rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Po książkę sięgnąłem - a jakże, kupiłem nawet - zaciekawiony łatką "skandalistki" i znalezionymi w sieci opiniami. No i niestety klapa na całej linii. Akcji zero, sensu zero. Podejrzewam autora o łagodną postać grafomanii, bo czytać się tego nie daje. Podobnie o łagodną postać upośledzenia podejrzewam krytyków piszących na temat rzeczonego "dzieła" pozytywne opinię.
Książka to dwie luźno powiązane części - pierwsza gdzie autor opisuje przygody bohatera w świecie bajek - a właściwie jego przemiany w bohaterów tychże. Cały ten bieg przez baśnie nie ma absolutnie żadnego uzasadnienia, może poza opisywaniem seksualnych fantazji autora na temat wspomnianych bohaterów. Raczej niesmaczne.
Druga część książki, zaczyna się równie bez powodu co zmiany bajek w części pierwszej. W założeniu miała to chyba być krytyka rzeczywistości późnego peerelu, ale trochę nie wyszło. Tym razem autor jest zafascynowany łagodną postacią masochizmu, a cała książka kręci się wokół kobiety która wciąż go odtrąca. I nawracająca, jak natrętna mucha, krytyka środowiska muzyczno-kompozytorskiego. Na tyle hermetyczna, że zupełnie nie zrozumiałem kogo też autor w łaskawości swojej potępia.
W ogóle czytając tę książkę miałem wrażenie, że napisał ją na kolanie jakiś sfrustrowany nastolatek, a nie 37-mio letni facet (tak mi wyszło z porównania daty wydania z datą urodzenia sprawcy). No chyba, że autor świadomie popełnił ten tekst, mówiąc kolokwialnie "dla jaj". Ale jakoś go o to nie podejrzewam.
Szkoda czasu na lekturę.

Po książkę sięgnąłem - a jakże, kupiłem nawet - zaciekawiony łatką "skandalistki" i znalezionymi w sieci opiniami. No i niestety klapa na całej linii. Akcji zero, sensu zero. Podejrzewam autora o łagodną postać grafomanii, bo czytać się tego nie daje. Podobnie o łagodną postać upośledzenia podejrzewam krytyków piszących na temat rzeczonego "dzieła" pozytywne opinię....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Thora (główna bohaterka) daje się polubić. Ostatnio sporo czytam kryminałów i ten jest niezły. Powieść toczy się wokół nietypowego zlecenia: pani prawnik - specjalista od umów - zostaje zatrudniona jako prywatny detektyw przez obrzydliwie bogate małżeństwo, którego syn został zamordowany. A wszystko wskazuje na to, że miało to związek z fascynacją denata "Młotem na czarownice"... To nie powieść sensacyjna, jak ktoś szuka emocji rodem z "Castle", to proszę przed TV ;) Osobiście nie mogłem się oderwać i połknąłem w całości. Zwłaszcza, że niemal do ostatniej strony odpowiedź na pytanie "kto zabił" wcale nie jest oczywista.

Thora (główna bohaterka) daje się polubić. Ostatnio sporo czytam kryminałów i ten jest niezły. Powieść toczy się wokół nietypowego zlecenia: pani prawnik - specjalista od umów - zostaje zatrudniona jako prywatny detektyw przez obrzydliwie bogate małżeństwo, którego syn został zamordowany. A wszystko wskazuje na to, że miało to związek z fascynacją denata "Młotem na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozycja zdecydowanie dla młodzieży, tak trochę na fali Harrego P., czy innych Eragornów. Język i fabuła trochę naiwna, całość dość przewidywalna, ale czyta się miło i przyjemnie. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć jak rozmnażają się smoki, dlaczego magowie muszą wypełniać formularz B2-5C, czym jeździ smokobójca oraz poznać braci Grun i Kosz Townych - voilà oto są.

