Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

"Wolność traci na znaczeniu, gdy nie można sięgnąć po to, czego pragnie się najbardziej”

W siódmej części serii o Kubie Sobańskim autor nie zwalnia tempa i nadal utrzymuje wysoki poziom. Kuba cieszy się wolnością, a w jego życiu wszystko zdaje się układać. Biurowiec przynosi dochody, jego życie uczuciowe się stabilizuje. Dużo czasu spędza ze swoją kobietą Doną, która została pełnoprawną panią adwokat, często pomaga jej w sprawach, również biznesowych. Jednak Sobański przekonuje się, że jego życie jest pełne pokus i coraz trudniej sobie z nimi radzi, bo przecież zabijanie jest jego drugą naturą. Kiedy w Krakowie dochodzi do serii morderstw młodych brunetek, których dokonuje Mim. Kuba postanawia zbliżyć się do prowadzonego śledztwa.

Książka „Pokusa diabła”, mimo że to już siódma część, nadal wciąga i zaskakuje. Trzyma w delikatnym napięciu i zabiera czytelnika po raz kolejny w świat seryjnego mordercy. Pomimo tego, że pierwsza część lektury była bardziej statyczna i spokojniejsza, to później akcja przyspiesza, wraca na dobre tory i trzyma w napięciu aż do samego końca.

Adrian Bednarek świetnie potrafi budować napięcie poprzez dynamiczne dialogi, nieoczekiwane zwroty akcji oraz zagadki, które prowadzą do głębszego wnikania w psychikę mordercy oraz naszego bohatera. Pozycja ta, to umiejętny balans autora pomiędzy fabułą, a głębszymi przemyśleniami. To sprawia, że od książki nie można się oderwać. Dodatkowo dokonuje się to również przez styl pisania Bednarka, który jest łatwy w odbiorze przez czytelnika.

Przyznam szczerze, że sięgając po „Pokusę diabła” miałam obawy, czy równie mocno mnie zaciekawi, jak poprzednie tomy, ale były one całkowicie niepotrzebne. Być może to ja jestem mało obiektywna, ale zarówno uwielbienie Kuby Sobańskiego jak i samego autora nie przemija, więc myślę, że to również ma wpływ na mój odbiór.

Postacie w książce są dobrze wykreowane i łatwo wzbudzają emocje. Mimo że Sobański jest seryjnym mordercą, to kibicuję mu zawsze, bo po prostu nie idzie inaczej. Natomiast niektórzy bohaterowie budzą moją niechęć jak np. Dona (chyba nigdy jej nie polubię, bo niezmiennie mnie irytuje).

Zakończenie nie należało do bardzo przewidywalnych, ale daje nadzieję na kolejny tom i mamy wrażenie, że to jeszcze nie koniec.

Ze swojej strony bardzo polecam książkę, a jeśli ktoś nie zna tej serii, to najlepiej zacząć od pierwszej części, czyli „Pamiętnika diabła”. Ja przeczytałam i przepadłam.

"Wolność traci na znaczeniu, gdy nie można sięgnąć po to, czego pragnie się najbardziej”

W siódmej części serii o Kubie Sobańskim autor nie zwalnia tempa i nadal utrzymuje wysoki poziom. Kuba cieszy się wolnością, a w jego życiu wszystko zdaje się układać. Biurowiec przynosi dochody, jego życie uczuciowe się stabilizuje. Dużo czasu spędza ze swoją kobietą Doną, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Rozstajne drogi. Nie ma powrotu do domu” to powieść, która wciąga a jednocześnie uczy. Oparta na losach ludzi z północno-wschodnich terenów Polski, które po wojnie pomijano milczeniem, daje możliwość odkrycia kart historii, o której mówi się niewiele. Na Wileńszczyźnie od września 1939 r. do końca wojny pięciokrotnie zmieniali się okupanci, a po wojnie uciekinierzy i przesiedleńcy przez lata nie mogli odwiedzać rodzinnych stron.

Książka ta opisuje historię przyjaźni trzech młodych mężczyzn: Jurka Zbyszka i Stefana, którzy po wybuchu wojny zostają rzuceni w różne miejsca i różnymi drogami przychodzi im kroczyć. Czy przyjdzie im jeszcze kiedyś się spotkać i podzielić swoimi przeżyciami?

W czasie lektury towarzyszyła mi gama różnych emocji, od radości po zwątpienie, smutek i rozczarowanie. Napisać książkę, w którą zostaje wpleciona historia naszych rodaków, to nie lada wyczyn. A napisać ją w taki sposób, aby zainteresować, jeszcze większy. Jednak autorce udało się to bardzo dobrze.

Elżbieta Jodko - Kula zmusza nas do refleksji, do zastanowienia się nad swoim życiem. Mimo że mamy w tych czasach tak wiele, to nie potrafimy niekiedy tego docenić.

Książka „Rozstajne drogi” porusza bardzo ważne tematy. Cała historia pokazuje nam, jak wojna wpływa na losy ludzi, jak mimo ogromnego strachu, można było liczyć na pomoc innych. Mimo to, kiedy do głosu dochodzi polityka, to nawet najlepsi przyjaciele stają się dla siebie największymi wrogami. Z powieści tej wyłania się również obraz silnych kobiet, które mimo niewiedzy o losach swoich bliskich, dzielnie znosiły każdy kolejny dzień.

Zakończenie książki było bardzo smutne i nie takie, jakbym się spodziewała. Myślę, że to był celowy zabieg, aby historia ta została w nas na dłużej. Pomimo tego, że powieść liczy ponad 500 stron, to kompletnie tego nie odczuwałam, dlatego zachęcam do lektury każdego, nie tylko miłośników historii.

„Rozstajne drogi. Nie ma powrotu do domu” to powieść, która wciąga a jednocześnie uczy. Oparta na losach ludzi z północno-wschodnich terenów Polski, które po wojnie pomijano milczeniem, daje możliwość odkrycia kart historii, o której mówi się niewiele. Na Wileńszczyźnie od września 1939 r. do końca wojny pięciokrotnie zmieniali się okupanci, a po wojnie uciekinierzy i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sienna dołącza jako współlokatorka do ekskluzywnego apartamentowca i jednocześnie staje się częścią paczki jego pozostałych mieszkańców. Aby jednak zapomnieć o swoich dawnych błędach, postanawia zataić przed nimi pewne fakty ze swojego życia. Jak się okazuje, nie tylko ona ma przed resztą tajemnicę, bo tak naprawdę żaden z nich nie jest do końca szczery. Cecilia jest żoną Philipa, ale tylko poprzez wiążący ich układ, z którego korzysta każde z nich. Philip może skutecznie zachować swój sekret, a Cece rozwija swoją karierę. Do tego grona dołącza jeszcze trójka przyjaciół: Jaimi, Mila i Adrian. Każdy z nich również posiada swoje sekrety. Jednak co się wydarzy, kiedy pewnego dnia wszystkie kłamstwa wyjdą na jaw? Czy jeden nieuważny krok może sprawić, że przyjaciele staną się wrogami?

