Król wojny i krwi Scarlett St. Clair 5,8
ocenił(a) na 71 tydz. temu Mam Wam dużo do opowiedzenia o tej książce, oj dużo. Nie będą to jakieś superlatywy, ale również nie skrajnie negatywna opinia. Na początku powieści jest mapa, nie należy do dzieł sztuki, ale ułatwia czytelnikowi rozeznanie w terenie podczas lektury. Przyznam szczerze, że czasami do niej zaglądałam, bo gubiłam się już w ilości miejsc. To, co mocno rzuca się tu w oczy, to dziwna zmiana czcionki tekstu przy większości słów z literą "t". Nie rozumiem sensu tego zabiegu, bo zdecydowanie nie poprawia wizualnego odczucia podczas czytania. Rzucającym się w oczy minusem są również wszechobecne literówki. Czytając, miałam wrażenie, że nikt nie zrobił tu korekty. Literówka wręcz goni literówkę, mnie to mocno razi. Akcja dzieje się za szybko i bez ogłady, co sprawia, że można czuć niedosyt. Kolejną sprawą, której zdecydowanie nie mogę pominąć, są sceny erotyczne. Bardzo źle napisane sceny erotyczne. Przez całą książkę wręcz płakałam ze śmiechu, kiedy się pojawiały. To akurat uznaję za plus całokształtu, bo naprawdę dobrze się bawiłam podczas lektury.
Warto zwrócić uwagę na okładkę, która rzuca się w oczy, nie jest najładniejszą, jaką widziałam, ale jest naprawdę ładna. Przyznam się bez bicia, że główna bohaterka nie przypadła mi do gustu. Irytowała mnie mocno swoim zachowaniem i niezdecydowaniem. I tak co stronę... DRAMAT! Za to Krwawy Król... tu mam zupełnie odmienne odczucia. Jest to mężczyzna, który wie, czego chce i jak to zdobyć. Nie bawi się w półśrodki, tylko działa zdecydowanie. Od razu można wyczuć, że między nim a Księżniczka Isolde coś kiedyś było. Zdradza go wszystko, wszystko, co związane z zachowaniem wobec niej.
Fajnym efektem jest tu właśnie pętla czasowa, która dotyczy życia Isolde, a o której dziewczyna nie ma pojęcia. Z rzeczy, których nie można się nie domyśleć , nie wiem jak Wy, ale kiedy ja czytam książkę, w której jest wątek palenia czarownic na stosach i nagle okazuje się, że główna bohaterka irracjonalnie od dziecka stroni od ognia, słyszę w głowie głos Mateusza Sochy, który mówi "Tego nikt się nie spodziewał!". >_< Przejdźmy teraz do fabuły, bo to też ciekawa kwestia.
Isolde to dwudziestosześcioletnia Księżniczka Lary, krainy jej ojca. Kobieta jest typem samowystarczalnej indywidualistki, o silnym charakterze. Potrafi sama o siebie zadbać i w razie potrzeby walczyć o życie swoje i jej ludu. Praktycznie na starcie powieści wiadomo już, że należy do kobiet rozwiązłych i zdecydowanie lubi nocne harce w pościelach. Teraz jednak ma ważniejsze sprawy na głowie niż przelotni kochankowie. Nad Larą wisi czerwona zgroza, w postaci krwiożerczych wampirów niosacych śmierć i podbijających kolejno ziemie Dziewięciu Dynastii. Teraz armia na czele z Krwawym Królem stacjonuje u bram Ojczyzny Issi, miejsca, którego władczynią według prawa miała się stać po śmierci ojca. Ojca, który chcąc uniknąć rozlewu krwi swoich ludzi i córki, postanawia się poddać i zawrzeć porozumienie z monarchą wampirów. Jednak tego, czego w zamian zażądał Krwawy Król, ojciec Issi nie przewidział. Wampir poprosił o rękę Isolde w zamian za opiekę i pokój nad Larą. Kobieta nie waha się ani chwili, być może przez wzgląd na poddanych, albo raczej przez silny pociąg seksualny wobec Króla Revekki.
Mimo próśb i zakazów ojca Isolde przyjmuje propozycje Adriana i zgadza się zostać jego żoną. Rozpoczyna się nowy rozdział w życiu Issi, która toczy w sercu wojnę między miłością do męża a miłością do ojca. Im lepiej poznaje Adriana i jego bliskich, tym bardziej zaczyna jej na nich zależeć. Zupełnie nie rozumie swoich emocji i stara się trzymać dystans, żeby całkiem nie zatracić siebie. Prawda, którą wraz z czasem odkrywa, zmieni wszystko w jej dotychczasowym życiu. Poukłada w niej, to co wydawało się nie pasować. Na zakończenie mam dla Was jeden z lepszych cytatów z książki.
"Nie potrafiłbyś rozpoznać miłości, nawet gdyby spojrzała ci w twarz”