-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać3
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać3
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2024-04-22
2024-04-21
2024-04-21
2024-04-20
2024-03-18
W drugim tomie w zasadzie wszystko ewoluuje.
Bohaterowie stają się bardziej niejednoznaczni, skorzy do poświęceń dla większego dobra, ale i też samoświadomi swoich interesów oraz rozgrywek w galaktycznym świecie bezprawia. Fabuła oraz świat przedstawiony są coraz bardziej brutalne. Dalej brakuje tu krwi co jest absurdem, gdyż pojawia się wiele scen gdzie przedstawione są chociażby oskórowane lub spalone zwłoki. Dochodzi do ludobójstwa, a bohaterzy doświadczają okropieństw wojny oraz przede wszystkim bezsilności mimo walki z całych sił.
Wiele jest tu dziur fabularnych, czy sytuacji typu mary sue, jednak miejmy na uwadze, iż jest to manga z lat 60. XX wieku, czyli po prostu bardzo wiekowa. Sam Tezuka w posłowiu napisał, iż żal mu jest tej mangi, gdyż mimo przesłania została zaklasyfikowana do prostych historii science-fiction, których wtedy było pełno na japońskim rynku mang.
Mnie tą historią kupił - zresztą jak w zasadzie każdą poprzednią, którą udało mi się przeczytać. Nie zaczynałbym jednak czytania Tezuki od Normana, gdyż dopiero pod koniec mangi, historii rozwija skrzydła - ale gdy już dojdziemy do tych ostatnich rozdziałów to och, warto!
W drugim tomie w zasadzie wszystko ewoluuje.
Bohaterowie stają się bardziej niejednoznaczni, skorzy do poświęceń dla większego dobra, ale i też samoświadomi swoich interesów oraz rozgrywek w galaktycznym świecie bezprawia. Fabuła oraz świat przedstawiony są coraz bardziej brutalne. Dalej brakuje tu krwi co jest absurdem, gdyż pojawia się wiele scen gdzie przedstawione są...
2024-03-12
2024-03-11
2024-03-11
2024-03-11
2024-03-10
2024-03-01
Autorzy we wstępie zapewniają, iż jest to ich totalnie oryginalny twór, który nie składa się z przedruku starych tekstów z "Polityki". Jest to prawda. Co nie znaczy, że przedruków nie ma. Korzystanie z prawa cytatu na zasadzie - najpierw wkleimy połowę czyjegoś artykuły, po czym napiszemy jeden akapit własnych przemyśleń, a następnie wkleimy W RAMACH CYTATU drugą połowę artykułu - jest po prostu niepoważne. Za takie praktyki na studiach potrafią uwalić, a tu wydano z tego "książkę". Cytatów jest po prostu za dużo.
Czytając czasem miałem wrażenie jakoby nie była to jakaś publicystyka quasi naukowa tylko taka najgorszego sortu wręcz ziemkiewiczowskiego. Najpierw autorzy zaznaczają, że nie będą podawać nazwisk symetrystów, a kilkadziesiąt stron później jak gdyby nigdy nic rzucają nazwiskami na prawo i lewo, oczywiście wraz z cytatami (XD) wypowiedzi poszczególnych osobników. Coraz odbywają się tu wycieczki personalne zarówno do tych, którzy autorów nie lubią jak i takich, którzy autorów chwalą (przedstawianie Tomasza Lisa jako role model polskiego dziennikarstwa jest chyba najlepszym podsumowaniem czwartej władzy w naszym kraju). Masa tu niepotrzebnej polemiki, która równie dobrze - z uwagi na poziom wypowiedzi - mogła się znaleźć co najwyżej na Twitterze.
Autorzy na łamach książki lubią też sobie zaprzeczać i to gęsto. Na przykład -na początku książki piszą, iż według nich prawdą jest iż Platforma Obywatelska była kompletnie niekompetentna za rządów Schetyny oraz Budki i dopiero powrót Tuska postawił tą partię na nogi. Jest to opinia autorów. Kilkadziesiąt stron później autorzy wytykają lewicy socjalnej (kimkolwiek ona jest, gdyż naprzemiennie piszą tak o Razem, Lewicy i SLD), iż ta śmiała wytykać niekompetencje Schetyny i Budki, a poza tym to lewica na pewno przy pierwszej okazji wejdzie w koalicje z PISem, gdyż jedyne na czym jej zależy to ciepłe rządowe stołki (spoiler: nie stało się tak). Autorzy mogą krytykować PO, jednak jak robi to ktoś inny z obozu ówczesnej opozycji to na pewno jest symetrystą.