Jest to książka, która opowiada niezwykle przejmującą, refleksyjną i prawdziwą historię, która porusza w nas emocje, jednak w mojej pamięci nie pozostanie ona na długo. Pierwsza część strasznie mi się dłużyła, gubiłam się w mnogości postaci i myliłam główne bohaterki, ale kiedy akcja się rozkręciła, nie byłam w stanie się oderwać. Niewątpliwie dużym atutem jest również styl pisania autorki, który od razu mi się spodobał.

Przyznam szczerze, że książkę bardzo chciałam przeczytać ze względu na jej opis, ale również na delikatną i przyciągającą wzrok okładkę. Niczego nie żałuję, ale nie do końca ta pozycja spełniła moje oczekiwania. Doceniam autorkę za pomysł na postacie i misterne ich skonstruowanie, a także za niesamowicie poplątane wątki i ukrywane intrygi, co spowodowało, że trwałam w delikatnym napięciu do samego zakończenia.

Victoria Ka w książce „Superpowerless” z pewnością chciała ukazać problemy w różnorodnych relacjach we współczesnym świecie, kiedy to człowiek dla człowieka ma bardzo małe znaczenie, a większą wagę przywiązuje się do tego, jak nas postrzegają inni oraz czym możemy się przed nimi pochwalić.

Uważam, że jak na debiut jest to bardzo dobra pozycja, ale nie do końca czułam się przez nią obezwładniona. Historie o ludzkich relacjach, postępowaniach i szeroko pojętej socjalizacji, to są pozycje dla mnie, ale powieść obyczajowa to na tyle trudny gatunek, że nie zawsze łatwo się wbić w preferencje czytelnika, a także wzbudzić aż takie emocje, aby pędził przez historię sprintem, a nie tylko dreptał z nogi na nogę spokojnym krokiem. Niemniej książka mi się podobała i ogromnie gratuluję autorce zarówno pomysłu, jak i wykonania.

Sienna dołącza jako współlokatorka do ekskluzywnego apartamentowca i jednocześnie staje się częścią paczki jego pozostałych mieszkańców. Aby jednak zapomnieć o swoich dawnych błędach, postanawia zataić przed nimi pewne fakty ze swojego życia. Jak się okazuje, nie tylko ona ma przed resztą tajemnicę, bo tak naprawdę żaden z nich nie jest do końca szczery. Cecilia jest żoną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Iga po rozstaniu z Olkiem bardzo cierpi. Żałuje, że nie wyznała mu prawdy o ciąży, ale im więcej czasu mijało, tym trudniej było jej zdobyć się na to wyznanie. Olka spotyka również wiele przeciwności losu. Każde z nich walczy z demonami przeszłości i boi się całkowicie zaufać tej drugiej osobie. Kiedy jednak mężczyzna dowiaduje się o tym, że Iga spodziewa się jego dziecka nie potrafi okiełznać swoich emocji, nie wyobraża sobie jednak dalszego życia bez tej kobiety u boku. Akurat los chce, że kiedy jedno z nich próbuje wyciągnąć rękę na zgodę, to zastaje tego drugiego w dwuznacznej sytuacji. Ale oczywiście zamiast porozmawiać wolą snuć swoje domysły. Czyżby happy end nie był im jednak pisany?

Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Ta część zdecydowanie bardziej mnie wciągnęła niż poprzednia. Ale, co najważniejsze odkryłam, że lubimy czytać wprowadziło mnie w błąd, bo jak się okazało były to kolejne tomy serii „Cztery żywioły”, a zostały zapisane jako dwa tomy innej serii.
W każdym razie z pewnością nadrobię lekturę dwóch wcześniejszych tomów.

A co w tym tomie? Wątpliwości, niedopowiedzenia, zazdrość, przykre doświadczenia z przeszłości i wiele innych trudności, które musieli pokonać nasi główni bohaterowie. Przyznam szczerze, że ich zachowanie było trochę irytujące. Iga przez wcześniejszą traumę pracowała z psychologiem, który pomagał jej przejść przez trudny czas ciąży, a nieporozumienia, do których dochodziło między nią i Olkiem z pewnością nie pomagały cieszyć się tym wyjątkowym okresem. Niemniej książkę czytało mi się świetnie i pochłonęłam ją błyskawicznie. Ciągle odczuwałam wewnętrzny niepokój, co też wydarzy się dalej, czy Idze i Olkowi uda się odnaleźć drogę do siebie, czy jednak autorka zaskoczy nas nieprzewidywalnym zakończeniem. Jakie w takim razie było to zakończenie? Takie, że wynagrodziło każdą emocję i każde uczucie niepokoju. Czy doczekałam się happy endu? Tego wam nie zdradzę, musicie dowiedzieć się sami!

Książkę oczywiście gorąco polecam. Jest idealna na zbliżające się jesienne wieczory. A przy kubku gorącej herbaty lub czekolady będzie się ją czytać wspaniale.

Iga po rozstaniu z Olkiem bardzo cierpi. Żałuje, że nie wyznała mu prawdy o ciąży, ale im więcej czasu mijało, tym trudniej było jej zdobyć się na to wyznanie. Olka spotyka również wiele przeciwności losu. Każde z nich walczy z demonami przeszłości i boi się całkowicie zaufać tej drugiej osobie. Kiedy jednak mężczyzna dowiaduje się o tym, że Iga spodziewa się jego dziecka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z bohaterami powieści „Zaopiekuj się mną” spotkałam się już parę dobrych lat temu, ale pod innym tytułem (Jesteś moja, Dzikusko) i kompletnie nie zorientowałam się, że jest to wznowienie tej pozycji, a nie nowa książka. Niemniej absolutnie nie żałuję, że po raz kolejny mogłam przeżyć relację Anthony’ego i Natalii, bo jest to historia o naprawdę pięknej, ale i trudnej miłości, przed którą nasi bohaterowie nie byli w stanie się obronić.

Anthony jest dość impulsywnym młodym człowiekiem, który chodzi do ostatniej klasy liceum, a wszystkie problemy najlepiej rozwiązuje mu się pięściami, dlatego też często wpada w kłopoty. Kiedy do jego domu wprowadza się Natalia, którą po śmierci matki, a swojej przyjaciółki przygarnęła mama Antka, jest zły i rozgoryczony, co początkowo negatywnie odbija się na dziewczynie. Ale jak to w powieściach często bywa, tych dwoje skrajnie różniących się od siebie ludzi coś przyciąga. Coś, czemu nie mogą się oprzeć, więc postanawiają o to zawalczyć. Czy starczy im sił, aby postawić swoją miłość na pierwszym miejscu?