Pozycja zdecydowanie dla młodzieży, tak trochę na fali Harrego P., czy innych Eragornów. Język i fabuła trochę naiwna, całość dość przewidywalna, ale czyta się miło i przyjemnie. Jeśli ktoś chce się dowiedzieć jak rozmnażają się smoki, dlaczego magowie muszą wypełniać formularz B2-5C, czym jeździ smokobójca oraz poznać braci Grun i Kosz Townych - voilà oto są.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Druga część zbioru opowiadań Guslarskich. Cześć i chwała za jakość wydania, ale treściowo niestety już gorzej niż poprzednio. "Rycerze na rozdrożach" bronią się sami - to jedno z lepszych opowiadań z Guslaru w ogóle (zresztą - byli już wydani jako samodzielna książka), ale tak na oko połowa z opowiadań jest słaba. Co gorsza były to opowiadania, których wcześniej nie znałem (jak o zmniejszonej wyprawie do gwiazd, czy o obcych "zombifikujących" naszą ziemię). Pozycja raczej dla miłośników klasyki SF.

Druga część zbioru opowiadań Guslarskich. Cześć i chwała za jakość wydania, ale treściowo niestety już gorzej niż poprzednio. "Rycerze na rozdrożach" bronią się sami - to jedno z lepszych opowiadań z Guslaru w ogóle (zresztą - byli już wydani jako samodzielna książka), ale tak na oko połowa z opowiadań jest słaba. Co gorsza były to opowiadania, których wcześniej nie znałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przygody Udałowa, Standala i Minca nie zestarzały się od czasów kiedy je po raz pierwszy czytałem. Spotkania z obcymi, tłumnie odwiedzającymi Guslar wciąż bawią, podobnie jak patrzenie na przywary bohaterów. A całość zanurzona w radzieckiej, komunistycznej rzeczywistości. Poznajcie Ksenię Udałow, która zmniejszyła męża, żeby jej nie uciekał, Grubina - wynalazcę trójwymiarowej telewizji, syntetyczne jesiotry żywiące się ropą naftową, itepe, itede. Po prostu miód z boczkiem. Co prawda dodałbym jeszcze kilka opowiadań, no ale nie ja jestem wydawcą.

Przygody Udałowa, Standala i Minca nie zestarzały się od czasów kiedy je po raz pierwszy czytałem. Spotkania z obcymi, tłumnie odwiedzającymi Guslar wciąż bawią, podobnie jak patrzenie na przywary bohaterów. A całość zanurzona w radzieckiej, komunistycznej rzeczywistości. Poznajcie Ksenię Udałow, która zmniejszyła męża, żeby jej nie uciekał, Grubina - wynalazcę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako bladawiec czuję się szumowiną wszechświata. Lem w "Bajkach.." jest jak Leśmian w swoich wierszach, bawi się językiem, z ogromną lekkością tworzy nowe słowotwory. Ale prawdziwą siłą tego tomiku jest wnikliwa obserwacja ludzkiej natury wetknięta od niechcenia w metalowe pudła. I powtarzane jak mantra stwierdzenie, że ludzie tylko zgubę niosą... Ależ mi się wzniośle pisze ;) Każdy kto jeszcze nie zna Erga, Klapaucjusza, Dioptryka i innych - powinien sięgnąć. A temu kto wpisał tę książkę w kanon lektur szkolnych - po trzykroć biada, bo to bajki dla dorosłych, nie dla dzieci.

