-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2018-12-23
2018-07-14
Wyborna literacka egzemplifikacja tezy o bolesnych skutkach pomylenia podmiotu empirycznego z transcendentalnym.
Wyborna literacka egzemplifikacja tezy o bolesnych skutkach pomylenia podmiotu empirycznego z transcendentalnym.
Pokaż mimo to2018-04-22
Celem autora było zwięzłe przedstawienie jednej z możliwych wykładni wiary rodzimej, czyli polskiego wariantu wierzeń dawnych Słowian, dostosowanego do współczesnego stanu wiedzy o świecie i człowieku. Wykorzystał on zarówno różnego rodzaju materiały źródłowe: zabytki archeologiczne, zachowane dawne formy językowe, tradycje i obrzędy, często zamaskowane w chrześcijańskich formach kultu, świadectwa chrześcijańskie (z założenia stronnicze, tym niemniej nierzadko zawierające cenne informacje), a także opracowania historyków religii. K. Lewandowski wywiązał się świetnie z postawionego sobie zadania, prezentując omawiane treści w formie spójnego systemu - na tyle, na ile jest to możliwe przy obecnym stanie wiedzy na temat wierzeń naszych przodków. Autor zrezygnował z kategorycznych deklaracji, charakterystycznych dla wielu religii monoteistycznych, pozostawiając znaczną swobodę interpretacyjną. W ten sposób wykonał wielką pracę rekonstrukcyjną i adaptacyjną, unikając zarówno Scylli dogmatyzmu, jak i Charybdy rozmycia się treści wiary.
K. Lewandowski przedstawił m.in. zagadnienie Absolutu oraz Bogów w politeizmie - w kontraście wobec ujęcia monoteistycznego -, kwestię roli Bogiń w rodzimowierczym panteonie (prezentując przy tej okazji własne propozycje teologiczne), wybrane zagadnienia antropologii filozoficznej oraz eschatologię.
Jego wykład jest bardzo jasny i zrozumiały nawet dla osób, które dotychczas nie miały kontaktu z wiarą rodzimą. K. Lewandowski posługuje się zarówno terminami metafizycznymi ("Nasz Bóg to istota świata" (s. 18)), jak i zgrabnymi metaforami ("Bóg politeistów to Bogaty Sąsiad" (s. 31)). Jego wykształcenie filozoficzne jest tu wyraźnie widoczne. Autor wielokrotnie odwołuje się także do ustaleń współczesnej nauki, m.in. w zakresie wiedzy o strukturze materii, uzasadniając, że wiara rodzima nie ma jedynie wartości historycznej i nie powinna być rozumiana jako przejaw naiwności lub sentymentalizmu.
Autor wspomniał także o ewolucji wiary rodzimowierczej, m.in. pod wpływem zoroastrianizmu.
K. Lewandowski podjął także kwestię perspektyw wiary rodzimej w naszym kraju, która albo zwycięży w dłuższej perspektywie czasowej (200-300 lat), albo całkowicie się zmarginalizuje. Nie chciałbym tutaj wdawać się w próbę oszacowania prawdopodobieństwa obu tych zdarzeń, czas okaże się najlepszym weryfikatorem.
Cel tej książki jest również wyraźnie apologetyczny, dlatego autor dostarczył wielu argumentów do dyskusji z przedstawicielami monoteizmu (przede wszystkim z chrześcijanami). Dla przykładu, porównał kwestię łaski boskiej w ujęciu rodzimowierczym oraz chrześcijańskim. Dla wyznawców wiary rodzimej Bogowie udzielają łaski niezależnie od starań ludzi, działając wyłącznie według własnego uznania; teoretycznie podobnie jest również w chrześcijaństwie, jednak w praktyce często dochodzi do paradoksalnej sytuacji, w której wielu wiernych oczekuje, że ich pokora wobec Boga poskutkuje istnym wysypem łask, a zatem - w pewnym sensie - Bóg stanie się im posłuszny. Wielu chrześcijan mniej lub bardziej podświadomie przyjmuje, iż im bardziej człowiek uniża się przed Bogiem, tym większą może mieć nad Nim władzę. W ujęciu rodzimowierczym, łaski nie można wykupić, wymusić, ani wyżebrać.
Tekst traktatu uzupełniają cztery kolorowe zdjęcia ikon Mokoszy, Łady, Jagi oraz Jarowity.
Można stwierdzić przewrotnie, że K. Lewandowski stał się niejako Ratzingerem rodzimowierców (z czasów, gdy niemiecki duchowny był szefem Kongregacji Nauki Wiary), w tym sensie, że jest główną osobą od wykładni tradycyjnej wiary Słowian - nie sprawując jednak funkcji nadzorcy.
Moje jedyne poważniejsze zastrzeżenie dotyczy braku bibliografii.
Celem autora było zwięzłe przedstawienie jednej z możliwych wykładni wiary rodzimej, czyli polskiego wariantu wierzeń dawnych Słowian, dostosowanego do współczesnego stanu wiedzy o świecie i człowieku. Wykorzystał on zarówno różnego rodzaju materiały źródłowe: zabytki archeologiczne, zachowane dawne formy językowe, tradycje i obrzędy, często zamaskowane w chrześcijańskich...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-30
Nie rozumiem większej części tej książki, chociaż przeczytałem ją w całości, w dwa dni (teksty Jacka Dukaja czytam zwykle szybko, a potem wielokrotnie do nich wracam). Nie jestem w stanie ocenić, czy w tym przypadku jest to pseudonaukowy, futurystyczny bełkot, czy genialny w swojej spójności, wzbogacony ogromną liczbą detali opis światów, czy coś pomiędzy tymi skrajnościami. Innymi słowami: nie wiem, czy to bardziej rezultat perfekcji czy niedoskonałości autora. Dlatego nie wystawiam oceny, nie potrafię. Jest to książka, której nie byłbym w stanie zaspojlerować, nawet gdybym chciał.