Jest to książka z gatunku new adult, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Świetnie było móc przypomnieć sobie historię Naty i Antka. Od pierwszych stron dałam się tak samo porwać i choć kojarzyłam fabułę, to zdecydowanie głębiej tym razem odebrałam całą historię. Zdarza się, że życie stawia na naszej drodze absolutnie cudownych ludzi, ale my przepełnieni wewnętrznym żalem i złością na życiowe zmiany nie dostrzegamy tego. Tak właśnie było w przypadku tej młodej pary. Mimo swojego wieku zostali już doświadczeni przez życie, a wcześniejsze doświadczenia, przeżycia oraz zupełnie różne charaktery sprawiały, że wcale nie tak łatwo było walczyć o miłość.

Książkę czyta się ekspresowo, a emocje naprawdę docierają gdzieś do głębi serca, sprawiając, że zaczyna ono bić szybciej. Tak naprawdę nie była dla mnie ważna sama historia, a to, w jaki sposób ja ją przeżywałam. Jak wyzywałam bohaterów za ich głupotę, jak bałam się z nimi, że różnice między nimi będą nie do przeskoczenia, a w efekcie, jak bardzo się cieszyłam tymi pięknymi chwilami. Dodam również, że kiedy „Dilerka emocji”, którą jest Agnieszka Lingas – Łoniewska ma absolutny talent do budowania takich form, w których za każdym razem dajemy się porwać w wir emocji i uczuć. Myślę, że już lepszej zachęty do przeczytania tej pozycji nie mogę dać. Nie zapomnijcie oczywiście o kilku wolnych godzinach, bo jak już zaczniecie, to z pewnością szybko się nie oderwiecie.

Z bohaterami powieści „Zaopiekuj się mną” spotkałam się już parę dobrych lat temu, ale pod innym tytułem (Jesteś moja, Dzikusko) i kompletnie nie zorientowałam się, że jest to wznowienie tej pozycji, a nie nowa książka. Niemniej absolutnie nie żałuję, że po raz kolejny mogłam przeżyć relację Anthony’ego i Natalii, bo jest to historia o naprawdę pięknej, ale i trudnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Czarna woda” to thriller psychologiczny, który zachęcił mnie do sięgnięcia po niego nie tylko fabułą, ale i świetną, mroczną okładką. Mimo, że lektura poszło mi sprawnie, to do recenzji zabierałam się bardzo długo, gdyż nie do końca wiedziałam, co chciałabym wam w niej przekazać.

Hannah jest pracownicą, mieszczącego się na malowniczej i odludnej wyspie Dawzy, hotelu Stanhope. Hotel ten otoczony jest ujściem rzeki Blackwater. To właśnie tam znajduje się niebezpieczny prąd nazwany Czarną Wodą. To za jego sprawą kilka lat temu doszło do śmiertelnego wypadku gości hotelu. Hannah byłam świadkiem tej tragedii, przez co nabawiła się panicznego strachu przed wodą i nie jest w stanie opuścić wyspy. Kobieta uwięziona na Dawzy, za wszelką cenę chce się dowiedzieć, co tak naprawdę wydarzyło się tamtej nocy i doprowadziło do śmierci gości. Korzystając z porad i wskazówek przekazywanych przez siostrę, odkrywa mroczną tajemnicę, a wtedy już nie jest bezpieczna na wyspie i musi pokonać swoje lęki, aby ją opuścić.

Szczerze mówiąc, początek książki strasznie mi się ciągną i nie mogłam się wgryźć w fabułę, ale kiedy przebrnęłam przez tę część, to bardzo mnie wciągnęła. Jako czytelnik miałam poczucie zagubienia, a w mojej głowie kotłowało się milion pomysłów na rozwój fabuły, ale autor i tak mnie zaskoczył.

Główna bohaterka na początku była głupia i naiwna, aby pod koniec lektury trochę zyskać w moich oczach. Oczywiście pojawiło się kilka absurdalnych i według mnie zupełnie niepotrzebnych elementów, ale wtedy, to już by nie była ta sama książka. Napięcie jednak towarzyszyło mi nieustannie, a ostatnie sceny sprawiały, że aż wstrzymywałam oddech.

Na końcu jednak przyszło delikatne rozczarowanie ze względu na samo zakończenie. Pojawiło się nagle, było krótkie i takie mało pasujące do całości. Być może przy dłuższym rozbudowaniu by do mnie trafiło, ale w tym wypadku tak nie było.

Mimo tych kilku uwag i zastrzeżeń uważam, że to była naprawdę dobra książka. I choć zdaję sobie sprawę, że zdania będą skrajnie podzielone, to ja spędziłam miło czas, dałam się porwać historii i przeżywałam emocje wspólnie z bohaterką, dlatego będę ją polecać, aby każdy sam mógł stwierdzić. w której części odbiorców się znajduje.

„Czarna woda” to thriller psychologiczny, który zachęcił mnie do sięgnięcia po niego nie tylko fabułą, ale i świetną, mroczną okładką. Mimo, że lektura poszło mi sprawnie, to do recenzji zabierałam się bardzo długo, gdyż nie do końca wiedziałam, co chciałabym wam w niej przekazać.

Hannah jest pracownicą, mieszczącego się na malowniczej i odludnej wyspie Dawzy, hotelu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetnie się ją czytało. Ciekawie wykreowani bohaterowie, emocje na wysokim poziomie i ciekawość przed każdą kolejną stroną.

Świetnie się ją czytało. Ciekawie wykreowani bohaterowie, emocje na wysokim poziomie i ciekawość przed każdą kolejną stroną.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ważny temat, ale niekoniecznie dobrze przedstawiony. Książka nie była zła, ale liczyłam na coś więcej.

Ważny temat, ale niekoniecznie dobrze przedstawiony. Książka nie była zła, ale liczyłam na coś więcej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pod wodą” to lekki romans idealny na jedno popołudnie. To, że określam go mianem lekkiego, wcale nie oznacza, że nie znajdziemy w nim nieprzewidzianych i bolesnych zwrotów akcji, a także emocjonalnie trudnych wydarzeń.

Iga jest redaktorką magazynu lifestyle’owego, a Olek strażakiem, który codziennie staje oko w oko z niebezpiecznym żywiołem. Razem z Rafałem i Martą stanowią dobrą grupę przyjaciół. Kiedy po weselu właśnie tych dwojga Iga i Olek lądują w łóżku i spędzają upojna noc, coś zaczyna drgać w ich sercach – zwłaszcza, że nigdy nie byli sobie obojętni. Od tego czasu ich życia ulegają komplikacji. Pomimo tego, że byli przekonani, iż samotność to droga dla nich, życie odkrywa zupełnie inne karty. Czy królowa lodu i pogromca ognia, mimo ciągłego przyciągania i odpychania, a także wielu skrywanych tajemnic mają szansę zbudować trwały związek?

