Grimscribe: His Lives and Works

Okładka książki Grimscribe: His Lives and Works Thomas Ligotti
Okładka książki Grimscribe: His Lives and Works
Thomas Ligotti Wydawnictwo: Subterranean Press horror
226 str. 3 godz. 46 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Subterranean Press
Data wydania:
2011-07-28
Data 1. wydania:
2011-07-28
Liczba stron:
226
Czas czytania
3 godz. 46 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781596064096
Tagi:
horror lovecraft "new weird"
Średnia ocen

8,3 8,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Dziwne opowieści. Antologia weird fiction Dagmara Adwentowska, Brian Evenson, Bartłomiej Fitas, Zbigniew Golemienko, Wojciech Gunia, Dawid Kain, Łukasz Krukowski, Thomas Ligotti, Marcin Majchrzak, Paweł Mateja, Paweł Matuszek, Jon Padgett, Magdalena Świerczek-Gryboś, Anna Maria Wybraniec
Ocena 6,7
Dziwne opowieś... Dagmara Adwentowska...
Okładka książki Sny umarłych. Polski rocznik weird fiction 2018 Dagmara Adwentowska, Piotr Borowiec, Mort Castle, Rafał Chojnacki, Daniel Gapiński, Norbert Góra, Tomasz Jacek Graczykowski, Krzysztof Grudnik, Wojciech Gunia, David Harrington, Radosław Jarosiński, Maciej Kaźmierczak, Konrad Knapek, Agnieszka Kwiatkowska, Thomas Ligotti, Krzysztof Maciejewski, Paweł Mateja, Krzysztof Matkowski, Paweł Matuszek, Bartosz Orlewski, Olaf Pajączkowski, Przemysław Pilarek, Tomasz Połoński, Kamil Subzda, Istvan Vizvary, Adrianna Wiśniewska, Anna Maria Wybraniec
Ocena 7,4
Sny umarłych. ... Dagmara Adwentowska...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,3 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
641
610

