-
Artykuły
„Smak szczęścia”: w poszukiwaniu idealnego życiaSonia Miniewicz2 -
Artykuły
Nigdy nie jest za późno na spełnianie marzeń? 100-letnia pisarka właśnie wydała dwie książkiAnna Sierant5 -
Artykuły
„Chłopcy z ulicy Pawła”. Spacer po Budapeszcie śladami bohaterów kultowej książki z dzieciństwaDaniel Warmuz7 -
Artykuły
Najlepszy kryminał roku wybrany. Nagroda Wielkiego Kalibru 2024 dla debiutantkiKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2024-03-11
2024-03-10
2024-03-01
2023-11-07
Niesamowicie treściwa, ale i wymagająca pozycja, która przedstawia pierwsze lata liberalnego snu III RP.
Niesamowicie treściwa, ale i wymagająca pozycja, która przedstawia pierwsze lata liberalnego snu III RP.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-15
Jest to moje pierwsze zetknięcie z literaturą Dalekiego Wschodu, ale i na pewno nie ostatnie. Ta powieść to po prostu coś innego, nieopisanego, która wdrąża się swoją niby banalną, mistyczną, spirytualistyczną, gorzką, ironiczną, tragiczną, groteskową historią prosto w czytelnika. Sen wioski Ding to mocne doświadczenie, niesamowite wręcz i jakże inne od zachodniej literatury. Prawdziwa pobudzająca uczta wyobraźni.
Jest to moje pierwsze zetknięcie z literaturą Dalekiego Wschodu, ale i na pewno nie ostatnie. Ta powieść to po prostu coś innego, nieopisanego, która wdrąża się swoją niby banalną, mistyczną, spirytualistyczną, gorzką, ironiczną, tragiczną, groteskową historią prosto w czytelnika. Sen wioski Ding to mocne doświadczenie, niesamowite wręcz i jakże inne od zachodniej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-05
Książka Koniec pokoleń podległości autorstwa Jarosława Kuisza, wydana w 2018 roku przez fundacje Kultury Liberalnej jest zbiorem esejów, felietonów i tekstów z ostatniej dekady XXI wieku. Jarosław Kuisz jest redaktorem naczelnym „Kultury Liberalnej” oraz adiunktem w Instytucie Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Książka traktuje o stanie Polski w XXI wieku oraz o samych Polakach, ich sposobie myślenia oraz działania politycznego, o szansach i zagrożeniach jakie niosą ze sobą nadchodzące lata oraz pokolenia. Jak twierdzi sam autor, podział na postkomunistów i postsolidarnościowców w obecnej Polsce nie ma już racji bytu, a główna oś podziału polskiego społeczeństwa rysuje się na konflikcie międzypokoleniowym. Proponuje on do tego konkretne nazewnictwo. Osoby urodzone i wychowane przed rokiem 1989 wchodzą w skład pokolenia podległości. Natomiast te urodzone po 1989 roku uchodzą wedle autora za pokolenie niepodległości. Jak widać sam rok 1989 jest tutaj punktem zwrotnym do rozważań na temat współczesnej Polski, gdyż jest to czas kiedy wraz z upadkiem Polskiej Republiki Ludowej narodziła się III Rzeczpospolita Polska. Według autora III RP jest pierwszą Rzeczpospolitą w której w końcu urodziło i wychowało się całe pokolenie Polaków wolne od trosk i obcych wpływów. Natomiast okres od 1795 roku, czyli trzeciego rozbioru Polski do 1989 roku, porównuje nawet do kolonizacji i dekolonizacji państw Afryki oraz Azji. Owy okres (w zaokrągleniu) dwustu lat podległej Polski odcisnął tak mocne piętno na obecnym pokoleniu podległości, które stoi w rozkroku między przeszłością, a nowoczesnością.