Książka Magdaleny Szponar wciągnęła mnie od pierwszej strony. Autorka zdecydowanie już samym prologiem zachęciła mnie do tego, by poświęcić lekturze całe popołudnie. Główni bohaterowie natomiast irytowali mnie do granic możliwości, ale ich zachowanie idealnie wpasowało się w fabułę. W historii tej nie zabrakło niedopowiedzeń, motywu hate – love, a także wątku związanego z pracą strażaków. To wszystko sprawiło, że książkę odebrałam jako bardzo przyjemną.

Jak na romans przystało, pojawiły się również śmiałe sceny erotyczne, a także dwa równoległe wątki romansów, które dodatkowo wzbudziły moje zainteresowanie. Jedyne co przeszkadzało mi w trakcie czytania, to ciągłe odnoszenie się do wcześniejszych wydarzeń z życia Rafała i Marty w taki sposób, jakby czytelnik je doskonale znał, co sprawiło, że kilka razy upewniałam się, czy na pewno czytam pierwszą część, bo trochę czułam się zagubiona, jakbym powinna znać historię której nie znałam.

Bardzo prosty język i styl pisania autorki sprawiły, że czas spędzony z lekturą był mile spędzony, a samo urwane zakończenie, dzięki któremu wszystko się może zdarzyć w kolejnej części, zachęciło do sięgnięcia po kolejny tom, jak tylko się pojawi.

Dlatego, jeśli szukacie czegoś lekkiego, co umili wam ten wakacyjny czas, a jednocześnie wciągnie, to „Pod wodą” będzie książką idealną dla Was.

„Pod wodą” to lekki romans idealny na jedno popołudnie. To, że określam go mianem lekkiego, wcale nie oznacza, że nie znajdziemy w nim nieprzewidzianych i bolesnych zwrotów akcji, a także emocjonalnie trudnych wydarzeń.

Iga jest redaktorką magazynu lifestyle’owego, a Olek strażakiem, który codziennie staje oko w oko z niebezpiecznym żywiołem. Razem z Rafałem i Martą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Zanim zgaśnie iskra” to powieść o nadziei, trudnych wspomnieniach i szczelnym zamknięciu na świat, ale pokazuje nam również, że jeśli w naszych sercach wciąż się tli choćby iskierka emocji i uczuć, to nie jest niemożliwym, aby zamienić ją w buchający gorącym żarem ogień.

Główna bohaterka Elsa to lekarka, która została dogłębnie zraniona przez mężczyznę. Zranił ją fizycznie oszpecając na resztę życia, a jeszcze bardziej psychicznie, co sprawiło, że kobieta przeniosła się do leśnej głuszy i to tam znalazła swoje schronienie. Zbudowała wokół siebie mur nie do przebicia, jednak został on naruszony w dniu, kiedy na progu swojego domu znalazła rannego i skrajnie wychłodzonego mężczyznę. Wbrew strachowi i swoim zasadom postanowiła pomóc nieznajomemu. Jednak szalejąca za oknem śnieżyca sprawia, że są na siebie skazani przez najbliższy czas. Nie mają pojęcia, że wzajemne towarzystwo odmieni ich życie.

Książka ta jest opowieścią romantyczną przeplataną subtelnymi scenami erotycznymi. To połączenie wyszło niesamowicie i wcale nie sprowadziło tej historii do zwykłego romansu jakich wiele. Autorka poruszyła niezwykle trudne tematy, które miały ogromny wpływ na życie i relacje bohaterów. Zgwałcona i skrzywdzona Elsa, mimo upływu lat ciągle żyje w towarzystwie lęku, a Alex zmaga się z niewiarygodnie trudną relacją z matką. Mimo tych traumatycznych przeżyć mają tak jak inni prawo do odwzajemnionego uczucia i szczęścia.

Myślę, że ta historia na długo pozostanie w mojej pamięci również ze względu na głównych bohaterów, których polubiłam od samego początku, a także ze względu na styl pisania autorki, który bardzo przypadł mi do gustu. Przez książkę dosłownie płynęłam i nie byłam w stanie się od niej oderwać, gdyż ciągnęło mnie niesamowicie, aby jak najszybciej poznać zakończenie. Nie zabrakło również niespodziewanych zwrotów akcji, co sprawiało, że serce zaczynało być szybciej.

Jest to świetna książka na spokojne wieczory, dlatego naprawdę zachęcam do przeczytania. Być może i was obudzi nadzieję, że w życiu wszystko może się zdarzyć, trzeba tylko w odpowiednim momencie wyciągnąć po to dłoń.

„Zanim zgaśnie iskra” to powieść o nadziei, trudnych wspomnieniach i szczelnym zamknięciu na świat, ale pokazuje nam również, że jeśli w naszych sercach wciąż się tli choćby iskierka emocji i uczuć, to nie jest niemożliwym, aby zamienić ją w buchający gorącym żarem ogień.

Główna bohaterka Elsa to lekarka, która została dogłębnie zraniona przez mężczyznę. Zranił ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Głupiec” ma u stóp cały świat. Jeśli porzuci wszystko i wyruszy w drogę, zyska więcej niż kiedykolwiek miał”.

Ten cytat idealnie oddaje całą fabułę książki. Tytułowy Głupiec to karta tarota, która jest symbolem drogi, ale również nowego życia.

Bohaterka tej historii ma na imię Olga i poznajemy ją kiedy dowiaduje się o swoich chorobie i o tym, że może się cieszyć życiem jeszcze tylko przez rok. Przekonana, że żyła zbyt asekuracyjne, postanawia czerpać teraz z życia jak najwięcej. Bez zbędnych analiz postanawia postawić wszystko na jedną kartę. Kartę głupca, którą otrzymała od starszej sąsiadki. I choć na początku zupełnie nie potrafi dopasować do siebie jej znaczenia, to nieustannie ma ją przy sobie. Wraz z mamą przenosi swoje życie nad morze, gdzie podejmuje kolejne wyzwania. Bowiem czasami dostrzegamy przepuszczone przez palce życie dopiero wtedy, kiedy możemy je stracić.

Jest to kolejna książka Katarzyny Franus, którą miałam przyjemność czytać i stwierdzam, że dawno nie czytałam tak wartościowych pozycji. Mimo że wiele rzeczy w trakcie tej historii jest ujętych symbolicznie, to nie ma problemu ze zrozumieniem ich istoty.

Po przeczytaniu kilkunastu pierwszych stron czułam się zagubiona. Nie miałam pojęcia, o czym czytam i co autorka chce mi przekazać. Jednak kiedy zaczęłam wgłębiać się w fabułę, to przepadłam.

„Głupiec” to książka z gatunku literatury pięknej, która wzbudza emocje, raczy nas pięknymi słowami, ale też skłania do refleksji nad tym, jak żyjemy.

Z Olgą może identyfikować się każdy z nas. To właśnie główna bohaterka na krawędzi życia uczy nas, jak z niego korzystać, jak czerpać pełnymi garściami. I tak szczerze mówiąc trochę zazdroszczę głównej bohaterce, że ona już się dowiedziała, jak to jest cieszyć się każdą chwilą.

