Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Ta historia to niezwykle ciężki bagaż emocjonalny. Historia ukazująca wszelki wachlarz emocji, od chwil radości, nadziei, do smutku, żalu i gniewu.
Akcja toczy się w ogarniętym epidemią grypy świecie, co bardzo przypomina naszą rzeczywistość z początku 2020 roku. Miejscem wydarzeń jest głównie szpital, gdzie w ciągu zaledwie trzech dni dochodzi do wielu sytuacji, które odcisną piętno na bohaterach powieści.
Książka porusza swoją treścią, zmusza do refleksji nad ludzkim życiem oraz nad jego marnością.

Ta historia to niezwykle ciężki bagaż emocjonalny. Historia ukazująca wszelki wachlarz emocji, od chwil radości, nadziei, do smutku, żalu i gniewu.
Akcja toczy się w ogarniętym epidemią grypy świecie, co bardzo przypomina naszą rzeczywistość z początku 2020 roku. Miejscem wydarzeń jest głównie szpital, gdzie w ciągu zaledwie trzech dni dochodzi do wielu sytuacji, które...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Czarodziejki W.I.T.C.H. Księga 1 Francesco Artibani, Alessandro Barbucci, Elisabetta Gnone
Ocena 8,5
Czarodziejki W... Francesco Artibani,...

Na półkach: , , ,

Pamiętam zbieranie gazetek W.I.T.C.H. w dzieciństwie, wszystkie te gadżety, a przede wszystkim słynne karteczki. Jako mała dziewczynka byłam urzeczona tym światem, uwielbiałam te pięć nastolatek, które były odważne, walczyły z potworami i ratowały świat przed złem. I z perspektywy czasu patrząc na te komiksy, wcale nie są dziecinne, wiele wypowiedzi bohaterów jest wartościowych i dających do myślenia. To historia, która nadal jest aktualna, pomimo prawie 20 lat istnienia. Bardzo mnie to cieszy, że komiksy zostały zebrane i ponownie wydane. Z chęcią skompletuję całą kolekcję <3

Pamiętam zbieranie gazetek W.I.T.C.H. w dzieciństwie, wszystkie te gadżety, a przede wszystkim słynne karteczki. Jako mała dziewczynka byłam urzeczona tym światem, uwielbiałam te pięć nastolatek, które były odważne, walczyły z potworami i ratowały świat przed złem. I z perspektywy czasu patrząc na te komiksy, wcale nie są dziecinne, wiele wypowiedzi bohaterów jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To jest ta Hannah, którą pokochałam za "Słowika", "Wielką samotność" oraz "Zimowy ogród"!
Piękna, wzruszająca i poruszająca historia dwóch dziewczyn - Tully i Kate, które poznają się w momencie, kiedy jedna potrzebuje drugiej. Następnie śledzimy ich dorastanie obfitujące w liczne problemy i kryzysy wieku dojrzewania - od braku akceptacji, przez pierwsze zauroczenia czy nawet gwałt. Dziewczyny stają się kobietami, które chcą podążać za swoimi marzeniami, lecz po drodze każda z nich coś gubi...
Tully gra pierwsze skrzypce, jest wulkanem energii, wszędzie jej pełno. Doświadczona przez życie, chce odnieść sukces i udowodnić, że jest wartościową osobą. Odnosi spektakularny sukces, ale sukces nie zawsze równa się szczęściu.
Kate podąża za swoją najlepszą przyjaciółką. Chociaż w głębi duszy pragnie czegoś innego, skrywa to przez wiele lat. Dopiero kiedy zakłada rodzinę, przypomina sobie co pragnęła jako młoda kobieta. Jednak czy dane jej będzie spełnić swoje marzenia?
Nie wiem jak Hannah to robi, ale znowu się wzruszyłam, a przysięgam, że zdarza się to bardzo rzadko! Ta historia rozdziera serce na milion kawałeczków, a po jej skończeniu nie można o niej tak łatwo zapomnieć...
I wspomnę tutaj jeszcze o serialu na Netflixie. Serial nie umywa się do książki. Bardzo nie podobały mi się wprowadzone zmiany, przez co powstał serial inspirowany książką... Może taki był zamysł, może ktoś nie chciał kopiować oryginału i ja to szanuję i rozumiem, ale fanką nie zostałam, a i drugiego sezonu oglądać nie zamierzam.