Zachłyśnięci Zachodem w końcu poczuli się przez ten wyidealizowany Zachód zdradzeni. I teraz wszelkie swoje bolączki i żółć przelewają na młodych, czyli owe pokolenie niepodległości. Zamiast szukać dróg do współpracy jawi się tu tylko narastający konflikt pokoleniowy. Bo młodzi nie chcą pracować za darmo dla idei, bo nie chcą być Chrystusem Narodów, tylko chcą po prostu godnie żyć. Dodając od siebie powiedziałbym, że mimo wywodów to pokolenie nie-podległości coraz bardziej czerpie wzorce od swoich poprzedników. Polaryzacja osiąga coraz bardziej niepokojący obrót, partie szalenie populistyczne zdobywają coraz to większy rozgłos i poparcie wśród średnio zainteresowanego czymkolwiek pokolenia niepodległości.
Więc czy koniec pokolenia podległości rzeczywiście ma miejsce? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Powtarzamy błędy poprzedników, a system wydaje się nie do złamania, gdyż nikt po-ważny nie chce przeprowadzić mozolnych wymagających reform. Zamiast tego najpopularniejszymi wśród pokolenia niepodległości rozwiązaniami są takie, aby wszystko zburzyć - system emerytalny, zdrowotny, podatkowy, a przy okazji nie myśli się wcale o konsekwencjach takich czynów. Pokoleniu niepodległości wpaja się w szkołach brak kreatywnego myślenia, brak jakiejkolwiek wiedzy obywatelskiej, a próby aktywizacji często spełzają na niczym. Zmiana pokoleniowa nie nastąpiła i będzie trzeba na nią trochę poczekać.
Książka Koniec pokoleń podległości autorstwa Jarosława Kuisza, wydana w 2018 roku przez fundacje Kultury Liberalnej jest zbiorem esejów, felietonów i tekstów z ostatniej dekady XXI wieku. Jarosław Kuisz jest redaktorem naczelnym „Kultury Liberalnej” oraz adiunktem w Instytucie Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
Książka traktuje o stanie Polski w XXI wieku...
2023-08-29
Po wysokich ocenach na portalu spodziewałem się czegoś naprawdę solidnego, a dostałem, no właśnie, co?
Główna treść książki to niejako przewodnik po nowinkach technologicznych, społecznych i popkulturowych lat 90. XX wieku. Autor ekscytuje się coraz szybszym internetem, nowymi formatami plików muzycznych (Mp3), nową muzyką i kulturą. Z perspektywy dzisiejszej książkę można traktować co najwyżej jako ciekawostkę, tudzież kronikę szybko zmieniającej się ostatniej dekady ubiegłego wieku.
O samym problemie przyśpieszenie z pozycji naukowo-socjologiczno-filozoficznej jest jak kot napłakał. Rozważana sią trafne i wartościowe, ale są w zasadzie dodatkiem do chociażby rozdziału, który tłumaczy nam jak korzystać efektywnie z przeglądarki internetowej (XD).
Także największy mój zarzut przez który nie jestem w stanie w zupełności polecić tej książki jest taki - autor pisze nie na temat. Gdy już temat złapie to tylko na chwilę, żeby w gawędziarski sposób zanudzać czytelnika wywodami o tym, że nuży go pisanie maili, o tym jakie ma poranne rytuały z piciem kawy, czy innymi kompletnie nieintersującymi i przede wszystkim niepotrzebnymi wywodami. Zaryzykuje stwierdzenie, iż gdyby wyciąć całe to bajdurzenie to materiału rzeczowego starczyłoby co najwyżej na kilkunastostronicowy esej.
Z jednym się mogę z Eriksenem zgodzić. Tyrania chwili wymusza na nas sukcesywne i umiejętne dysponowanie czasem, który trzeba spożytkować na produktywne rzeczy. Ja niestety zasadę tą złamałem, bo dobre kilka godzin zmarnowałem na czytanie takich banałów.
Po wysokich ocenach na portalu spodziewałem się czegoś naprawdę solidnego, a dostałem, no właśnie, co?
Główna treść książki to niejako przewodnik po nowinkach technologicznych, społecznych i popkulturowych lat 90. XX wieku. Autor ekscytuje się coraz szybszym internetem, nowymi formatami plików muzycznych (Mp3), nową muzyką i kulturą. Z perspektywy dzisiejszej książkę można...
