-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2
-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2022-11-27
2019-11-03
Do wzięcia książki pod recenzję zachęciła mnie w głównej mierze jej tematyka. Odkąd pamiętam zawsze interesowało mnie jak pierwotni ludzie dawali sobie radę z leczeniem chorób, czy innych dolegliwości, kiedy medycyna nie była jeszcze rozwinięta. Z egzemplarzem „Święta nauka przodków- droga do uzdrowienia. Pierwotne rytuały, szamańskie praktyki i medycyna ludowa”, który został mi podarowany mam szansę się tego dowiedzieć, ponadto autor daje możliwość wypróbowanie niektórych „starych” metod w życiu codziennym. Zapowiada się bardzo dobrze, czy tak pozostanie, przekonajcie się czytając dalej.
Nick Polizzi – reżyser oraz producent filmów o tematyce dokumentalnej, mają one za zadanie ukazanie, że pradawna medycyna jest równie skuteczna, a czasami nawet bardziej niż ta współczesna. Aby dowiedzieć się co nieco o dawnych zwyczajach wybrał się w podróż na koniec świata, do ludności, która w dalszym ciągu praktykuje stare, niezawodne metody bazujące głównie na roślinności. Nick prowadzi także bloga, gdzie podaje różne przepisy mieszając rośliny, żywność dla lepszego samopoczucia, a także jako sposób zapobieganiu, zwalczenia choroby. „Święta Nauka” - strona internetowej społeczności powstała z powołania, by wiedza, która tak szybko umyka została zachowana i mogła być praktykowana przez każdego, kto tego potrzebuje.
„Święta nauka przodków- droga do uzdrowienia. Pierwotne rytuały, szamańskie praktyki i medycyna ludowa” Nicka Polizziego jest lekturą kiedy medycyna konwencjonalna nie jest w stanie poradzić sobie z dolegliwościami, a Ty już miewasz myśli w głowie, że nic Ci nie pomoże. Otóż pojawia się światełko na końcu tunelu, w którą stronę tym razem możesz pójść, aby sobie pomóc, tym sposobem są pradawne praktyki. Mówi się, że szamańska mądrość jest kluczem do uzdrowienia. Dzięki tej książce dowiesz się między innymi: dlaczego jeszcze uzdrawia się naturalnymi sposobami, następnie po całej teorii przejdziesz do praktyki – poznasz rytuały. Nauczysz się rozumieć co „mówi” do Ciebie Twoje ciało, wszystkie traumy, uczucie zagubienia pozostaną uwolnione i zneutralizowane, a wszystko to dlatego, żebyś znalazł, drogi Czytelniku, swoją własną, niepowtarzalną drogę do uzdrowienia.
Książka została napisana w formie opowiadania, historia jest na faktach, o czym możemy się przekonać znajdując filmiki w internecie. Narratorem jest młody mężczyzna o jasnej karnacji pochodzący z Nowej Anglii o imieniu Nick. Powieść powstała na skutek chęci uleczenia problemów zdrowotnych z którymi borykał się od momentu ukończenia dwudziestu lat. Nick postanowił zakończyć swoje dolegliwości sposobami rodem ze starożytności. Podczas czytania książki musiałam się bardzo mocno skupić na jej treści, medycyna nawet ta dawna, przekazywana z pokolenia na pokolenie nigdy nie należała do prostych tematów. Cała historia zaczyna się od środka – w momencie, kiedy odbiorca jest w centrum wydarzeń, które mają na celu pokazanie jednego z rytuałów uzdrawiających. Wraz z upływem stron w książce pojawia się chronologiczna retrospekcja, zabieg został wprowadzony aby najpierw zaciekawić czytelnika, a potem krok po kroku pokazać mu jak do tego doszło.