To jest ta Hannah, którą pokochałam za "Słowika", "Wielką samotność" oraz "Zimowy ogród"!
Piękna, wzruszająca i poruszająca historia dwóch dziewczyn - Tully i Kate, które poznają się w momencie, kiedy jedna potrzebuje drugiej. Następnie śledzimy ich dorastanie obfitujące w liczne problemy i kryzysy wieku dojrzewania - od braku akceptacji, przez pierwsze zauroczenia czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak wiadomo wszystko, co związane z mediami społecznościowymi zmienia się bardzo dynamicznie, dlatego książki wydane kilka lat temu są już nieaktualne.
Ta pozycja jest trochę inna. Autorka podejmuje tutaj problem Facebooka, jego wpływu na osoby z niego korzystające, ale uwzględnia w swoich badaniach również te osoby, które konta na Facebooku nie mają. Bardzo ciekawe były badania przytoczone w książce. I właściwie czy myśląc o badaniach nad wpływem Facebooka zastanawiamy się nad osobami, które tego konta nie mają? Czy w ogóle zastanawiamy się nad sposobami komunikacji osób, które nie mają konta? Odpowiedź w większości przypadków brzmi "nie". A autorka właśnie zwraca uwagę na te osoby.
Zazwyczaj jest tak, że kiedy znajdujemy się w nowej grupie, chcemy mieć jakiś kontakt z członkami. W takich sytuacjach proponuje się utworzenie grupy na Fb jako coś naturalnego. Kiedy ktoś nie ma tego konta, sugerujemy jego założenie, bo przecież lepiej, że jedna osoba będzie musiała się dostosować niż pozostałych kilkanaście...
Autorka przytacza również przyczyny, jakie kierują ludźmi podczas zakładania profilu na Fb.
Podsumowując, jest to bardzo ciekawa pozycja pod względem przytoczonych badań, z których możemy wyciągnąć własne wnioski oraz refleksje.

Jak wiadomo wszystko, co związane z mediami społecznościowymi zmienia się bardzo dynamicznie, dlatego książki wydane kilka lat temu są już nieaktualne.
Ta pozycja jest trochę inna. Autorka podejmuje tutaj problem Facebooka, jego wpływu na osoby z niego korzystające, ale uwzględnia w swoich badaniach również te osoby, które konta na Facebooku nie mają. Bardzo ciekawe były...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W swoim życiu naczytałam się już sporo thrillerów. I wydaje mi się, że coraz trudniej napisać o czymś nowym, świeżym, co nie byłoby już wykorzystane w innych książkach. Z racji tego, że miałam okazję przeczytać "Rozgrywkę" właściwie trochę przez przypadek, chętnie skorzystałam z tej okazji, mając gdzieś z tyłu głowy liczne opinie znajomych oraz osób w social mediach.
Może zacznę od plusów. Uwielbiam motyw gry, rywalizacji, zawodów czy zamknięcia bohaterów w jednym miejscu bez możliwości wyjścia, ucieczki w książkach, o czym świadczy moja bezkresna miłość do "Igrzysk śmierci" <3 Co prawda to, co działo się tutaj, czyli utknięcie bohaterów w pensjonacie bez możliwości wydostania się, bardzo przypominało mi kryminał Agathy Christie "I nie było już nikogo", który tak na marginesie jest moim ulubionym, ale okej, nie będę się tutaj czepiać, bo to jest dosyć popularny motyw. To, co zasługuje na uwagę to wzmianki o snowboardzie. Nie czytałam jeszcze książki, gdzie pojawiłby się ten motyw, dlatego jest to pewien powiew świeżości i nowości. Nawet nie przeszkadzało mi specjalistyczne nazewnictwo. Bardzo dobrze, że ilość bohaterów była mała, bo przy większej ilości człowiek się gubi, a przynajmniej ja :)
A teraz ta mniej przyjemna część... Nie podobało mi się zbyt częste przeskakiwanie między liniami czasowymi 10 lat wcześniej i teraz. Było to trochę męczące, zwłaszcza że rozdziały były naprawdę krótkie. Może zbytnio się czepiam. Całokształt w moich oczach też wypadł dość blado, ogółem - był to taki średni thriller. W schemacie trochę oklepany, ale jednak przyjemnie się to czytało, stąd taka a nie inna ocena.

W swoim życiu naczytałam się już sporo thrillerów. I wydaje mi się, że coraz trudniej napisać o czymś nowym, świeżym, co nie byłoby już wykorzystane w innych książkach. Z racji tego, że miałam okazję przeczytać "Rozgrywkę" właściwie trochę przez przypadek, chętnie skorzystałam z tej okazji, mając gdzieś z tyłu głowy liczne opinie znajomych oraz osób w social mediach.
Może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor w przystępny sposób pokazał najważniejsze zjawiska, jakie wyłaniają się z social mediów. Szkoda, że ta forma była jak najbardziej skrótowa i skrojona, bo chętnie poczytałabym o mediach społecznościowych jeszcze więcej.
Dla tych, którzy nie wiedzą kompletnie nic o social mediach, książka może się okazać pomocna, dla tych którzy w temacie są bardziej zaawansowani, pozwoli uporządkować wiedzę i może dowiedzieć się kilku dodatkowych rzeczy.
Bardzo podoba mi się wplecenie w treść różnych ciekawostek oraz wyników badań, a także schematów i wykresów. Oczywiście ogromnym plusem są przypisy.

