Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Dick jak rasowy demiurg, jak dekadencki mistrz iluzji bawi się konwencją, podążając w sobie tylko ‎znanym kierunku. Wykorzystuje przy tym ulubione motywy: narkotyki, religię i wreszcie kontakt z ‎obcą cywilizacją. Inspirują go kameralne historie z własnego podwórka. Chętnie zderza więc ‎zblazowanych pracowników korporacji z globalnymi problemami i egzystencjonalną łamigłówką. ‎Do subiektywnej wizji przyszłości dorzuca jeszcze groteskowy zestaw technicznych rozwiązań i ‎kostiumowe fanaberie.
Najważniejsze są tu jednak kapitalne pomysły gatunkowe oraz symbolika i popkulturowe ‎nawiązania. To wszystko tworzy rozległy teren do interpretacji, który mimo niedbałych dialogów i ‎antykwarycznego zapaszku gwarantuje świetną zabawę.‎
Całość ma jednak poważniejszy wydźwięk, niż się początkowo wydaje i wchodzi w polemikę na ‎temat spraw ostatecznych jeszcze głębiej niż „Ubik” czy „Valis”.‎

Dick jak rasowy demiurg, jak dekadencki mistrz iluzji bawi się konwencją, podążając w sobie tylko ‎znanym kierunku. Wykorzystuje przy tym ulubione motywy: narkotyki, religię i wreszcie kontakt z ‎obcą cywilizacją. Inspirują go kameralne historie z własnego podwórka. Chętnie zderza więc ‎zblazowanych pracowników korporacji z globalnymi problemami i egzystencjonalną...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Enigmatyczna powieść szkatułkowa, której już sam autor pozostaje zagadką. Zgodnie z przedmową ‎‎Elias Churi wydał tekst swojego zmarłego adwersarza. Zeszyty, ‎składające się na tę książkę ‎przekazała mu pomóc ich wspólna znajoma. Churi, doświadczony i ‎ceniony libański pisarz oraz ‎krytyk literacki nie ukrywa tu nawet pokusy plagiatu tekstu, który ‎wywarł na nim tak duże wrażenie.
Kim więc jest jego Autor albo kogo udaje? ‎
W tym stylizowanym na autobiografię monologu wiele się na ten temat możemy dowiedzieć. ‎‎Jednak żeby nie było zbyt prosto, „Dzieci getta” zawierają również elementy biografii ‎‎zapomnianego jemeńskiego poety oraz historię wypędzenia Palestyńczyków z ich domów. Autor ‎‎twierdzi, że próbuje pisać, nie tworząc alegorii, ale cała powieść nią jest, tak jak pozostawioną ‎‎Ojczyznę zawsze można utożsamiać z utraconą miłością.
O czym tu jeszcze przeczytamy?‎
O liczbie podwójnej, pojęciu funkcjonującym już tylko w języku arabskim. O literaturze i niezgodzie ‎‎w niej na fałsz i o tym, czym jest Nakba oraz dlaczego jej odbiór pozostaje w kontraście z ‎‎postrzeganiem Holokaustu. Ciekawie te rozważania korespondują z resztą z książkami pisarzy ‎‎izraelskich, takich jak Tom Segev („Siódmy milion”) czy Sabataj Szawit („Byłem szefem Mosadu”). ‎

Dzieci getta to nieoczywista i pokrętna powieść, której narracja często wpada w szerokie koryto ‎‎strumienia świadomości. Posiada jednocześnie poetycki urok dawnych baśni Bliskiego Wschodu, ‎‎jak i bardzo aktualny kontekst, oparty na historycznej krzywdzie i gniewie. Ten ostatni bywa z resztą ‎‎całkiem dobrym nośnikiem weny, a czasem prowadzi nawet do wybaczenia. Mam jednak spore ‎wątpliwości co do tego, czy Churi trzyma tu w ręku gałązkę oliwną...
Kolejne po „Apeirogonie” McCanna świetne współczesne studium palestyńsko-izraelskich relacji w ‎‎beletrystycznej formule. ‎
Tylko czytelników wciąż mało.‎

Jeszcze przyszły mi na myśl kapitalne „Odłamki” Ismeta Prcića. Sugestywna, zapadająca w pamięć ‎‎historia młodego uchodźcy z Bośni i wojennej traumy dopadającej go po latach w Stanach. Dla mnie ‎‎literatura najwyższej próby, której elementy można dostrzec i tutaj.