Mam jednak nadzieję, że mimo tego kilka spraw zrozumiałem: jest to tekst o poszukiwaniu tożsamości będącej u podłoża zmienności (niezależnie od różnorodności tej zmienności), o drodze "ku górze" tego, co istnieje (niezależnie od wielości i krętości ścieżek prowadzących ku temu celowi), a także o zainteresowaniu drugą osobą (niezależnie od tego, na ile jest ona ode mnie odmienna, a na ile podobna).
W książce zwracają uwagę głębokie i elegancko sformułowane przemyślenia, na przykład: "zawsze najtrudniej przypomnieć sobie treść dosłowną; pamięta się głównie znaczenia". "Każda kultura balansuje na ostrzu noża, stanowi ofiarę rozdzierających ją sił: postępowej i zachowawczej. Jeśli przeważy postępowa, zatracona zostanie tożsamość - i to jest śmierć. Jeśli przeważy zachowawcza, nic się nie zmienia aż do końca, gdy inne kultury, lepiej przystosowane, przytłoczą tamtą - i to też będzie śmierć".
Nie rozumiem większej części tej książki, chociaż przeczytałem ją w całości, w dwa dni (teksty Jacka Dukaja czytam zwykle szybko, a potem wielokrotnie do nich wracam). Nie jestem w stanie ocenić, czy w tym przypadku jest to pseudonaukowy, futurystyczny bełkot, czy genialny w swojej spójności, wzbogacony ogromną liczbą detali opis światów, czy coś pomiędzy tymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-10
Książkę: Anders, autorstwa Marii Nurowskiej (wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2016, s. 277, twarda oprawa) przeczytałem z wielką satysfakcją.
Celem autorki było przedstawienie możliwe obiektywnego opisu najważniejszych wydarzeń z życia generała Władysława Andersa (1892-1970), człowieka, który dał ogromną nadzieję wielu tysiącom Polaków, załamanych życiem w rzeczywistości radzieckiej, umożliwiając im walkę o niepodległość kraju. Jednym z żołnierzy generała był mój dziadek, uczestnik bitwy pod Monte Cassino.
Tam, gdzie było to możliwe, M. Nurowska uzupełniła tekst o wątki fabularne, które znakomicie dopełniają i ubarwiają rozważania historyczne, nie zmieniając przy tym sensu części dokumentalnych, poprzedzonych staranną kwerendą. W książce załączono wiele cennych materiałów źródłowych, np. gratulacyjny list Churchilla do Andersa.
Książce daleko jest do hagiografii. M. Nurowska nie ominęła trudnych, kontrowersyjnych tematów, zarówno dotyczących spraw wojskowych, m.in. kwestii przygotowania i przeprowadzenia samego ataku na wzgórze klasztorne (różnie ocenianego przez ekspertów), jak i osobistych, np. drugiego małżeństwa generała. M. Nurowska w elegancki, silnie działający na wyobraźnię sposób przedstawiła historię dwóch kobiet, o bardzo odmiennych charakterach, które z wzajemnością kochały generała, a ich wojenne losy sprawiły, że znalazł się on w sytuacji takiego dramatycznego wyboru partnerki życiowej, którego nie życzyłbym nikomu.
Autorka nie oceniała jednak postępowania Władysława Andersa.
M. Nurowska omówiła również losy członków rodziny generała oraz stosunkowo mało znaną sprawę wojennych oraz powojennych losów kilkudziesięciu koni wyścigowych, których właścicielem był W. Anders. Generał był miłośnikiem tych zwierząt, dlatego nie mógł się pogodzić z utratą większości z nich, zwłaszcza że niektóre (teoretycznie) można było odzyskać.
Do książki dołączony został spis literatury (11 pozycji) oraz wykaz źródeł ilustracji (17 pozycji).
Zdecydowanie polecam tę świetną książkę m.in. osobom zainteresowanym XX-wieczną historią Polski, historią wojskowości, a także tym, którzy fascynują się historiami miłosnymi znanych Polaków.
Przy okazji lektury naszła mnie następująca refleksja: Józef Stalin, przekonany o własnym geniuszu, uważał, że był w stanie uszczęśliwić mieszkańców ZSRR, przy czym sądził, że szczęście nie mogło być częściowe, a zatem powinno obejmować zarówno wszystkich obywateli, jak i wszystkie obszary ich życia. Osoby przywiązane do innych wizji szczęścia niż jego własna, były przeznaczone do izolacji bądź likwidacji - jako śmiertelni wrogowie "ludu". Stalin zdecydowanie przecenił własne zdolności, przez co zmienił swój kraj w piekło. Niestety, na świecie co pewien czas pojawiają się ludzie całkowicie przekonani do tego, że im - i tylko im - została zlecona misja uszczęśliwiania mieszkańców ich krajów oraz wskazywania wrogów - zdegenerowanych szkodników społecznych. W takich sytuacjach fantazji o szczęściu zwykle nie udaje się zrealizować w praktyce, bowiem oddala się ono niczym linia horyzontu, a działania organów państwowych skupiają się na wstępnej w założeniu fazie eliminacji mniej lub bardziej realnych wrogów, niszcząc jedną z najcenniejszych rzeczy - wzajemne zaufanie i szacunek ludzi.
Książkę: Anders, autorstwa Marii Nurowskiej (wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2016, s. 277, twarda oprawa) przeczytałem z wielką satysfakcją.