Autor w przystępny sposób pokazał najważniejsze zjawiska, jakie wyłaniają się z social mediów. Szkoda, że ta forma była jak najbardziej skrótowa i skrojona, bo chętnie poczytałabym o mediach społecznościowych jeszcze więcej.
Dla tych, którzy nie wiedzą kompletnie nic o social mediach, książka może się okazać pomocna, dla tych którzy w temacie są bardziej zaawansowani,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To, co można napisać o tej pozycji to to, że treści w niej zawarte już dawno stały się przestarzałe i mocno nieaktualne. Sfera mediów społecznościowych zmienia się i ewoluuje niezwykle dynamicznie, kilka lat wystarczy, aby wszystko, co wiemy odwróciło się o 360 stopni. To, co fajnie się tutaj czytało to różne ciekawostki o firmach i ich działaniach w social mediach. Minusem dla mnie jest brak wymienionych źródeł, z których autor czerpał wiedzę, chyba że pisał wszystko z własnej głowy...
Niemniej, książka niestety nie wniosła żadnych nowości i wiedzy do mojego życia, a szkoda, bo myślałam, że wykorzystam ją w swojej pracy dyplomowej.

To, co można napisać o tej pozycji to to, że treści w niej zawarte już dawno stały się przestarzałe i mocno nieaktualne. Sfera mediów społecznościowych zmienia się i ewoluuje niezwykle dynamicznie, kilka lat wystarczy, aby wszystko, co wiemy odwróciło się o 360 stopni. To, co fajnie się tutaj czytało to różne ciekawostki o firmach i ich działaniach w social mediach. Minusem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytałam wszystkie książki Marwood do tej pory. Nawet pomimo tego, że nie za bardzo podobał mi się styl i słownictwo - pisze trochę zbyt wulgarnie jak dla mnie. A tutaj... Co tu się podziało?

Może od początku! Opis z tyłu jak najbardziej na plus... ale tylko przed przeczytaniem książki. Bo opis nijak ma się do treści. Jest bez sensu. Liczyłam na jakieś opisy tego zbiorowego samobójstwa, jakieś dochodzenie, więcej dramatu. Nie dostałam tego. Oprócz nijakiej historii, której właściwie już nie pamiętam. Co ciekawe - jest mniej wulgaryzmów! Hurra! Ale co z tego, skoro historia w żaden sposób się nie broni. Nie będę się tu rozpisywać o treści, bo kompletnie nie wiem, o czym ta książka była :D Wiem tylko tyle, że były przeskoki do przeszłości, więc teraźniejszość łączyła się z tym, co już się wydarzyło.

Fabuła mnie nie wciągnęła, bohaterowie byli nijacy i irytujący, zbyt duży natłok postaci, których połowa była tu niepotrzebna. Oto moje podsumowanie. Dawno tak nie zjechałam książki, a zauważyłam, że lepiej pisze mi się takie opinie niż te pozytywne :P

Czytałam wszystkie książki Marwood do tej pory. Nawet pomimo tego, że nie za bardzo podobał mi się styl i słownictwo - pisze trochę zbyt wulgarnie jak dla mnie. A tutaj... Co tu się podziało?

Może od początku! Opis z tyłu jak najbardziej na plus... ale tylko przed przeczytaniem książki. Bo opis nijak ma się do treści. Jest bez sensu. Liczyłam na jakieś opisy tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Naprawdę chciałam, żeby mi się spodobała. Do jej czytania podeszłam z pustą głową. Oczywiście, że miałam pewne oczekiwania, bo kto by ich nie miał po przeczytaniu dwóch poprzednio wydanych rewelacyjnych powieści autorki. Ale miałam nadzieję, ogromną nadzieję, że nie dołączę do grona tych wszystkich, którzy wypowiadali się o niej sceptycznie i negatywnie. Hmmm...