Opowieść z życia głównego bohatera – Nicka, nie jest jakoś fascynująca, zwykły człowiek z powszechnymi dolegliwościami, który za wszelką cenę próbuje uchronić się przed medycyną tradycyjną na rzecz tej pradawnej, nie porywa. Natomiast rady są wręcz genialne, zostały zaprezentowane na szarym tle, co by w razie znudzenia opowieścią można było przejść po to o czym ta książka miała być w całości. Niestety tak nie jest, rytuały są tylko dodatkiem, szkoda. Wszelkie rady zostały przed opublikowaniem przetestowane przez uzdrowicieli, mogą pomóc, lecz niewłaściwe ich wykorzystanie ma prawo skutkować odwrotnością. Lekturę polecam wszystkim tym, którzy miewają myśli, że im już nic nie może pomóc, nie musicie wybierać się do Amazonki, jak to zrobił Nick Polizzi, aby zdobyć wszelką niezbędną wiedzę uzyskacie ją wraz z egzemplarzem. Warto przeczytać choćby dla samych rad.
https://sztukater.pl/ksiazki/item/29004-the-sacred-science-an-ancient-healing-path-for-the-modern-world.html
Do wzięcia książki pod recenzję zachęciła mnie w głównej mierze jej tematyka. Odkąd pamiętam zawsze interesowało mnie jak pierwotni ludzie dawali sobie radę z leczeniem chorób, czy innych dolegliwości, kiedy medycyna nie była jeszcze rozwinięta. Z egzemplarzem „Święta nauka przodków- droga do uzdrowienia. Pierwotne rytuały, szamańskie praktyki i medycyna ludowa”, który...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-02
Po ciągłym obcowaniu z trupami (oczywiście w wersji książkowej) teraz czas na coś innego, coś co da do myślenia, a może nawet ukaże prawdziwą historię. Lekturę od której nie będę mogła się oderwać, przejść obojętnie, która mnie wzruszy, rozbawi, zachwyci, zasmuci. Ciężko jest znaleźć taki miks w jednej książce, jednak po bardzo przyciągającym opisie, z którym można zapoznać się przewracając książkę tytułem do dołu, sądzę, że tym razem jest to bardzo możliwe. A nawet jeśli nie stanie się tak, to i tak wiem, że sięgając po książki Pana Paula Richarda Evansa nie będę zawiedziona, bowiem twórczość ta cechuje się tym, że ciężko przejść obok niej obojętnie, cokolwiek to by nie było.
Paul Richard Evans to 56 letni bardzo uzdolniony pisarz, pochodzący ze Stanów Zjednoczonych. Autor osiemnastu powieści, każda z nich zajmowała bardzo wysokie miejsce na liście bestsellerów według „New York Times”. Twórczości zostały przetłumaczone na aż 14 języków i udostępnione na całym świecie. Paul Richard Evans wiele razy został nagradzany za swoje powieści, otrzymał między innymi The American Mothers Book Award i Storytelling World Award, same dzieła wygrywały plebiscyty na najlepsze i najbardziej cenione książki dla kobiet. Cztery z jak do tej pory osiemnastu książek doczekało się swoich ekranizacji. Poza światem literackim, autor założył fundację, której misją jest pomaganie skrzywdzonym dzieciom poprzez budowanie dla nich schronisk (The Christmas Box Mouse International).
Christine była o krok od swojego wymarzonego ślubu z mężczyzną jej marzeń, nie miała jednak pojęcia, że wydarzy się coś zupełnie przeciwnego, niż to co miała w planach. Paul również nie sądził, że dyżur w szpitalu zmieni jego całe dotychczasowe życie. Oboje mieli plany na przyszłość, byli przekonani, że wiedzą kim będą i czym będą się zajmować za kilka następnych lat. Spotkali się w Peru, w amazońskiej dżungli, gdzie Paul stworzył sierociniec dla skrzywdzonych dzieci. Christina za namową swojej przyjaciółki – Jessiki, postanawia wyruszyć na wyprawę życia jako wolontariuszka z zamiarami wyleczenia w ten sposób swojego serca. Jak spotkanie na krańcach świata wpłynęło na kobietę? Jaką rolę spełniał w nim opiekun dzieci, niejaki Paul Cook? Czy w dzikiej dżungli można zmierzyć się ze swoimi lękami i nauczyć się postrzegać życie inaczej?