Celem autorki było przedstawienie możliwe obiektywnego opisu najważniejszych wydarzeń z życia generała Władysława Andersa (1892-1970), człowieka, który dał ogromną nadzieję wielu tysiącom Polaków, załamanych życiem w rzeczywistości...
2017-10-07
Głównym celem książki jest diagnoza obecnego stanu cywilizacji europejskiej oraz próba przewidzenia jej przyszłych losów.
Autor stawia tezę, iż "patriotyzm, moralność i religię trzeba w Europie zbudować od nowa", po czym starannie ją uzasadnia, przeprowadzając krytykę m.in. poglądów lewicowych oraz prawicowych, działalności naukowców oraz środków masowego przekazu. Jeśli ta odbudowa nie uda się, Europa stanie się prowincją kalifatu.
Według K. Lewandowskiego, chrześcijaństwo jest religią schyłkową. Podobnie jak inne religie monoteistyczne, ma ono tendencję do nietolerancji oraz agresji, która prowadzi do samozniszczenia. Według oryginalnego ujęcia autora, początkiem destrukcji chrześcijańskiego świata była bitwa pod Verdun (1916), w której zginęło w sumie ponad 500 tys. żołnierzy. Było to pole o powierzchni kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych, na którym przez prawie rok artyleria i karabiny maszynowe masakrowały atakujących, najczęściej zanim zdołali oni dotrzeć do pozycji przeciwnika. Wraz z rzeźnią pod Verdun zakończył się optymizm i duma ludzi białej rasy, przekonanie o ich doniosłej misji cywilizacyjnej. Pozostało niedowierzanie w to, co się stało i wstyd - prowadzący do powolnego rozkładu oraz marazmu naszej tradycyjnej kultury, dość nieporadnie maskowanego działaniami polityków unijnych, naukowców i duchownych.
K. Lewandowski twierdzi, że procesy społeczne (np. demokracja vs arystokracja) i religijne (np. monoteizm vs politeizm, tolerancja vs fundamentalizm) są w naturalny sposób powtarzalne w długotrwałych cyklach. Chociaż ta teza jest prawdopodobna, nie jest łatwo ją ekstrapolować w przyszłość - ze względu na stosunkowo skromny materiał badawczy (lepiej lub gorzej znamy dzieje ok. pięciu tysięcy lat cywilizacji) - cykle natomiast miałyby być powtarzalne w skali wielu stuleci. Warto mieć na uwadze fakt, iż żyjemy w okresie wyjątkowym w dziejach cywilizacji, jesteśmy bowiem świadkami gigantycznego przyspieszenia postępu naukowo-technicznego (spośród wszystkich ludzi zajmujących się kiedykolwiek nauką, obecnie żyje prawie 90% z nich (*)), trudno zatem przewidzieć, jak ten fakt może zmienić kierunek rozwoju cywilizacyjnego i zaburzyć dotychczasową powtarzalność opisywanych cykli.
Autor uważa, że religia jest nieusuwalnym elementem życia, ponieważ jest m.in. jednym z najsilniejszych motorów twórczości: "katedry, uniwersytety, podboje, imperia, największe dzieła sztuki - tego nie dokonali znudzeni ateiści" (s. 53).
Wedle K. Lewandowskiego, znaczącą rolę w próbie odbudowy fundamentów europejskości mógłby odegrać powrót politeizmu - np. tradycyjnego słowiańskiego - jeśli zostałby on przystosowany do współczesnego stanu wiedzy o przyrodzie. Autor ma znaczący wkład w odrodzenie tej formy kultu (niedawno np. opublikował "Teologię wiary rodzimej" (Ferratus, Gdynia 2017)). Politeizm, afirmujący różnorodne przejawy życia, często współistnieje w niejawnej postaci z monoteizmem - jak np. w katolicyzmie (Maria i święci) - chociaż obie te formy religijności są antagonistyczne. Chociaż politeizm jest mi ideowo obcy, argumentacja K. Lewandowskiego ma dla mnie sporą wartość. Czas pokaże, czy politeizm zostanie ponownie upowszechniony.
Jeden z głównych problemów monoteizmu polega na trudności teoretycznego wyjaśnienia, dlaczego w ogóle coś istnieje oprócz Boga (skoro Bóg jest doskonały, niczego nie potrzebuje, a przecież dzielenie się miłością ze stworzeniem - jak to jest przyjmowane w chrześcijaństwie - też może zostać uznane za wysublimowaną formę potrzeby). Jeden z podstawowych problemów politeizmu polega na trudności określenia liczby Bogów oraz usystematyzowania ich atrybutów i "zakresu obowiązków".
W moim przekonaniu, ważną rolę kulturotwórczą w Europie może odegrać również próba ponownego przemyślenia pozornie antagonistycznej relacji: podporządkowanie się Bogu - uznanie własnej boskości, czyli połączenie monoteistycznej tradycji zachodniej ze wschodnią duchowością (przede wszystkim indyjską). Mogłaby to być istotna kwestia dla indywidualnej religijności oraz praktyk mistycznych.
Autor uważa również, że (liberalna) demokracja zostanie zastąpiona przez nową arystokację - podobnie jak już to miało miejsce w przeszłości (np. w Rzymie), chociaż w nieco innej formie, a światem znów zaczną rządzić władcy (nowy Książe). Ta forma władzy powinna zostać usankcjonowana przez religię przyszłości.
Sporo miejsca w tekście zostało poświęcone rozważaniom o Polsce, chociaż nie zostały one wyodrębnione z całości pracy. Bez wdawania się w zbędne szczegóły: można stwierdzić, że autor jest szczerym patriotą, chociaż świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że w przyszłości może być trudno krajowi, w którym większość inteligencji zginęła podczas wojny, zmiany stosunków społecznych po 1989 r. pozostały w tyle za zmianami politycznymi i gospodarczymi, a religijność ludowa nie jest wolna od płytkości i przesądów.