Ciężko mi cokolwiek napisać. Bo właśnie dołączyłam do tej grupy :(

To była historia, która nie wyróżnia się kompletnie niczym. Wydaje mi się, że jest mnóstwo takich nieszczęśliwych bohaterek przeżywających smutek z powodu utraty bliskiej i kochanej osoby. Poza tym miałam wrażenie, że czytam w kółko o tym samym: jak ja będę bez niego żyć, nie poradzę sobie, ja cierpię najbardziej, itp. Ja rozumiem, że autorka chciała przekazać emocje osoby pogrążonej w tragedii, ale wg mnie nie wyszło jej to najlepiej. Tym zachowaniem główna bohaterka mocno mnie irytowała - prawie zgrzytam zębami na te wspomnienia.

Brak tu emocji, prawdziwego uczucia między bohaterami, a cała historia jest taka rozmemłana na zbyt dużą ilość stron...
Przepraszam! Moje serce nadal należy do Evelyn i jej siedmiu mężów <3 Poproszę o więcej takich cudownych książek!

Naprawdę chciałam, żeby mi się spodobała. Do jej czytania podeszłam z pustą głową. Oczywiście, że miałam pewne oczekiwania, bo kto by ich nie miał po przeczytaniu dwóch poprzednio wydanych rewelacyjnych powieści autorki. Ale miałam nadzieję, ogromną nadzieję, że nie dołączę do grona tych wszystkich, którzy wypowiadali się o niej sceptycznie i negatywnie. Hmmm...

Ciężko mi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Motyw ukryty. Z archiwum profilera Katarzyna Bonda, Bogdan Lach
Ocena 7,0
Motyw ukryty. ... Katarzyna Bonda, Bo...

Na półkach: ,

Sprawy kryminalne, morderstwa i zaginięcia interesują mnie od dawna. Zawsze gdzieś tam podpatrywałam różne programy w tv, słuchałam wiadomości, czytałam jakieś artykuły. Zawsze przy tym towarzyszył mi strach i taka pierwotna ciekawość: ale dlaczego go nie złapali? kto jest mordercą? jak to się stało, że nie ma żadnych śladów?

Potem zaczęłam oglądać kanał na YT "Niediegetyczne", w którym ukazane są różne sprawy na przestrzeni lat i na terenie prawie całego świata. No i oczywiście jak naoglądam się takich rzeczy to potem wszystkiego się boję. Jak pojawia się jakaś bardzo nagłośniona sprawa w mediach, od razu czytam wszystko, co się ukaże - tak było np. ze sprawą pani, która zginęła w Egipcie (na pewno wiecie, o kogo chodzi).

A książkę Bondy i Lacha w sumie przeczytałam z ciekawości. Chciałam się dowiedzieć jak wygląda praca kryminologa. Myślałam, że forma i treść zawarte w "Motywie ukrytym" będą nieco inne, ale wg mnie warto było ją przeczytać. Przedstawia mnóstwo spraw kryminalnych, które zakończyły się ujęciem sprawcy lub nigdy nie zostały doprowadzone do końca, a motywy mordercy nadal nie zostały odkryte.

Sprawy kryminalne, morderstwa i zaginięcia interesują mnie od dawna. Zawsze gdzieś tam podpatrywałam różne programy w tv, słuchałam wiadomości, czytałam jakieś artykuły. Zawsze przy tym towarzyszył mi strach i taka pierwotna ciekawość: ale dlaczego go nie złapali? kto jest mordercą? jak to się stało, że nie ma żadnych śladów?

Potem zaczęłam oglądać kanał na YT...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona po lekturze tej książki. Czytając opis założyłam, że będzie to kolejna historia rodzinna, gdzie wychodzą jakieś dramy, jakieś nieślubne dzieci, zdrady, romanse, itd. Jakże się myliłam! Ta historia powstała na faktach. Dlatego tak bardzo zaskakuje i przeraża.
Od jakiegoś czasu popularna jest tematyka obozowa. Autorzy piszą kolejne pozycje, w tytule których zmieniają tylko jedno słowo, a reszta brzmi tak samo: "... z Auschwitz". A tu mamy do czynienia z tym samym tematem od drugiej strony. Nie chciałabym zdradzać za wiele, ale w tym przypadku poznajemy perspektywę życia w obozie nie więźnia, a żołnierza SS.

Zaczyna się od pogrzebu matki. Okazuje się, że niektórzy uczestnicy znają sekrety rodziny. Ale dlaczego Kasi nikt nie powiedział o starszej siostrze, o historii dziadków, która sięga wojny? Ktoś miał po temu powód. Każdy z nich zaczyna snuć własną opowieść i odkrywać kolejne karty rodzinnej historii...

Stopniowanie napięcia, wzbudzanie coraz większej ciekawości i przyjemny styl opowiadający o sprawach trudnych tworzą piękna całość. Autor w świetny sposób przedstawia fragmenty historii, które łączą się w przemyślaną całość. Tu nie ma miejsca na przypadek. Jestem pod wrażeniem!

