-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński38
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant6
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant978
Biblioteczka
2024-05-02
2024-05-02
2024-05-01
2024-04-30
2024-04-29
2024-04-28
„- Bałem się, że jestem inny, niż mnie zapamiętałaś, i że będziesz rozczarowana.
- I faktycznie mnie rozczarowałeś – szepczę. – Sprawiłeś, że myślałam, że to wszystko tylko sobie wymyśliłam. Że to była moja wyobraźnia.
- Wcale tak nie było – zaprzecza. – Uwierz mi, to nie w twojej głowie tkwił problem”.
Wciąż czuję w sobie nuty wzruszenia. Coś ma w sobie ta historia. Takiego delikatnego i niepewnego, co sprawia, że czytelnik spotyka się z bohaterami tej powieści na ich terenie, gdzie natura i proste piękno koją duszę, ale też przynoszą mu ich ból i cierpienie.
„Spotkasz mnie nad jeziorem” to historia pełna nadziei, ale też złamanych serc. To lek na całe zło. Odnalezienie siebie i własnej drogi, ale też duszy, która dąży do spełnienia marzeń.
Ta historia jest krucha, tak jak i jej bohaterowie. Bazują na własnych niepewnościach, na wyznaczaniu własnej ścieżki i podejmowaniu ważnych decyzji.
Fern i Will połączył jeden dzień. Dzień, który zmienił ich historię, by po latach mogli odbudować ją w miejscu, gdzie kiedyś, nie mieli na to odwagi.
Ta spowita mgłą historia odkrywa przed czytelnikiem własne tajemnice, które refleksyjnie prowadzą go przez poszczególne rozdziały. Razem z bohaterami czuje się ich emocje: pustkę, miłość, szczęście i wytrwałość. Ta historia daje drugie szanse. Ta historia uczy zaufania i wyjścia naprzeciw miłości.
Carley Fortune połączyła przeszłość i teraźniejszość bohaterów nicią, która splata ich losy w niespodziewany sposób. Piękny, nieprzewidywalny i pełen prawdziwych emocji. Ta historia chwyciła mnie za serce! KOCHAM ♥
[REKLAMA CZWARTA STRONA]
„- Bałem się, że jestem inny, niż mnie zapamiętałaś, i że będziesz rozczarowana.
- I faktycznie mnie rozczarowałeś – szepczę. – Sprawiłeś, że myślałam, że to wszystko tylko sobie wymyśliłam. Że to była moja wyobraźnia.
- Wcale tak nie było – zaprzecza. – Uwierz mi, to nie w twojej głowie tkwił problem”.
Wciąż czuję w sobie nuty wzruszenia. Coś ma w sobie ta historia....
2024-04-28
„– Co ty robisz?
– Kruszę – mówi, kładąc dłonie na moich barkach, które zaczyna miarowo ugniatać – każdą – sunie kciukiem po podstawie szyi – cegiełkę – pochyla się i muska delikatnie mój kark ustami – po kolei”.
Takiej historii potrzebowałam! Dla takiej historii uwalniam swoje emocje i topię swoje kruche serduszko. Jakie to było piękne! „Mascarade” można czytać na tysiąc różnych sposobów, a ja właśnie na tyle przeżyłam tę opowieść. Co więcej, mam wrażenie, że jakkolwiek bym ją nie przeczytała przeżywałabym za każdym razem coś innego! Dosłownie te rozdziały i dwie ZUPEŁNIE RÓŻNE historie sprawiły, że odczuwałam je na szalenie innych poziomach.
Romans współczesny? Romans kostiumowy? Na co tu się skusić? Teraz nawet nie trzeba wybierać, bo ten tytuł ma w sobie to wszystko. I żeby nie było! W środku historii na prowadzenie wysuwają się dwie przebojowe i pyskate bohaterki, które kocham całym sercem.
WSPÓŁCZEŚNIE – Leah, która pisze historię Charlotte. To piękne jak obie te historie się dopełniają!
Magdalena Szponar stworzyła pełną intryg i tajemnic powieść, która od samego początku skradła moje serce. Przepychanki i słowne potyczki nadawały tak wspaniałych humor, że czuło się lekkość i nutę sarkazmu w każdym z dialogów. Kocham to, w jaki sposób rozwijało się uczucie między bohaterami – spokojnie, lecz w olbrzymim chaosie, gdzie każda ścieżka prowadziła ich do czegoś nadzwyczajnego!
„Mascarade” to powieść, która niejednokrotnie zaskakuje i przede wszystkim… czaruje! To historia, którą czyta się z uśmiechem na twarzy i chce pamiętać jeszcze długo po przeczytaniu. Polecam, jako moją #polecajkaodzaczytanej ♥ A na koniec? Poczujcie to szaleństwo! LOVE.
„– Nie wiem, co począć. To, co nas połączyło, to szaleństwo.
– Owszem – przytaknął. – Ale czy nie piękne szaleństwo?”
[REKLAMA WYDAWNICTWO NIEZWYKŁE]
„– Co ty robisz?
– Kruszę – mówi, kładąc dłonie na moich barkach, które zaczyna miarowo ugniatać – każdą – sunie kciukiem po podstawie szyi – cegiełkę – pochyla się i muska delikatnie mój kark ustami – po kolei”.
