małp" Novę. Słabo, jak na XXI-wiek.
Mimo to pomysł dobry, a miejscami czytało się to z wypiekami na twarzy. Miejscami.
Antologia o zróżnicowanym poziomie, ale wg mnie lepsza od solarisowego "Próżnego robota". Pewnie dlatego, że za najsłabsze opowiadania uznaję te o wynalazcy Gallegherze (sztampa to mało powiedziane!), a tych jest tutaj znacznie mniej.
Może nie literatura najwyższych lotów, ale dla opowiadań o rodzinie Hogbenów warto.
Bardzo sprawnie napisana historyjka o .... niczym.
I to chyba największa jej wada: znajomy świat, znajome postacie, tylko sensu brak. Fabuła wydaje się być dołożona na siłę, byle znane twarze miały się w czym poruszać.
Świetnie się czyta, tylko na koniec niewiele zostaje.
Na tle wszechobecnego szmelcu fantasy na pewno można gorzej trafić. Szkoda, że do poziomu opowiadań...
Pomysł światów równoległych, do których można przenieść się przy pomocy ziemniaka, wydawał się dosyć zabawny.
Niestety, ten rodzaj humoru skończył się na etapie budowania urządzenia z ziemniaka, a dalej było tylko gorzej. W dużym skrócie "Długa Ziemia" to powieść drogi bez pomysłu. Postacie są sztampowe i, poza trzecioplanowymi, zupełnie nieinteresujące.
Całość sprawia...
Mam ogromny sentyment do drugiego tomu Kronik - była to pierwsza z książek z serii o Smoczej Lancy, którą przeczytałam. Trylogia czytana od drugiego tomu wydawała się bardzo interesująca: fabuła miała wiele niewyjaśnionych wątków, w efekcie wydawała się dość złożona, a całość - te kilkanaście lat temu - czytało się z wypiekami na twarzy.
Niestety, pierwszy tom Kronik to...
Niestety, znane nazwiska nie są żadną gwarancją jakości. Poza dwoma wyjątkami opowiadania są nudne, miałkie i zupełnie nie warte czytania. Mam wrażenie, że nawet zagorzali fani znanych serii fantasy (Pern, Shannara) będą rozczarowani.
Warto sięgnąć jedynie dla Gaimana i Martina.