Symetryzm - to ważne pojęcie w naszej polskiej debacie publicznej. Część (nazwijmy to) "naukowa", gdzie autorzy tłumaczą tajniki działania symetrystów jest naprawdę porządna i muszę przyznać, że sporo się z niej dowiedziałem. Jednak cały obraz książki burzy postawa autorów wobec wszystkiego co nie jest PO. Bije z niej pogarda wobec innego. Jak autorzy piszą o opozycji to oczywiście mowa tu o PO. Zjednoczona opozycja = PO. Teza w zasadzie jest jest jedna. Jesteś z nami lub przeciw nam.
W jednym z rozdziałów autorzy napisali, iż PiS stworzył mit klasistowskich liberałów, a jak to mit to oczywiście jest nieprawdziwy. Po czym po bucowsku autorzy piszą o jakimi to nieudacznikami reszta opozycji byłaby bez Platformy Obywatelskiej. I to moim zdaniem idealnie podsumowuje jakość tej książki.
Autorzy we wstępie zapewniają, iż jest to ich totalnie oryginalny twór, który nie składa się z przedruku starych tekstów z "Polityki". Jest to prawda. Co nie znaczy, że przedruków nie ma. Korzystanie z prawa cytatu na zasadzie - najpierw wkleimy połowę czyjegoś artykuły, po czym napiszemy jeden akapit własnych przemyśleń, a następnie wkleimy W RAMACH CYTATU drugą połowę...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-18
Mam ogromny problem z tą książką. Pierwsze sto stron, czyli niemal połowa książki to bardzo siermiężna i wręcz nieudolna próba... no właśnie, czego? Runciman stara się stworzyć paralele w której przenikać się mają wydarzenia z antycznej Grecji, Grecji lat 60. XX wieku oraz Grecji w okresie greckiego kryzysu pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Jak rozumiem miała to być jakiegoś rodzaju synteza. Krótko mówiąc - nie wyszła.
Dalej jest trochę lepiej. Ale tylko trochę. Wraz z coraz sensowniejszymi argumentami, pojawiają się też te coraz głupsze, vide kompletnie absurdalne rozważania o nanorobotach (po prostu peak humanistycznego bełkotu i mówię to jako humanista).
Najciekawszy i najlepszy jest natomiast ostatni rozdział. W końcu można było zaznać małej uczty intelektualnej! Rozważania nad trzema ustrojami przyszłości (według Runcimana) czyli pragmatycznym autorytaryzmem, epistokracją oraz akceleracjonizmem były mocną solą trzeźwiącą, w szczególności. że (jak rozumiem) pisał to liberał.
Czy polecam? Tak, ale tylko dla ostatniego rozdziału. Czy opłaca się kupić tą książkę? Nie. Czy opłaca się ją wypożyczyć z biblioteki? Jak najbardziej.
Mam ogromny problem z tą książką. Pierwsze sto stron, czyli niemal połowa książki to bardzo siermiężna i wręcz nieudolna próba... no właśnie, czego? Runciman stara się stworzyć paralele w której przenikać się mają wydarzenia z antycznej Grecji, Grecji lat 60. XX wieku oraz Grecji w okresie greckiego kryzysu pod koniec pierwszej dekady XXI wieku. Jak rozumiem miała to być...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-12-01
Z tym tomem zbiorczym mam zasadniczy problem, którym jest cholerna nierówność kolejnych części. Po prostu im dalej tym gorzej. Srebrny grot był świetny, Gry cienia dobre, a Sny o stali po prostu przeciętne.
Dalej jest to ta sama Czarna Kompania z wyrazistymi pełnokrwistymi postaciami za które kocha się tą serię. Dalej mamy epickie krwawe bitwy, nieoczywiste wybory oraz nagłe śmierci ulubionych postaci. Jednak w tym wszystkim powoli zaczyna rozmywać się celowość fabuły, która się rozciąga kompletnie niepotrzebnie.
