-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2022-12-30
2022-12-30
2022-12-30
2022-12-30
2022-12-27
2022-12-26
2022-12-26
2022-12-26
2022-12-19
2022-12-19
2022-12-18
2022-12-18
2022-12-18
2022-12-14
“Wakacje od miłości” to książka, z którą miło spędzisz czas.
Natasha i Jorge spotykają się w dość nieoczekiwanych okolicznościach i dla obojga to spotkanie było niezapomniane. Myśleli, że już więcej się nie zobaczą, ale los chciał zupełnie inaczej.
Isabel Keats stworzyła bardzo lekką i całkiem zabawną historię, która pozwoli na chwilę oderwać się od codzienności. Bohaterowie przez nią stworzeni wydają się prawdziwi. Nie są idealni, nie są wymuskani, są po prostu sobą - lekko zwariowaną dyrektorką finansową oraz nieco gburowatym szefem. To właśnie różnice ich charakterów sprawiają, że bohaterów po prostu się lubi. Idealnie się uzupełniali, a ich przekomarzanki niejednokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy.
Książka spodoba się fanom lekkich historii i delikatnych romansów. Szczególnie takich, gdzie to główny bohater ugania się za bohaterką.
“Wakacje od miłości” to książka, z którą miło spędzisz czas.
Natasha i Jorge spotykają się w dość nieoczekiwanych okolicznościach i dla obojga to spotkanie było niezapomniane. Myśleli, że już więcej się nie zobaczą, ale los chciał zupełnie inaczej.
Isabel Keats stworzyła bardzo lekką i całkiem zabawną historię, która pozwoli na chwilę oderwać się od codzienności....
2022-10-21
“Neon Gods” Katee Robert to retelling mitu o Hadesie i Persefonie przeniesiony do współczesności, jeśli jednak spodziewacie się magicznej historii, to jej dostaniecie. Zero w niej magii, czy piękna, jednak sporo chęci zemsty i namiętności, ze szczyptą wulgarności.
Sięgając po “Neon Gods” miałam inne oczekiwania, ale nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Po prostu dostałam coś zupełnie innego, co mnie w pewnym stopniu zaciekawiło. Olimp to miasto z pozoru piękne i idealne, ale pod błyszczącą powłoką można dostrzec jego zepsucie. Autorka ciekawie zarysowała wątek polityczny i ciekawie wykorzystała mitologiczne postacie, a raczej ich tytułu. Bo bohaterowie przedstawieni w powieści, to tylko imiennicy, nie za wiele mający wspólnego z bogami i boginiami.
Jest to powieść, która po pewnym czasie nabiera charakteru stricte erotycznego. I o ile spicy sceny w takich książkach mi nie przeszkadzają, tak czytając je w “Neon Gods” odnosiłam wrażenie deja vu. Bardzo przypominały mi te momenty z “Pięćdziesięciu twarzy Greya” E.L. James. Przyznam szczerze, że w pewnym momencie już je kartkowałam. Szkoda, że ciekawy wątek polityczny stracił na znaczeniu po erotycznym zbliżeniu się głównych bohaterów. Chociaż autorka bardzo szybko na końcu go rozwiązała.
“Neon Gods” na pewno nie jest książką dla każdego. Jeśli szukacie kolejnego magicznego retelingu, to go nie dostaniecie. Przygotujcie się jednak na sceny erotyczne, które nie ograniczają się tylko do wariacji w pościeli.
“Neon Gods” Katee Robert to retelling mitu o Hadesie i Persefonie przeniesiony do współczesności, jeśli jednak spodziewacie się magicznej historii, to jej dostaniecie. Zero w niej magii, czy piękna, jednak sporo chęci zemsty i namiętności, ze szczyptą wulgarności.
Sięgając po “Neon Gods” miałam inne oczekiwania, ale nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Po prostu dostałam...
2022-12-07
Ponownie powracamy do magicznej Anglii stworzonej przez Tamzin Merchant, gdzie wraz z Kordelią i jej przyjaciółmi odkryjemy kolejne skrywane tajemnice. “Strażnicy Map” to zdecydowanie więcej magii, tajemnic, niespodziewanych plot twistów i jeszcze więcej historii Rodów.