2023-08-29
Z racji iż jest to zbiór tekstów publikowanych na przestrzeni siedmiu lat, znajdziemy tutaj mydło i powidło. Od rozważań nad republikanizmem, liberalizmem, stanem polskich sądów, debaty publicznej, kultury politycznej, Unii Europejskiej, NATO, COVIDem-19 kończąc na nowej zimnej wojnie oraz polskiej polityce wschodniej. I jak to w takich zbiorach bywa, teksty są po prostu szalenie nierówne. Często też występują tu powtórzenia, które zapewne w oryginalnych tekstach nie kuły tak bardzo - tu jednak jako, że czyta się je jeden po drugim, wydają się irytujące i niepotrzebne. Rozumiem konwencje zbioru, ale jest jak jest.
To co zasługuje na wyróżnienie to oczywiście lekkie pióro Radziejewskiego, które moim zdaniem jest niezbędne w dobrej publicystyce i tu w pełni spełnia swoje zadanie. W zbiorze autor punktuje wiele spraw, osób czy organizacji i to nawet bardzo sprawnie oraz w większości przypadków słusznie. Jak to w publicystyce, nie zawsze się zgadzam z tezami autora, ale chyba o to w tym chodzi, aby taka lektura pobudzała do polemiki, nawet tej wewnętrznej. Sam autor nie zamyka się na plemienność obecnego głównego dyskursu i czerpie oraz powołuje się na wiele nazwisk z kompletnie różnych baniek. Jedyna sprawa przy której stoi twardo to republikanizm, którego jest pieczołowitym zwolennikiem i propagatorem o czym przypomina praktycznie w każdym tekście.
Podsumowując, niewątpliwym plusem tego zbioru tekstów jest możliwość poznania poglądów autora na ogrom tematów pobudzających do dyskusji. Moim zdaniem Radziejewski umie w syntezy i czekam na książkę z prawdziwego zdarzenia, która ma zwięzły początek i koniec, dzięki czemu mógłbym zobaczyć pełnię możliwości intelektualnych tego autora.
Z racji iż jest to zbiór tekstów publikowanych na przestrzeni siedmiu lat, znajdziemy tutaj mydło i powidło. Od rozważań nad republikanizmem, liberalizmem, stanem polskich sądów, debaty publicznej, kultury politycznej, Unii Europejskiej, NATO, COVIDem-19 kończąc na nowej zimnej wojnie oraz polskiej polityce wschodniej. I jak to w takich zbiorach bywa, teksty są po prostu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07-26
Profesor Bogdan Góralczyk jest obecnie niewątpliwie najlepszym sinologiem w naszym nieszczęsnym padole. Wiedzę i doświadczenie ma ogromne, więc warto takich osób słuchać, nawet wtedy kiedy nie do końca się ze wszystkimi tezami zgadzamy.
Czytając pierwsze strony miałem nadzieje, że w końcu przeczytam coś od Pana prof. co nie jest związane z Chinami. Niestety początkowe rozmowy o Unii Europejskiej, kondycji Zachodu i USA, szybko znikają na rzecz tego na czym Pan Profesor najlepiej się zna, czyli Chin. W dużej mierze wywody tutaj przedstawione są w większym lub mniejszym stopniu uproszczoną i skróconą wersją tego co mogliśmy przeczytać w Wielkim Renesansie oraz Nowym Długim Marszu. Nie traktuje tego natomiast ani jako plus, ani jako minus. Książka, która jest wywiadem ma na tyle prosty styl i słownictwo, że nawet zwykły szary Kowalski bez problemu się w tym odnajdzie. I znowu - ocenę czy to dobrze, czy źle pozostawiam neutralną. Co natomiast mi się nie podoba to duża ilość powtórzeń w całej książce. Po przesłuchaniu wielu wywiadów i wykładów Pana Profesora zauważyłem, że taka już jego maniera, jednak czyta się po prostu z myślą - PRZECIEŻ TO JUŻ BYŁO!
