Dobra przystań Anna Łajkowska 5,3
ocenił(a) na 52 lata temu Urzekająca okładka z piękną scenerią - ładnym domem na tle bujnej zieleni i w bliskości rzeki - zawsze powinna być obietnicą dobrej, satysfakcjonującej lektury. Tym bardziej oczekujemy tego teraz, w maju, kiedy świat w końcu wybuchł zielenią, a majówka sprzyja czytaniu. Ale w tym wypadku zawartość powieści nie zapewniła mi czytelniczej przygody, nie umiała utrzymać mojego zainteresowania ani nie posłużyła relaksowi. “Pełna ciepła opowieść o sile marzeń i gotowości na zmiany” jak opisuje się tę książkę na stronie tytułowej to opowiastka typowo obyczajowa, na wskroś kobieca, najwłaściwsza dla kobiet w wieku od czterdziestu lat wzwyż.
Nie powiem, że pomysł na fabułę był zły. Autorka wbiła się w temat bardzo dziś aktualny, w którym on - mąż, kochanek i ojciec - po sporym małżeńskim stażu, przy niemal odchowanych dzieciach, przy względnej stabilizacji finansowej, prawie komfortowych warunkach mieszkaniowych, zagwarantowanym dobrym “wikcie i opierunku” decyduje się odejść. Porzuca zdawałoby się sielankę i spokojne dożywocie dla niepewnego związku (bo z kobietą zamężną) i wegetacji w wynajętej kawalerce. Czegoś brakło. Miłości, poczucia wspólnoty, zainteresowania? A może małżonek czuł się przytłoczony i stłamszony? Bywa, prawda?
Trzeba więc poprowadzić jakoś w tej powieści losy opuszczonej żony i dzieci. Bo żona nie jest zwykłą kurą domową, prowadzi własny mały biznes handlowy, jest towarzyska, otwarta i przyzwyczajona do niezależności. Tymczasem autorka zapętliła ją w dość szybki romans z żonatym mężczyzną i postawiła przed dylematem, jaki niedawno był udziałem jej własnego męża. Zatem miłość, rozpad kolejnej rodziny, czy poczucie obowiązku? Budowanie szczęścia na cudzym nieszczęściu? Hmm, bohaterka, żyjąca marzeniami o własnym szczęściu, była nawet przez pewien czas skłonna wybrać uczucie i położyć kreskę na biznesie i domu, tytułowej Dobrej Przystani, zapominając o kobiecie, którą chciała postawić w swoim położeniu, kiedy nocami wypłakiwała oczy ….
Był potencjał na tę powieść, ale fabuła rozmyła się, brakło dobrego pomysłu, brakło konkretnego zakończenia. Są dialogi pełne złości, wyrzutów, pretensji i złośliwości, a w końcu pięknych słów o uczuciu i pożądaniu, ale nie da się tu prawdziwie odczuć tych emocji. Nie ma elementów przykuwających uwagę. Jest mdło, nudnawo, powtarzają się utarte frazesy i nic nie wnoszące stereotypowe wydarzenia codziennego życia. Może lepiej wyszła autorce sceneria związana z otoczeniem domu, bo w fotelach nad rzeczną przystanią, w ciszy i otoczeniu zieleni, faktycznie chciałoby się odpocząć...