Jako bladawiec czuję się szumowiną wszechświata. Lem w "Bajkach.." jest jak Leśmian w swoich wierszach, bawi się językiem, z ogromną lekkością tworzy nowe słowotwory. Ale prawdziwą siłą tego tomiku jest wnikliwa obserwacja ludzkiej natury wetknięta od niechcenia w metalowe pudła. I powtarzane jak mantra stwierdzenie, że ludzie tylko zgubę niosą... Ależ mi się wzniośle pisze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasyka czarnego kryminału. Nie czytane od bardzo dawna, kupiona ostatnio i przeczytana po raz kolejny ...uwielbiam Filipa Marlowe! Wypływające powoli na powierzchnię podłości ludzkie, czarny humor bohatera i jego gołębie serce schowane głęboko pod maską cynicznego twardziela - dokładnie tak jak lubię. No i oczywiście prawda jak zawsze wychodzi na jaw, dublon Brashera się odnalazł, a piękna skrzywdzona białogłowa zostaje wyrwana ze szponów jędzy. Nie jest to co prawda najlepsza książka z serii, ale i tak jest wybitnym przedstawicielem gatunku.
Po tę konkretną pozycję sięgnąłem (by odświeżyć pamięć) po przeczytaniu "Wołania kukułki" i chyba odświeżę całą serię. Chandler się nie starzeje, wciąż jest dla mnie mistrzem kryminału, no może obok Joe Alexa. Polecam, zachęcam i chyba poszukam w sieci Teatrów TV na podstawie prozy Raymonda Ch ;)

Klasyka czarnego kryminału. Nie czytane od bardzo dawna, kupiona ostatnio i przeczytana po raz kolejny ...uwielbiam Filipa Marlowe! Wypływające powoli na powierzchnię podłości ludzkie, czarny humor bohatera i jego gołębie serce schowane głęboko pod maską cynicznego twardziela - dokładnie tak jak lubię. No i oczywiście prawda jak zawsze wychodzi na jaw, dublon Brashera się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałem - moim zdaniem szkoda czasu. Taki High School Musical w wersji książkowej, skierowany (w zamyśle autorki, acz IMHO trochę nieskutecznie) do starszego odbiorcy. Postaci są płaskie, bez wyrazu; książka roi się od banałów, że to niby ciężką pracą wszystko osiągniesz (czekaj tatka latka, w 6 tygodni stworzyć firmę wartą pół bańki, jaaaasne), że z przyjaciółmi (-ółkami) przetrwasz wszystko, że twój rycerz na białym koniu czeka za rogiem, a w życiu wszystko się ułoży jak będziesz chcieć... Bueee, do obrzydzenia. Nie jestem targetem tego typu "dzieł" literackich, ale reklamowanie bohaterki tego "czegoś" jako młodszej Bridget to po prostu skandal. Jakby wywalić zupełnie zbędne sceny przygodnego seksu, dragi i totalnie nierealne kontakty z lichwiarzem - byłoby czytadło dla młodzieży. A tak? Ni to pies, ni wydra.

Przeczytałem - moim zdaniem szkoda czasu. Taki High School Musical w wersji książkowej, skierowany (w zamyśle autorki, acz IMHO trochę nieskutecznie) do starszego odbiorcy. Postaci są płaskie, bez wyrazu; książka roi się od banałów, że to niby ciężką pracą wszystko osiągniesz (czekaj tatka latka, w 6 tygodni stworzyć firmę wartą pół bańki, jaaaasne), że z przyjaciółmi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolej wjechała do Ankh-Morpork. Ale niestety dość niemrawo. "Parze w ruchu" brakuje lekkości i humoru poprzednich części opowiadań o von Lipwigu. Poza tym - Patrycjusz coraz bardziej jest tyranem, a wszystko jest przewidywalne, aż do bólu. Reasumując - książka nie jest zła, niestety - jest przeciętna. Pozycja raczej dla fanów serii niż dla chcących rozpocząć przygodę ze światem dysku.