Wartość Bezsilności i zemsty prawdy polega przed wszystkim na wnikliwej (jak na stosunkowo krótki tekst, ok. 100 stron) diagnozie obecnego stanu cywilizacyjnego białej rasy - jako wyniku raczej nieuniknionych procesów przemian - tego zatem, co według K. Lewandowskiego jest prawdą, mniej lub bardziej ukrywaną lub wypaczaną. Autor przedstawił spójną koncepcję i wskazał przykłady remediów na obecny kryzys. Trudniej jest ocenić jego przewidywania, czas okaże się najlepszym weryfikatorem.
Do zalet eseju należą: zwięzłość, jasność pojęciowa, konsekwencja oraz elegancka forma językowa.
Cenne było również kilkukrotne wspomnienie zoroastrianizmu - religii starożytnych Persów, szkoda jednak, że K. Lewandowski nie napisał o dwóch sprawach: o kontrowersji dotyczącej tego, czy był on dualizmem czy monoteizmem (współcześni, bardzo nieliczni już zoroastrianie bez wątpienia są monoteistami), oraz o stosunkowo sporej tolerancji religijnej zoroastrian - przynajmniej w niektórych okresach, m.in. za panowania Cyrusa II Wielkiego (Kurush Kabir, ok. 590-529 p.n.e.). Jeśli starożytna religia Persów rzeczywiście była monoteistyczna, to był to chyba najsympatyczniejszy monoteizm w historii.
Dodatkiem do książki jest wykład: Skąd się biorą zmiany - ontologiczny model rzeczywistości oparty na metafizyce dwóch aktów i jego implikacje.
Autor przedstawia w nim własną ontologię (metafizykę), w tym sformułowaną przez siebie Zasadę Zachowania Wolnej Woli (ZZWW) oraz koncepcję dwóch aktów: istnienia oraz poznawalności - będącą konsekwencją uznania istnienia nie tylko bytów aktualnych, lecz także bytów potencjalnych oraz przeszłych i przyszłych. Podstawowym bytem są relacje. Można sobie wyobrazić, że wszystkie byty tworzą pewną formę matrycy, na której są wyodrębnione byty aktualnie poznawalne (nie mylić z bytami aktualnie poznawanymi). Akt poznawalności, niczym przepływ energii, przenosi się z jednych bytów na drugie, będąc stałym motorem zmian w przyrodzie.
Wedle słów K. Lewandowskiego, "ZZWW jest równowagą pomiędzy determinizmem a indeterminizmem, ateizmem a fideizmem (istnieniem Boga a brakiem Boga), inteligibilnością a niepoznawalnością rzeczywistości" (s. 119). W ujęciu autora, ZZWW jest prawem przyrody. K. Lewandowski we wcześniejszych publikacjach argumentował za pomocą tej zasady, iż nie jest możliwe podanie przekonującego dowodu zarówno istnienia jak i nieistnienia Boga (wówczas bowiem prawda narzucałaby się z taką siłą, że człowiek zostałby praktycznie pozbawiony wolności wyboru skierowania się ku Bogu lub odwrócenia się od niego). W tym tekście ZZWW została odniesiona również do politeizmu. Autor podał również przykłady praktycznego zastosowania swojego systemu metafizycznego do opisu zjawisk fizycznych.
(*) Andrzej Kajetan Wróblewski, wybitny historyk fizyki, podał w 2006 r. wartość ok. 85%. Można przypuszczać, że ta liczba jeszcze się zwiększyła. Zob. tenże, Historia fizyki, PWN, Warszawa 2006, s. 576-577.
Głównym celem książki jest diagnoza obecnego stanu cywilizacji europejskiej oraz próba przewidzenia jej przyszłych losów.
Autor stawia tezę, iż "patriotyzm, moralność i religię trzeba w Europie zbudować od nowa", po czym starannie ją uzasadnia, przeprowadzając krytykę m.in. poglądów lewicowych oraz prawicowych, działalności naukowców oraz środków masowego przekazu. Jeśli ta...
2017-04-05
Z zainteresowaniem przeczytałem ten zbiór oryginalnych opowiadań z pogranicza realizmu oraz fantasy.
Metafizyczną podstawą funkcjonowania światów wspomnianych przez autorkę jest prawo karmana (karmy), dosyć szczegółowo przez nią przedstawione. Jedną z konsekwencji tego prawa jest reinkarnacja. "Ziemia to jedno z najbardziej popularnych miejsc we wszechświecie. [...] Każdy przynajmniej raz musiał ją odwiedzić" (s. 7). Czasami pojawienie się na Ziemi odbywa się w zaskakujący sposób - np. bohater pojawia się na tej planecie jako ciężarówka. W tym przypadku lepiej chyba byłoby mówić o "wmaszynowieniu" niż o "wcieleniu" (a propos, kiedyś zażartowałem na widok artykułu redagowanego przez koleżankę z pracy, że chyba zajmuje się tekstem o Rosjaninie, skoro jest tam napisane: "inżynier maszyn"). Joanna Piłatowicz przedstawiła ziemskie przygody bohaterów ze sporą dozą subtelnego dowcipu, co stanowi jeden z atutów książki.
Do ważniejszych problemów poruszanych w Opowieściach z pogranicza światów należą perypetie Polaków próbujących ułożyć sobie życie za granicą - w taki sposób, aby nie rezygnować z rozwijania własnych pasji.
Uwagę przyciąga również ładnie zaprojektowana okładka.
Książka jest na tyle niebanalna, że postanowiłem nie jej nie oceniać.
Z zainteresowaniem przeczytałem ten zbiór oryginalnych opowiadań z pogranicza realizmu oraz fantasy.