Ta część była bardzo dobra! Kolejny raz Kordelia dała się poznać, jako energiczna, rezolutna i odważna dziewczynka. Bardzo podoba mi się w niej to, że walczy do końca o swoje przekonania. Jednak szkoda, że tak późno otwiera się przed innymi i szuka u nich pomocy czy wsparcia. Ale gdy już do tego dochodzi, to nawet najzagorzalsi przeciwnicy nie mają nic do powiedzenia. 😛
W “Strażnikach Map” pod względem fabularnym dzieje się zdecydowanie więcej niż w “Kapelusznikach”, jednak nie musimy się obawiać, że zostaniemy przytłoczeni akcją. Autorka stopniowa nas w nią wprowadza i do samego końca trzyma wszystkie karty przy sobie. Co prawda już od samego początku znamy głównego złola, ale jego pokonanie wcale nie będzie takie łatwe. 😛 Tak jak w pierwszym tomie, tak i w tym całkowicie ujął mnie system magiczny. I chociaż większą część samej struktury magicznej poznaliśmy w “Kapelusznikach”, to autorka jeszcze bardziej i dogłębniej przedstawiła go w “Strażnikach Map”.
Jestem wielką fanką tej serii i to nie tylko dlatego, że po raz pierwszy zapamiętuje nazwiska bohaterów. Tamzin Merchant stworzyła cudowną historię o rodzinie, przyjaźni i magii. Pokazując, że magię możemy znaleźć w sobie, bo są nią więzy, które tworzymy z najbliższymi nam osobami.
Opinia powstała dla grupy @fantastyka.na.luzie.
Ponownie powracamy do magicznej Anglii stworzonej przez Tamzin Merchant, gdzie wraz z Kordelią i jej przyjaciółmi odkryjemy kolejne skrywane tajemnice. “Strażnicy Map” to zdecydowanie więcej magii, tajemnic, niespodziewanych plot twistów i jeszcze więcej historii Rodów.
Ta część była bardzo dobra! Kolejny raz Kordelia dała się poznać, jako energiczna, rezolutna i odważna...
2022-12-07
“Król wojny i krwi” Scarlett St Clair to idealny przykład książki, w której nie powinno czytać się blurba, bo można się srodze zawieść. Tak naprawdę to nie jest zła historia, jasne ma parę głupotek, ale patrząc na całokształt, to nie wypada wcale najgorzej. Niestety blurb obiecuje sporo hate-love, sporo polityki, a nawet sporo krwii. I owszem to dostaniemy jednak w nieco złagodzonej formie.
Isolde od samego początku daje się poznać, jako silna, uparta, niezależna kobieta. Księżniczka, która kocha swój lud i jest w stanie poświęcić dla niego wszystko. I to są naprawdę super cechy, jakich inne bohaterki romansów fantasy mogą jej zazdrościć. Jednak niekiedy zalety Isolde stają się po prostu jej wadami, a szczególnie jej ośli upór. Rozumiem, że ciężko jest tak z dnia na dzień uwierzyć w inną wersję historię, kiedy od urodzenia było jej powtarzane zupełnie co innego. Ale nie starać się w ogóle lepiej poznać tej “innej” prawdy, to po prostu głupota i ignorancja. Isolde pragnie zostać królową, ale jej postępowanie jakoś temu przeczy. I chyba niektórzy bohaterowie doszli do tego samego wniosku. Bo mam wrażenie, że niekiedy ironicznie zwracali się do niej “Królowo”. 🤣 Najlepszym punktem tej historii był Król Adrian. To po prostu władca idealny i niezwykle cierpliwy dla swojej ukochanej.
Jak wspomniałam, książka ma masę głupotek, ale największą z nich jest nienawiść ludu Isolde do samej księżniczki. I to z bardzo dziwnego powodu, bo nie zabiła króla. No ludu kochany, a może byście sami tak chwycili za widły i ruszyli na nieumarłego, zobaczymy czy wam się uda! W pewnym momencie było mi żal Isolde. Poświęciła się dla nich, a oni uznali, że przeszła pranie mózgu, bo śpi z mężem. I to jest drugi zabawny punkt tej historii - wieczna chuć Isolde. Gdzieś pod koniec historii zaczęło mnie to lekko denerwować. Dzieje się coś ważnego lub miała skupić się na poznaniu historii nowego księstwa, ale to wszystko schodzi na dalszy plan, bo Isolde jest mokra. Niekiedy odnosiłam wrażenie, że ona jedyna mogłaby zapewnić stały dostęp do wody krajowi.
