rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Powiem bez ogródek: książka jest w najlepszym razie mierna. Nudny początek. Nie wiadomo, o co chodzi. Chaotyczny i nieudolny skok w czasie. Dopiero po ładnych kilku rozdziałach książka zaczyna być warta uwagi. Do samej końcówki da się nawet jakoś czytać. Niestety zakończenie ponownie jest katastrofą. Chciejstwo autorki, niespójność charakterów i motywacji postaci, a na dokładkę absolutnie idiotyczny i na kolanie pisany epilog. Żałuję, że marnowałem swój czas na tę książkę i odradzam innym. Nie ma sensu.

Powiem bez ogródek: książka jest w najlepszym razie mierna. Nudny początek. Nie wiadomo, o co chodzi. Chaotyczny i nieudolny skok w czasie. Dopiero po ładnych kilku rozdziałach książka zaczyna być warta uwagi. Do samej końcówki da się nawet jakoś czytać. Niestety zakończenie ponownie jest katastrofą. Chciejstwo autorki, niespójność charakterów i motywacji postaci, a na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Druga część cyklu o rodzince miodożerek. Równie dobra jak pierwsza. Śmiało czytać jeśli podobała wam się poprzednia część.

Druga część cyklu o rodzince miodożerek. Równie dobra jak pierwsza. Śmiało czytać jeśli podobała wam się poprzednia część.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo dobra książka. Ciekawe charaktery rodzinki miodożerów. Dezorientujący nieco początek, ale krótko potem robi się o niebo lepiej. Jest romans, jest zadyma, są zmiennokształtni. Wszystko na miejscu. Nie tylko dla fanów romansów, bo akcja toczy się wartko.

Bardzo dobra książka. Ciekawe charaktery rodzinki miodożerów. Dezorientujący nieco początek, ale krótko potem robi się o niebo lepiej. Jest romans, jest zadyma, są zmiennokształtni. Wszystko na miejscu. Nie tylko dla fanów romansów, bo akcja toczy się wartko.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Można śmiało powiedzieć, że w cyklu Dary Anioła autorka stała na skraju przepaści - ale udało jej się wykonać duży krok naprzód... Clary staje się jeszcze bardziej sztuczna. Namolna homopropaganda staje się jeszcze bardziej wkurzająca. A wszelkie ciekawe postacie albo znikają, albo zostają wyprane z charakteru jeśli nie od razu, to w trakcie cyklu. Radzę odpuścić sobie cykl Mroczne Intrygi. Strata czasu.

Można śmiało powiedzieć, że w cyklu Dary Anioła autorka stała na skraju przepaści - ale udało jej się wykonać duży krok naprzód... Clary staje się jeszcze bardziej sztuczna. Namolna homopropaganda staje się jeszcze bardziej wkurzająca. A wszelkie ciekawe postacie albo znikają, albo zostają wyprane z charakteru jeśli nie od razu, to w trakcie cyklu. Radzę odpuścić sobie cykl...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Długo się zastanawiałem, czy w ogóle zaczynać ten cykl. Obawiałem się kolejnego Percy Jacksona czy innego Harrego Pottera. Niesłusznie. Książka jest bardzo wciąga. Bohater ma tę zaletę, że daleko mu do standardowego heroicznego nastolatka. Często zdarza mu się podejmować autentycznie paskudne decyzje. I to czyni go bardziej ludzkim.

Długo się zastanawiałem, czy w ogóle zaczynać ten cykl. Obawiałem się kolejnego Percy Jacksona czy innego Harrego Pottera. Niesłusznie. Książka jest bardzo wciąga. Bohater ma tę zaletę, że daleko mu do standardowego heroicznego nastolatka. Często zdarza mu się podejmować autentycznie paskudne decyzje. I to czyni go bardziej ludzkim.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wszyscy narzekają jeśli nie na sagę, to przynajmniej na ostatni tom. Tymczasem "Przed świtem" to moja ulubiona część cyklu.

Historia nabiera naprawdę ostrego tempa. Książka jest pełna napięcia. Najpierw za sprawą niespodziewanego zajścia w ciążę Belli, potem jej dziwnego przebiegu. A jak już ten problem bohaterowie mają z głowy, to się okazuje, że Volturi nagle sobie przypomnieli, że mają z Cullenami niedokończone sprawy. I finał historii nie zapowiada się różowo.

Bella może i jest deko zbyt przypakowana, ale powiedzmy sobie szczerze - po trzech książkach w roli bezradnej nastolatki rzucanej po ścianach i schodach przez pałerne wąpierze coś jej się ostatecznie od życia należy. Tym bardziej, że tej siły Stephanie Meyer nie wyciągnęła z rękawa, tylko zanosiło się na to już od jakiegoś czasu.