Metafizyczną podstawą funkcjonowania światów wspomnianych przez autorkę jest prawo karmana (karmy), dosyć szczegółowo przez nią przedstawione. Jedną z konsekwencji tego prawa jest reinkarnacja. "Ziemia to jedno z najbardziej popularnych miejsc we wszechświecie. [...] Każdy...
2016-11-22
Jest to już czwarta książka Konrada T. Lewandowskiego, którą przeczytałem. Lektura każdej z nich sprawiała mi bardzo dużą satysfakcję - ze względu na przyjemny styl autora, emocjonującą fabułę oraz niewymuszone dowcipy.
Akcja książki dzieje się w Zaleszczykach w okresie międzywojennym. Był to wówczas popularny kurort, położony w jarze w zakolu Dniestru, miasto powiatowe o prawie śródziemnomorskim klimacie.
W Rumuńskich kawonach jest oryginalna i wciągająca zagadka kryminalna, ciekawi bohaterowie oraz zgrabnie przedstawione tło historyczno-społeczne - z wieloma detalami. Autor opisał sceny erotyczne w niebanalny sposób, a przy tym ze smakiem, np.: "Teraz poczuli, zobaczyli, usłyszeli i zrozumieli - trzema najważniejszymi zmysłami, a ponadto całym umysłem, od głębin podświadomości po szczyty objawień, czym jest prawdziwy dionizyjski szał, amok i zatracenie. Nie oni obcowali ze sobą, ale boskość obcowała z nimi" (s. 228).
Ogromny plus dla K. Lewandowskiego za wprowadzenie Franciszka Fiszera (1860-1937) do fabuły. Fiszer był filozofem, krytykiem literackim i bohaterem ogromnej liczby anegdot, osobistością życia intelektualnego Warszawy. Pan Kleks otrzymał wiele jego cech (m.in. wygląd oraz pozornie beztroskie podejście do życia).
W Rumuńskich kawonach znalazły się nawet próbki autentycznej grafomanii początkującego literata: "Gdy teraz szedł obok niej na ruchliwej ulicy i trzymał jej lewą rękę w swojej prawej - czuł poprzez jej cienką sukienkę gorąco jej ciała - i pragnął jej. [...] A po dniu następuje... noc - na co tez nie ma rady" (s. 184). K.T.Lewandowski podał nazwisko autora powyższych fragmentów w Posłowiu.
Gdyby autor nie zamieścił pewnego irytującego mnie zdania ("- To jest życie, a nie powieść kryminalna, drogi panie!" (s. 87), oceniłbym tę książkę na dziesięć punktów.
Jest to już czwarta książka Konrada T. Lewandowskiego, którą przeczytałem. Lektura każdej z nich sprawiała mi bardzo dużą satysfakcję - ze względu na przyjemny styl autora, emocjonującą fabułę oraz niewymuszone dowcipy.
Akcja książki dzieje się w Zaleszczykach w okresie międzywojennym. Był to wówczas popularny kurort, położony w jarze w zakolu Dniestru, miasto powiatowe o...
2016-11-19
Czasami lubię sięgnąć po dobrze napisaną książkę dla dzieci. Powieść Romka Pawlaka przeczytałem w ciągu jednego wieczora.
Celem autora jest popularyzacja dokonań Ignacego Łukasiewicza (1822-1882), farmaceuty, pomysłodawcy konstrukcji lampy naftowej, jednego z pionierów przemysłu naftowego na ziemiach polskich oraz filantropa.
Głównymi bohaterami jest dwójka dzieci, rodzeństwo: Tomek i Majka. Akcja książki rozpoczyna się wraz z ich wakacyjnym wyjazdem do babci mieszkającej w Bóbrce.
Do głównych zalet pracy należą: sympatyczni bohaterowie, wartka akcja - z fascynującym mnie motywem podróży w czasie, plastyczne opisy, prosty, a przy tym elegancki język przekazu oraz znaczna liczba oraz różnorodność miejsc, do których trafiają bohaterowie. Świetnym uzupełnieniem tekstu są kolorowe ilustracje Wiesława Skupniewicza.
Autor zawarł w tekście sporą liczbę istotnych informacji o Łukasiewiczu oraz życiu w XIX-wiecznej Galicji. Warto podkreślić, że Łukasiewicz wykopał pierwszą na świecie studnię służącą do wydobywania ropy naftowej (w okolicach Bóbrki) oraz założył pierwszą na świecie rafinerię tego surowca (w Ulaszowicach pod Jasłem, zob.: Roman Mierzecki, Przemysł naftowy w Polsce w XIX i XX wieku, "Analecta. Studia i Materiały z Dziejów Nauki" 1999, nr 2, s. 58).
W książce znajdują się także bardzo ciekawe rozważania dotyczące czasu, na przykład: "Może czas jest tkaniną, na której zmarszczki samoistnie się wygładzają, dopiero duże fałdy powodują trwałe zmiany?" (s. 114).
W tekście brakowało mi nieco dokładniejszego opisu starej apteki, ale mój niedosyt po lekturze jest prawdopodobnie konsekwencją faktu, że ta tematyka jest mi szczególnie bliska - jako edukatorowi w warszawskim Muzeum Farmacji (filia Muzeum Warszawy).
Zdecydowanie polecam tę książkę - nie tylko jako powieść przygodową dla dzieci, lecz także jako świetną popularyzację historii techniki.
Powieść powstała przy wsparciu finansowym Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA (PGNiG).
Patronat nad akcją "Być jak Ignacy" (www.bycjakignacy.pl) objęli: Sejm Rzeczypospolitej Polskiej (oraz osobiście: marszałek sejmu Marek Kuchciński), Ministerstwo Edukacji Narodowej, Telewizja Polska (w tym: TVP abc) oraz Polskie Radio.