Zacznę od tego, że jestem wielką fanką Pana Paula Richarda Evansa, co ten Autor tworzy to jest coś niesamowitego, za każdym razem kiedy czytam dzieła (to określenie jak najbardziej pasuje do wszystkich twórczości Pana Evansa) jestem bardzo zadowolona, nie ma mowy o jakieś klapie. Tak też było i tym razem, podobnie jak inne pozycje ta również porusza, daje motywację, chwyta za serce, a także nie pozwala wyjść ze swojego świata. Powieść nie dość, że jest na faktach, to jeszcze działa na mnie jak paliwo napędowe. W sam raz na dni, przy których nie mamy nastroju, potrzebujemy pocieszenia, czy bardzo mądrej lektury z motywem przewodnim. Podpinam się pod twórczością i gwarantuję, że żadna osoba nie przejdzie obojętnie obok książki, nuda nie grozi, sam tekst zostaje na długo w pamięci. Jedynym, za to wielkim minusem jest fakt, że zdecydowanie za szybko się czyta, w takim wypadku książka powinna być kilkakrotnie dłuższa.
Dla kogo mogę polecić „Bliżej Słońca”? Dla wszystkich, dla tych młodszych i dla tych starszych, dla Niej i dla Niego. Dla odbiorców, którzy lubią powieści z mądrościami życiowymi. Osobiście jestem oczarowana, dla mnie jest to czysta perfekcja. Polecam.
Po ciągłym obcowaniu z trupami (oczywiście w wersji książkowej) teraz czas na coś innego, coś co da do myślenia, a może nawet ukaże prawdziwą historię. Lekturę od której nie będę mogła się oderwać, przejść obojętnie, która mnie wzruszy, rozbawi, zachwyci, zasmuci. Ciężko jest znaleźć taki miks w jednej książce, jednak po bardzo przyciągającym opisie, z którym można zapoznać...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-07-30
Sprawa Mansona to jest dla mnie nowość, nigdy wcześniej nie słyszałam o takim wydarzeniu. Byłam więc ciekawa o co tak naprawdę jest tyle szumu i przede wszystkim czy był on uzasadniony w jakiś logiczny sposób, bo jak wszyscy doskonale wiemy, wystarczy zrobić cokolwiek pod publikę – coś co odbiega od powszechnie uznawanej normy i już siejemy w swoim otoczeniu szum, a jak jeszcze weźmie w tym udział kilka popularnych osób, to nie ma mowy o przestaniu w drążeniu tematu, do momentu aż cała ludzkość będzie już miała odruchy wymiotne po usłyszeniu tak zwanego słowa klucza. Tak więc z takimi przemyśleniami zabrałam się do lektury, a raczej do jednego rozdziału, który został mi udostępniony w ramach wydania własnej recenzji – za co dziękuję Wydawnictwu Akurat. Mam nadzieję, że tekst rozjaśni mi trochę sytuacje i zmieni moje dość sceptyczne nastawienie co do takich twórczości.
Tom O’Neill jest wielokrotnie nagradzanym pisarzem i redaktorem, obecnie mieszka we Włoszech (Wenecja). Ukończył studia licencjackie w nowojorskiej szkole na wydziale sztuk pięknych. Od 1999 roku bada jedną z najbardziej głośnych zbrodni ostatniego stulecia – morderstwo aktorki Sharon Tate, która była żoną Romana Polańskiego, oraz innych osób uśmierconych przez Charlesa Mansona, jak i jego rodzinę. Prace nad książką prowadził przez 20 lat – przez ten czas zbierał niezaprzeczalne dowody, gdyż jego zdaniem wiele informacji zostało zatajone. Natrafił na setki nieścisłości w relacjach policji i prokuratury.
Wraz z nadejściem roku 1969 Charles Manson zleca swoim ludziom brutalne morderstwa w Hollywood. W przeciągu najbliższych dni ginie aż siedem osób z tego w tym gronie znalazła się wspominana wcześniej Sharon Tate – żona Romana Polańskiego. Pół wieku później Tom O’Neill obala przyjętą wersję wydarzeń i popiera je swoimi niezaprzeczalnymi faktami. Reportaż „Manson CIA, narkotyki, mroczne tajemnice Hollywood” zawiera setki nieopublikowanych wywiadów, kilkadziesiąt dokumentów publicznych z archiwów policji, które nie zostały opublikowane szerszemu gronu odbiorców, natomiast są one istotną informacją co tak naprawdę wydarzyło się w 1969 roku.