Bardzo udane zakończenie cyklu IMO. Polecam wszystkim, którzy czytali poprzednie części.

Wszyscy narzekają jeśli nie na sagę, to przynajmniej na ostatni tom. Tymczasem "Przed świtem" to moja ulubiona część cyklu.

Historia nabiera naprawdę ostrego tempa. Książka jest pełna napięcia. Najpierw za sprawą niespodziewanego zajścia w ciążę Belli, potem jej dziwnego przebiegu. A jak już ten problem bohaterowie mają z głowy, to się okazuje, że Volturi nagle sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzecia książka z cyklu Zmierzch zawiera o wiele więcej akcji niż dwie poprzednie razem wzięte. Wychodzą też na jaw kolejne ciekawe fakty z uniwersum Zmierzchu, które trochę przemeblowują sytuację.

Romans Belli z Edwardem nadal jest ważny, przy czym w książce dociera on już do tematu ewentualnego ślubu. I tu zonk, gdyż wbrew przyjętym schematom, to nie mężczyzna broni się przez "zaobrączkowaniem" rękami i nogami, a właśnie Bella. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że jak najbardziej wypróbowuje ona swe "naturalne atuty" na Edwardzie (chyba po raz pierwszy od początku serii robi to z premedytacją). Tyle, że w deko mniej szlachetnym celu niż ślub. Tyleż przewrotne, co zabawne odwrócenie ról.

Jacob awansuje do roli jednej z głównych postaci i staje do otwartej wojny z Edwardem o względy Belli. Co więcej, całkiem nieźle mu idzie jak na postać z góry skazaną na porażkę (bo przecież nikt i tak nie uwierzy, że Bella zrezygnowałaby z Edwarda). Samo czytanie o drobnych niesnaskach obu rywali i o tym, jak bardzo ten cyrk wnerwia samą Bellę, jest bardzo zabawne.

W sumie - bardzo dobra książka.

Trzecia książka z cyklu Zmierzch zawiera o wiele więcej akcji niż dwie poprzednie razem wzięte. Wychodzą też na jaw kolejne ciekawe fakty z uniwersum Zmierzchu, które trochę przemeblowują sytuację.

Romans Belli z Edwardem nadal jest ważny, przy czym w książce dociera on już do tematu ewentualnego ślubu. I tu zonk, gdyż wbrew przyjętym schematom, to nie mężczyzna broni się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Druga część sagi wypada znacznie lepiej niż "Zmierzch". Przy czym wypada podkreślić, że to nadal jest romans, nawet jeśli jest w nim wiele z fantasy. Tak więc ludziom preferującym książki o rozbijaniu łbów i krojeniu wrogów na siekanie kotlety wstęp wzbroniony.

Opisany w książce stan emocjonalny Belli z początku wydał mi się lekko nierealistyczny. Ale tak się złożyło, że potem poznałem, jakie to uczucie mieć tę opisaną w książce bolesną dziurę w miejscu serca. Takie uczucie naprawdę istnieje, naprawdę może towarzyszyć rozstaniu z ukochaną osobą i myślenie i tej osobie naprawdę może być tak trudne, jak ma to Bella. Aczkolwiek w moim przypadku majaków wywołanych adrenalinowym "rushem" nie stwierdzono. Niemniej nie śmiać się, autorka tego wszystkiego z powietrza nie wzięła.

Sam świat Zmierzchu też nabiera kolorów, pojawiają się zmiennokształtni z plemienia Quilette. Poznajemy też wszechmocnych "ekzekutorów prawa" w świecie wampirów, czyli Volturi. Którym nota bene do paladynów pilnujących prawa z umiłowania do niego jest bardzo daleko.

Powieść wiele wnosi do świata i jeśli kogoś koncepcja wampiryzmu by Stephanie Meyer zdążyła zaciekawić, to jest to książka dla niego.

Druga część sagi wypada znacznie lepiej niż "Zmierzch". Przy czym wypada podkreślić, że to nadal jest romans, nawet jeśli jest w nim wiele z fantasy. Tak więc ludziom preferującym książki o rozbijaniu łbów i krojeniu wrogów na siekanie kotlety wstęp wzbroniony.

Opisany w książce stan emocjonalny Belli z początku wydał mi się lekko nierealistyczny. Ale tak się złożyło, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tak naprawdę trudno wytłumaczyć, dlaczego sięgnąłem po "Zmierzch". Na pewno mnie do tego zachęciła powszechna moda na dowalanie tej serii i jej autorce. A poza tym Stephanie Meyer udało się stworzyć niebanalną koncepcję wampirów i to akurat jest niepodważalny fakt, niezależnie od tego, jak długo by hejterzy to nie próbowali zanegować.