Czasami lubię sięgnąć po dobrze napisaną książkę dla dzieci. Powieść Romka Pawlaka przeczytałem w ciągu jednego wieczora.
Celem autora jest popularyzacja dokonań Ignacego Łukasiewicza (1822-1882), farmaceuty, pomysłodawcy konstrukcji lampy naftowej, jednego z pionierów przemysłu naftowego na ziemiach polskich oraz filantropa.
Głównymi bohaterami jest dwójka dzieci,...
2016-07-31
Książkę Jacka Łukawskiego przeczytałem w ciągu jednego dnia. Jest napisana eleganckim językiem, a przy tym pozbawiona zbędnego patosu oraz jakiegokolwiek pozerstwa. Świat stworzony przez autora jest daleki od banalności, podróżnika po opisywanych przez niego krainach oczekuje mnóstwo "atrakcji"- ze strony ludzi oraz istot mniej lub bardziej "ludziopodobnych". Akcja rozwija się bez uciążliwych skoków tempa, a jednocześnie wiele razy byłem zaskoczony rozwojem opisywanych wydarzeń. Uroku dodaje bardzo zręczne posługiwanie się archaizmami przez autora. Szczególnie spodobały mi się opisy pomieszczeń, silnie oddziaływały na moją wyobraźnię; wielu pisarzy nawet ze sporym stażem ma problemy z plastycznym przedstawieniem wnętrz, natomiast J. Łukawski poradził sobie z tym znakomicie.
Bardzo lubię w powieściach odwołania oraz aluzje do dzieł klasyków, dlatego czułem, że się uśmiecham, gdy czytałem następujący fragment:"- Dzieciaka z doliny przyprowadzili, któremu się w głowie pomieszało. Ponoć krowie kółko z nosa wyciągnął i wszystkim wkoło opowiadał, że to pierścień jest zły, co go trzeba zniszczyć. Że nikt inny jak tylko on musi wyruszyć na daleką wyprawę, by go, ten pierścień, w dziurę jakąś cisnąć, gdzie ognie się palą [...]".
Doskonałym uzupełnieniem tekstu są urokliwe ilustracje Rafała Szłapy.
Krew i Stal to świetna, dojrzała powieść fantasy. Z niecierpliwością czekam na kolejne książki tego autora.
Jedyna uwaga dotyczy tytułowej "Martwej Ziemi", czy "Martwicy" - koncepcja jest bardzo ciekawa, lecz mogła zostać nieco bardziej rozwinięta.
Książkę Jacka Łukawskiego przeczytałem w ciągu jednego dnia. Jest napisana eleganckim językiem, a przy tym pozbawiona zbędnego patosu oraz jakiegokolwiek pozerstwa. Świat stworzony przez autora jest daleki od banalności, podróżnika po opisywanych przez niego krainach oczekuje mnóstwo "atrakcji"- ze strony ludzi oraz istot mniej lub bardziej "ludziopodobnych". Akcja rozwija...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-28
Książka stanowi trzecią, ostatnią część opowieści o przygodach młodego lekarza weterynarii i jego bliskich.
Przeczytałem ją z wielką przyjemnością, podobnie zresztą jak poprzednie tomy.
Autorzy posługują się zgrabnym, eleganckim stylem, w powieści brak jest dłużyzn oraz zbędnych fragmentów.
Bogactwo treści robi wrażenie, w "Przeznaczeniu..." można wyróżnić następujące motywy:
medyczny - w powieści znalazły się fachowe, a przy tym silnie oddziałujące na wyobraźnię opisy leczenia zwierząt;
hiszpański - akcja w znacznej części rozgrywa się w tym kraju, dlatego w powieści jest wiele urokliwych opisów iberyjskich scenerii;
sensacyjny (ściśle związany z poprzednim) - w książce zamieszczono obszerne fragmenty notatnika z początku XIX w., w którym spisana została historia życia pewnego hiszpańskiego lekarza podróżującego z tajemniczym rękopisem, fragmenty manuskryptu trafiły później w ręce głównego bohatera powieści jako rodzinna pamiątka;
miłosny - niebanalny, na szczęście autorzy uniknęli przesłodzenia, tym niemniej jego finał niespecjalnie przypadł mi do gustu;
obyczajowy - z barwnie przedstawionymi scenami z codziennego życia miejscowości położonej na skraju Warszawy.
Warto podkreślić, że p. Chodorkowie są lekarzami weterynarii z wieloletnią praktyką, natomiast Anna Trojanowska zawodowo zajmuje się historią nauki, a ponadto wielokrotnie wędrowała przez Hiszpanię, dlatego w "Przeznaczeniu..." autorzy uniknęli nadmiernego fantazjowania, które byłoby dla mnie irytujące w przypadku tej pozycji (praca jest na tyle oryginalna, że nie podjąłbym się określenia jej gatunku).
Okładka została zaprojektowana ze smakiem i nawiązuje stylem oraz tematyką do szaty graficznej poprzednich części cyklu.
Zdecydowanie polecam lekturę tej książki, przede wszystkim osobom lubiącym zwierzęta oraz tym, którzy interesują się kulturą Hiszpanii.
Książka stanowi trzecią, ostatnią część opowieści o przygodach młodego lekarza weterynarii i jego bliskich.
Przeczytałem ją z wielką przyjemnością, podobnie zresztą jak poprzednie tomy.
Autorzy posługują się zgrabnym, eleganckim stylem, w powieści brak jest dłużyzn oraz zbędnych fragmentów.
Bogactwo treści robi wrażenie, w "Przeznaczeniu..." można wyróżnić następujące...