Na półkach: , , , ,

Dobra, będzie dużo, w sumie za dużo, ale tak to jest, jak się Fanatyczny Wyznawca weźmie do pisania… chciałem początkowo dzielić na części ale jednak Adoracja Mrocznego Sakramentu musi się odbyć w całej rozciągłości… :
W słynnym (wśród fanów weirdu ofkors) cytacie z Washington Post Thomas Ligotti nazwany został “the best kept secret in contemporary horror fiction”. Niespecjalnie się o nim mówi czy pisze, od sam od dawna zresztą twórczo milczy, więc tym bardziej usuwa się w cień - niczym pisarz Wrześmian w grabińskiej “Dziedzinie” (żeby już doweirdować do końca). Zatem tylko nieliczni (nawet wśród fanów weirdu) będą mieli wystarczająco dużo determinacji, by zadać sobie trud i brnąć w pokręcone ligottiańskie frazy w jego ojczystym angielskim. Jak przecież wiadomo, nawet po polsku “ciężko się to czyta”, tabuny słów, zero akcji i zero dialogów.
No ale “Grimbscribe” wciąż jeszcze nie ukazał się w Polsce, więc Fanatyczny Wyznawca wyboru praktycznie nie ma… a ci nieliczni, którzy sobie ten trud zadadzą, przeżyją w trakcie lektury niezliczone chwile mrocznego oświecenia (fajny oksymoron mi wyszedł 🙂 btw),bowiem jest “Grimscribe’ zbiorem opowiadań pięknych, mroczno-poetyckich, genialnie przerażających, prawdziwą weirdową ucztą.
“Grimscribe” spotkał się z chłodniejszym niż debiutanckie “Pieśni Umarłego Marzyciela” odbiorem. Krytycy pisali o “syndromie drugiej książki”, że niby wyraźnie słabsza od genialnego pierwszego zbioru. Ta ocena zmieniła się poprzez lata - dziś już “Grimscribe” cieszy się zasłużoną renomą i uwielbieniem (nb. został wydany wspólnie z “Pieśniami” oraz trzecim zbiorem, “Noctuary” jako pojedynczy omnibus pt. “Nightmare Factory”).
Przy czym faktem jest, że “Grimscribe” różni się od znacznie przystępniejszego fabularnie debiutu. Tam Ligotti bawił się znanymi konwencjami grozy, ułatwiając za ich pośrednictwem czytelnikowi wejście w swój świat - a to był seryjny morderca jakiś, a to wampir czy duch, wszędobylskie lalki i manekiny… Tymczasem w “Grimscribe” kończą się wszelkie pomoce - czytelnik zmuszony jest rzucić się na głowę w smoliście czarną toń wijących się koszmarów i przerażających, wymykających się prostemu opisowi czy łatwemu zrozumieniu wizji autora.
Opowiadania z “Grimscribe” są - z kilkoma znaczącymi wyjątkami - bardzo statyczne, prawie że pozbawione akcji fabularnej. Duża ich część przypomina długimi fragmentami prozę poetycką (takie “poematy grozą”),gdzie przerażenie nie wynika z fabuły a jest nieodłącznym elementem klimatu, nastroju i opisów “cudownie straszliwych tajemnic”.
Ale jakież to jest Mrocznie Piękne! Opowiadania z “Grimscribe’a” to poetyka naprawdę najwyższej próby artystycznej. Przy głębi grozy wzbudzanej przez grimscribe’owe upiorne wizje, wiersze Lovecrafta z “Grzybów Z Yuggoth” wydają się infantylnymi rymowankami“!
Z tym, że w żadnej mierze nie należy deprecjonować wpływu Mistrza z Providence na twórczość Mistrza z Detroit. Przeciwnie, gigantyczny cień Lovecrafta unosi się nad całością zbioru, a już szczególnie znany z “Muzyki Ericha Zanna” (opowiadania, które pasowałoby jak żadne inne do zawartości “Grimscribe”) motyw obcego, koszmarnego uniwersum napierającego na granice znanej nam rzeczywistości, pojawia się co i rusz w kolejnych opowiadaniach i przenika całość zbioru Ligottiego.
Drugim często powracającym tematem są - nietypowo dla Ligottiego - kolory. Tak, to zaskakujące, proza Ligottiego bowiem wdaje się szczególnie “monochromatyczna” (zob. np. “Teatro Grottesco”),zanurzona w czerniach i szarościach, tymczasem w “Grimscribe” kilka znaczących razy (“Flowers Of The Abyss”, “In The Shadow Of Another World” czy wreszcie końcowy”The Shadow At The Bottom Of The World”) erupcje dziwnych “pozaziemskich” kolorów stanowią istotną część opowieści.
I wreszcie, o ile nadal cieszą fanów tak pożądani kultyści Zła (“Nethescurial”, “The Dreaming Of Nortown”),nadal potrafi się objawić jakiś szalony i upiorny doktor (“The Cocoons”),to, ze popularnych ligottiańskich wątków, znacznie mniej jest lalek i manekinów, mniej też wijących się mrocznych ulic starych miast (zamiast tego pojawiają się przedmieścia i opuszczone samotne budynki).
Ale dobra, mogłbym tak piać bez końca, jak nawiedzony derwisz, ale pora rzucić konkretniejszym okiem na zawartość zbioru. Jak to jest typowe dla Ligottiego, opowiadania są podzielone, niczym na rockowym concept albumie, na różne grupy, których granice, mimo że wyznaczone dość niejasnym kryteriami, niemniej jednak istnieją (o czym świadczą chociażby opowiadania z grupy “The Voice Of The Child” z dziecięcymi bohaterami).