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona po lekturze tej książki. Czytając opis założyłam, że będzie to kolejna historia rodzinna, gdzie wychodzą jakieś dramy, jakieś nieślubne dzieci, zdrady, romanse, itd. Jakże się myliłam! Ta historia powstała na faktach. Dlatego tak bardzo zaskakuje i przeraża.
Od jakiegoś czasu popularna jest tematyka obozowa. Autorzy piszą kolejne pozycje,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jakież było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że Joe Hill to syn Stephena Kinga! Co prawda nie czytałam żadnej książki mistrza horroru, no ale to King! Każdy kojarzy :D
Po "Gaz do dechy" sięgnęłam z ciekawości. Chciałam poczuć trochę dreszczyku emocji, może trochę się pobać? A że to zbiór opowiadań to na pewno znalazłabym coś dla siebie...

Wiecie, Hill w ogóle mnie nie przekonał. Jakoś za mało w tym emocji i wiarygodności. Nie wiem czy mogę tak napisać o książce, która zawiera w sobie opowiadania z różnych gatunków, w tym sci-fi. Bo przy lekturze niektórych naprawdę czułam, że są trochę naiwne - człowiek jedzie sobie w pociągu, a tu nagle widzi, że otaczają go ludzie-wilki, swobodnie z nim rozmawiają i sugerują, że nie przeżyje dzisiejszego dnia. Hmmmm, no nie trafiło to do mnie. Albo gang motocyklistów, który ucieka przed żądną krwi cysterną. Nie mój klimat, sorry panie Hill.

Żeby nie było tak negatywnie, są opowieści, które mi się spodobały. Najbardziej przypadło mi do gustu "W wysokiej trawie", "Tweety z cyrku umarłych" i "Spóźnialscy".
--> Pierwsze z nich to rodzeństwo - brat i jego ciężarna siostra, którzy słyszą wołania o pomoc z wysokiej trawy. Wchodzą tam, by ratować chłopca i jego mamę. No i dzieją się niepokojące rzeczy, bo nie mogą stamtąd wyjść.
--> Drugie jest napisane w formie tweetów publikowanych przez nastolatkę, która przebywa na wycieczce ze swoją rodziną. Tweetuje z nudów i żeby wkurzyć matkę. Trafiają do cyrku, który okazuje się niezwykle realistyczny. W końcu orientują się, że coś jest nie tak, a tweety dziewczyny stają się chaotyczne i po części niezrozumiałe.
--> Trzecie to opowieść o facecie, który jeździ objazdową biblioteką. Pewnego razu odwiedza go ktoś, kto chce zwrócić książkę z ubiegłego wieku. Potem przychodzi następna "zmarła" osoba i następna...
Na te trzy zwróciłam największą uwagę. Nie zniechęcam, nie zachęcam. Sami zdecydujcie czy chcecie poczytać o różnych takich ;)

Jakież było moje zdziwienie, kiedy dowiedziałam się, że Joe Hill to syn Stephena Kinga! Co prawda nie czytałam żadnej książki mistrza horroru, no ale to King! Każdy kojarzy :D
Po "Gaz do dechy" sięgnęłam z ciekawości. Chciałam poczuć trochę dreszczyku emocji, może trochę się pobać? A że to zbiór opowiadań to na pewno znalazłabym coś dla siebie...

Wiecie, Hill w ogóle mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ja naprawdę się tego spodziewałam. Spodziewałam się tego, że inni będą tą historią oczarowani, wzruszeni, zachwyceni... Spodziewałam się tego, że ja odbiorę ją zupełnie inaczej. Na odwrót. Nie widziałam w "Promyczku" nic niesamowitego. Ot, zwykła historia nastolatki, która musi znieść wiele w swoim młodym życiu.

Kate dorasta z matką narkomanką, przeżywa jej samobójstwo, przeżywa śmierć siostry, przeżywa to, że nie ma ojca. Jest pozytywną osobą, która zawsze widzi rozwiązanie z każde sytuacji, nawet tej beznadziejnej. Jej najlepszy przyjaciel Gus daje jej poczucie bezpieczeństwa, chociaż znajduje się w innym kraju. I Kate poznaje chłopaka. Kellera. Miłość już fruwa w powietrzu i nawet jeśli bohaterowie bronią się rękami i nogami przed tym uczuciem, to czytelnik i tak wie, jak to się skończy. A potem wychodzą na jaw tajemnice obojga bohaterów. Robi się ckliwie i smutno. I naprawdę przewidywalnie.