2013-01-10
Praca jest wynikiem wieloletnich, gruntownych badań źródłowych nad dziejami fizyki.
"Historia fizyki" jest napisana wybornie: elegancko, jasno i wyczerpująco (jak na opracowanie jednotomowe). To fascynująca opowieść o zmaganiach, a przy tym i zabawie ludzi z przyrodą. Do atutów książki należą także liczne i obszerne cytaty z prac uczonych. Autor podał również wiele anegdot z ich życia. Praca jest bogato ilustrowana. Lektura może być przydatna zarówno dla specjalistów, jak i studentów, a nawet uczniów szkół średnich.
"Historia fizyki" należy do niewielkiej liczby tekstów, do których regularnie sięgam wieczorami. To jedna z nielicznych książek, które są w stanie poprawić mi nastrój, jeśli zachodzi taka potrzeba.
Fizyka uchodzi powszechnie za naukę trudną. Jednak warto mieć na uwadze, że to, co wymyślił jeden człowiek, jest możliwe do zrozumienia dla innego - jeśli nie brakuje chęci i determinacji.
Przyszłość fizyki i konsekwencje jej rozwoju są trudne do przewidzenia, zwłaszcza w sytuacji gdy "obecnie żyje ponad 85% wszystkich uczonych od początku dziejów" (s. 577).
Praca jest wynikiem wieloletnich, gruntownych badań źródłowych nad dziejami fizyki.
"Historia fizyki" jest napisana wybornie: elegancko, jasno i wyczerpująco (jak na opracowanie jednotomowe). To fascynująca opowieść o zmaganiach, a przy tym i zabawie ludzi z przyrodą. Do atutów książki należą także liczne i obszerne cytaty z prac uczonych. Autor podał również wiele anegdot...
2014-09-04
Autorka, niemiecka profesor, opisała przygody dwójki dzieci: Janka oraz Zosi, stanowiące pretekst do rozmów o filozofii, w których często uczestniczy również dziadek dziewczynki.
Akcja rozgrywa się głównie we współczesnym Berlinie. Dwie sceny zostały umiejscowione w starożytnych Atenach. Dzięki aparatowi umożliwiającemu podróżowanie w czasie, trójka bohaterów udaje się m.in. do antycznej Grecji, gdzie Sokrates stawia im zadanie geometryczne, później zaś przysłuchują się wymianie zdań pomiędzy Platonem i Arystotelesem.
Książka stanowi popularyzację filozofii dla dzieci. Domyślam się, iż tematyka prowadzonych dyskusji jest konsekwencją zainteresowań badawczych autorki. Bohaterowie rozmawiają o następujących kwestiach: moralnej ocenie kłamstwa, istocie piękna, naturze czasu, ewentualnym związku pomiędzy dobrem i pięknem, relacji pomiędzy umysłem i ciałem, życiu po śmierci, naturze miłości oraz istnieniu Boga. Pod względem merytorycznym książka jest bez zarzutu, napisana prostym, ale eleganckim językiem, zrozumiałym dla uczniów starszych klas szkół podstawowych i z tego względu godna polecenia dla dzieci, może być ciekawą lekturą także dla rodziców.
Ładne, czarno-białe ilustracje do tekstu wykonała Bianca Schaalburg; znajdują się zarówno w tekście, jak i na początku rozdziałów.
Rok wydania niemieckiego: 2008. Rok wydania polskiego: 2010.
Tekst został przetłumaczony również na język koreański.
Tytuł wydania polskiego został znacznie zmieniony; w oryginale ma postać: Hannes und die Rätsel der Zeit. Eine Reise durch die Geheimnisse des Denkens.
Autorka, niemiecka profesor, opisała przygody dwójki dzieci: Janka oraz Zosi, stanowiące pretekst do rozmów o filozofii, w których często uczestniczy również dziadek dziewczynki.
Akcja rozgrywa się głównie we współczesnym Berlinie. Dwie sceny zostały umiejscowione w starożytnych Atenach. Dzięki aparatowi umożliwiającemu podróżowanie w czasie, trójka bohaterów udaje się...
2014-10-12
Tekst przeczytałem kilkakrotnie.
Subtelna kreacja klimatu miejsca akcji sprawiła, że katedra, anomalna struktura z żywokrystu, - przedstawiana z różnych perspektyw - stała się dla mnie prawie realna.
Katedra jest dla mnie pięknym symbolem Nieopisywalnego - sprawiającego, że wszelkie słowa i symbole mają sens. Przyciąga ona bohatera w niepojęty dla niego sposób. Ojciec Lavone mentalnie i fizycznie krąży wokół niej na podobieństwo kulki poruszającej się w lejku.
Opowiadanie jest wybitne, film również. W tekście zabrakło mi tylko dokładniejszych informacji o głównym bohaterze.
Tekst przeczytałem kilkakrotnie.
Subtelna kreacja klimatu miejsca akcji sprawiła, że katedra, anomalna struktura z żywokrystu, - przedstawiana z różnych perspektyw - stała się dla mnie prawie realna.
Katedra jest dla mnie pięknym symbolem Nieopisywalnego - sprawiającego, że wszelkie słowa i symbole mają sens. Przyciąga ona bohatera w niepojęty dla niego sposób. Ojciec...
2014-08-10
Nie mogłem oderwać się od lektury tej książki.
Autor starannie opracował fabułę powieści, dlatego poznawanie przygód Richarda Zongi, wysoko postawionego agenta służb specjalnych, sprawiło mi sporą frajdę. Protagonista dowiaduje się, że jego pamięć i przeszłe przeżycia zostały zmanipulowane przez rządzących i próbuje dowiedzieć się, kim naprawdę był. Popularny motyw w literaturze sci-fi, w tym przypadku zgrabnie opracowany. Akcja się dzieje się szybko, a bohater często jest zaskakiwany, a nawet bombardowany (bardzo dosłownie) wydarzeniami.