Zbiór otwiera grupa “The Voice Of The Damned”, gdzie wita czytelnika wspomniany już uprzednio “Last Feast Of Harlequin” (11/10!) - Zafascynowany kulturową rolą postaci błazna/klauna antropolog, dowiedziawszy się o corocznym Święcie Arlekina odbywającym się w niewielkim miasteczku Mirocaw, przybywa, by poprzez tzw . “obserwację uczestniczącą” (i owszem, naukowiec sam posiada przebranie klauna) zebrać materiał do swych badań. Na miejscu zastaje święto w rozkwicie, ulice pełne bawiących się mieszkańców, wśród nich zaś licznych uczestników w błazeńskich strojach. Bohater, zauważywszy, że obok tego “oficjalnego” istnieje też drugi rodzaj błaznów (charakteryzują ich maski z Krzyku!),postanawia zgłębić tajemnicę…
Creepy, i to tak jeszcze! “Arlekin” to jedno z najlepszych i najstraszniejszych opowiadań w całym dorobku Ligottiego, prawdziwy tour de force. Co c, harakterystyczne, w przeciwieństwie do reszty zbioru, tutaj wyjątkowo dużo się dzieje, mamy do czynienia z regularną fabułą, wyraźnie przypominającą lovecraftowskie “Widmo Nad Innsmouth” (opowiadanie dedykowane jest zresztą pamięci H.P.L.).
Po tym prawdziwym “feast” przychodzi pora na nieco słabsze* “Spectacles In A Drawer” (7/10) - gdzie po raz pierwszy pojawia się vibe “Ericha Zanna”. Tytułowe okulary to tajemniczy artefakt, ujawniający Straszliwe Tajemnice skrywane w ludzkiej krwi, który doprowadza do obłędu ich właściciela.
Genialne “Flowers Of The Abyss” (9/10) ponownie igrają z tematem “czegoś skrywanego poza granicą pojęcia” - tym razem nazywanego“obłędem rzeczy” (“madness of things”). Nauczyciel wysłany na przeszpiegi cieszącego się złą sławą, długo opuszczonego domostwa rodziny Van Liwenn, odkrywa mroczną tajemnicę jego obecnego mieszkańca. Ależ to gęsty koszmar! Praktycznie pozbawiony akcji mroczny “poemat grozą” sięga daleko poza banalne schematy fabularne przerażając wizją wijących się “kwiatów otchłani”. No i to “madness of things”!
Pierwszą część zamyka znany już ze “Snów Umarłych 2018 “Nethescurial” (10/10). Tym razem Ligotti nieco bawi klimatem “Zewu Cthulhu”. Kultyści (ihaaa!!) poszukują na całym świecie rozrzuconych szczątek złowrogiego idola, by połączyć je ponownie w Jak Najgorszym Celu. Całość wieńczy genialny, mroczny finał ze znakomitym twistem fabularnym. Miód malina!
+
Drugą grupę opowiadań stanowi “The Voice Of The Demon”. Już pierwsze z nich - “The Dreaming Of Nortown” (9/10) - daje daje po nerach, aż miło. Dwu studentów w tytułowym mieście Nortown, jeden z nich dostaje się w Podejrzane Towarzystwo (ofkors - KULTYŚCI again),drugi zaczyna doświadczać koszmarów, w których obserwuje infernalny “zannowski” za-świat). By wyjaśnić związek swych koszmarów z przyjacielem kultystą, wyrusza jego śladem w długi nocny marsz przez miasto. Tak, czeka na nas kolejny obłędny twistowy finał.
Następne opowiadanie, “The Mystics Of Mulenburg” (6/10) chyba przekonuje najmniej* z całego zbioru . To kolejna wariacja naokoło “Ericha Zanna” - narrator odwiedza mieszkającego samotnie w odludnym domu niejakiego mistyka Klingmana, badającego historię średniowiecznego europejskiego miasta Muelenburg, w którym jak pewnego jesiennego dnia zapadł zmierzch, tak już, wbrew naturalnemu biegowi rzeczy, pozostał (to jest akurat wyjątkowo niekolorowe, takie “szare” opowiadanie).
Najbardziej “zannnowskim” opowiadaniem zbioru jest “In The Shadow Of Another World” (8/10),gdzie w kolejnym samotnym domu na przedmieściach obca, wroga rzeczywistość napiera na granice naszego świata, ale prawdziwy gem tej części to to upiorne “The Cocoons“ (10/10). Naprawdę przy lekturze tego koszmaru sennego można narobić w gacie. Zaczyna się ewidentnym nodem do postaci “hat mana” - bohater budzi się w środku nocy widząc, jak u wezgłowia jego łóżka stoi czarna postać w płaszczu i kapeluszu. Okazuje się, że “hatmanem” jest doktor narratora, który w celach terapeutycznych zabiera go upiorną podróż na upiorne przedmieścia, na których stoi upiorne domiszcze, w którym pewien upiorny typ przeprowadza upiorne eksperymenty. No i wolta finałowa! Ależ Ligotti potrafi w rwisty!
+