A “Król wojny i krwi” ma zdecydowanie więcej do zaoferowania niż tylko romans pomiędzy Isolde a Adrianem. Autorka stworzyła bardzo ciekawy świat, w którym to wampiry sprawują władzę nad ludźmi. Za obiema rasami stoi bardzo brutalna historia i krwawa mgła, która może zagrozić istnieniu obu rodzajów. Dodajcie do tego jeszcze tajemnicze sny Isolde i otrzymacie bardzo ciekawą historię, przy której nuda nie grozi. Scarlett St Clair przeprowadza spokojnie czytelnika przez fabułę. Nie zostajemy zasypywani niezliczoną ilością informacji, tylko wszystko stopniowo odkrywamy razem z Isolde.
Podsumowując blurb obiecał dużo, ale ostatecznie historia okazała się zupełnie inna. Najsłabszym jej punktem jest główna bohaterka, której nijak nie da się polubić. Jednak i tak jestem ciekawa, co wydarzy się dalej.
“Król wojny i krwi” Scarlett St Clair to idealny przykład książki, w której nie powinno czytać się blurba, bo można się srodze zawieść. Tak naprawdę to nie jest zła historia, jasne ma parę głupotek, ale patrząc na całokształt, to nie wypada wcale najgorzej. Niestety blurb obiecuje sporo hate-love, sporo polityki, a nawet sporo krwii. I owszem to dostaniemy jednak w nieco...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-04
“Mikołaj w prezencie” Magdaleny Szponar bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie należę do fanów historii świątecznych, jednak przy tej bardzo miło spędziłam czas.
Magdalena Szponar to jedna z tych autorek, które potrafi naprawdę z prostej historii stworzyć coś, co czyta się z wielkim uśmiechem na twarzy. I do tego te postaci! Całe rodzeństwo Mach i sam Mikołaj to bardzo konkretni i wyraziści bohaterowie, Ich potyczki słowne czy komiczne sytuacje dodawały tylko uroku całemu romansowi. Wyobraźcie sobie, co musiał przeżyć nieśmiało bohater, który musiał walczyć z trzema nieco zbyt nadopiekuńczymi braćmi. No po prostu nie da się przejść obok tej historii obojętnie.
“Mikołaj w prezencie” Magdaleny Szponar bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie należę do fanów historii świątecznych, jednak przy tej bardzo miło spędziłam czas.
Magdalena Szponar to jedna z tych autorek, które potrafi naprawdę z prostej historii stworzyć coś, co czyta się z wielkim uśmiechem na twarzy. I do tego te postaci! Całe rodzeństwo Mach i sam Mikołaj to bardzo...
2022-12-04
Po twórczość Jennifer Lynn Barnes sięgnęłam przez przypadek. Zaczęło się niewinnie od cyklu “The Inheritance Games” i tak się wciągnęłam w zagadki stworzone przez autorkę, że zapragnęłam więcej. I tak oto w jeden dzień pochłonęłam “Naznaczonych”!
Naznaczeni to grupa nastolatków, wykorzystywanych przez FBI. Ich nieprzeciętne zdolności pozwalają rozwikłać dotąd nierozwiązane sprawy sprzed lat. Jednak coś się zmienia i rozpoczyna się wyścig z czasem o życie uprowadzonej nastolatki.
Jennifer Lynn Barnes umie tworzyć historię i prowadzić czytelnika przez coraz to nowe odkrycia, nie odsłaniając przy tym żadnych kart. W efekcie czytelnik do samego końca nie poznaje głównego złola i jego motywacji. Chociaż autorce świetnie wychodzi budowanie całego zagadkowego tła, to mało skupia się na pozostałych elementach historii, np. na samych bohaterach, relacji pomiędzy nimi czy też tego, czym są naznaczeni. “Naznaczeni” jest to pierwsza część cyklu, a kolejne tomy dają nadzieję, że może się coś się w tej kwestii zmienić.
Po twórczość Jennifer Lynn Barnes sięgnęłam przez przypadek. Zaczęło się niewinnie od cyklu “The Inheritance Games” i tak się wciągnęłam w zagadki stworzone przez autorkę, że zapragnęłam więcej. I tak oto w jeden dzień pochłonęłam “Naznaczonych”!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNaznaczeni to grupa nastolatków, wykorzystywanych przez FBI. Ich nieprzeciętne zdolności pozwalają rozwikłać dotąd nierozwiązane...