Takiej historii potrzebowałam! Dla takiej historii uwalniam swoje emocje i topię swoje kruche serduszko. Jakie to było piękne! „Mascarade” można czytać na tysiąc...
2024-04-27
„- Czyny mają swoje konsekwencje – powtarzam. – Należą do nich błędy i złamane serca, ale aby je oceniać? Decydować, że ktoś musi je ponieść? To kolejne czyny, które prowadzą do następnych, często krwawych konsekwencji. Powstaje niekończący się cykl, którego nie można przetrwać, chyba że wybierzemy inaczej”.
Trochę się wzbraniałam przed przeczytaniem tej części. Jednocześnie tęskniąc i chcąc przenieść się z powrotem do tego świata. Jednak wiem, że Tracy Wolff uwielbia zakończenia z przytupem, a ja będę niecierpliwie oczekiwać kolejnego tomu z jeszcze większym utęsknieniem.
„Covet. Przetrwanie” to istna mieszanka emocjonalna, której liczba stron w niespodziewanie szybkim tempie maleje, a ja sama czułam, że zbliżam się do granicy wytrzymałości mając coraz mniej historii do przeczytania. Szok, prawda?
Myślałam, że ten tom da mi do wiwatu, a ja zakochałam się w tej serii jeszcze bardziej. Bohaterowie w coraz bardziej doświadczony sposób stawiają własne granice i odnajdują się w tym świecie, tworząc własną historię.
Grace od samego początku pragnie utożsamić się z własną sobą. Ale jej życie emocjonalne? To istne szaleństwo. Nic dziwnego, że jej emocje buzują na granicy, a ona miota się w niepewności i stara się rozszyfrować siebie.
Ubóstwiam Hudsona. Sposób, w jaki traktuje Grace jest nieziemski. Jednocześnie dając jej przestrzeń, ale trzymając się jej blisko. To sprawiało, że moje serduszko topiła się przy ich wspólnych momentach tworząc wyjątkowy klimat.
Ani przez chwilę nie poczułam, że się nudzę. Ani na moment nie opuściły mnie emocje. Każdy rozdział czytałam z zapartym tchem, marząc, aby się nie kończył! Dokładnie tu odczułam, co oznacza prawdziwe poświęcenie! Dajcie więcej, proszę! :♥
[REKLAMA WYDAWNICTWO HYPE]
„- Czyny mają swoje konsekwencje – powtarzam. – Należą do nich błędy i złamane serca, ale aby je oceniać? Decydować, że ktoś musi je ponieść? To kolejne czyny, które prowadzą do następnych, często krwawych konsekwencji. Powstaje niekończący się cykl, którego nie można przetrwać, chyba że wybierzemy inaczej”.
Trochę się wzbraniałam przed przeczytaniem tej części....
2024-04-25
„- Mogę o tym rozmawiać. Tylko nic nie pamiętam.
- Może tak być. Czasami umysł chroni nas w ten sposób przed różnymi rzeczami, jeśli nie jesteśmy jeszcze gotowi, żeby się z nimi zmierzyć”.
Wiem, że o tej serii było swego czasu głośno, ale ja pokusiłam się do jej przeczytania dopiero teraz. I muszę przyznać, że niczego nie żałuję. „Mara Dyer. Tajemnica” pochłania czytelnika, niepokoi swoim klimatem i wciąągaa!
Jest nieco dziwnie! A może to po prostu kwestia paranormalnych zdarzeń, które wywierają ogromny wpływ na całą fabułę. Razem z główną bohaterką odczuwa się niepokój przy katastroficznych i nieco oddalonych od świadomości momentów.
Mara po swoich traumatycznych przeżyciach próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Nowa szkoła to sposób, by zacząć wszystko od początku. W jej życiu natomiast pojawia się Noah, który wydaje się ją zrozumieć bardziej niż inni.
Niestety, w odnalezieniu siebie wcale nie pomagają halucynacje, które co jakiś czas nawiedzają bohaterkę. Ta niepokojąca natura odciska piętno na jej psychice. A czytelnik zatraca się w szaleństwie razem z nią.
„Mara Dyer. Tajemnica” to dopiero początek serii z tak odznaczającym się wątkiem paranormalnym. Akcja dynamicznie wciąga w swoje sidła i chwyta psychikę czytelnika. Ta lektura sprawi, że zakwestionujecie wszystko, a do tego pokochacie bohaterów, przy których poczujecie się komfortowo – mimo ich wysuwającego się na pierwszy plan szaleństwa! Polecam ♥
[REKLAMA WYDAWNICTWO STORY LIGHT]
„- Mogę o tym rozmawiać. Tylko nic nie pamiętam.
- Może tak być. Czasami umysł chroni nas w ten sposób przed różnymi rzeczami, jeśli nie jesteśmy jeszcze gotowi, żeby się z nimi zmierzyć”.
Wiem, że o tej serii było swego czasu głośno, ale ja pokusiłam się do jej przeczytania dopiero teraz. I muszę przyznać, że niczego nie żałuję. „Mara Dyer. Tajemnica” pochłania...
2024-04-23
2024-04-21
2024-04-20
2024-04-19
2024-04-18
Aż mi smutno.... DNF (moje serce krwawi).
Aż mi smutno.... DNF (moje serce krwawi).
Pokaż mimo to