Nie warto życia odkładać na później, bo to później może nigdy nie nadejść. Nie warto zatracać się w przeszłości czy też planować odległej przyszłości, bowiem możemy stracić z oczu to, co piękne jest tu i teraz.

Lektura tej powieści była dla mnie niezwykle przyjemna, ale nie umniejszało to jej ważności. Starałam się wziąć z niej jak najwięcej dla siebie i jestem absolutnie przekonana o tym, że ta historia zostanie w mojej pamięci na bardzo długo. Jedyne, co mogę zrobić, to polecić ją wam ogromnie. Być może i was wywoła emocje, które będą wam towarzyszyć dłuższy czas.

„Głupiec” ma u stóp cały świat. Jeśli porzuci wszystko i wyruszy w drogę, zyska więcej niż kiedykolwiek miał”.

Ten cytat idealnie oddaje całą fabułę książki. Tytułowy Głupiec to karta tarota, która jest symbolem drogi, ale również nowego życia.

Bohaterka tej historii ma na imię Olga i poznajemy ją kiedy dowiaduje się o swoich chorobie i o tym, że może się cieszyć życiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Rywal diabła” to już szósty i ostatni tom przygód Kuby Sobańskiego. Po całym cyklu czuję zazdrość patrząc na męża, który zaczytuje się w tom za tomem z prędkością światła. Już samo to znaczy, że są to absolutnie genialne powieści, które bardzo trudno odłożyć, a jeszcze trudniej pożegnać się z ulubionymi bohaterami.

Relacje Soni i Kuby bardzo się rozluźniły od kiedy Sobański związał się z Doną - jej przyjaciółką. Dlatego też nie ma on pojęcia, że kobieta otrzymuje tajemnicze listy których nadawca chwali się odkryciem jej zbrodni. Sonia nie ma pojęcia, kim jest jej przeciwnik, ale wie, że musi mu sama stawić czoła. Dalsze losy bohaterów gnają jak koń w galopie i trudno za nimi nadążyć, a ja oczywiście nie chcę zdradzać całej fabuły. Czy Kuba zdąży zdać sobie sprawę, że prześladowca Soni może zagrażać również jemu? I jaki będzie miało to wpływ na dalsze losy bohaterów?

O tym tomie, jak i o całej serii nie napiszę już nic odkrywczego. Niezmiennie jestem zachwycona kreacją bohaterów, idealnie dobranymi dialogami oraz szczegółowością i dokładnością opisywanych miejsc. Akcja rozgrywa się w Krakowie, z którego kojarzę pewne ulice czy obiekty, dlatego tym łatwiej było mi wczuć się w historię i wyobrazić sobie świat otaczający Kubę.

U Adriana Bednarka każdy szczegół ma znaczenie. Może to być rzucony przelotnie komentarz, niewinne spojrzenie czy też odczuwana w danym momencie emocja. Przy tym język jest prosty i przystępny, a autor oddaje możliwość przedstawienia swojej historii samemu Sobańskiemu, który doskonale ukazuje ją formie pamiętnika z niewieloma wstawkami Soni.

Na szczególną uwagę zasługuje finał tej książki. Autor bowiem słowo za słowo słowem wyrzuca z siebie totalnie zaskakujące zakończenie, którego absolutnie się nie spodziewałam, ale ten zabieg zdecydowanie przyprawił mnie o szybsze bicie serca. Z czystym sumieniem polecam cały cykl o Kubie Sobańskim, gdyż każdy składający się na niego tom jest na wyrównanym poziomie i tak samo wciągający. Mam nadzieję, że i Was porwie do swojego świata tak, jak zrobił to ze mną.

„Rywal diabła” to już szósty i ostatni tom przygód Kuby Sobańskiego. Po całym cyklu czuję zazdrość patrząc na męża, który zaczytuje się w tom za tomem z prędkością światła. Już samo to znaczy, że są to absolutnie genialne powieści, które bardzo trudno odłożyć, a jeszcze trudniej pożegnać się z ulubionymi bohaterami.

Relacje Soni i Kuby bardzo się rozluźniły od kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest jak koc w chłodny wieczór, jak przepyszna herbata rozgrzewająca od środka. Spokojna, pełna życiowych mądrości i bardzo nostalgiczna.

Aleksandra i Natalia mieszkają w spokojnym miasteczku, gdzie życie toczy się spokojnym rytmem. Po pewnym wieczorze obfitującym w alkohol, obie znajdują się w zupełnie nieprzewidzianych kłopotach. Ola tańcząca na moście w tamtą noc staje się bohaterką bilboardów, natomiast Natalia zaszła w ciążę i nie ma pojęcia, kto jest ojcem jej dziecka. Każda z nich próbuje zająć się tymi kłopotami na swój sposób. Natalia postanawia wyjechać i oddać swoje dziecko do adopcji, a Ola nawiązuje kontakt ze swoim tajemniczym adoratorem. Niestety los nie jest dla nich wyrozumiały i czeka na nie jeszcze wiele niebezpieczeństw. Czy na końcu tej krętej drogi znajdą swoje szczęście?

Marta Nowik w swojej książce ukazuje nam historię, która mogła spotkać każdego (chociaż w pewnych momentach jest nieprawdopodobna), bo kto powiedział że niemożliwe nie może się kiedyś zdarzyć? Dodatkowym atutem jest wplecenie przez autorkę aktualnie ważnych tematów jak: nieudane związki, nałogi, samotność w świecie pełnym ludzi, strata bliskiej osoby, handel ludźmi czy wojna w Ukrainie. Autorka ukazuje nam wszystkie kolory życia stawiając na przeciw sobie dobro i zło.

Czytelnik śmiało może utożsamić się z naszymi bohaterami, którzy jak każdy popełniają błędy, ale również potrafią wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Poza tym są zwyczajnymi ludźmi i możemy odnaleźć w nich nasze własne cechy, ale również zachowania czy emocje. To niewątpliwie sprawia, że możemy bardziej „wejść” w lekturę i dosłownie ją poczuć.

Chociaż niekiedy czujemy się samotni i zagubieni, to mamy wokół siebie różnych ludzi, którzy mogą okazać się naszym „lekarstwem na samotność”, albo też potrzebować naszego wsparcia czy pomocy.

„Noc spadających gwiazd” to powieść o poszukiwaniu szczęścia, ale też walce z demonami przeszłości. To powieść o trudnych wyborach, niezwykłej przyjaźni, miłości i ogromnej nadziei, bowiem marzenia same się nie spełniają, marzenia trzeba spełniać !

Ta książka jest jak koc w chłodny wieczór, jak przepyszna herbata rozgrzewająca od środka. Spokojna, pełna życiowych mądrości i bardzo nostalgiczna.