“Kokony” zapowiadają kolejną część - “The Voice Of The Dreamer”, na którą składają się dwa kolejne czystej (albo czarnej?) wody koszmary. W żadnym z innym opowiadań Ligotti nie staje tak blisko struktury dusznego sennego majaku jak właśnie tutaj. Najpierw - “The Night School” (9/10) - narrator, wracając nocą z kina przechodzi przez grunty swej dawnej szkoły, gdzie jakoby ponownie rozpoczął zajęcia dziwny portugalski nauczyciel, instruktor Carniero, zajmujący się nauczaniem Niewymownych A Straszliwych Tajemnic. Bohater, jak gdyby nigdy nic przyłącza się do studentów, wchodzi do tonącej w mroku szkoły, szukając klasy instruktora wspina się na kolejne piętra, coraz bardziej ociekające ciemnym, cuchnącym szlamem i coraz bardziej upiorne, by w finale zetknąć się oko w oko z pożerającą wszystko czernią…
No i “The Glamour” (10/10) !!! (ci, którzy czytali Christophera Slatskyego przypomną sobie jego “Film Maudit”). Bohater błąkający się nocą po dziwnie ożywioną dzielnicy miasta, natrafia na kino, które rzekomo miało upaść ale wciąż działa. Naturalnie nie potrafi się oprzeć pokusie i wchodzi na seans, gdzie na zali, pośród nielicznych widzów ma nie/przyjemność obejrzeć koszmarne widowisko...Ajajajaj! Jaki genialnie creepy finał - btw. Ligotti musiał sobie pewnie myśleć podczas pisania o “trylogii matek" Dario Argento.
Część “The Voice Of The Child” jest nieco mniej (jak na Ligottiego) przekonująca. W obu opowiadaniach, “The Library Of Byzantium” (7/10) i “Miss Plarr” (7/10) dziecięcy narrator jest świadkiem/przyczyną upadku (czasami dokonywanego w ekstatycznym samopoświęceniu) nauczycieli Skrywanych Tajemnic Mrocznej Strony, którzy padają ofiarami mocy poza ludzkim wyobrażeniem.
A na sam koniec cudowny “The Shadow At The Bottom Of Our World" (9/10) (ten tekst z kolei znaleźć można w “Dziwnych Opowieściach” z 2022, podobnie jak wcześniejszy “Nethescurial” w wybornym tłumaczeniu Wojtek Gunia). Najbardziej poetycki tekst z całego zbioru, prawie pozbawiony “regularnej” fabuły, początkowo przeraża wizją “tsalalowej” czarnej smoły, wyrosłej z głębi ziemi, później atakujący wyobraźnię koszmarami jesieni, kończący zaś enigmatycznym poświęceniem pana Marble, który złoży sam siebie w ofierze dla innej, mrocznej strony istnienia.
+
Dobra, niech będzie, że “Grimscribe” jest nieco “słabszy” od debiutanckich “Pieśni Umarłego Marzyciela”, przynajmniej dla fana “plain horroru”. Czasami akcja faktycznie bardzo staje w miejscu, i miesi kołami w czarnym błocku niczym ciężarówki w “Cenie Strachu”, ale, mądie, (a może mądiabl?) jakież to jest obłędnie i mroczno piękne! Nie ukrywam, w sprawie Ligockiego jestem niczym Zbyszko z Bogdańca - wyzwę “na ubitą ziemię” każdego który będzie kwękał, ale, poważniej, to jest naprawdę topka artystycznej grozy. Experience of a lifetime, kocham histerycznie.
PS.
Ale ofkors Ligotti to nie jest potrawa dla każdego, to jest typowe przypadek tzw. “acquired taste” - tego się trzeba nauczyć, czytając powoli i smakując każde zdanie. To jest proza poetycka a nie, z całym należnym szacunkiem, Stephen King. Pozwolę sobie zacytować jedną z rozwścieczonych opinii z Goodreads (2/5)
“Dear god, please just tell a story, stop describing …and tell me what is happening! Its sentences make me groan :
>The building looked much too intimate in size to afford a concealment, and i perceived a certain privacy in its appearance that made me feel a newcomer would haven been awkwardly noticeable<.
The building was small, it was goddamn SMALL, not intimate in size. And you saw a small goddamn house! That’s it!
No właśnie…jak ktoś chce po prostu “poznać story” a nie grzęznąć w meandrach wewnętrznego strumienia świadomości narratora, niech trzyma się od dzieła Mistrza z Detroit z daleka, wybierając bezpieczne terytorium Króla (z) Maine.
* - pisząc “słabsze” o opowiadaniu Ligottiego należy się liczyć, że prawdopodobnie to czytelnik nie objął czegoś właściwie. Taką mam przynajmniej impresję zawsze, jak jakiś tekst mniej do mnie trafia, że to wina mojej kulawej percepcji.

Dobra, będzie dużo, w sumie za dużo, ale tak to jest, jak się Fanatyczny Wyznawca weźmie do pisania… chciałem początkowo dzielić na części ale jednak Adoracja Mrocznego Sakramentu musi się odbyć w całej rozciągłości… :
W słynnym (wśród fanów weirdu ofkors) cytacie z Washington Post Thomas Ligotti nazwany został “the best kept secret in contemporary horror fiction”....

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    8
  • Chcę przeczytać
    6
  • 2013
    1
  • Ulubione
    1
  • 2016
    1
  • Kindle
    1
  • E-booki
    1
  • Best Horror
    1
  • Eng
    1
  • Horror
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Grimscribe: His Lives and Works


Podobne książki

Przeczytaj także