Co do jakości samej treści to mało do czego można się tu przyczepić. Profesor Góralczyk punktuje bierność Zachodu w związku ze wschodzącym rynkiem azjatyckim na czele z Chinami, mówi o nadchodzącym kryzysie migracyjnym, o walce z wiatrakami ws. katastrofy klimatycznej oraz o niedojrzałej polityce Polski względem Chin. Co do samej formy wywiadu to zabrakło mi tu jakiejś większej polemiki Pani Natalii Kołodyńska-Magdziarz z Profesorem Góralczykiem. Suche pytania w których brak dopytywania, podkręcania, czy zaangażowania jak to było np. w wywiadzie z Ludwikiem Dornem również zrealizowanym przez Nową Konfederację w serii Dialogi Międzyepoki. Na zakończenie powiem, że powyższe wady w minimalnym stopniu wpływają na odbiór książki i są raczej moim przytykiem niż poważnymi uwagami skierowanymi w stronę autorów, którzy jak mało kto próbują rozruszać debatę związaną z braniem na poważne stosunków międzynarodowych w naszym kraju.
Profesor Bogdan Góralczyk jest obecnie niewątpliwie najlepszym sinologiem w naszym nieszczęsnym padole. Wiedzę i doświadczenie ma ogromne, więc warto takich osób słuchać, nawet wtedy kiedy nie do końca się ze wszystkimi tezami zgadzamy.
Czytając pierwsze strony miałem nadzieje, że w końcu przeczytam coś od Pana prof. co nie jest związane z Chinami. Niestety początkowe...
2023-07-14
Furedi diagnozuje tu stan inteligencji sprzed ok. 15 lat, jednak nie różni się ona zbytnio od tej dzisiejszej. Przedstawia problemy z jakimi mierzą się dzisiaj intelektualiści. Pisze o wyniszczającej resztki myślenia polityce społecznej. Główne przykłady pochodzą z Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych, jednak nie zabrakło też przykładów z innych państw szeroko rozumianego Zachodu. Moim zdaniem da się je przełożyć również i na polskie podwórko w większym, czy mniejszym stopniu.
Co mnie natomiast zaskoczyło to, że Furedi całego tego stanu rzeczy doszukuje się w systemie inkluzji społecznej. Mówiąc szczerze nigdy bym sam na to nie wpadł, ani tak nie pomyślał. Kiedy zaczyna on swój wywód na ten temat (czyli mniej więcej w drugiej połowie książki), czułem niechęć, czy nawet niesmak, skoro przecież inkluzyjność służy wyrównywaniu szans w chociażby dostępie do edukacji wyższej. A tu wchodzi taki Furedi cały na biało i twierdzi, że jest to fakt, ALE oprócz tego inkluzja ma dewastujący wpływ na jakość kształcenia, na uczenie się dla samego uczenia, niszczy ona prawdziwą kreatywność oraz chęć odkrywania i poszukiwania tego co nowe i nieznane. To co było niedostępne dla nizin, dalej będzie niedostępne. Elity tworzą płaszczyk dostępności, równości i otwartości, samemu będąc niedostępnymi i zamkniętymi dla ludzi z zewnątrz. Intelektualizm poszedł w stronę komercjalizacji. Dziś nie jest poszukiwany intelektualista tylko ekspert, czy specjalista. Kultura oraz polityka społeczna nie dają dostępu do rozwijania samo przez się, brak jest tu poważnych intelektualnych rzeczowych debat, wszystko musi zostać uproszczone do tego stopnia, aby każdy szary zjadacz chleb mógł wszystko zrozumieć. Wywód jest oczywiście o wiele dłuższy, ale wniosek jest jeden - infantylizujemy się i to bardzo szybko. Recept na ten stan rzeczy Furedi podaje kilka (nie podam ich, aby nie psuć zabawy z książki), jednak moim zdaniem żadna z nich nie jest w obecnych czasach możliwa do zrealizowania. Może i te 15 lat temu dało się je przeprowadzić kiedy były one dopiero w zalążku. Dziś natomiast, gdy rozrosły się one do granic pozostaje nam samoistny dryf ku idioceniu się społeczeństwa, starając się, abyśmy sami do tej fali nie wpadli.
