Opinie użytkownika
Książkę kupiłem ponad rok temu i trochę czasu musiała poczekać, zanim przyszła na nią kolej. Przyznam sie też szczerze - specjalnie mnie do niej jakoś nie garnęło. Owszem, Robin Hobb z tą serią ma bardzo dobrą opinie i sam Uczeń Skrytobójcy góruje na wielu listach. Opis jednak serwowany nam z tyłu specjalnie mnie nie zachęcał. Podobnie zresztą jak nazwy psotaci i realia....
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Poprzednie tomy określałem niskich lotów guilty pleasure. Teraz zmieniam nazwe. Przygody gwiezdnej floty wraz ze zmianą bohatera (spokojnie, tylko z imienia) to już sado maso. Jest bardzo źle i tylko siłą rozpędu (i audiobooka w samochodzie) jestem w stanie dotrwać do końca.
Co w takim razie aż tak się pogorszyło? W sumie to nic... Po prostu nic się też nie zmieniło....
Fantastyka - checked
Watek Japonii - checked
Alternatywna historia - checked
Elementy steampunk - checked
Te elementy powinny spowodować, że w momencie gdy po książkę sięgnąłem, powinienem ją odłożyć w momencie zamykania tylnej okładki. Tak się niestety nie stało. I nie wiem dlaczego.
Tak jak wyżej, mamy alternatywną historię (wprowadzony troszkę po macoszemu ) z wątkiem...
Z natury nie jestem w stanie czytać mocno sfeminizowanego gatunku Young Adults. Damska bohaterka jest do porzygu nijaka, tak żeby jak najwięcej dziewczynek mogło się z nią utożsamiać. Dodajemy dwie męskie postaci - jeden niech będzie przyjacielem z dzieciństwa. Zawsze przy niej, zawsze dobry i oczywiście szaleńczo zakochany. Drugi pojawia się nieco później - zimny drań...
więcej Pokaż mimo to
Znacie to uczucie, kiedy zrobiliście coś głupiego, dla durnej nijakiej przyjemności, a później nie wiedzieliście dlaczego? Kojarzycie też ten moment, kiedy ponownie robicie tą samą głupotę? Ja tak zrobiłem z całym tym cyklem :).
Guilty pleasure najniższych lotów. Durnowata fabuła, postaci o rozumkach pantofelków, odstręczający główny bohater, który z każdą książką coraz...
Często odwołuje się do określenia "guilty pleasure". W wypadku książek, pojmuję go na prostej zasadzie. Są to tytuły , których przywary logiczne, warsztatowe lub też powiedzmy ambicjonalne są znaczące, jednak prosta rozrywka, którą można z nich czerpać w dużym stopniu je neutralizuje. Często oczywiście balans pomiędzy tymi cechami jest różny i nie zawsze da się łatwo je...
więcej Pokaż mimo to
Diuno, wybacz że tak długo na mnie czekałaś. Twój prawowity syn w końcu powrócił na piaski Arrakis. Składam Tobie i Lisan al-Gaibowi pokłon. Mój krysnóż pokona każdego wroga siczy!
Ehm... Troszkę się rozpędziłem :). Diuna, to książka, która była na mojej liście do przeczytania od dobrych 13 lat. Najpierw w gimnazjum, gdy ojciec mi ją polecał. "Później bo to stare i...
Nie da się ukryć, że Śmierć komandora part 1, to typowy Murakami. Klasycznie spokojne tempo skupiające się na głównym bohaterze, sporo retrospekcji, spłycenie seksu, zdrady i emocji oraz subtelny ładunek nadnaturalny. Czyli wszystko to co powoduje, że książki Murakamiego są dla nas fascynujące.
Jak zawsze też, czytanie jego książki było czystą przyjemnością. Muszę...
Muszę przyznać, że "Ostateczny argument" jak i sam cykl "Pierwsze prawo" stanowią jedną z najbardziej niejednoznacznych opowieści z jaką miałem do czynienia. Abercrombie stworzył coś oryginalnego, z wieloma cechami wyróżniającymi ją z tłumu dark fantasy. Postaci są naprawdę realistycznie wykreowane. Żadnej z nich nie da się określić dobra czy zła. I nie chodzi o to, że po...
więcej Pokaż mimo to
Stephen King to mój ulubioniec, chociaż momentami zakrawający na lekkie "guilty pleasure". Owszem, ciężko powiedzieć by pisarzem był złym. Faktem jednak jest, że przez ilość książek jaką płodzi - poziom jest bardzo nierówny. Mimo tego - raz na jakiś czas po coś sięgnąć muszę. A jakie jest Miasteczko Salem? A takie se :).
Przyznaje bez bicia, że czytałem je na telefonie...