Nie twierdzę, że ta historia jest bezwartościowa, bo nie jest. Nie twierdzę, że nie ma ważnego przesłania, bo ma. Nie twierdzę, że nie jest prawdziwa i bolesna, bo jest. Ale takich historii jest już wiele. I trudno, naprawdę trudno zaskoczyć czymś nowym. I po lekturze "Promyczka" przypomniałam sobie, dlaczego nie przepadam za literaturą obyczajową i romansami (chyba że to Hoover :D).

Biorąc pod uwagę całokształt - "Promyczek" to dobra lektura, taka na kilka jesiennych/zimowych wieczorów.

Ja naprawdę się tego spodziewałam. Spodziewałam się tego, że inni będą tą historią oczarowani, wzruszeni, zachwyceni... Spodziewałam się tego, że ja odbiorę ją zupełnie inaczej. Na odwrót. Nie widziałam w "Promyczku" nic niesamowitego. Ot, zwykła historia nastolatki, która musi znieść wiele w swoim młodym życiu.

Kate dorasta z matką narkomanką, przeżywa jej samobójstwo,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O książkach Jakuba Małeckiego trudno jest cokolwiek napisać. Zawsze boję się, że o czymś nie wspomnę, o czymś zapomnę, a co gorsza nie dostrzegę tego, co najważniejsze. Każda jego książka jest po prostu życiowa. Tak bardzo prawdziwa, że to aż niesamowite. Nie ma tu podkoloryzowywania rzeczywistości, nie ma szczęśliwych zakończeń. Są za to do bólu prawdziwe emocje, przeżycia i zachowania bohaterów.

I nigdy nie sądziłam, że zwyczajny, najzwyklejszy opis czyjegoś życia tak bardzo mi się spodoba i tak bardzo będzie mnie poruszać. I po lekturze takiej książki łatwo docenić, co się ma i być za to wdzięcznym. Bo nie zawsze przeżywamy wzloty.

Jedną z poruszanych w "Dygocie" kwestii jest to, że życie potrafi zaskoczyć i stać się bezwartościowe i monotonne jeśli nie znajdziemy jakiegoś celu, do którego będziemy dążyć. W innym razie wszystko traci sens, a człowiek traci chęci do życia. Łatwo wpaść w rutynę codzienności... I tylko przetrwać to życie, zamiast je przeżyć.

O książkach Jakuba Małeckiego trudno jest cokolwiek napisać. Zawsze boję się, że o czymś nie wspomnę, o czymś zapomnę, a co gorsza nie dostrzegę tego, co najważniejsze. Każda jego książka jest po prostu życiowa. Tak bardzo prawdziwa, że to aż niesamowite. Nie ma tu podkoloryzowywania rzeczywistości, nie ma szczęśliwych zakończeń. Są za to do bólu prawdziwe emocje, przeżycia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kristin Hannah t autorka, której książki czytam w ciemno. Kupiła mnie już przy "Słowiku", którego czytałam jako pierwszego. Ale przy "Prawdziwych kolorach" miałam wrażenie, że zabrakło mi większych emocji. Nie wczułam się w przeżycia bohaterów. Zwłaszcza w zakończeniu.
Poza tym historia była jak zwykle jedyna w swoim rodzaju, bohaterowie prawdziwi, a ich problemy niesamowicie realistyczne.

Hannah tym razem przenosi nas do świata trzech sióstr mieszkających razem z ojcem w dużym ranczu. Istotną rolę odegrały tu konie, więc miłośnicy tych zwierząt będą zadowoleni z tego wątku ;) Oczywiście bohaterowie doświadczają różnych dramatów, bo życie nie jest zawsze kolorowe i szczęśliwe. Każda z sióstr zostaje doświadczona przez życie w inny sposób, ale główna historia dotyczy najmłodszej z nich. To ta, która zawsze dostaje czego chce, to ta najładniejsza, to ta, której wszystko uchodzi na sucho. Ale i ona w końcu przeżywa osobiste dramaty i zmaga się z przeciwnościami losu.

Kristin Hannah t autorka, której książki czytam w ciemno. Kupiła mnie już przy "Słowiku", którego czytałam jako pierwszego. Ale przy "Prawdziwych kolorach" miałam wrażenie, że zabrakło mi większych emocji. Nie wczułam się w przeżycia bohaterów. Zwłaszcza w zakończeniu.
Poza tym historia była jak zwykle jedyna w swoim rodzaju, bohaterowie prawdziwi, a ich problemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie przepadam za polską literaturą, nie czytam jej tak często, chociaż coraz częściej się do niej przekonuję. Przeszkadzają mi polskie imiona i nazwiska, które wyglądają w tekście po prostu dziwnie. Ale mam kilku polskich autorów, których książki czytam w ciemno. Do tego grona należy Jakub Małecki.