Enigmatyczna powieść szkatułkowa, której już sam autor pozostaje zagadką. Zgodnie z przedmową ‎‎Elias Churi wydał tekst swojego zmarłego adwersarza. Zeszyty, ‎składające się na tę książkę ‎przekazała mu pomóc ich wspólna znajoma. Churi, doświadczony i ‎ceniony libański pisarz oraz ‎krytyk literacki nie ukrywa tu nawet pokusy plagiatu tekstu, który ‎wywarł na nim tak duże...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Najgorsza jest świadomość stopniowej utraty świadomości. Powolne traceniem samego siebie, gdy ‎w końcu oczywiste szczegóły własnego jestestwa wracają tylko czasem jak flashbecki po ‎zakrapianej imprezie. Po czym wkrótce znów ulatują w niebyt. To jeden z najbardziej perfidnych i ‎okrutnych sposobów umierania, a zaczyna się zwykle dość niewinnie...

Naprawdę solidna literatura naukowa, podana w sposób rzeczowy i przejrzysty, choć dotyczy ‎szerokiego spektrum zagadnień w kontekście aktualnych badań neuroobrazowych. To cenna wiedza zwłaszcza dla tych, którzy z opisywanymi tu ‎problemami mają bliską styczność. Dla nich też uczucie przygnębienia w gratisie, ale i okruch ‎nadziei. Medycyna przecież wciąż prężnie idzie do przodu.

Najgorsza jest świadomość stopniowej utraty świadomości. Powolne traceniem samego siebie, gdy ‎w końcu oczywiste szczegóły własnego jestestwa wracają tylko czasem jak flashbecki po ‎zakrapianej imprezie. Po czym wkrótce znów ulatują w niebyt. To jeden z najbardziej perfidnych i ‎okrutnych sposobów umierania, a zaczyna się zwykle dość niewinnie...

Naprawdę solidna...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Taki był fajny, amerykański taki. I film, i reżyser, co aktorów z zagranicy zatrudniał. O ‎zamordowanym carze nowatorsko i bez cenzury opowiadał. I zachwyty były, oj były, a teraz w ‎reżimowej tv ekspert z niego pełną gębą, pełną jadu.
Reżyser to wierzchołek góry lodowej. Wieczna zmarzlina skuwa naród bardzo głęboko, zwłaszcza ‎gdy halny znad szczytów chłód przywieje jak obecnie. Stare porzekadło mówi bowiem, że car jest ‎dobry, tylko bojarzy źli, nikomu więc nie spieszno do zostania kozłem ofiarnym.
Reportaż zestarzał się przez te kilka lat i z takiej perspektywy wygląda jeszcze bardziej ponuro. ‎Jawłowski nie unika kolokwialnych wygibasów i autorskiej żonglerki tematami. Geopolityka kotłuje ‎się tu z historią, często pod propagandowym płaszczykiem. Czytamy więc na zmianę o tragicznych ‎losach Romanowów i burzliwych latach ZSRR, brniemy przez cuchnącą gęstwinę polityczno - ‎biznesowych powiązań, by lądować nagle w gmachu Centrum Jelcyna, w cerkiewnej ławie albo na ‎współczesnej ulicy Jekaterynburga. I nawet mimo tego kalejdoskopu zdarzeń i miejsc, zbyt wiele ‎nowego z tej książki się nie dowiemy. Rosja przecież jaka jest, każdy z grubsza widzi, a reszty się ‎domyśla. Także podane z sarkazmem teorie spiskowe i korowód carobożników wpisują się ‎doskonale w ten obraz. ‎

Taki był fajny, amerykański taki. I film, i reżyser, co aktorów z zagranicy zatrudniał. O ‎zamordowanym carze nowatorsko i bez cenzury opowiadał. I zachwyty były, oj były, a teraz w ‎reżimowej tv ekspert z niego pełną gębą, pełną jadu.
Reżyser to wierzchołek góry lodowej. Wieczna zmarzlina skuwa naród bardzo głęboko, zwłaszcza ‎gdy halny znad szczytów chłód przywieje jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

PRL-owska wieś, jej sztampowe problemy, sąsiedzkie antagonizmy i rodzinne traumy. Prosta, choć ‎przyzwoicie napisana historia z pogrzebową muzyką w tle. Nie zagrała mi jednak w uszach, nie ‎poruszyła żadnej czułej struny. Nie wiem, może już się uodporniłem na taką prozę? Z drugiej strony ‎Małecki nadal potrafi mnie ustrzelić, a Myśliwski w zasadzie robi to każdorazowo, ale to inna liga. ‎Aleksandra Tarnowska kopie na razie w okręgówce, chociaż z potencjałem i sporymi szansami na ‎awans. Za to, że debiut jedno oczko więcej. Może punktów do promocji wystarczy.