Miałam ogromny problem, żeby napisać coś sensownego o tej twórczości, wcześniej dostałam krótkie streszczenie książki, które mi się bardzo spodobało, do tego stopnia, że czekałam z niecierpliwością, aż w końcu będę miała pierwszy rozdział w swoich dłoniach i będę mogła się w niego zagłębić. Niestety mój zapał szybko został ostudzony, w momencie kiedy zaczęłam czytać reportaż, istny koszmar. Język w jakim została napisana książka jest gorzej niż fatalny- a szczególnie prolog, potem było już bardziej znośnie. Wiedziałam już na samym początku, że lektura do prostych nie będzie należeć, ale nie przewidziałam, że będzie ją się tak ciężko czytać. Żeby książkę, która ma formę broszury – liczy zaledwie 50 stron, czytać kilka dni, to musi to o czymś świadczyć, a mianowicie o tym iż trzeba się bardzo skupić na tym co jest napisane, a jednocześnie bardzo mocno ruszyć wyobraźnią i sprawnie odtwarzać ramy czasowe. Wbrew pozorom nie jest to proste zadanie, gdy lektura jest osadzona w czasach kiedy było się małym dzieckiem. Niemniej po przeczytaniu owa sprawa nie jest mi już obca, został mi przedstawiony zarys całego mechanizmu – niestety był to trudny temat dla mnie i nie do końca przypadł mi do gustu.
Książkę mogę polecić osobom, którym brakuje sensacji – z reportażu lektura przeistacza się właśnie w drugi przeze mnie wyżej wymieniony gatunek literacki. Śmiało do czytania mogą się zabrać również osoby, które lubią retrospekcję – czyli cofanie się w czasie, tutaj tego nie unikniemy siłą rzeczy, ze względu na gatunek. A także polecam dla odbiorców, którzy tak jak ja nie miały pojęcia o zaistniałych zbrodniach, a chciałby się dowiedzieć czegoś nowego, a nuż może to właśnie ta książka okaże się być strzałem w dziesiątkę. U mnie niestety tak się nie stało, teraz już wiem, że reportaż połączony z przeszłością to nie jest moja bajka – nie potrafiłam się odnaleźć. Co nie musi oznaczać, że książka jest zła, istnieje taka opcja, że po prostu jej nie zrozumiałam. Dlatego ani też nie będę odradzać, ani też nie polecę.
Sprawa Mansona to jest dla mnie nowość, nigdy wcześniej nie słyszałam o takim wydarzeniu. Byłam więc ciekawa o co tak naprawdę jest tyle szumu i przede wszystkim czy był on uzasadniony w jakiś logiczny sposób, bo jak wszyscy doskonale wiemy, wystarczy zrobić cokolwiek pod publikę – coś co odbiega od powszechnie uznawanej normy i już siejemy w swoim otoczeniu szum, a jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-03
Niedawno postanowiłam zadebiutować z twórczością nowego wtedy dla mnie autora, mam na myśli Richarda Paula Evansa i jego książkę - " Sprzedawca marzeń", byłam bardzo miło zaskoczona, czy tym razem będzie tak samo.. O tym piszę niżej.
Alan byl zwykłym, prostym człowiekiem. Nie wyróżniało go nic i nie miało to dla niego żadnego znaczenia, bo kochał i był kochany. Niestety życie go nauczyło, że aby latać, trzeba też nauczyć się upadać. Pewnego dnia jego ukochana podczas jazdy konnej upada z konia i finalnie trafia do szpitala. Na skutek zdarzeń Alan traci wszystko i wtedy właśnie postanawia odejść, iść przed siebie jak najdalej stąd..
Tym razem wybór padł na pierwszy tom z cyklu: Dzienniki pisane w drodze. Tak jak już pisałam przy swoim debiucie - styl pisania jest cudowny, godny wspominania. Fabuła jest bardzo wzruszająca i daje sporo refleksji - pokazuje jak w bardzo krótkim czasie może zmienić się nasze życie na skutek utraty wszystkiego co było dla nas dotychczas na najwyższym szczeblu wyimaginowanej drabiny. Jest to piękna historia o miłości i ciągłej podróży w celu poszukiwania nadziei i wiary. Jedyny mały minus, to fakt, że autor pisze swoje powieści według jednego schematu, przez co wpadamy w rutynę i po pewnym czasie już trudno powiedzieć o czym była dana książka.