Zwykle kupuję książki, które miały przynajmniej kilka lat temu premierę, Są już znane i zwykle już zamknięte. Mam dużo większą szanse dzięki temu, że nie stracę czasu. W ten sposób poznałem Glena Cooka, Rothfussa, K.Dicka, Simmonsa czy Wattsa. Czasem jednak sięgam też po książke impulsywnie. A to jest głośna, a to mi się z czymś skojarzyła. Albo po prostu okładka przykuła...
więcej Pokaż mimo toPoprzednia część była dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Dzięki niej w pewnym stopniu pozbyłem się uprzedzenia, fantasy z kobiecej ręki to tylko i wyłącznie young adult opierające się tylko na emocjonalnej szopce. I koniecznie z dylematami romantycznymi nudnej szarej myszki i 2, albo trzech super samców. 6 Wron okazała się rzeczywiście bardzo przyjemną książką...
więcej Pokaż mimo toPierwszy tom był dla mnie lekkim zawodem. Czy może inaczej, gdyż to dość mocne słowo, czułem wyraźny niedosyt. Bądź co bądź przymierzałem się długo do jej kupna, czytałem tonę bardzo pochlebnych opinii, by na koniec dostać ją od partnerki. W tej zresztą chwili gdy już przymierzałem się do wersji anglojęzycznej (był to moment przed reedycją, a jednocześnie brakiem...
więcej Pokaż mimo toKuba Wojewódzki był moim pierwszym młodzieńczym wzorem. Brzmi bardzo górnolotnie, jeśli mowa o śmieszku z telewizji? Pamiętajmy jednak o mentalności młodego chłopaka. Fakt bycia immiennikiem - na plus! Bezpardonowy humor, oscylujący na granicy dobrego smaku? Idealnie! Luzacki lifestyle, szybkie samochodu, ładne kobiety? Jeszcze lepiej! Bycie w tym wszystkim inteligentnym...
więcej Pokaż mimo to
Bardzo przyjemna, książka dla każdego zainteresowanego tematyką SCRUM. Jeśli jesteś na etapie nauk zwinnych w IT, stanowić będzie świetny wstęp, nazwijmy to ideologiczny.Nawet jeśli bezpośrednio nie jesteś powiązany z IT, warto ją przeczytać, bo po prostu jest to przyjemne, a techniki SCRUM-owe można wykorzystać w wielu dziedzinach życia.
Uprzedzam jednak, podobnie jak w...
Nie jestem zadufanym czytelnikiem, który bierze do ręki tylko największe arcydzieła, zmuszające do refleksji, czyniące nas lepszymi bytami czy też będące intelektualną ucztą. W przerwach od bardziej pochłaniającej lektury naprawdę lubię sięgnąć po czytadła. Są przystępne, napisane przyjaznym językiem, nie wymagające wybitnego skupienia - za to dające sporo infantylnej, ale...
więcej Pokaż mimo toOstatnio walczyłem z dużą niemocą czytelniczą. Ot, każdy to zna - work work work. Jeśli zaś nie work, to jeszcze trzeba zadbać o bycie fit. Potem zaś człowiek woli niezobowiązujące formy relaksu, jak gra czy film. Ostatecznie po książkę sięgałem w łóżku, późnym wieczorem, po to by przeczytać 30-40 stron i pójść w objęcia Morfeusza. Słowem - tragedia (chociaż i tak sporo...
więcej Pokaż mimo toMe serce krwawi, bo trzeci raz z rzędu Sanderson zaserwował mi rozrywkę na zaledwie niezłym poziomie. A niech mnie - nie do tego zdążył mnie przyzwyczaić. To, jakie peany zwykłem prawić książkom tego autora, każdy mój lekko zirytowany znajomy potwierdzi (ileż można o tym gościu truć?!). Już od dłuższego czasu zresztą, pierwsza myśl gdy mam komuś polecić fantasy, to właśnie...
więcej Pokaż mimo toOstatnio, razem z partnerką, przerzucamy się lubianymi przez nas książkami. Eksperyment równie przyjemny, co ryzykowny. Wymaga dużej ilości dystansu, by przypadkiem słowa krytyki do, w naszych oczach, arcydzieła nie były obrazą majestatu. Z jednej strony poszerza to czytelnicze horyzonty i człowiek nie kisi się we własnym literackim sosie - z drugiej zaś, ryzykuje się...
więcej Pokaż mimo to
Muszę przyznać, że to jest jeden z największych moich zawodów, przebijających nawet niedosyt po Dawce Przysięgi Sandersona. Może jednak od początku.
Do ostrza Abercrombiego przymierzałem się od kilku lat. Co chwilę szukając sobie czegoś do przeczytania, książka ta rzucała mi się w oczy. A to na liscie top X fantasy, a to z poleceń znajomych czy randomowych opinii....