PRL-owska wieś, jej sztampowe problemy, sąsiedzkie antagonizmy i rodzinne traumy. Prosta, choć ‎przyzwoicie napisana historia z pogrzebową muzyką w tle. Nie zagrała mi jednak w uszach, nie ‎poruszyła żadnej czułej struny. Nie wiem, może już się uodporniłem na taką prozę? Z drugiej strony ‎Małecki nadal potrafi mnie ustrzelić, a Myśliwski w zasadzie robi to każdorazowo, ale...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nominacja do nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego trochę chyba na wyrost, choć ‎gatunkowo jako reportaż literacki ten zbiór świetnie wpisuje się akurat w prace ‎polskiego mistrza. Najciekawszy i najbardziej nietypowy z poruszanych tu tematów, ‎to ten o rzekomym opętaniu. Sugestywnie i brawurowo opowiedziana historia. ‎Pozostałe natomiast stanowią przyzwoity wykaz meksykańskich patologii z ‎kryminalną nutą. Na uwagę zasługują jeszcze narracyjne eksperymenty w ostatnim ‎rozdziale o kartelu narkotykowym. Całość w każdym razie do podróży w ten region świata na ‎pewno nie zachęci.

Nominacja do nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego trochę chyba na wyrost, choć ‎gatunkowo jako reportaż literacki ten zbiór świetnie wpisuje się akurat w prace ‎polskiego mistrza. Najciekawszy i najbardziej nietypowy z poruszanych tu tematów, ‎to ten o rzekomym opętaniu. Sugestywnie i brawurowo opowiedziana historia. ‎Pozostałe natomiast stanowią przyzwoity wykaz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Stolik z widokiem na Hitlerplatz.
Łatwo można sobie wyobrazić bliźniaczą historię ucieczki i powrotu Schwarza do dzisiejszej Moskwy. ‎Zwłaszcza po przeczytaniu chwilę wcześniej reportażu Pawła Reszki, którego tytuł sparafrazowałem ‎na wstępie. Te same napięcia i animozje, ten sam niepokój u progu globalnego konfliktu oraz ‎determinacja i bezradność wobec przeciwności losu.
Opowieść Remarque'a to więc dzieło ponadczasowe, znakomicie oddające emocje jednostki na tle ‎nadciągającej katastrofy, niewpadające jednocześnie w patos i wojenne czy obozowe kalki.
Bezwzględnie warto, także dla kilku wybornych cytatów.‎

Stolik z widokiem na Hitlerplatz.
Łatwo można sobie wyobrazić bliźniaczą historię ucieczki i powrotu Schwarza do dzisiejszej Moskwy. ‎Zwłaszcza po przeczytaniu chwilę wcześniej reportażu Pawła Reszki, którego tytuł sparafrazowałem ‎na wstępie. Te same napięcia i animozje, ten sam niepokój u progu globalnego konfliktu oraz ‎determinacja i bezradność wobec przeciwności losu....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdzie są przyjaciele moi? - można zapytać słowami piosenki Maleńczuka w imieniu Pawła Reszki.
Dziennikarz w swoich wspomnieniach z Rosji i Ukrainy zamienia się bowiem w poetę żałoby, który ‎tka reporterskie treny po tabletce zapomnienia wydawanej bez recepty przez Kreml.
Ta poetyka miesza się ze stałymi elementami gatunkowymi. Są więc rosyjskie ‎absurdy drążące dziurę w głowie, jest alkohol i obowiązkowe cytaty z Szałamowa, Sołżenicyna lub ‎Czechowa. Tutaj akurat padło na dwóch ostatnich. I są wstrząsające świadectwa z wojny, które ‎chyba tylko alkoholem i dobrą literaturą można okiełznać.

W rozmowie z Autorem dostępnym na podcaście wydawnictwa pada pytanie, czy to, co widział za ‎naszą wschodnią granicą, jakoś go zmieniło?
Zbliżenie kamery, długa chwila milczenia, grymas twarzy wyglądający jak sztuczny uśmiech.
Myślę, że nie - odpowiada.
I sam w to chyba nie wierzy...

Całe miasta Ukrainy będą potrzebować psychiatry, pisze Reszka. Rosja, jak mniemam, potrzebować ‎będzie egzorcysty.
I jeszcze te szaraszki - warto wygooglować - słowo klucz do zrozumienia rosyjskiego ‎społeczeństwa.