Podsumowując: Polecam tę książkę każdemu, a w szczególności osobom, które straciły motywację do działania na skutek utraty czegoś/ kogoś. Pozycja obowiązkowa na gorsze dni. Naprawdę warto przeczytać.
Niedawno postanowiłam zadebiutować z twórczością nowego wtedy dla mnie autora, mam na myśli Richarda Paula Evansa i jego książkę - " Sprzedawca marzeń", byłam bardzo miło zaskoczona, czy tym razem będzie tak samo.. O tym piszę niżej.
Alan byl zwykłym, prostym człowiekiem. Nie wyróżniało go nic i nie miało to dla niego żadnego znaczenia, bo kochał i był kochany. Niestety...
2019-02-17
Jak zawsze przeglądałam aktywność osób, których obserwuję na Lubimyczytać. Jeden z czytelników dodał na półkę „przeczytane” książkę z bardzo pochlebną opinią, mowa o „Sprzedawca marzeń” - zaintrygowała mnie ta recenzja i tak samo opis lektury. Stwierdziłam, że nic nie tracę, a mogę trafić naprawdę na perełkę, czy tak było o tym niżej.
Charles James jako wspomnienia z dzieciństwa pamięta: przemoc ojca wobec jego, jego matki i brata, oraz grzebanie w śmietnikach w celu poszukiwania pożywienia. Jak każda osoba, która w dzieciństwie dostała zbyt mało miłości, Charles pragnął być znanym, aby pokochał go cały świat. Aż z biegiem czasu, wtedy słynny sprzedawca marzeń, doświadcza czegoś, co momentalnie odwraca jego idealne życie, traci wszystko. Lecz tym razem los, nie był tak bezlitosny dla niego i otrzymał on drugą szansę.
Pewnego dnia, w pewnym barze spotykają się dwóch Panów – jeden podróżuje na piechotę, a drugi środkiem lokomocji. Od słowa do słowa i ten pierwszy opowiada historię swojego życia, na co ten drugi przystaje, żeby zrobić z tego książkę. Tak zaczyna się prolog w lekturze Richarda Paula Evansa pod tytułem: „Sprzedawca Marzeń”. Pierwsze moje odczucia jakie miałam, to bardzo ciekawie skonstruowana książka, wszystko dopieszczone w najmniejszym calu, zaczynając od pierwszych stron, kończąc na ostatnich. Bardzo szybko się czyta i to z jakim zainteresowaniem. Jak dla mnie lektura była pewnym rodzajem motywacji – pokazuje ona, że nawet najbardziej zagubiony człowiek, potrafi się podnieść i być szczęśliwym. Uwielbiam takie książki, jak ja je nazywam – pouczające, które nie dość, że mają ciekawe fabułę, to jeszcze zawierają prawdy życiowe. „Sprzedawca marzeń” właśnie taka jest.
Podsumowując: Książka jest niesamowita, jestem zaskoczona swoim początkowym oporem do niej, bo ani tytuł mnie nie przekonał, ani okładka. Szkoda, że mam tutaj tylko skalę do dziesięciu, ta książka jest tak fenomenalna, że zasługuje na wiele więcej- arcydzieło. Podpisuję się pod nią rękami i nogami, jak najbardziej POLECAM.
Jak zawsze przeglądałam aktywność osób, których obserwuję na Lubimyczytać. Jeden z czytelników dodał na półkę „przeczytane” książkę z bardzo pochlebną opinią, mowa o „Sprzedawca marzeń” - zaintrygowała mnie ta recenzja i tak samo opis lektury. Stwierdziłam, że nic nie tracę, a mogę trafić naprawdę na perełkę, czy tak było o tym niżej.
Charles James jako wspomnienia z...
2018-10-20
Sięgnęłam po "Pacjentkę z sali numer 7", ponieważ miałam ochotę na książkę, która mnie wciągnie w swój świat, poruszy, rozśmieszy i wzruszy, a ta lektura ponoć właśnie taka jest. Ponadto spodobała mi się okładka, minimalistyczna jednak mnie przyciągnęła.