Aleksandra i Natalia mieszkają w spokojnym miasteczku, gdzie życie toczy się spokojnym rytmem. Po pewnym wieczorze obfitującym w alkohol, obie znajdują się w zupełnie nieprzewidzianych kłopotach. Ola tańcząca na moście w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Majka po śmierci ukochanego taty przeprowadza się do babci na wieś, aby chociaż spróbować ułożyć swoje życie na nowo. Tuż przed rozpoczęciem szkoły poznaje aroganckiego, ale zamkniętego w sobie Alexandra, który skrywa w sobie bolesne tajemnice związane ze stratą najbliższych osób. Dziewczynę coś bardzo do niego przyciąga i każdego dnia próbuje przebić się przez mur, który Aleks zbudował wokół siebie. Majka uświadamia sobie, że jest zakochana w Aleksandrze, jednak on nie odwzajemnia jej uczucia, dlatego dziewczyna poddaje się i wyjeżdża do innego miasta. Dopiero wtedy chłopak uświadamia sobie swoją stratę i próbuje naprawić swój błąd pisząc do Majki niezwykle szczere listy, pełne wyznań, które ona niestety ignoruje. Czy będzie im dane naprawić relację i zawalczyć o miłość?

„Nie można naprawić kogoś, kto nie chce być naprawiony”.

„Dlaczego mi nie powiedziałeś?” to książka pełna bólu, cierpienia i ciągłych rozczarowań. To historia młodych ludzi, którzy w różny sposób starają się poradzić sobie ze stratą i trudnościami, jakie spotykają na swoich drogach. Wyjścia i zapomnienia szukają w alkoholu, narkotykach oraz zamykając się przed innymi ludźmi.

Czasami jednak na swojej drodze spotykają osoby, które bardzo chcą im pomóc. Tak właśnie jest z Majką i Aleksandrem. Mimo, że chłopak tej pomocy nie chce to buduje z dziewczyną relację. Relację toksyczna, która krzywdzi Majkę, ale ona nie potrafi z niej zrezygnować. Po czasie już nie widzi żadnej nadziei i w końcu się poddaje. Wtedy chłopak zaczyna rozumieć co stracił.

Często bywa tak, że zaczynamy doceniać pewnych ludzi dopiero wtedy, kiedy ich stracimy.

Ta książka to wulkan emocji, które przyprawiają czytelnika o szybsze bicie serca. Sama końcówka to istny rollercoster i jazda na krawędzi, dlatego ze strony na stronę chciałoby się, aby ta historia się skończyła a jednocześnie, aby nie kończyła się akurat w tym miejscu. Jest to pozycja, która wyciska łzy z oczu i sprawia, że serce rozpada się na milion małych kawałeczków. Z pewnością zapamiętam ją na długo, a wam polecam ją przeczytać i przeżyć te emocje.

Majka po śmierci ukochanego taty przeprowadza się do babci na wieś, aby chociaż spróbować ułożyć swoje życie na nowo. Tuż przed rozpoczęciem szkoły poznaje aroganckiego, ale zamkniętego w sobie Alexandra, który skrywa w sobie bolesne tajemnice związane ze stratą najbliższych osób. Dziewczynę coś bardzo do niego przyciąga i każdego dnia próbuje przebić się przez mur, który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Oczy lęku” to thriller psychologiczny, który skupia się na złożoności ludzkich postępowań zahaczający o emocje i wewnętrzne rozterki głównych bohaterów.

Fabian i Oliwia to postacie pierwszoplanowe. Kiedy zupełnie przypadkiem dochodzi do ich spotkania postanawiają założyć spółkę, aby szybko się wzbogacić. Tak rozpoczyna się ich przygoda z nielegalnym biznesem, a po kilku latach stają się już zawodowymi kidnaperami. Ich strategia działania jest tak specyficzna, że żadne z porwań nigdy nie zostało zgłoszone policji. Kiedy kończą im się środki finansowe, podejmują się kolejnego porwania. Mimo że starają się zachować smażoną czujność, nie wiedzą, że największe zagrożenie jest tam, gdzie go nie widać, a za wyrządzone przez te wszystkie lata krzywdę drugiemu człowiekowi słono się płaci…

Adrian Bednarek już niejednokrotnie pokazywał w swoich książkach, że jego thrillery są pełne napięcia i świetnie skonstruowane. Tak było i tym razem. Główni bohaterzy zostali wykreowani jako złożone postacie, pełne sprzeczności, których przeszłość ma niemały wpływ na ich obecne działania. Fabian i Oliwia na co dzień wiodą pozornie normalne życie, dopiero w momencie akcji zachodzi w nich ogromna przemiana.

Dodatkowym elementem, który podtrzymuje ciągłe uczucie niepokoju w trakcie całej lektury jest nieznany obserwator. To czytelnik nieustannie zastanawia się, kto nim jest i czy kidnaperski duet zostanie zdemaskowany.

Nie brakuje w „Oczach lęku” również wielu zwrotów akcji, które ubarwiają fabułę i wyzwalają kolejne emocje. Każdy porwanie przebiega w inny sposób, a specyficzna strategia działania Oliwii i Fabiana sprawia, że czytelnik jest zaskakiwany coraz nowszymi elementami układanki.

Język, którym posługuje się autor jest prosty i zrozumiały, a prowadzone przez niego na wysokim poziomie narracje pozwalają lepiej wczuć się w emocje bohaterów ich wewnętrzne rozterki oraz dylematy.

Mimo, iż pozycja ta nie ma jakiegoś bardzo głębokiego przekazu, to z pewnością zapewni wiele emocji i świetną czytelniczą przygodę. Porównując tę pozycję z poprzednimi książkami autora, muszę jednak stwierdzić, że nie jest to najlepsze dzieło Adriana Bednarka i zapewne nie zajmie na długo miejsca w mojej pamięci. Niemniej miło spędziłam czas na lekturze i z całego serca polecam ją zarówno miłośnikom gatunku jak i samego autora.

„Oczy lęku” to thriller psychologiczny, który skupia się na złożoności ludzkich postępowań zahaczający o emocje i wewnętrzne rozterki głównych bohaterów.

Fabian i Oliwia to postacie pierwszoplanowe. Kiedy zupełnie przypadkiem dochodzi do ich spotkania postanawiają założyć spółkę, aby szybko się wzbogacić. Tak rozpoczyna się ich przygoda z nielegalnym biznesem, a po kilku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Troy” to drugi tom cyklu Szmuglerzy i choć otrzymałam informację z wydawnictwa, że ten tom można czytać bez znajomości poprzedniego, to jednak bardzo się cieszę, że miałam możliwość przeczytania ich jednak w kolejności powstawania.

