Wiesław Władyka


- Pisze książki: powieść historyczna, biografia, autobiografia, pamiętnik, literatura faktu, publicystyka literacka, eseje, historia, językoznawstwo, nauka o literaturze więcej mniej
- Urodzony: 1947 (data przybliżona)
polski dziennikarz, profesor historii na Uniwersytecie Warszawskim, literaturoznawca, historyk prasy
- 62 przeczytało książki autora
- 79 chce przeczytać książki autora
Wszystkie książki i czasopisma
Cytaty
Taka jest strategia totalnego języka: zbrutalizować rzeczywistość, wprowadzić polityczność w rozumieniu ulubieńca PiS, politologa Carla Schmitta, czyli zasadę, że suwerenem i prawodawcą jest zwycięzca. Nie jest rozliczany z metod, jakie stosował, ponieważ to on wyznacza nowe reguły oceny, tyczących historii i przyszłości. Język polityki należy pogruchotać, bo na etapie walki ważne jest tylko jedno kryterium – skuteczność. Potem będzie naprawiony, już w warunkach nowego porządku i nowych hierarchii. To, co było brudne w starym kodzie, stanie się czyste w nowym rozdaniu.
Taka jest strategia totalnego języka: zbrutalizować rzeczywistość, wprowadzić polityczność w rozumieniu ulubieńca PiS, politologa Carla Schm...
Rozwiń ZwińWażne każde zdanie. Polityka personalna Jarosława Kaczyńskiego jest klarowna. Na każdym odcinku, w każdej sprawie, w każdym sporze na czele szturmu stają ludzie bezkompromisowo lojalni wobec przywódcy, a wobec wrogów nieprzejednani i bezwzględni. Choćby na przykładzie Andrzeja Dudy zostało dowiedzione, że w sprzyjającej koniunkturze politycznej, czyli gdy większość parlamentarna jest swojska, prezydent może być tylko wykonawcą politycznej woli partyjnego, nawet jeśli byłego, zwierzchnika. Cała historia z zaprzysięganiem sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a potem z powoływaniem sędziów sądów powszechnych pokazała, jak na podstawie istniejących regulacji można prowadzić politykę rozbijającą ład prawny. W ustawie o TK jest zapis, że „Osoba wybrana na stanowisko sędziego Trybunału składa wobec Prezydenta Rzeczypospolitej ślubowanie (...)”. Jak pokazała praktyka, składa albo nie składa, jeśli prezydent nie zechce. Okazuje się, że zdania oznajmujące czasami nie wystarczają, jak choćby takie: „Sędziowie są powoływani przez Prezydenta Rzeczypospolitej, na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, na czas nieoznaczony”. Otóż mogą nie zostać powołani bez podania powodu. Kwestie, wydawałoby się, dostatecznie rozstrzygnięte przy nierespektowaniu demokratycznego obyczaju nie działają. Wystarczy, że PiS interpretuje takie przepisy nie jako coś, co prezydent ma zrobić, ale coś, co może zrobić. Jaka z tego płynie nauka? Aby się zabezpieczyć przed takimi sytuacjami, należałoby znacznie mocniej doprecyzować odpowiednie zapisy, tak aby żadna władza nie zyskiwała kompetencji tylko na skutek narzuconej przez siebie interpretacji prawa.
Ważne każde zdanie. Polityka personalna Jarosława Kaczyńskiego jest klarowna. Na każdym odcinku, w każdej sprawie, w każdym sporze na czele ...
Rozwiń ZwińGdyby odtworzyć państwowy ustrój marzeń Kaczyńskiego z wielu jego wypowiedzi, wyglądałby on następująco: na szczycie jest centralny ośrodek dyspozycji politycznej, instytucje działają niezależnie, ale w ramach tych dyspozycji. Urzędnicy, funkcjonariusze, sędziowie wykonują niezawiśle swoje funkcje, ale powinni podejmować decyzje zgodnie z interesem suwerena, a ten interes określa wybrany wolą tego suwerena ośrodek dyspozycji. Wolność decyzji instytucji polega na tym, że mogą one wydawać rozstrzygnięcia słuszne, czyli zgodne z interesem suwerena albo z nim niezgodne. W tej drugiej sytuacji muszą się liczyć z konsekwencjami, na przykład z postępowaniem dyscyplinarnym, zwolnieniami, brakiem awansu. Jeśli chcieć ująć doktrynę Kaczyńskiego w największym skrócie, to daje on zupełną swobodę w powzięciu jedynie słusznej decyzji. Ośrodek dyspozycji politycznej to po prostu Jarosław Kaczyński, który de facto rządząc państwem, jest w nim formalnie tylko liderem jednej z partii, choć dysponującej w parlamencie efektywną większością. Partia ma dążyć do zwycięstwa wyborczego, przejąć władzę wykonawczą i reszta już sama się robi. Zatem prawdziwym źródłem władzy Kaczyńskiego jest jego partia, tak uregulowana i ułożona, że jedynowładztwo lidera jest niekwestionowane, a ugrupowanie stoi ponad państwem lub – inaczej – dysponuje dowolnie tym państwem. Nastąpiło swoiste upartyjnienie państwa, a tym samym jego zawłaszczenie. Partia wykorzystuje państwo nie tylko wprost politycznie, także ekonomicznie. Państwo ze wszystkimi swoimi zasobami, dochodami i budżetami należy, tylko nieco upraszczając, do Jarosława Kaczyńskiego, któremu słusznie dziękuje się za kolejne prezenty dla narodu (np. słynne wiosenne „Jarkowe”). A jak Kaczyński nie chce dać prezentu, to nie daje. To na Nowogrodzkiej zapadają decyzje, kto do jakiej idzie spółki, na jakie ministerstwo, do jakiej ambasady. To władza osobista.
Gdyby odtworzyć państwowy ustrój marzeń Kaczyńskiego z wielu jego wypowiedzi, wyglądałby on następująco: na szczycie jest centralny ośrodek ...
Rozwiń Zwiń