Kolej wjechała do Ankh-Morpork. Ale niestety dość niemrawo. "Parze w ruchu" brakuje lekkości i humoru poprzednich części opowiadań o von Lipwigu. Poza tym - Patrycjusz coraz bardziej jest tyranem, a wszystko jest przewidywalne, aż do bólu. Reasumując - książka nie jest zła, niestety - jest przeciętna. Pozycja raczej dla fanów serii niż dla chcących rozpocząć przygodę ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pisałem o "Enklawie", że mnie rozczarowała? To kłamałem... "Patrol" zupełnie nie jest w klimatach postapokaliptycznych - a miałem dystans, bo już po pierwszym tomie nastawiałem się na książkę dla młodzieży. "Patrol" to romansidło dla nastolatków: "Każde z nas mogło mieć przyjaciół, ale dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego pragnął wyłącznego prawa do pocałunków". Litości! Jak mam ochotę na coś takiego, to sięgam po Harlequina z kolekcji mojej rodzicielki.
Cała książka w skrócie: on ją kocha, ona tego nie widzi, ona mu to mówi, są razem, on przeżywa wstrząs, odpycha ją od siebie, czekamy na tom trzeci. A całość idylliczna w otoczeniu tzw. "zagłady" zamiast w otoczeniu liceum :(
Zapewne zakończę serię czytając trzeci tom, ale pewnie będzie tak jak z "Długą ziemią" - im dalej tym gorzej...

Pisałem o "Enklawie", że mnie rozczarowała? To kłamałem... "Patrol" zupełnie nie jest w klimatach postapokaliptycznych - a miałem dystans, bo już po pierwszym tomie nastawiałem się na książkę dla młodzieży. "Patrol" to romansidło dla nastolatków: "Każde z nas mogło mieć przyjaciół, ale dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego pragnął wyłącznego prawa do pocałunków"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oficjalna recenzja głosi: "Enklawa, postapokaliptyczny thriller dla fanów Metra 2033 i Igrzysk śmierci, rozpalił wyobraźnię czytelników mrożącą krew wizją przyszłości(...)" - a mój komentarz to: dupa, dupa, dupa :/
Książka ma tyle wspólnego z Metro 2033 co Kubuś Puchatek z reportażami National Geographic o życiu niedźwiedzi. No dobra, trochę przesadzam - zbulwersowałem się, bo oczekiwałem czegoś co najmniej tak dobrego jak książki w uniwersum metro. A "Enklawa" jest? ... dla nastolatków. Brakuje beznadziei umierającego świata. Generalnie to taka postapokalisa dla dzieciaków. Z każdym kolejnym zdaniem widać, że to opowieść outsiderki, tyle, że zamiast liceum z Beverly Hills mamy kanały pod miastem... i rodzące się uczucie... i nie uzasadnione niczym przeczucia... i... ech, długo by ciągnąć. I jeszcze kończy się landrynkowo.
Sięgnę po drugi tom (zwłaszcza, że już posiadam), ale obawiam się. Bardzo. Obawiam się straconego czasu.
PS. Żeby była jasność - gdyby to była książka "postapo dla młodzieży", to oceniłbym ją dużo lepiej, ale kupiłem ją jako jedną z nielicznych osadzonych w tych klimatach jedynie na podstawie recenzji. I niestety zonk :(

Oficjalna recenzja głosi: "Enklawa, postapokaliptyczny thriller dla fanów Metra 2033 i Igrzysk śmierci, rozpalił wyobraźnię czytelników mrożącą krew wizją przyszłości(...)" - a mój komentarz to: dupa, dupa, dupa :/
Książka ma tyle wspólnego z Metro 2033 co Kubuś Puchatek z reportażami National Geographic o życiu niedźwiedzi. No dobra, trochę przesadzam - zbulwersowałem się,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dziwna książka. Z jednej strony manifest wojującej feministki, kobiety, która równemu podziałowi praw i obowiązków nadała sens swojego życia... Z drugiej strony odrzuca to wszystko (a kiedy - nie powiem, przeczytaj sam(a)). I nie jest tak na prawdę zgorzkniałą pizdą, jest zagubiona pomiędzy swoimi przekonaniami, a swoim życiem. Przynajmniej ja tak to odebrałem.
Nie jesteśmy (w sensie mężczyźni i kobiety) jednakowi. Tak nas stworzyła natura i już. Nie zgadzam się z wieloma rzeczami o których pisze autorka (przez pryzmat tego co przeżyłem) i nie uważam, że mężczyźni i kobiety powinni być identyczni. IMHO - to bzdura. Ale z drugiej strony jest w tej książce wiele rzeczy pod którymi podpiszę się ręcyma i nogoma, choć nie jestem kobietą...