Zacznijmy od tego, że książka nie jest dla każdego, to nie ulega wątpliwości. Jeśli nie lubisz romansów albo po prostu się nimi specjalnie nie interesujesz ani też nie kręci cię temat wampirów - lepiej zrobisz jeśli nie dotkniesz tej serii nawet małym palcem.

Osobiście jednak lektura sprawiła mi wiele przyjemności. Bardzo lubię popularny w anime motyw "szkolnego życia", który się tu pojawia. I spodobał mi się specyficzny miks romansu i fantasy jaki nam zaserwowała autorka.

Bella jaka jest, każdy widzi. Można ją lubić albo jej nie lubić. To samo się tyczy Edwarda i jego rodziny. Aczkolwiek nie bardzo wiem jak można byłoby nie lubić sympatyczną i żywiołową Alice. Rodzinka wampirów nie przypomina standardowych monstrów pławiących się w ludzkiej krwi. W sumie to nawet pojawiające się w książce czarne charaktery nie są takimi groteskowymi monstrami i nie tak znów im daleko od zupełnie realnych i istniejących typków spod niekoniecznie jasnej gwiazdy. I to jest bardzo duży plus książki.

Książka jest przewidywalna. Dlatego trochę jej gwiazdek uciąłem. Ale to co się naprawdę liczy, to frajda z czytania. A ja czytając o relacjach Belli z Edwardem taką frajdę miałem.

Tak naprawdę trudno wytłumaczyć, dlaczego sięgnąłem po "Zmierzch". Na pewno mnie do tego zachęciła powszechna moda na dowalanie tej serii i jej autorce. A poza tym Stephanie Meyer udało się stworzyć niebanalną koncepcję wampirów i to akurat jest niepodważalny fakt, niezależnie od tego, jak długo by hejterzy to nie próbowali zanegować.

Zacznijmy od tego, że książka nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Druga część sagi Dziedzictwo jest lepsza. Ale na kolana nie powala, a co najmniej jeden kardynalny błąd autora pozostaje. Mianowicie - Eragon nadal jest Mary Sue i to nawet wyraźniej niż w części poprzedniej, bo i więcej umie.

Książka jest lepiej zaplanowana niż poprzednia część cyklu. Ale to nadal nie jest nigdzie nawet blisko normalnego fantasy. Ot, chłopczyk postanowił opisać samego siebie w świecie fantasy. I mniej więcej tyle. Jest tony fanfików opartych na mniej więcej podobnym "genialnym" pomyśle.

Nadal niezła rozrywka. Nadal po prostu nie da się tego przeczytać drugi raz, i nie da się tego traktować poważnie. Książka dla nastolatków, tylko i wyłącznie. A w sumie nawet i co mądrzejsze nastolatki już mogą się tym znudzić.

Druga część sagi Dziedzictwo jest lepsza. Ale na kolana nie powala, a co najmniej jeden kardynalny błąd autora pozostaje. Mianowicie - Eragon nadal jest Mary Sue i to nawet wyraźniej niż w części poprzedniej, bo i więcej umie.

Książka jest lepiej zaplanowana niż poprzednia część cyklu. Ale to nadal nie jest nigdzie nawet blisko normalnego fantasy. Ot, chłopczyk postanowił...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo głośno reklamowana powieść. Autorstwa 17-latka. I na serio - to bardzo wyraźnie widać.

Powieść wciąga, to jest na plus. Historia jest może trochę sztywna i korzysta z ogranych schematów, a tok wydarzeń jest do bólu przewidywalny. Ale nie jest tak najgorzej, da się jakoś czytać.

Niemniej przestrzegam, absolutnie nie podchodźcie do tej powieści jako do dojrzałego fantasy. Tytułowy Eragon w szybkim tempie wyrasta na sztandarowy przykład Mary Sue. Niemalże wszystko mu się udaje i jakimś cudem jest w stanie po nikłym treningu dokonywać rzeczy, na które inni całe życie pracowali. Ratuje go tylko to, że jest autentycznie głupi i pakuje się przez to w tarapaty co najmniej parę razy.

Kto jest ciekaw, może przeczytać. Jeśli cię natomiast niespecjalnie korci, nie rób sobie kłopotu.

Bardzo głośno reklamowana powieść. Autorstwa 17-latka. I na serio - to bardzo wyraźnie widać.

Powieść wciąga, to jest na plus. Historia jest może trochę sztywna i korzysta z ogranych schematów, a tok wydarzeń jest do bólu przewidywalny. Ale nie jest tak najgorzej, da się jakoś czytać.