W tej części znamy już trochę głównych bohaterów i od razu wpadamy w wir emocji. Nasi bohaterowie mierzą się z przeciwnościami, które los stawia im na drodze. Marina dokonuje wyboru, która miłość jest dla niej ważniejsza, Troy przewartościowuje całe swoje dotychczasowe życie, a jego siostra Maria pokazuje różki. Dodając do tego bossa narkotykowego świata, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, a Troya traktuje jak członka rodziny, to robi nam się naprawdę niezła akcja. Czy można chcieć czegoś więcej? Teoretycznie nie, ale autorka dodaje nam w bonusie ciążę Mariny, która okazuje się dla Troya kolejnym czułym puntem w gangsterskich porachunkach, a także wściekłego ojca dziewczyny, który za wszelką cenę chce dopaść swojego przyszłego zięcia.

Czytałam jednym tchem i oderwać się nie mogłam, gdyż jak najszybciej musiałam poznać zakończenie. Obgryzania paznokci z nerwów co prawda nie było, ale wielość różnorodnych wątków i bardziej sensacyjny charakter sprawiły, że gdzieś z tyłu głowy czaiła się niepewność, czy oby cała ta historia się dobrze skończy. Mimo tego, że uwielbiam niekonwencjonalne i smutne zakończenia, to tutaj jednak aż się prosiło o happy end, aczkolwiek sama końcówka troszkę mnie rozczarowała, zbyt szybko wyprostowały się pewne relacje i zapadły wiążące decyzje. Niemniej lekturę uznaję za udaną.

Podobnie jak w tomie pierwszym autorka używała bardzo prostego języka, co sprawiało, że można było poczuć lekkość czytania i czerpać z niego tylko przyjemność. Nie obyło się również bez zagłębienia się zarówno w świat przemytniczy, jak i ten stróżów prawa. Ale chyba najważniejsze w tej książce było to, że czytając „Troya” odczuwałam emocje bohaterów, skupiałam się również na ich relacjach i trudnych wyborach, jakich musieli dokonać. I to było dobre. Po prostu jest to pozycja, o życiu, które nie zawsze jest proste i łatwe, ale to od nas samych będzie zależało, jak je wykorzystamy.

„Troy” to drugi tom cyklu Szmuglerzy i choć otrzymałam informację z wydawnictwa, że ten tom można czytać bez znajomości poprzedniego, to jednak bardzo się cieszę, że miałam możliwość przeczytania ich jednak w kolejności powstawania.

W tej części znamy już trochę głównych bohaterów i od razu wpadamy w wir emocji. Nasi bohaterowie mierzą się z przeciwnościami, które los...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Marina jest dziewczyną z dobrego domu. Wychowana przez kochających rodziców, na których zawsze może liczyć. Kiedy na swojej drodze spotyka Marię czuje, że może to być jej bratnia dusza. Ich relacje komplikuje jednak Troy, starszy brat Marii oraz jeden z najlepszych przemytników narkotykowych. Co jednak ma zrobić Marina, kiedy przy nim jej serce zaczyna szybciej bić a motyle w brzuchu dosłownie chcą wydostać się na zewnątrz? Zderzenie dwóch zupełnie różnych światów sprawia, że każde z nich musi nauczyć się życia na nowo, życia, w którym są dla siebie wszystkim.

Marina to pierwszy tom cyklu „Szmuglerzy” i cieszę się, że sięgnęłam najpierw właśnie po niego. Mnogość emocji. Relacja głównych bohaterów polegająca na odpychaniu i przyciąganiu momentami działała na nerwy a momentami wzbudzała współczucie. Najważniejsze jednak, że czytelnik ma wrażenie, że jest to idealnie dopasowane.

Na początku poznajemy trochę naszych głównych bohaterów: Marinę, Marię i Troya, a cała historia zaczyna się od pięknie rozwijającej się relacji z Marią, dla której Marina i jej towarzystwo jest niesamowitą odskocznią od świata, w którym żyje pod opieką nadopiekuńczego brata Maria. W trakcie lektury zastanawiałam się dla kogo Maria wybrała właśnie Marinę, czy faktycznie dla siebie i towarzystwa, czy też miała nadzieje na cieplejsze uczucia między Mariną, a jej bratem, które w konsekwencji pozwoliłyby na trochę swobody dziewczynie.

Książkę czytałam z przyjemnością, a lektura nie trwała długo. Historia okazała się dla mnie wciągająca, gdyż bardzo lubię motyw hate-love. Język był prosty i zrozumiały dla każdego. Nie zabrakło również ciekawostek czy faktów z gangsterskiego świata. To nie tylko pozycja o romansie dziewczyny z dobrego domu i niegrzecznego chłopca z ulicy, ale też historia o życiowych wyborach, miłości i zaufaniu.

Zakończenie nie było zaskakujące, ale zachęciło do sięgnięcia po kolejny tom, po który oczywiście niezwłocznie sięgnęłam. Jeśli chcecie się sami przekonać, co mnie wciągnęło w tej pozycji, to koniecznie sięgajcie po tę książkę.

Marina jest dziewczyną z dobrego domu. Wychowana przez kochających rodziców, na których zawsze może liczyć. Kiedy na swojej drodze spotyka Marię czuje, że może to być jej bratnia dusza. Ich relacje komplikuje jednak Troy, starszy brat Marii oraz jeden z najlepszych przemytników narkotykowych. Co jednak ma zrobić Marina, kiedy przy nim jej serce zaczyna szybciej bić a motyle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cudze życie to kontynuacja życia bohaterów poznanych w "Moście Ikara" i czytając tę powieść odczuwałam ogromny ból wraz z bohaterami.

Cieszę się, że po rozmowie z autorem nie odpuściłam tej części, tylko czytałam według kolejności, bo to naprawdę wiele mi dało.

Po śmierci Antka Grzegorz nie może sobie wybaczyć tego, co się wydarzyło, daje się porwać wszystkiemu dookoła i zamiast być ze sobą szczerym i doprowadzić do porządku własne życie, on nieustannie żyje cudzym, bo nie jest jeszcze gotowy na ten krok. Natomiast Dorota - matka Antka nie potrafi inaczej, jak tylko obwiniać mężczyznę o smierć jej syna. Życie jej i jej męża diametralnie się zmienia. Nie potrafią poradzić sobie z wyborami syna oraz z jego orientacją seksualną. Nawet po jego śmierci ojciec pozostaje niewzruszony i wywiera naciski na żonę, aby absolutnie nie próbowała tego zrozumieć. Jednak ból Doroty ciągnie ją do Warszawy. Spotyka się z Grzegorzem, bo wspólny ból łączy. Ich spotkanie będzie pierwszym krokiem do zrozumienia i zaakceptowania syna takim, jakim był.

Jest to książka pełna emocji. Zwracająca uwagę na ważne sprawy, jakimi są: żałoba, homoseksualizm, tolerancyjność oraz nieodwzajemniona miłość. Nie mogłam się oderwać. Przemiana Doroty była dla mnie najlepszym momentem tej książki. Dała również nadzieję na to, że po burzy zawsze wychodzi słońce i tylko od nas samych zależy, czy będziemy cieszyć się tęczą, czy narzekać na pozostawione kałuże.