"Jak można być głupim? Co to za gównianych wyborów dokonujemy? Stawiamy na pierwszym miejscu różne dziwne rzeczy, a potem mierzymy się z katastrofalnymi skutkami. W ten sposób można spieprzyć wszystko, co ma jakieś znaczenie."

Dziwna książka. Z jednej strony manifest wojującej feministki, kobiety, która równemu podziałowi praw i obowiązków nadała sens swojego życia... Z drugiej strony odrzuca to wszystko (a kiedy - nie powiem, przeczytaj sam(a)). I nie jest tak na prawdę zgorzkniałą pizdą, jest zagubiona pomiędzy swoimi przekonaniami, a swoim życiem. Przynajmniej ja tak to odebrałem.
Nie jesteśmy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Długa wojna Stephen Baxter, Terry Pratchett
Ocena 6,4
Długa wojna Stephen Baxter, Ter...

Na półkach: ,

Rozczarowałem się. "Długa Ziemia" była świeżym pomysłem, miała fabułę, coś się w niej działo. Nie mogłem się doczekać kontynuacji.
No i niestety klapa. W tej książce nic się nie dzieje, absolutnie nic. Garść pomysłów i zdarzeń, które średnio wiążą się ze sobą. Kilka dość nudnych historii, toczących się w zasadzie niezależnie od siebie. Wszystko jakieś takie sztuczne i nieprawdziwe, bohaterowie płascy, bez odrobiny życia. No i jeszcze mnóstwo kiksów, że wspomnę tylko - "pożyczę ci kroker"? Czyżby szanowni autorzy zapomnieli zasadę działania urządzenia, które sami wymyślili?
Że się powtórzę - rozczarowałem się.

Rozczarowałem się. "Długa Ziemia" była świeżym pomysłem, miała fabułę, coś się w niej działo. Nie mogłem się doczekać kontynuacji.
No i niestety klapa. W tej książce nic się nie dzieje, absolutnie nic. Garść pomysłów i zdarzeń, które średnio wiążą się ze sobą. Kilka dość nudnych historii, toczących się w zasadzie niezależnie od siebie. Wszystko jakieś takie sztuczne i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wiesz, że zdarzyło się, że człowiek z wodogłowiem funkcjonował normalnie w społeczeństwie, mimo, że w zasadzie nie miał mózgu? Albo, że inny przestrzelił sobie głowę i w zasadzie nic mu się nie stało (poza urazem psychicznym)? Masz świadomość, że mózg w takiej formie jakim znamy go teraz był w posiadaniu naszych praprzodków już około 100 tysięcy lat temu? I nikt nie wie po co, ani dlaczego przestał się dalej (na drodze ewolucji) rozwijać.
Tego wszystkiego możesz się dowiedzieć z tej książki. I jeszcze wielu innych rzeczy. To nienachalnie opisany kawał solidnej wiedzy o naszym mózgu, umyśle i jego rozwoju. Książka jest już dość stara i dostępna w zasadzie tylko na aukcjach internetowych, ale w dalszym ciągu aktualna (no może z wyjątkiem fragmentów dotyczących medycyny - ta się trochę rozwinęła).
Jedna z lepszych pozycji z serii tzw. "popularnonaukowych", którą mogę z czystym sumieniem polecić każdemu spragnionemu wiedzy.