Niemniej przestrzegam, absolutnie nie podchodźcie do tej powieści jako do dojrzałego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z najlepszych książek fantasy jakie czytałem. Tak na serio, to pod względem fabuły czy postaci spokojnie może stać na jednej półce z książkami Tolkiena czy Sapkowskiego. Tą ostatnią powieść Sapka nawet niniejsza książka wyprzedza i to co najmniej o kilka długości.

Na początku zonk, że główna bohaterka to naprawdę niezłe ziółko i w co najmniej paru momentach na serio kibicowałem jej najzajadlejszym wrogom. Zresztą doborowe towarzystwo. Mistrzyni szermierki która pole bitwy to może na obrazku widziała, a może i to nie. Mała, psotna gówniara, która okazuje się zaskakująco zdolna. Wśród villainów też bogaty wybór. Jest standardowy sadystyczny czarny mag. Jest też mniej sadystyczny, ale za to do karykaturalnie niemal nienawidzący kapłanów i religii wszelkiej maści. Wyrachowany kapłan który w sumie dawno już wierzy tylko w to, co jemu wygodne. Tajemnicza intrygantka o manierach co najmniej królowej. A do tego arystokraci i podobna menażeria też bywają bardzo niesympatyczni i zazwyczaj ten co im uwierzy na słowo, dobrze na tym nie wychodzi.

Cały smaczek powieści polega na tym, że intryga zaczyna się pozornie w błahy sposób. Ot, ktoś coś zwędził przypadkowej osobie. Komuś zginęła bardzo cenna rzecz, a pożyczona od kogoś mało wyrozumiałego. Ktoś coś znalazł, ktoś inny źle zrozumiał sytuację, ktoś się wtrącił, ktoś przekręcił, ktoś komuś coś powiedział. I zrobiła się chryja na całego, pomimo, że z początku ani trochę na to nie wyglądało. Walk w książce nie ma aż tak wiele, ale i tak czyta się pierwszorzędnie, bo autor ma widoczną łatwość w wymyślaniu bardzo sugestywnych dworskich (i nie tylko) intryg. W całym zamieszaniu nie ma ani trochę chciejstwa autora, a wszelkie podejmowane przez postaci działania są bardzo dobrze umotywowane.

Wielkim plusem książki są też właśnie projekty postaci. Bohaterowie się zmieniają, ewoluują. Bywa, że osoba mało sympatyczna okazuje się koniec końców nie taka znów najgorsza. To że ktoś zaczął jako villain nie oznacza, że pod koniec książki będzie tak samo.

Śmiało mogę powiedzieć, że bardziej mi tak książka przypadła do gustu niż to co wyprawia ostatnio Sapkowski. Bo o ile u Sapia wszystko po staremu, wszystko było i nie ma absolutnie nic nowego, a wiedźmin zawsze jest moralnie bez zarzutu, to tutaj osób moralnie bez zarzutu raczej nie ma, każdy z bohaterów ma jakieś większe lub mniejsze odchyły, a tok wydarzeń bardzo odbiega od tego, do czego nas przyzwyczaiły powieści fantasy.

Jedna z najlepszych książek fantasy jakie czytałem. Tak na serio, to pod względem fabuły czy postaci spokojnie może stać na jednej półce z książkami Tolkiena czy Sapkowskiego. Tą ostatnią powieść Sapka nawet niniejsza książka wyprzedza i to co najmniej o kilka długości.

Na początku zonk, że główna bohaterka to naprawdę niezłe ziółko i w co najmniej paru momentach na serio...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kontynuacja "Adepta Magii". Trzyma poziom. Jedna z lepszych pozycji fantasy jakie czytałem w życiu.

Kontynuacja "Adepta Magii". Trzyma poziom. Jedna z lepszych pozycji fantasy jakie czytałem w życiu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra książka. Warta przeczytania.

Bardzo dobra książka. Warta przeczytania.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Klasyka fantasy. Właściwie byłoby nieporozumieniem uważać się za fana literatury fantasy a nie przeczytać sławnej trylogii Tolkiena. Monumentalne dzieło, a bogactwo dodatkowych materiałów powala.

I pomyśleć, że Tolkien to wszystko wymyślił dlatego, że chciał jakoś uzasadnić język quenya i jego ewolucję...

Klasyka fantasy. Właściwie byłoby nieporozumieniem uważać się za fana literatury fantasy a nie przeczytać sławnej trylogii Tolkiena. Monumentalne dzieło, a bogactwo dodatkowych materiałów powala.

I pomyśleć, że Tolkien to wszystko wymyślił dlatego, że chciał jakoś uzasadnić język quenya i jego ewolucję...

Pokaż mimo to