Gdzie są przyjaciele moi? - można zapytać słowami piosenki Maleńczuka w imieniu Pawła Reszki.
Dziennikarz w swoich wspomnieniach z Rosji i Ukrainy zamienia się bowiem w poetę żałoby, który ‎tka reporterskie treny po tabletce zapomnienia wydawanej bez recepty przez Kreml.
Ta poetyka miesza się ze stałymi elementami gatunkowymi. Są więc rosyjskie ‎absurdy drążące dziurę w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oaza chaosu na pustyni nudy za mottem autorstwa Charlesa Baudelaire.
Książkowy święty Graal, poszukiwany od dawna, był tak blisko...
Trzeba wciąż szukać, trzeba gonić króliczka. Podjąłem wyzwanie i pobiegłem za nim. Przez pustynię ‎efekciarstwa dwóch pierwszych części, przez nieprzebrane stosy okaleczonych ciał, które były tłem ‎fabularnej oazy. Szukałem optymalnych połączeń, wpadałem w ślepe uliczki, gubiłem się na ‎skrzyżowaniach. Sprawdzałem jak u Borgesa, co jest fikcją, co prawdą. Zastanawiałem się, czy ‎większe znaczenie ma tu interpretacja snów, czy nawiązania literackie, a może jednak mitologia lub ‎filozofia?
A jemu przecież właśnie o to dokładnie chodziło...
Bolaño prowadzi misterną grę, podobnie jak Fowles w ‎„Magu”‎‎. Stawia jednak w centrum ‎wydarzeń enigmatyczne miasto zbrodni, przypominające mroczne Derry od Kinga. Chociaż nie, prawdę mówiąc, Santa Teresa wymyka się jakimkolwiek literackim porównaniom, bo i chilijskiego ‎prozaika trudno z kimś zestawić.
Eklektyczna, meandrująca, brzydka, brutalna, wyczerpująca (zarówno mnie, jak i Jego?), nierówna. ‎Powieść wybitna? Tak, miejscami. Miejscami było to cholernie dobre. Zostawia też nieprzyjemne uczucie, bo zło tutaj przeraża, zło fascynuje i zło wreszcie powszednieje.

Oaza chaosu na pustyni nudy za mottem autorstwa Charlesa Baudelaire.
Książkowy święty Graal, poszukiwany od dawna, był tak blisko...
Trzeba wciąż szukać, trzeba gonić króliczka. Podjąłem wyzwanie i pobiegłem za nim. Przez pustynię ‎efekciarstwa dwóch pierwszych części, przez nieprzebrane stosy okaleczonych ciał, które były tłem ‎fabularnej oazy. Szukałem optymalnych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Transformacja w sosie gorzko-śmiesznym.
Wujaszek Ben na cokole zastępuje tu Lenina i jako symbol czasów nowych, przynosi ze sobą szuflę ‎absurdu i garść sentymentu. Niestety to nie wystarczy...
Zbiór mętnie połączonych opowiadań łotewskiego pisarza zawiera nawet kilka interesujących ‎pomysłów i formalnie tworzy coś na kształt powieści. Przypomina niestety kanciaste wprawki ‎debiutanta pisane do szuflady. Najgorzej jest, gdy Kuzmins bawi się w futurologa, głosząc sen ‎wariata lub próbując być zabawny, wpada w spiralę abstrakcyjnych enuncjacji. To opowieść na siłę ‎udziwniona, przez co zbyt ciężkostrawna i niespójna. Kreatywność tańczy tu z chaosem taniec ‎zapomnienia na schizofrenicznym tarasie. Skutkiem czego Hohma szybko uleci z mojej pamięci. W ‎zasadzie już jej tam prawie nie ma...‎

Transformacja w sosie gorzko-śmiesznym.
Wujaszek Ben na cokole zastępuje tu Lenina i jako symbol czasów nowych, przynosi ze sobą szuflę ‎absurdu i garść sentymentu. Niestety to nie wystarczy...
Zbiór mętnie połączonych opowiadań łotewskiego pisarza zawiera nawet kilka interesujących ‎pomysłów i formalnie tworzy coś na kształt powieści. Przypomina niestety kanciaste...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jacek Bartosiak porusza tematy w obecnych czasach niezwykle istotne, choć do niedawna ‎marginalizowane. Stara się otwierać ludziom oczy, a korzystając z geopolitycznych napięć, powoli ‎przebija się do mainstreamu. Szkoda tylko tych wielokrotnie powielanych wątków, gdyż Autor chętnie obraca się ‎wokół własnej osi i nieustannie promuje think tank, którego jest współtwórcą.
Plusem są celne definicje, historyczne analizy i odważne tezy strategiczne. Płynna narracja wabi ‎precyzją korzystającą z języka architektury, który tak chętnie zagnieżdża się w IT i wojskowości.
Mimo wad to ważna pozycja, do której być może trzeba będzie powrócić.‎