Tożsamość Rodneya Cullacka wielu czytelnikom kojarzy się z Martixem; słusznie, zawiera jednak głębszy przekaz filozoficzny. Celem Przemka Angermana było przekazanie czegoś istotnego o nas samych, o naszym istnieniu, co nie może być ujęte w słowach, jednak może być mniej lub bardziej zgrabnie wskazane. Autor konsekwentnie dążył do realizacji postawionego przez siebie zadania i zrealizował je po mistrzowsku. Nie narzucił jednak swoich pomysłów czytelnikom.
Elementem, który mnie nieco zmęczył podczas lektury, była zbyt duża liczba przeżyć bohatera oraz ich intensywność, przede wszystkim bólu, strachu, złości i rozkoszy.
Sceny erotyczne silnie działają na wyobraźnię czytelnika, zostały jednak przedstawione bez słodzenia i tandety (co jest niemałym „wyczynem”).
Okładka jest bardzo ładna (znacznie lepiej wygląda, gdy książkę trzyma się w rękach, niż na ekranie) W tekście jest również kilka ciekawych czarno-białych szkiców.
Zdecydowanie zachęcam do przeczytania tej powieści.
Nie mogłem oderwać się od lektury tej książki.
Autor starannie opracował fabułę powieści, dlatego poznawanie przygód Richarda Zongi, wysoko postawionego agenta służb specjalnych, sprawiło mi sporą frajdę. Protagonista dowiaduje się, że jego pamięć i przeszłe przeżycia zostały zmanipulowane przez rządzących i próbuje dowiedzieć się, kim naprawdę był. Popularny motyw w...
2014-04-27
Jest to kontynuacja świetnej powieści Nieczynne do odwołania. Troje autorów opisało dalsze losy młodego lekarza weterynarii, Wojtka, prowadzącego lecznicę w Pogodnej.
W pierwszej części książki przedstawiona została codzienna praktyka medyczna chłopaka (p. Chodorkowie są lekarzami weterynarii z wieloletnią praktyką, zatem fachowość opisów jest gwarantowana), w drugiej zaś znajduje się opis wędrówki Wojtka i jego dziewczyny Agnieszki fragmentem jednego z kilku pielgrzymich szlaków prowadzących do Santiago de Composteli.
Chłopak ma nadzieję, że wyprawa do Hiszpanii stworzy okazję do rozwikłania starej rodzinnej tajemnicy związanej z tym krajem. Autorzy książki kilkakrotnie podążali szlakami do Santiago, co zagwarantowało wiarygodność ich opisów.
Powieść napisana jest bardzo eleganckim stylem, bez jakichkolwiek zgrzytów oraz niezgrabności językowych, ubarwiona subtelnymi i niebanalnymi metaforami. Bohaterowie wydają się bardzo "swojscy", a przy tym z wyraźnie zaznaczonymi cechami charakterów. Lekturze dodaje uroku motyw tajemniczego hiszpańskiego dziennika z początku XIX wieku. W książce pojawia się także wątek zaginionych kart z enigmatycznego manuskryptu Wojnicza :)
W obu powieściach: Nieczynne do odwołania oraz w Hiszpańskim kocie, irytuje mnie trochę tylko jedna sprawa, mianowicie przedstawienie potężnej konkurencji weterynaryjnej - Megakliniki - w czarnych barwach.
Hiszpański kot jest wyjątkowo interesującą książką, wartą polecenia przede wszystkim miłośnikom zwierząt.
Umiejętne powiązanie wątków medycznych z fabularnymi - w tym z sensacyjnym - sprawiło, że Hiszpański kot jest unikalną pozycją na polskim rynku wydawniczym.
Jest to kontynuacja świetnej powieści Nieczynne do odwołania. Troje autorów opisało dalsze losy młodego lekarza weterynarii, Wojtka, prowadzącego lecznicę w Pogodnej.
W pierwszej części książki przedstawiona została codzienna praktyka medyczna chłopaka (p. Chodorkowie są lekarzami weterynarii z wieloletnią praktyką, zatem fachowość opisów jest gwarantowana), w drugiej zaś...
Kryminał Anny Trojanowskiej jest świetny z kilku powodów: ze względu na dobrą zagadkę, wartką akcję, elegancki język, pogłębioną, wiarygodną charakterystykę bohaterów oraz doskonałe przedstawienie realiów epoki.
Paradoksalnie, lekturze towarzyszyły mieszane uczucia; z jednej strony, kilkakrotnie miałem ochotę odłożyć tę książkę, ponieważ niełatwo mi było czytać o opisanych w niej zbrodniach, a z drugiej - nie mogłem oderwać się od tej opowieści. Pomimo tego że było mi szkoda tych dziewczyn i z coraz większym trudem czytałem o kolejnych morderstwach, jeszcze bardziej chciałem się dowiedzieć, jak zakończy się ta historia.
Autorka otarła się o mistrzostwo, mierzone tym, na ile świat wyobrażony przez autora staje się realnym dla czytelnika. Z pełnym przekonaniem oceniam tę powieść na dziesięć gwiazdek.
Kryminał Anny Trojanowskiej jest świetny z kilku powodów: ze względu na dobrą zagadkę, wartką akcję, elegancki język, pogłębioną, wiarygodną charakterystykę bohaterów oraz doskonałe przedstawienie realiów epoki.
więcej Pokaż mimo toParadoksalnie, lekturze towarzyszyły mieszane uczucia; z jednej strony, kilkakrotnie miałem ochotę odłożyć tę książkę, ponieważ niełatwo mi było czytać o opisanych...