Wiesz, że zdarzyło się, że człowiek z wodogłowiem funkcjonował normalnie w społeczeństwie, mimo, że w zasadzie nie miał mózgu? Albo, że inny przestrzelił sobie głowę i w zasadzie nic mu się nie stało (poza urazem psychicznym)? Masz świadomość, że mózg w takiej formie jakim znamy go teraz był w posiadaniu naszych praprzodków już około 100 tysięcy lat temu? I nikt nie wie po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Hipokrates po prowdzie to się nazywo Wincenty Galica"...
I jak nie pokochać tej książki, kiedy się kocha Tatry i Podhale. Mam w wersji audiobukowej - którą wysłuchałem w samochodzie, potem przeczytałem w wersji papierowej i w sumie nie wiem co powiedzieć... No chyba tylko: CZYTAJCIE!
Ino dodam, jakby powiedział Tischner - nie czytojcie co inne mówiom o tyj ksiunżce. Posłowie Kota i Bonowicza można sobie odpuścić. Próbują tylko wytłumaczyć to co jest genialne samo w sobie. Filozofia po Tischnerowsku broni się sama. I jest genialna.

"Hipokrates po prowdzie to się nazywo Wincenty Galica"...
I jak nie pokochać tej książki, kiedy się kocha Tatry i Podhale. Mam w wersji audiobukowej - którą wysłuchałem w samochodzie, potem przeczytałem w wersji papierowej i w sumie nie wiem co powiedzieć... No chyba tylko: CZYTAJCIE!
Ino dodam, jakby powiedział Tischner - nie czytojcie co inne mówiom o tyj ksiunżce....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Jeśli wszyscy mówią Ci, że masz ogon, to przynajmniej się obejrzyj" - prawda? A wszyscy mówią, że obcych trzeba zabijać, zwłaszcza, że to tylko gra, a Ty jesteś dwunastoletnim dzieciakiem który w nią gra. W dodatku jedyną osobą na całym świecie, która nie robi tego co wszyscy...
Książka jest pierwszą częścią opowieści o Johnym Maxwellu, nie ma nic wspólnego ze światem dysku i tak naprawdę jest czytadłem dla młodzieży. Przyzwoicie napisanym z moralizatorskimi fragmentami i bardzo fajną (fuj, jakich ja słów używam) fabułą. Taka guma do żucia dla oczu - w sam raz na jedno popołudnie.
No ale od Prattcheta jestem uzależniony, więc i to należało przeczytać. ...i pozostałe części też ;)

"Jeśli wszyscy mówią Ci, że masz ogon, to przynajmniej się obejrzyj" - prawda? A wszyscy mówią, że obcych trzeba zabijać, zwłaszcza, że to tylko gra, a Ty jesteś dwunastoletnim dzieciakiem który w nią gra. W dodatku jedyną osobą na całym świecie, która nie robi tego co wszyscy...
Książka jest pierwszą częścią opowieści o Johnym Maxwellu, nie ma nic wspólnego ze światem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ukraina Szczerka jest brudna, zapyziała i obskurna. Ze wszystkich stron wieje beznadzieją. Jakby autor na siłę starał się być epigonem turpistów. Tylko ludzie w tej książce jacyś tacy - normalni.
Mam znajomych z Ukrainy. Ukraina z ich opowieści w niczym nie przypomina tej z książki. Jakaś taka zupełnie normalna jest. A w książce widać tylko slumsy.
Żeby nie było - autor pała ogromną sympatią do Ukraińców, ale czyta się to jak opowieść z wizyty w zoo. W całej książce nie ma chyba jednego zdania zachwytu nad krajem, kulturą, czy łotever. Ewentualnie jest 'lubienie' tubylców.
"Ach ta obsesja chlania z lokalnymi. Tymczasem lokalni patrzyli na nas jak na leśne dziwa. Nie mogli pojąć, po jaką ciężką kurwę tu do nich przyjechaliśmy, w dodatku po nocy."
Czytając miałem po trosze wrażenie, że to kolejny 'gonzo' popełniony przez autora - jest brzydko i brudno, bo to się lepiej sprzedaje.
Summa summarum przeczytać warto, ale czy uwierzyć i potraktować jak reportaż - to już nie jestem pewien.