Jacek Bartosiak porusza tematy w obecnych czasach niezwykle istotne, choć do niedawna ‎marginalizowane. Stara się otwierać ludziom oczy, a korzystając z geopolitycznych napięć, powoli ‎przebija się do mainstreamu. Szkoda tylko tych wielokrotnie powielanych wątków, gdyż Autor chętnie obraca się ‎wokół własnej osi i nieustannie promuje think tank, którego jest współtwórcą....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To książka dobra na początek przygody z Fosse. Jeśli kogoś zupełnie zniechęci, to lepiej przygodę ‎zakończyć, bo później będzie tylko więcej i trudniej. Noblista oferuje tutaj jedynie zalążek tego, co ‎potrafi i wcale nie zachwyca formą.
Opisywane zagubienie na pustkowiu przywołało mi z pamięci egzystencjalne rozważania ‎Gao Xingijana, który w „Górze duszy” podobnie eksperymentuje też ze sposobem narracji. I to ‎pytanie, które chiński pisarz rzuca w pewnym momencie: czy to możliwe, że ta pierwotna ‎samotność nie kryje żadnych znaczeń, których szukam?
Dla lubiących choć na chwilę zatracić się we własnych myślach i podążać w nich poza horyzont ‎zrozumienia. Tu naprawdę można mieć wrażenie krótkiej medytacji.
Sam polski tytuł natomiast to jakiś niezrozumiały potworek stworzony przez tłumacza bądź ‎wydawnictwo. W niczym nie nawiązuje do transcendentnej wizji Autora.‎

To książka dobra na początek przygody z Fosse. Jeśli kogoś zupełnie zniechęci, to lepiej przygodę ‎zakończyć, bo później będzie tylko więcej i trudniej. Noblista oferuje tutaj jedynie zalążek tego, co ‎potrafi i wcale nie zachwyca formą.
Opisywane zagubienie na pustkowiu przywołało mi z pamięci egzystencjalne rozważania ‎Gao Xingijana, który w „Górze duszy” podobnie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wenezuelskie studium upadku. ‎
Tomáš Forró podobnie jak w reportażu o Donbasie ‎swoją ‎‎relację opiera na regularnych podróżach w miejsce docelowe i zaburzonej ‎chronologii zdarzeń. Zabrakło mi ‎‎tu niestety obszerniejszego podsumowania rządów Cháveza i Maduro, z ‎porównaniem polityki ‎‎wewnętrznej i międzynarodowej obu prezydentów. Forró skupia ‎się głównie na lokalnych skutkach ‎‎państwowej degrengolady na przykładzie plemienia ‎Pemonów. Za mało jest tu jednak relacji ludzi z ‎‎krwi i kości, więcej prywatnych interpretacji ‎autora. Zabrakło choćby rozmów z przedstawicielami ‎‎władz.‎ Merytorycznie to tylko przyzwoite i przy tym dość chaotyczne wprowadzenie w temat. ‎‎‎Najlepszy jest krótki przedostatni rozdział książki dotyczący genezy i mechanizmów ‎prowadzących do tego ‎‎spektakularnego krachu. ‎Liczyłem jednak na więcej.‎

Wenezuelskie studium upadku. ‎
Tomáš Forró podobnie jak w reportażu o Donbasie ‎swoją ‎‎relację opiera na regularnych podróżach w miejsce docelowe i zaburzonej ‎chronologii zdarzeń. Zabrakło mi ‎‎tu niestety obszerniejszego podsumowania rządów Cháveza i Maduro, z ‎porównaniem polityki ‎‎wewnętrznej i międzynarodowej obu prezydentów. Forró skupia ‎się głównie na lokalnych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Głód niczym zmiennokształtny demon wchodzi w ludzkie ciało.
Głód panoszy się wszędzie, obgryzając strzępy nadziei.
Tania Piankowa ubiera w poetycki opis bezmiar krzywd i okrucieństwa. Robi to tak, że momentami aż skóra cierpnie. Z każdą stroną jest coraz ciemniej, z każdą stroną coraz ciszej...
Studium dehumanizacji budowane na kontraście. Z baśniowym zakończeniem.

