-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać348
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik15
Biblioteczka
2017-10-01
2017-10-01
2017-07-26
2017-02-21
2017-02-18
2016-11-05
2016-10-23
2016-09-18
2016-09-02
2016-08-26
2016-08-22
2016-08-17
2016-08-12
"Po prostu żyj"
"Kiedy odszedłeś" to kontynuacja "zanim się pojawiłeś", o której zrobiło się dość głośno dzięki filmowej adaptacji.
Powiem szczerze, że miałam mieszane uczucia po przeczytaniu zaledwie kilku pierwszych rozdziałów. Z jednej strony chciałam, aby w mojej pamięci pozostała taka Lou jak pod koniec pierwszej części- pełna nadziei, mająca chęć do zmiany swojego życia. A obraz Lou w nowej części odbiega od moich oczekiwań. Dziewczyna jest załamana, nie decyduje się na żadne zmiany, jest pusta w środku. Chyba powodem, dla którego chciałam skończyć "kiedy odszedłeś" była ciekawość, w jaki sposób zdoła wyjść ze swojego stanu otępienia, bo byłam przekonana, że tak prędzej czy później się stanie i Lou wyjdzie na prostą. Pod tym względem nie czuję się zawiedziona. Książka pokazuje nam, jak przejść przez etap żałoby (przez którą przecież każdy kiedyś będzie musiał przejść), jak ważne jest poczucie bliskości i wsparcia, jak jedna osoba może zmienić nasze życie na lepsze, dając nam nadzieję.
Generalnie polecam :)
"Po prostu żyj"
"Kiedy odszedłeś" to kontynuacja "zanim się pojawiłeś", o której zrobiło się dość głośno dzięki filmowej adaptacji.
Powiem szczerze, że miałam mieszane uczucia po przeczytaniu zaledwie kilku pierwszych rozdziałów. Z jednej strony chciałam, aby w mojej pamięci pozostała taka Lou jak pod koniec pierwszej części- pełna nadziei, mająca chęć do zmiany swojego...
2016-07-28
Bardzo ciekawa trylogia, zawierająca zarówno wątki miłosne, zawiłe intrygi i bohaterów o wielkim poczuciu humoru. Przede wszystkim fabuła jest bardzo dobrze rozbudowana i przemyślana fabuła, wszystko jest dopilnowane w najmniejszych szczegółach. Choć sama muszę przyznać, czasami można pogubić się w tych podróżach w czasie ;) Generalnie trylogia inna niż wszystkie, bardzo przyjemnie i szybko się ją czyta. Wciąga w treść niczym w wir czasu :)
Bardzo ciekawa trylogia, zawierająca zarówno wątki miłosne, zawiłe intrygi i bohaterów o wielkim poczuciu humoru. Przede wszystkim fabuła jest bardzo dobrze rozbudowana i przemyślana fabuła, wszystko jest dopilnowane w najmniejszych szczegółach. Choć sama muszę przyznać, czasami można pogubić się w tych podróżach w czasie ;) Generalnie trylogia inna niż wszystkie, bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-20
2016-07-14
2016-07-08
Zawsze nadchodzi moment, na który początkowo czekamy. Chcemy skończyć czytać daną serię, ale z drugiej strony kiedy już do tego dojdzie, wcale nie cieszymy się z tego powodu (prawdziwi książkomaniacy z pewnością wiedzą o czym mówię).
To już ostatni tom jednej z lepszych młodzieżowych trylogii. Ruch oporu rośnie w siłę, rebelianci szykują się do walki o wolność i prawo do uczuć. Główna bohaterka przeżywa rozterki miłosne, szuka swojego celu i miejsca na świecie.
Tak, muszę się zgodzić, że fabuła całej trylogii może wydawać się oklepana. Książka antyutopijna, wizja przyszłości, ograniczenie wolności jednostki, podporządkowanie systemowi. O względy głównej bohaterki zabiegają dwaj chłopcy, a ona nie wie sama kogo bardziej kocha. Ale wbrew pozorom nie jest to seria taka jak inne i nie jest ona wcale o walce o miłość. Te trzy książki zachęcają do walki o samego siebie, o pokonywanie barier i wszystkich napotkanych na drodze przeszkód, o stawaniu się odważnym na nieznane, nie postępując jednak wbrew sobie.
"Requiem" jest równie ciekawe jak poprzednie części. Następują zwroty akcji, nieoczekiwane wydarzenia. Podoba mi się pomysł prowadzenia narracji ze strony Hany. Jest ona jedną z ciekawszych postaci, dlatego cieszę się, że dzięki jej wyznaniom mogłam lepiej ją poznać, dowiedzieć się, jak zmieniła się po zabiegu.