Nawet nie przeszkadzają mi tu te imiona i nazwiska, bo przez jego książki się po prostu płynie. Czytasz i wiesz, że to nie jest historia o niczym, ta historia ma drugie dno. Opowieści snute przez Małeckiego są historiami prostych ludzi, ich problemów, dylematów i rozterek. Każda jest życiowa, prawdziwa, ważna, pozostawiająca po sobie drobny ślad w naszym sercu i duszy. To historie przepełnione emocjami - smutkiem, bólem, żalem, nadzieją... Nie ukazują kolorowego świata, w którym wszystko się udaje, a marzenia stają się rzeczywistością. One doświadczają czytelnika, poruszają go do głębi i zmuszają do kilku minut refleksji.

A "Rdza" to historia chłopca, który traci rodziców w młodym wieku. Trafia pod opiekę babci. Zarówno on jak i ona potrzebują siebie nawzajem. Oboje doświadczają straty. Ona wspomina. On chce mieć jakąś przyszłość. Nie tutaj. Gdzieś indziej. Ale ona nie widzi przyszłości bez niego... Ich losy się splatają, a życie wcale ich nie oszczędza.
Uwaga! Ta historia wciąga.

Nie przepadam za polską literaturą, nie czytam jej tak często, chociaż coraz częściej się do niej przekonuję. Przeszkadzają mi polskie imiona i nazwiska, które wyglądają w tekście po prostu dziwnie. Ale mam kilku polskich autorów, których książki czytam w ciemno. Do tego grona należy Jakub Małecki.

Nawet nie przeszkadzają mi tu te imiona i nazwiska, bo przez jego książki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na książkach Hannah. Każda z nich ma w sobie coś unikalnego i uniwersalnego. Każda porusza inny ważny temat, ale wszystkie przepełnione są dużą dawką emocji. I nikt jak Hannah nie potrafi mnie wzruszyć. To tylko na jej książkach lecą mi łzy. "Nocna droga" troszkę się wyłamała z tego schematu. Nie płakałam. Ale historia, którą zaserwowała nam autorka tym razem również porusza.

Troje nastolatków. Łączy ich przyjaźń. Ale nie tylko. Mia i Zach są bliźniakami. Rozumieją się bez słów, są nierozłączni. Brat chroni nieśmiałą siostrę. Wszystko się zmienia, kiedy pojawia się Lexi. Teraz jest ich troje. Ale Zacha i Lexi zaczyna łączyć coś więcej niż przyjaźń. Ukrywają to uczucie, bo przecież jest ich troje.
Lexi nie jest bogata. Bliźniaki owszem. Decyzja o studiach zmienia ich spojrzenie na świat. Czują presję rodziców, aby dostać się na dobrą uczelnię. Ale Zach w końcu pojmuje, że miłość do Lexi jest ważniejsza. Ale decyzja nie jest łatwa...
Jeden dzień zmienia ich na zawsze. Podejmują złą decyzję. Rozgrywa się rodzinny dramat. Ale to Lexi traci dosłownie wszystko. Przyjaźń, miłość, rodzinę, szczęście. Czasu nie da się cofnąć. A miłości całkowicie wymazać z serca...

Kristin troszkę popłynęła w tej książce. Pojawiło się wiele dramatów, nieszczęść i zbiegów okoliczności, które w pewnym momencie straciły trochę dozę prawdopodobieństwa. Wiadomo, że to fikcja literacka, ale nawet patrząc na to w ten sposób, Hannah przesadziła z przypisaniem jednej bohaterce tylu nieszczęść :(

Jeszcze nigdy nie zawiodłam się na książkach Hannah. Każda z nich ma w sobie coś unikalnego i uniwersalnego. Każda porusza inny ważny temat, ale wszystkie przepełnione są dużą dawką emocji. I nikt jak Hannah nie potrafi mnie wzruszyć. To tylko na jej książkach lecą mi łzy. "Nocna droga" troszkę się wyłamała z tego schematu. Nie płakałam. Ale historia, którą zaserwowała nam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cara Hunter zasłużyła sobie na moje zainteresowanie już po pierwszej przeczytanej książce. Najbardziej trafia do mnie forma - brak podziału na rozdziały, krótkie fragmenty poprzeplatane różnymi formami - artykułem w gazecie, komentarzami internautów, planami domu, itp. przez co mamy szerszą perspektywę.