Dalej jest to dobra literatura. Wiadomo - nie jest to nic ambitnego, ale styl jest bardzo porządny i plastyczny z ciekawym world buildingiem oraz bohaterami.
Z tym tomem zbiorczym mam zasadniczy problem, którym jest cholerna nierówność kolejnych części. Po prostu im dalej tym gorzej. Srebrny grot był świetny, Gry cienia dobre, a Sny o stali po prostu przeciętne.
Dalej jest to ta sama Czarna Kompania z wyrazistymi pełnokrwistymi postaciami za które kocha się tą serię. Dalej mamy epickie krwawe bitwy, nieoczywiste wybory oraz...
2023-11-26
Jest o niebo lepiej niż w pierwszym tomie. Opowieść nadal jest prosta (żeby nie powiedzieć infantylna) natomiast pojawiły się ciekawsze postacie, które wprowadzają dużo zamieszania i akcji w fabule. Kreska nadal jest świetna i cieszy oko. Skoro to seinen to czekam na więcej poważnych jakościowych treści, bo na razie mamy tu w zasadzie tylko bezmyślną strzelankę.
Jest o niebo lepiej niż w pierwszym tomie. Opowieść nadal jest prosta (żeby nie powiedzieć infantylna) natomiast pojawiły się ciekawsze postacie, które wprowadzają dużo zamieszania i akcji w fabule. Kreska nadal jest świetna i cieszy oko. Skoro to seinen to czekam na więcej poważnych jakościowych treści, bo na razie mamy tu w zasadzie tylko bezmyślną strzelankę.
Pokaż mimo to2023-11-13
2023-11-12
Co to była za jazda bez trzymanki!
Zaczyna się jak nietypowa historia coming of age spokojnego nastolatka z aktorką porno, która potrafi zmieniać swój rozmiar do gigantycznych rozmiarów. Dalej wchodzą kolejne wątki nadprzyrodzone i paranormalne kończąc na totalnej apokalipsie. Romans w czasach zagłady, krytyka konsumpcjonizmu i przebodźcowanego społeczeństwa mediów i sensacji.
Początek był kiepski - to trzeba przyznać. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz dziwniej, ale i bardziej intrygująco. Tropy w wielu przypadkach powtarzają się z Gantz, ale i tak nie zawodzą. Gantz było rollercoasterem po odmętach szaleństwa, w których człowiek pokazuje swoje wszystkie najgorsze cechy. Gigant jest natomiast kolejką górską, która oprócz bezrefleksyjnie brutalnych treści stara się przekazać historię o akceptacji, zrozumieniu i próbie pokochania drugiej osoby mimo jej niedoskonałości. Jak nie lubię romansów, tak tu nawet na sam koniec się lekko wzruszyłem.
Hiroya Oku nigdy nie zawodzi.
Co to była za jazda bez trzymanki!
Zaczyna się jak nietypowa historia coming of age spokojnego nastolatka z aktorką porno, która potrafi zmieniać swój rozmiar do gigantycznych rozmiarów. Dalej wchodzą kolejne wątki nadprzyrodzone i paranormalne kończąc na totalnej apokalipsie. Romans w czasach zagłady, krytyka konsumpcjonizmu i przebodźcowanego społeczeństwa mediów i...
2023-11-12
2023-11-12
Komiks jest po prostu słaby. Brak tu klimatu wiedźmina oraz wcale nie czuć tej "japońszczyzny". Generyczna do bólu historia, gdzie wojak lata w te i we te, tłukąc się przy tym z napotkanymi potworami.
Gdyby nie sygnowanie tego tworu marką Wiedźmin to na pewno przeszedł by bez echa, o ile w ogóle ktoś połasiłby się na wydanie takiego syfu.
Komiks jest po prostu słaby. Brak tu klimatu wiedźmina oraz wcale nie czuć tej "japońszczyzny". Generyczna do bólu historia, gdzie wojak lata w te i we te, tłukąc się przy tym z napotkanymi potworami.
Pokaż mimo toGdyby nie sygnowanie tego tworu marką Wiedźmin to na pewno przeszedł by bez echa, o ile w ogóle ktoś połasiłby się na wydanie takiego syfu.