Na przestrzeni trzech części jesteśmy świadkami niezwykłej przemiany Leny- dziewczyny skromnej, cichej, nieśmiałej, bojącej się zostać złapaną po wybiciu godziny policyjnej, która staje się prawdziwą wojowniczką, dążącą do zrealizowania swoich celów, nie bojącą się wyrażać swojego zdania. Uwielbiam kiedy bohaterowie nabierają twardego charakteru ;)
Muszę przyczepić się jednak do użytych przez autorkę skrótów typu: "Mama i ja rozmawiamy przy ognisku podczas jedzenia,
rozmawiamy do późna w nocy, dopóki Julian nie wystawi
zaspanej głowy z namiotu, by powiedzieć, że naprawdę
powinnam choć trochę się przespać, albo Raven nie wydrze się
na nas, że powinnyśmy zamknąć jadaczki.
Rozmawiamy ze sobą o poranku. Rozmawiamy podczas
marszu". Według mnie takie rozmowy z odnalezioną po latach mamą też są dość istotne. Szkoda, że zostały uogólnione...
Zakończeniem jestem trochę rozczarowana, wiele wątków nie zostało wyjaśnionych. Ale z drugiej strony taki otwarty koniec też jest ciekawym posunięciem. Kto wie- może Lauren zdecyduje się na kontynuację?
Podsumowując- trylogia "Delirium" jest warta przeczytania. Na pewno zainteresuje każdego fana młodzieżowych książek, ponieważ nie jest "płytka" i nie opowiada o niczym, a wszyscy doszukają się pewnie jakiś ukrytych przesłań. Polecam ;)
Zawsze nadchodzi moment, na który początkowo czekamy. Chcemy skończyć czytać daną serię, ale z drugiej strony kiedy już do tego dojdzie, wcale nie cieszymy się z tego powodu (prawdziwi książkomaniacy z pewnością wiedzą o czym mówię).
To już ostatni tom jednej z lepszych młodzieżowych trylogii. Ruch oporu rośnie w siłę, rebelianci szykują się do walki o wolność i prawo do...
2016-07-05
2016-06-30
2016-06-11
Wzruszająca? Zabawna? Jakim określeniem najtrafniej można określić "Zanim się pojawiłeś"? Według mnie stwierdzeniem "książka ucząca jak żyć i po co żyć". Polecam ją dosłownie każdemu, chcącemu odkryć samego siebie.
Wzruszająca? Zabawna? Jakim określeniem najtrafniej można określić "Zanim się pojawiłeś"? Według mnie stwierdzeniem "książka ucząca jak żyć i po co żyć". Polecam ją dosłownie każdemu, chcącemu odkryć samego siebie.
Pokaż mimo to
"Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa – całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie samo".
Przed chwilą skończyłam czytać "Ugly Love" i muszę przyznać, że nie do końca zgadam się z przytoczonym fragmentem opisu.
Tate wprowadza się do mieszkania swojego brata. Pod drzwiami spotyka jednak pijanego mężczyznę- Milesa, jak się okazuje kolegę jej brata. Takie są początki ich dość dziwnej relacji, która polega w zasadzie tylko na seksie. Taki układ zaczyna jednak wymykać się spod kontroli.
W zasadzie książka przez większość czasu nie wzbudzała we mnie większych emocji i momentami zastanawiałam się, czy nie czytam "50 twarzy Greya". Dziwne jest również to, że chociaż narracja była prowadzona przez dziewczynę i to ona jest główną bohaterką, wiemy o niej niewiele (chce być pielęgniarką, lubi sok pomarańczowy i co więcej?) Mimo wszystko jednak uważam "Ugly Love" za ciekawą. Podobało mi się, że Tate ciągle wierzyła, że Miles stanie się zdolny do miłości. Podobało mi się, jak Miles coraz bardziej się otwierał. Podobało mi się, że Colleen pokazała, że miłością można pokonać nawet największa ciemność i przejść przez największą otchłań i to jest piękne.
Porównując jednak do "Hopeless" uważam, że "Ugly Love" jest trochę gorsza, nie chwyta tak bardzo za serca. Warto jednak znaleźć czas i przeczytać tę ksiażkę, aby przekonać się samemu, jakie emocje w was wywoła ;)
"Tej powieści się nie czyta, tylko przeżywa – całą sobą, sercem i duszą, a po zakończeniu nic już nie jest takie samo".
więcej Pokaż mimo toPrzed chwilą skończyłam czytać "Ugly Love" i muszę przyznać, że nie do końca zgadam się z przytoczonym fragmentem opisu.
Tate wprowadza się do mieszkania swojego brata. Pod drzwiami spotyka jednak pijanego mężczyznę- Milesa, jak się okazuje kolegę jej...