Cudze życie to kontynuacja życia bohaterów poznanych w "Moście Ikara" i czytając tę powieść odczuwałam ogromny ból wraz z bohaterami.

Cieszę się, że po rozmowie z autorem nie odpuściłam tej części, tylko czytałam według kolejności, bo to naprawdę wiele mi dało.

Po śmierci Antka Grzegorz nie może sobie wybaczyć tego, co się wydarzyło, daje się porwać wszystkiemu dookoła i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Cudze życie. Nowy początek” to niesamowicie poruszająca i wzruszająca książka Pawła Nowaka, w której zetknięci zostajemy z dalszymi losami wcześniej poznanych bohaterów. To moment, w którym zostajemy zaprowadzeni na skraj przepaści i sami musimy zdecydować, czy skoczymy, czy też nie. To także opowieść, która zmusza czytelnika do zastanowienia się nad własnym życiem i znaczeniem każdego momentu w nim.

Najważniejszymi w tej części są trzy postacie: Grzegorz, Dorota i Magda. Mimo, że występują również osoby poboczne, które mają znaczenie dla całości opowieści, to właśnie życie tej trójki ich najboleśniej doświadcza. Grzegorz każdego dnia na nowo zadręcza się myślami o Antku, i choć próbuje szukać szczęścia i miłości, to te najwidoczniej nie są mu pisane. Magda, której miłość do Grzegorza z dnia na dzień tylko się pogłębia, znajduje powierniczkę w Dorocie, co prowadzi do stworzenia ciekawej relacji. Jednak te wszystkie wątki przy zakończeniu bledną. To, co autor zafundował nam na ostatnich stronach książki sprawiło, że w pierwszym momencie miałam ochotę napisać do Pawła i zwyzywać go, że tak się nie robi, że to niesprawiedliwe. Jednak po pewnym czasie doszło do mnie, że właśnie tak musiało być, że każdy bohater odnalazł to swoje własne życie w inny sposób.

Dodatkowo styl pisania autora jest wciągający, a język prosty, co sprawia, że powieść jest przystępna dla różnych czytelników. Wartka narracja sprawia, że bardzo trudno oderwać się od lektury, a emocjonalne opisy i rozrywające serce dialogi dodają książce autentycznego charakteru. Zdecydowanie na plus dla mnie jest oznaczenie wiekowe na okładce książki +18. Bez trudu można się dzięki temu zorientować, że nie jest ona odpowiednia dla młodszych czytelników, choćby ze względu na mocne sceny seksualne.

Podsumowując „Cudze życie. Nowy początek” to pozycja, która porusza, inspiruje i skłania do głębszych przemyśleń. Paweł Nowak stworzył dzieło, które zostaje z czytelnikiem na długo po zakończeniu lektury. Polecam ją wszystkim, którzy pragną zastanowić się nad sensem istnienia poprzez pryzmat niezwykłych bohaterów i niepowtarzalnej historii.

„Cudze życie. Nowy początek” to niesamowicie poruszająca i wzruszająca książka Pawła Nowaka, w której zetknięci zostajemy z dalszymi losami wcześniej poznanych bohaterów. To moment, w którym zostajemy zaprowadzeni na skraj przepaści i sami musimy zdecydować, czy skoczymy, czy też nie. To także opowieść, która zmusza czytelnika do zastanowienia się nad własnym życiem i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„(…) rodzina królewska to nic innego jak pałac ze szkła(…). Pałac ze szkła nie jest kruchy i niepewny Alex. Jest solidny, stabilny, niewinny. Odzwierciedla ciebie i twoje uczucia. Pozwala się w sobie przejrzeć jak w lustrze. To twój dom.”

Druga część serii „W blasku zorzy” wciągnęła i kupiła mnie od pierwszej strony. Nie byłam w stanie się od niej oderwać. Mimo, że podobnych historii czytałam już wiele, to styl autorki jest tak bardzo „mój”, że każdą jej książkę czytam w ciemno i wiem, że podbije moje serce.

W tomie drugim poznajemy księcia Norwegii, Alexandra, który jest drugi w kolejce do tronu, więc nie przejmuje się tym, że skandale z jego udziałem nie schodzą z pierwszych stron gazet. W końcu to jego odpowiedzialny, starszy brat ma zostać królem. Dla księcia najważniejsze są dobra zabawa i piękne kobiety. Niestety jeden z jego wyskoków kończy się wysłaniem Aleksandra do posiadłości nad jeziorem Vansjo. To właśnie tam spotyka Ive – pokojówkę, która zdradziła rodzinę królewską i niemal doprowadziła do rozpadu związku jego brata. Książę w ramach zemsty postanawia być dla dziewczyny wyjątkowo niemiły bowiem według niego, nie zasługuje na jakikolwiek szacunek. Jednak jak twierdzą stare porzekadła – kto się czubi, ten się lubi. Czy dla tej wyjątkowej pary te słowa okażą się prorocze?

Po obejrzeniu wszystkich dostępnych sezonów „The Crown” ogromną przyjemność sprawia mi lektura książek związanych z rodzinami królewskimi, nawet jeśli są one całkowitą fikcją literacką, dlatego tak bardzo przypadła mi do gustu ta seria. Czytając tę pozycję czerpałam przyjemność od pierwszej do ostatniej strony. Autorka w bardzo piękny sposób pokazała, że nie zawsze to, co wiemy i widzimy na pierwszy rzut oka jest jedyną prawdą, ale też pewne sytuacje, zdarzenia i podjęte decyzje mogą wynikać z zupełnie innych przesłanek.

Oczywiście nie mogła mnie nie zauroczyć sama historia miłosna Ive i Alexandra, gdyż była to relacja nieoczywista, wbrew zdrowemu rozsądkowi i protokołowi królewskiemu. Jednak z rodzącym się uczuciem, w które trudno uwierzyć i któremu nieustannie się zaprzecza, niełatwo walczyć. Kiedy ciało samo wysyła sygnały, a serce zdaje się w ogóle nie współpracować z rozumem.

Świetna pozycja, którą absolutnie polecam, ale zachęcam od przeczytania części pierwszej, czyli „W blasku zorzy. Zamek z płatków róż”, wtedy łatwiej nam będzie zorientować się w relacjach pomiędzy bohaterami, a także zrozumieć zachowanie samego księcia.

„(…) rodzina królewska to nic innego jak pałac ze szkła(…). Pałac ze szkła nie jest kruchy i niepewny Alex. Jest solidny, stabilny, niewinny. Odzwierciedla ciebie i twoje uczucia. Pozwala się w sobie przejrzeć jak w lustrze. To twój dom.”

Druga część serii „W blasku zorzy” wciągnęła i kupiła mnie od pierwszej strony. Nie byłam w stanie się od niej oderwać. Mimo, że...

więcej Pokaż mimo to