Książka jest napisana przez 27-letniego francuskiego lekarza szpitalnego Oddziału Ratunkowego, zainspirowany został swoim blogiem "Alors voilà: dziennik pojednania leczonych i leczących". Opowiada on swoje 7 dni i jedną noc jako w szpitalu. Aby podtrzymać przy życiu swoich pacjentów opowiada im historie innych chorych, żeby poprawić im nastrój, dać nadzieję i siłę walki o życie. Fabuła jest wielowątkowa, lecz głównym wątkiem jest pięćdziesięciokilkuletnia kobieta, która czeka na syna a jej dni są policzone. Lekarz próbuje ją jak najdłużej przytrzymać przy życiu opowiadając jej historie, w międzyczasie rodzi się pomiędzy nimi niezwykła więź.
Książka zaciekawiła mnie tym, że ukazuje pracę stażysty w szpitalu przez siedem dni i jedną noc, niestety do czasu. Podoba mi się postawa tego lekarza, jak rozmawia i obchodzi się z pacjentami. Lektura może i wzrusza, porusza, lecz tego się nie dowiem, na pewno momentami śmieszy. "Pacjentka z sali numer 7" jest napisana chaotycznie, fabuła podzielona jest na fragmenty nim czytelnik oswoi się z daną sytuacją zaraz jest następna. Nie podoba mi się styl pisania - zlepek historii. Męczyła mnie ta książka, a nie o to przecież chodzi.
Podsumowując: lektura jest niczego sobie, może gdyby została inaczej napisana to by mnie zaciekawiła. Nie podlega wątpliwości, że temat był ciekawy, wykonanie słabe, które zupełnie do mnie nie trafia.
Sięgnęłam po "Pacjentkę z sali numer 7", ponieważ miałam ochotę na książkę, która mnie wciągnie w swój świat, poruszy, rozśmieszy i wzruszy, a ta lektura ponoć właśnie taka jest. Ponadto spodobała mi się okładka, minimalistyczna jednak mnie przyciągnęła.
Książka jest napisana przez 27-letniego francuskiego lekarza szpitalnego Oddziału Ratunkowego, zainspirowany został...
2018-07-25
Po przeczytaniu książki, sądzę że początek był bardzo spokojny jak na horror, dało się wyczuć motyw zauroczenia. Z czasem akcja stała się bardziej brutalna, a jeszcze później już bardziej nie mogła być.
Powieść czyta się bardzo szybko, zapada w pamięci więc nie trzeba stosować powtórzeń. Tekst jest krótki, liczy on tylko 337 stron. Książka jest zbudowana z mini rozdziałów liczących po kilka stron. Bardzo przyjemnie się czyta, lecz nie jest to lekka lektura, bardzo wstrząsająca, chwyta za serce.
"Dziewczyna z sąsiedztwa" poruszyła mnie jak żadna publikacja do tej pory, nie jest to na pewno tekst dla ludzi o słabych nerwach. Bardzo smutne zakończenie, ale nie mogło się inaczej skończyć.
Polecam z całego serca. ;)
Po przeczytaniu książki, sądzę że początek był bardzo spokojny jak na horror, dało się wyczuć motyw zauroczenia. Z czasem akcja stała się bardziej brutalna, a jeszcze później już bardziej nie mogła być.
Powieść czyta się bardzo szybko, zapada w pamięci więc nie trzeba stosować powtórzeń. Tekst jest krótki, liczy on tylko 337 stron. Książka jest zbudowana z mini rozdziałów...
www.tinarecenzuje.pl
www.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Recenzja patronacka.
“Przez większość życia tkwiłem w emocjonalnym zamknięciu wywołanym przez strach przed opinią innych ludzi. W końcu nabrałem odwagi, aby podzielić się swoją historią.”
W ten zimny, listopadowy, niedzielny dzień, podzielę się wrażeniami z przeczytanego pamiętnika. Nie byle jakiego pamiętnika. Jest to twórczość bardzo osobista dla Keksa. Historia, którą z pewnego względu autor chciał się podzielić z czytelnikiem, która zweryfikuje Twoją tolerancję, lub jej brak. Po której już nic nie będzie takie samo, pewne kwestie nabiorą innych barw, przyprawią Cię o współczucie, zawrót głowy, innym razem o zniesmaczenie, poirytowanie. Czy jesteś gotowy zanurzyć się w świat przepełniony: wrogością, innością, zagubieniem, ale i siłą walki?