Głód niczym zmiennokształtny demon wchodzi w ludzkie ciało.
Głód panoszy się wszędzie, obgryzając strzępy nadziei.
Tania Piankowa ubiera w poetycki opis bezmiar krzywd i okrucieństwa. Robi to tak, że momentami aż skóra cierpnie. Z każdą stroną jest coraz ciemniej, z każdą stroną coraz ciszej...
Studium dehumanizacji budowane na kontraście. Z baśniowym zakończeniem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Peru, Lima, Tomasz Pindel - pierwsze skojarzenie Mario Vegas Llosa.
Nie tym razem. Santiago Roncagliolo to co prawda krajan Llosy, ale do noblisty mu daleko. „Noc ‎szpilek” zachęca jednak aurą egzotycznej tajemnicy, którą wzmacnia specyficzna konstrukcja, czy ‎może raczej rekonstrukcja fabuły oraz tło historyczne z majakami wojny peruwiańsko - ekwadorskiej oraz ‎działalnością Ruchu Rewolucyjnego im. Tupaca Amaru. Roncagliolo udanie oddaje ducha czasów ‎minionych, czerpiąc zapewne z własnych doświadczeń. Lata 90. w Peru wyglądają w sumie dość ‎znajomo, przypominając wczesną transformację w Europie Wschodniej. Gdzieś w tym zgiełku ‎dorobkiewiczów i podróbek Zachodu, dojrzałość próbuje zdobyć czworo przyjaciół. I jest jeszcze ‎wątek kryminalny, który spaja fabułę. Śledzimy go jednak zupełnie mimochodem, bo ważniejsze ‎są relacje w grupie i problemy nastolatków, nieodzownie związane z inicjacją seksualną i ‎rodzinnymi dysfunkcjami. „Noc szpilek” przypomina klimatem „Dzikiego” Guillerno Arriagi, choć nie ‎zawsze wytrzymuje to porównanie. Można więc ponarzekać, że po drodze gubi się gdzieś tło ‎historyczne, że ostre pazury zastępuje tania psychologia, a typowe szczeniackie odzywki w końcu ‎zaczynają irytować. Pozostaje dosadna opowieść, prowadzona z pomysłem, choć też z drobnymi ‎logicznymi lukami. Ostatecznie jest więc co najmniej przyzwoicie. Wydaje mi się, że peruwiański ‎pisarz przez chwilę miał ambicje, aby atakować półkę z literaturą piękną, ale ostatecznie poprzestał ‎na dobrym thrillerze, niepotrzebnie chyba budząc apetyt na coś więcej.

Peru, Lima, Tomasz Pindel - pierwsze skojarzenie Mario Vegas Llosa.
Nie tym razem. Santiago Roncagliolo to co prawda krajan Llosy, ale do noblisty mu daleko. „Noc ‎szpilek” zachęca jednak aurą egzotycznej tajemnicy, którą wzmacnia specyficzna konstrukcja, czy ‎może raczej rekonstrukcja fabuły oraz tło historyczne z majakami wojny peruwiańsko - ekwadorskiej oraz...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zwykłem mówić, że najszybszym sposobem zrozumienia czym była wojna w Jugosławii, jest obejrzenie świetnego filmu „Savior” z Dennisem Quaidem. Aby wejść w ten temat głębiej, trzeba natomiast czytać, jak najwięcej czytać.
Ten konflikt to archetyp, który pozwala znajdować odniesienia do współczesności.
Jugosławia była bowiem i nadal jest papierkiem lakmusowym Europy, a ta wojna świetną bazą danych. Wystarczy tylko porównać:
Symbole prawosławia, legendy o narodowej wielkości oraz zlepek komunistycznych i faszystowskich haseł. Z podobnego zestawu ochoczo korzysta przecież Putin.
Precedensowa interwencja USA w Bośni usprawiedliwia późniejsze, choćby w Iraku i Afganistanie.
Obozy koncentracyjne dla uchodźców, takie jak Omarska - Amerykanie czy Rosjanie tworzą swoje i również zaprzeczają ich istnieniu. Próby rewizjonizmu są przy tym niezwykle skuteczne. Mechanizm wciąż jest ten sam i wystarczy jeden pożyteczny idiota, aby podeprzeć na nim alternatywną historię.