A o co w książce w ogóle chodzi? A chodzi o to, że wybucha pożar. W domu znajdują się trzy ciała - matki i dwóch synów. Gdzie ojciec? Podobno wyjechał, ktoś gdzieś go widział, ale nie do końca... Niestety, wszyscy troje umierają. Okazuje się, że w domu znajduje się kolejne ciało. Mężczyzna. Ojciec? Kto chciał ich śmierci? Kto był na tyle okrutny i brutalny, aby podpalić dom z rodziną w środku? Samobójstwo przeprowadzone przez głowę rodziny? A może to matka z depresją poporodową postanowiła skończyć to wszystko raz na zawsze?

Najbardziej w thrillerach podoba mi się to, że historia jest zawiła, pełna zakrętów, za którymi czyhają na czytelnika kolejne niespodzianki. Sprawca okazuje się ofiarą, a ten, który jest niewinny staje się nagle mordercą. Pojawiają się kolejne fakty, które zmieniają całą perspektywę, z której spoglądamy na historię... To jest to. To tu jest. Cóż... Możecie czytać ;)

Cara Hunter zasłużyła sobie na moje zainteresowanie już po pierwszej przeczytanej książce. Najbardziej trafia do mnie forma - brak podziału na rozdziały, krótkie fragmenty poprzeplatane różnymi formami - artykułem w gazecie, komentarzami internautów, planami domu, itp. przez co mamy szerszą perspektywę.

A o co w książce w ogóle chodzi? A chodzi o to, że wybucha pożar. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W tamtym roku przeczytałam "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" i przepadłam. Zakochałam się w klimacie Hollywood, zdrad, sekretów i aktorskich układów. I miałam nadzieję, że to samo uczucie będzie towarzyszyć mi przy Daisy Jones. Nie do końca...

Ale to nie to, że książka była zła, niedobra, fuj i be. Ona była świetna. Autorka po raz kolejny udowodniła, że potrafi stworzyć niesamowitą historię. I znowu ma się ochotę szukać w Google informacji o Daisy i The Six. Tak jakby wszystko działo się naprawdę, a oni istnieli w tamtym wieku. A stworzyć spójną i ciekawą opowieść wykorzystując jedynie formę wywiadu z członkami - no pomysł rewelacja. Ale... Musi być to ale. Nie przepadłam. Nie zakochałam się. Nie było tej iskry. Nie mój klimat do końca...

Pewnie będę jedną z nielicznych, którzy nie trafili do grona fanów książki. No trudno. Czekam na kolejne dzieła pani Reid :)

W tamtym roku przeczytałam "Siedmiu mężów Evelyn Hugo" i przepadłam. Zakochałam się w klimacie Hollywood, zdrad, sekretów i aktorskich układów. I miałam nadzieję, że to samo uczucie będzie towarzyszyć mi przy Daisy Jones. Nie do końca...

Ale to nie to, że książka była zła, niedobra, fuj i be. Ona była świetna. Autorka po raz kolejny udowodniła, że potrafi stworzyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do przeczytania "Nieodgadnionego" zachęciły mnie opinie innych, które czytałam już dawno temu. Ale dopiero teraz miałam okazję wypożyczyć książkę z biblioteki. I kolejną zachętą była polecajka Johna Greena na okładce. Bo akurat książki Greena bardzo lubię i czytałam wszystkie. I wiecie, co się stało? To, co zawsze. Zawiodłam się...

Akademia Ellinghama to elitarna szkoła dla niezwykle uzdolnionych dzieciaków. Jednak jej renoma trochę ucierpiała, kiedy to w 1936 roku zostaje porwana żona i córka Ellinghama. Do tej pory to jedna z najbardziej tajemniczych zagadek w historii USA. Do szkoły przyjeżdża Stevie, która postanawia rozwiązać zagadkę sprzed lat. Jednak teraz też dzieją się niepokojące rzeczy, a morderstwo sieje strach wśród uczniów i rodziców. Stevie z pomocą przyjaciół i nauczycieli próbuje odtworzyć, co działo się w 1936, równocześnie badając, dlaczego jej przyjaciel zginął.

Dla mnie nic tam się nie działo. Takie pitu pitu o niczym. Jakieś dziwne dialogi, które się kupy nie trzymały. Bohaterowie tacy trochę nijacy. No i ten styl, który dla mnie był niesamowicie ciężki do czytania. I nawet te wstawki z 1936 roku opisujące to, co się wtedy wydarzyło były jakieś takie blade i mało intrygujące...

Do przeczytania "Nieodgadnionego" zachęciły mnie opinie innych, które czytałam już dawno temu. Ale dopiero teraz miałam okazję wypożyczyć książkę z biblioteki. I kolejną zachętą była polecajka Johna Greena na okładce. Bo akurat książki Greena bardzo lubię i czytałam wszystkie. I wiecie, co się stało? To, co zawsze. Zawiodłam się...

Akademia Ellinghama to elitarna szkoła...

więcej Pokaż mimo to