Zapraszam Cię do przeczytania recenzji lektury, nad którą młody artysta bardzo długo myślał, pracował, która doprowadzała go do skrajnych emocji, która być może była swego rodzaju antidotum, uleczeniem na to, co go spotkało. Poznaj “Wyjść z ukrycia”, którego autorem jest Keksu. Pamiętnik ukazał się 23 sierpnia 2022 roku, nakładem Wydawnictwa AlterNatywne.
Wydawnictwo AlterNatywne – swoją siedzibę posiadają w Poznaniu. Kierują się stwierdzeniem „mniej oznacza lepiej” - mniej wydanych pozycji, oznacza szersze pole promocji, oraz reklamy dla każdej twórczości po etapie selekcji. Łączy to się też ze zdecydowanie wyższą jakością edytorską.
“Umysł ludzki ma wiele tajemnic. Ważne, by poznać schematy kierujące naszym postępowaniem.”
“Wyjść z ukrycia” to nic innego, jak zbiór przemyśleń Keksa - młodego mężczyzny, o odmiennej orientacji seksualnej, który boryka się z brakiem tolerancji, wrogością, osamotnieniem. Skrywany homoseksualim wpływa bardzo niekorzystnie na jego funkcjonowanie nie tylko w sferze cielesnej, ale i w codziennym funkcjonowaniu. To pamiętnik, który powstał, aby pomagać innym, którzy są w podobnej sytuacji. To również ukazanie “od kulis”, jak wygląda świat osoby homoseksualnej.
Twórczość Keksa nie jest łatwą pozycją do czytania. To prawdziwa bomba emocjonalna, która znajdzie rzeszę zwolenników, jak i tyle samo przeciwników. To historia, obok której zdecydowanie nie można przejść obojętnie, daje do myślenia, zmusza do refleksji, otwarcia się na potencjalną inność.
Czytając “Wyjść z ukrycia” czułam wiele skrajnych emocji, zaczynając od współczucia, przechodząc przez zniesmaczenie, a kończąc na złości, irytacji. Klimat recenzowanej książki jest w większości smutny, depresyjny. Gdyby książka potrafiła mówić, to ta bez wątpienia wołałaby o wsparcie, zrozumienie, pomoc.
W pamiętniku - jak sam gatunek wskazuje, została zastosowana narracja pamiętnikarska, pierwszoosobowa. Narratorem i autorem jest Keksu. Opisuje on swoje życie, przechodząc przez wszystkie jego etapy. Są to dość chaotyczne, niekiedy urwane wspomnienia, jednak ustawione w sposób chronologiczny.
Już na pierwszy rzut oka widać, że autor włożył w tę książkę całe swoje serce, ukazane zostało, jak takie uzewnętrznienie było dla niego trudne, bolesne, ale i też uleczające.
Podsumowując: “Wyjść z ukrycia” Keksa mimo swojej delikatnej tematyki jest dobrze napisaną książką. Autor poruszając temat homoseksualności, wykazał się ogromną odwagą, wystawił się na krytykę, ale i współczucie. Osobiście uważam, że to była ciężka lektura, jednakże dająca do myślenia. Czasami trzeba porzucić swoje dotychczasowe myśli, podejść do tekstu z czystą głową, a z pewnością można coś z niego wynieść.
Powieść jest jak najbardziej poprawna, czyta ją się szybko, język pisania jest lekki. Tematyka wzbudziła we mnie wiele emocji pozytywnych, ale i też tyle samo negatywnych. Tak właśnie działają na odbiorcę twórczości poruszające swego rodzaju, nie zawsze tolerowaną inność. Uważam, że recenzowany pamiętnik powinien być obowiązkowy dla wszystkich. Można przeczytać.
www.tinarecenzuje.pl
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo towww.facebook.com/tinarecenzuje
www.instagram.com/tinarecenzuje
Recenzja patronacka.
“Przez większość życia tkwiłem w emocjonalnym zamknięciu wywołanym przez strach przed opinią innych ludzi. W końcu nabrałem odwagi, aby podzielić się swoją historią.”
W ten zimny, listopadowy, niedzielny dzień, podzielę się wrażeniami z przeczytanego pamiętnika. Nie...