Ale może już o książce:
Autor - dziennikarz, korespondent wojenny, obserwator z ramienia ONZ, a w końcu świadek w procesach zbrodniarzy przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. O krytyce i nieudolności tegoż Trybunału rozwodzi się Ed Vulliamy być może nawet zbyt długo, ale to obszerny i wielowątkowy reportaż, w którym śledzi jednak przede wszystkim losy poznanych w czasie wojny osób i ostrożnie zestawia ludobójstwo w Bośni z Holokaustem. Nie jest w tym ani odosobniony, ani pierwszy, lecz robi to subtelnie i z wyczuciem.
Co ważne, Vulliamy opowiada się jednoznacznie po jednej ze stron konfliktu, zostając orędownikiem muzułmańskich Bośniaków. Ale czy to, że nie pozostaje neutralny, świadczy o braku obiektywizmu i odbiera mu mandat profesjonalisty? Niekoniecznie, choć szczere relacje Serbów podniosłyby zdecydowanie wartość tego reportażu. Z drugiej strony mogłyby to być opowieści pokroju tych z książki Tochmana: „Ci mężczyźni w Republice Serbskiej, z którymi uda się pogadać, opowiadają: w czasie wojny byliśmy kucharzami. I ci z Serbii, którzy przychodzili tutaj im pomóc, też jedynie gotowali. Wszyscy ciągle to powtarzają, także między sobą, chyba już w to uwierzyli”. *

To wręcz niepojęte, że po tylu latach rodziny ofiar wciąż nie mogą odnaleźć szczątków poległych, że wciąż nie można postawić pomników ku ich czci. Zbiorowa amnezja, zastraszanie i spaczona poprawność polityczna wygrywają tu niemal każdą potyczkę…
„Nie ma kości, nie ma żałoby. Nie ma jak żyć”. *

*Wojciech Tochman - „Jakbyś kamień jadła”

Zwykłem mówić, że najszybszym sposobem zrozumienia czym była wojna w Jugosławii, jest obejrzenie świetnego filmu „Savior” z Dennisem Quaidem. Aby wejść w ten temat głębiej, trzeba natomiast czytać, jak najwięcej czytać.
Ten konflikt to archetyp, który pozwala znajdować odniesienia do współczesności.
Jugosławia była bowiem i nadal jest papierkiem lakmusowym Europy, a ta...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Cixin Liu to fenomen w literaturze hard SF. Czemu to zawdzięcza? Myślę, że połączeniu wiarygodnych naukowych fundamentów oraz nieposkromionej wyobraźni. Oczywiście zupełnie na drugim planie pozostają narracyjne ornamenty i głębia postaci. „Piorun kulisty” nie różni się pod tym względem zbytnio od innych jego propozycji. W Liu ciągle bowiem tkwi dziecko, które jest małym inżynierem-wynalazcą chłonącym wiedzę jak gąbka. I nawet jeśli błądzi lub szyje, robi to uroczo i z pełnym zaangażowaniem. To małe dziecko, które lubi bawić się żołnierzykami, organizując epickie bitwy we własnym pokoju. Wróg jest tu „tylko wrogiem” i choć ani razu nie pada jego nazwa, nie można mieć wątpliwości, że chodzi o USA i że „ci dobrzy” mają skośne oczy. Przypomina Liu też ważną prawdę, która często nam umyka. Wyścig zbrojeń trwa w każdej chwili, nawet jeżeli dotyczy teoretycznie tylko pokojowych technologii.
Sporo można tej literaturze wybaczyć, właśnie dlatego, że potrafi zarazić fascynacją technicznymi aspektami i naukową otoczką. Tylko jeśli fizyka teoretyczna przeobraża się tu w fizykę filozoficzną, z infantylnymi dialogami, pokrętną wizją roli obserwatora w makroświecie i żołnierzami kwantowymi, to przynajmniej mi zapala się czerwona lampka z napisem „bulshit”. Tak to bowiem paradoksalnie wygląda, że łatwiej nam przychodzi akceptacja science fiction, które bawi się czasem lub kreuje kontakt z inną cywilizacją, niż gdy nagina założenia fizyki, których do końca nikt nawet nie rozumie. Może to niesprawiedliwe, ale całkiem namacalne wrażenie.
Można jednak przeczytać, by choć przez chwilę poczuć siłę wyobraźni chińskiego wizjonera.

Cixin Liu to fenomen w literaturze hard SF. Czemu to zawdzięcza? Myślę, że połączeniu wiarygodnych naukowych fundamentów oraz nieposkromionej wyobraźni. Oczywiście zupełnie na drugim planie pozostają narracyjne ornamenty i głębia postaci. „Piorun kulisty” nie różni się pod tym względem zbytnio od innych jego propozycji. W Liu ciągle bowiem tkwi dziecko, które jest małym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wie pan, wcześniej czy później każdemu się zdarza, że coś napisze - oznajmia tytułowemu bohaterowi jego przyszły wydawca.
Baricco z lubością i „angielską flegmą” podmienia greckie muzy w artystycznym pędzie, ale prawdą jest, że poszukiwania często kończą się powrotem do punktu wyjścia.
Bliźniaczy pomysł (choć z zupełnie innym rozwinięciem) z poetami niepiszącymi można odnaleźć też u Szostaka w „Dumanowskim”. Czy jest to jakaś metoda radzenia sobie z kryzysem twórczym, czy raczej narracyjny eksperyment skrywający w treści drugie dno? Ciągle nie jestem pewien, lecz drugiego dna nie wypatrzyłem.
Czyta się to szybko, z ciekawością nawet, choć tak raczej bezrefleksyjnie. Podobnie jak „Dumanowskiego”. Niestety.
No dobrze, plus jeszcze za rzemieślnika od żarówek i Katarzyny Medycejskiej, bo to ładne było.