Furedi diagnozuje tu stan inteligencji sprzed ok. 15 lat, jednak nie różni się ona zbytnio od tej dzisiejszej. Przedstawia problemy z jakimi mierzą się dzisiaj intelektualiści. Pisze o wyniszczającej resztki myślenia polityce społecznej. Główne przykłady pochodzą z Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych, jednak nie zabrakło też przykładów z innych państw szeroko...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Autorzy we wstępie zapewniają, iż jest to ich totalnie oryginalny twór, który nie składa się z przedruku starych tekstów z "Polityki". Jest to prawda. Co nie znaczy, że przedruków nie ma. Korzystanie z prawa cytatu na zasadzie - najpierw wkleimy połowę czyjegoś artykuły, po czym napiszemy jeden akapit własnych przemyśleń, a następnie wkleimy W RAMACH CYTATU drugą połowę artykułu - jest po prostu niepoważne. Za takie praktyki na studiach potrafią uwalić, a tu wydano z tego "książkę". Cytatów jest po prostu za dużo.
Czytając czasem miałem wrażenie jakoby nie była to jakaś publicystyka quasi naukowa tylko taka najgorszego sortu wręcz ziemkiewiczowskiego. Najpierw autorzy zaznaczają, że nie będą podawać nazwisk symetrystów, a kilkadziesiąt stron później jak gdyby nigdy nic rzucają nazwiskami na prawo i lewo, oczywiście wraz z cytatami (XD) wypowiedzi poszczególnych osobników. Coraz odbywają się tu wycieczki personalne zarówno do tych, którzy autorów nie lubią jak i takich, którzy autorów chwalą (przedstawianie Tomasza Lisa jako role model polskiego dziennikarstwa jest chyba najlepszym podsumowaniem czwartej władzy w naszym kraju). Masa tu niepotrzebnej polemiki, która równie dobrze - z uwagi na poziom wypowiedzi - mogła się znaleźć co najwyżej na Twitterze.
Autorzy na łamach książki lubią też sobie zaprzeczać i to gęsto. Na przykład -na początku książki piszą, iż według nich prawdą jest iż Platforma Obywatelska była kompletnie niekompetentna za rządów Schetyny oraz Budki i dopiero powrót Tuska postawił tą partię na nogi. Jest to opinia autorów. Kilkadziesiąt stron później autorzy wytykają lewicy socjalnej (kimkolwiek ona jest, gdyż naprzemiennie piszą tak o Razem, Lewicy i SLD), iż ta śmiała wytykać niekompetencje Schetyny i Budki, a poza tym to lewica na pewno przy pierwszej okazji wejdzie w koalicje z PISem, gdyż jedyne na czym jej zależy to ciepłe rządowe stołki (spoiler: nie stało się tak). Autorzy mogą krytykować PO, jednak jak robi to ktoś inny z obozu ówczesnej opozycji to na pewno jest symetrystą.
Symetryzm - to ważne pojęcie w naszej polskiej debacie publicznej. Część (nazwijmy to) "naukowa", gdzie autorzy tłumaczą tajniki działania symetrystów jest naprawdę porządna i muszę przyznać, że sporo się z niej dowiedziałem. Jednak cały obraz książki burzy postawa autorów wobec wszystkiego co nie jest PO. Bije z niej pogarda wobec innego. Jak autorzy piszą o opozycji to oczywiście mowa tu o PO. Zjednoczona opozycja = PO. Teza w zasadzie jest jest jedna. Jesteś z nami lub przeciw nam.
W jednym z rozdziałów autorzy napisali, iż PiS stworzył mit klasistowskich liberałów, a jak to mit to oczywiście jest nieprawdziwy. Po czym po bucowsku autorzy piszą o jakimi to nieudacznikami reszta opozycji byłaby bez Platformy Obywatelskiej. I to moim zdaniem idealnie podsumowuje jakość tej książki.
Autorzy we wstępie zapewniają, iż jest to ich totalnie oryginalny twór, który nie składa się z przedruku starych tekstów z "Polityki". Jest to prawda. Co nie znaczy, że przedruków nie ma. Korzystanie z prawa cytatu na zasadzie - najpierw wkleimy połowę czyjegoś artykuły, po czym napiszemy jeden akapit własnych przemyśleń, a następnie wkleimy W RAMACH CYTATU drugą połowę...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to