Wie pan, wcześniej czy później każdemu się zdarza, że coś napisze - oznajmia tytułowemu bohaterowi jego przyszły wydawca.
Baricco z lubością i „angielską flegmą” podmienia greckie muzy w artystycznym pędzie, ale prawdą jest, że poszukiwania często kończą się powrotem do punktu wyjścia.
Bliźniaczy pomysł (choć z zupełnie innym rozwinięciem) z poetami niepiszącymi można...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Tik-tak
Kolejny, już dwunasty, a może piętnasty tego dnia. Dobrze wiesz, pamiętasz każde imię.
- Ja nie chciałam do gazu!
Tik-tak
Codzienny ból, upodlenie, bezradność.
- Mamo, chciałam jeszcze żyć!
Tik-tak
Czy rozmowa w takich warunkach jest chwilą wytchnienia, czy dodatkową torturą?
Czy zło wie, że jest złem, czy akceptuje ten stan rzeczy?
Kto bardziej jest człowiekiem, bydle, które opowiada, że potrafi nim być?
Czy pusta ludzka łupina, która już nie pamięta, że jeszcze nim jest?

Mocna rzecz, którą lepiej sobie dawkować. Trudna do pojęcia, jeszcze trudniejsza do opisania. Lustig schodzi bardzo głęboko, w zasadzie penetruje po omacku otchłań, szukając odpowiedzi na najtrudniejsze pytania.
W zalewie literatury obozowej o wątpliwej jakości ta książka świeci światłem własnym na tym posępnym firmamencie. Choć jest to światło zadymione wynurzeniami oprawców.
Uwaga, lektura może wywołać emocjonalny dygot i kiepską jakość snu...

Tik-tak
Kolejny, już dwunasty, a może piętnasty tego dnia. Dobrze wiesz, pamiętasz każde imię.
- Ja nie chciałam do gazu!
Tik-tak
Codzienny ból, upodlenie, bezradność.
- Mamo, chciałam jeszcze żyć!
Tik-tak
Czy rozmowa w takich warunkach jest chwilą wytchnienia, czy dodatkową torturą?
Czy zło wie, że jest złem, czy akceptuje ten stan rzeczy?
Kto bardziej jest człowiekiem,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Kolejny rzetelny wyrób dobrego rzemieślnika, bo Kamińska umie w biografie. Wszystko się tu na pierwszy rzut oka zgadza: research, ciekawa historia, nieznane fakty, kontrowersyjna i zapomniana nieco bohaterka. Jest też przystępny styl i odpowiedni balans, bez wchodzenia w życie prywatne z butami. Przeszkadza tylko ten lukier, który w ostatnim rozdziale mdli aż zęby trzeszczą.
Życiorysy polskich alpinistów nieustannie się krzyżują, a tym samym informacje w nich zawarte mogą się powtarzać. Trzeba dobrze zarządzać tą wiedzą, aby za często nie powielać wątków. Kamińska robi to umiejętnie, korzystając z pomocy mniej oczywistych rozmówców. Przeczytać tutaj można choćby obszerne wspomnienia Andrzeja Paulo, notabene mojego profesora z AGH, który wspinał się z Haliną w Norwegii. Stali bywalcy górskich szpalt i oklepane anegdoty pojawiają się natomiast sporadycznie. To również kawał historii kobiecego wspinania, którą później przybliży i poszerzy w „Taterniczkach” Agata Komosa-Styczeń.
Nagroda na festiwalu w Lądku pewnie zasłużona, choć i konkurencja przesadnie wymagająca nie była.

Kolejny rzetelny wyrób dobrego rzemieślnika, bo Kamińska umie w biografie. Wszystko się tu na pierwszy rzut oka zgadza: research, ciekawa historia, nieznane fakty, kontrowersyjna i zapomniana nieco bohaterka. Jest też przystępny styl i odpowiedni balans, bez wchodzenia w życie prywatne z butami. Przeszkadza tylko ten lukier, który w ostatnim rozdziale mdli aż zęby...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to