Ukraina Szczerka jest brudna, zapyziała i obskurna. Ze wszystkich stron wieje beznadzieją. Jakby autor na siłę starał się być epigonem turpistów. Tylko ludzie w tej książce jacyś tacy - normalni.
Mam znajomych z Ukrainy. Ukraina z ich opowieści w niczym nie przypomina tej z książki. Jakaś taka zupełnie normalna jest. A w książce widać tylko slumsy.
Żeby nie było - autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mało który reportaż (a ta książka to w zasadzie zbiór reportaży) zrobiła na mnie tak duże wrażenie. Zderzenie z zupełnie innymi kulturami z zupełnie innym podejściem do życia. Opis biedy i destrukcyjnego wpływu cywilizacji zachodniej - a zwłaszcza jej przemysłu zbrojeniowego - na plemiona afrykańskie. A wszystko to opisane z bardzo osobistego punktu widzenia. I cały czas z tekstu przebija fascynacja Kapuścińskiego Afryką. No bo jak się nie fascynować, kiedy w ogarniętym wojną Zanzibarze spotyka się staruszkę, która deklamuje wiersze Staffa...

Mało który reportaż (a ta książka to w zasadzie zbiór reportaży) zrobiła na mnie tak duże wrażenie. Zderzenie z zupełnie innymi kulturami z zupełnie innym podejściem do życia. Opis biedy i destrukcyjnego wpływu cywilizacji zachodniej - a zwłaszcza jej przemysłu zbrojeniowego - na plemiona afrykańskie. A wszystko to opisane z bardzo osobistego punktu widzenia. I cały czas z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podział narodu ze względu na usposobienie, po to aby ratować się przed codziennością (czytaj: konfliktami, przestępczością, itede). Pomysł niesamowity - świat sangwiników, melancholików, choleryków i flegmatyków. I do tego garstka ludzi, która nie pasuje nigdzie. Książka wciąga, pokazuje, że takie podziały nigdy się nie sprawdzają. Tyle tylko, że kończy się ... nie wiem jak to ująć - chyba zbyt nagle, bez uzasadnienia w reszcie fabuły. Gdyby nie to - moja ocena pewnie byłaby na poziomie bdb, lub nawet rewelacyjna.

Co nie zmienia faktu, że obserwacja przemiany głównego bohatera ( lub jak kto woli: podmiotu lirycznego ;) ) jest warta przeżycia tego samodzielnie - w świecie podzielonego królestwa.

Podział narodu ze względu na usposobienie, po to aby ratować się przed codziennością (czytaj: konfliktami, przestępczością, itede). Pomysł niesamowity - świat sangwiników, melancholików, choleryków i flegmatyków. I do tego garstka ludzi, która nie pasuje nigdzie. Książka wciąga, pokazuje, że takie podziały nigdy się nie sprawdzają. Tyle tylko, że kończy się ... nie wiem jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tęskna opowieść o minionych czasach, napisana tak, jak chyba tylko Hrabal potrafi. Oczyma dziecka oglądamy jego rodzinę i sąsiadów. Każdy z nich ma jakieś mniejsze lub większe przywary, ale one tylko dodają im człowieczeństwa. Stryj Pepin który przepija wypłatę, ksiądz chadzający hmmm... na panny, czy główny bohater który po kryjomu tatuuje sobie "łódeczkę" na piersi. Prawie zapomniałbym - jeszcze ojciec ze swoim motocyklem. I ta świadomość, że cały ten sielsko-idylliczny obraz właśnie zmierza ku nieuchronnemu końcu.
Książka nie jest wybitna, za to pełna ciepła i wspomnień dawnego, które 'se ne vrati'. Doskonała lektura na spokojny wieczór w fotelu, z kieliszkiem wina.

Tęskna opowieść o minionych czasach, napisana tak, jak chyba tylko Hrabal potrafi. Oczyma dziecka oglądamy jego rodzinę i sąsiadów. Każdy z nich ma jakieś mniejsze lub większe przywary, ale one tylko dodają im człowieczeństwa. Stryj Pepin który przepija wypłatę, ksiądz chadzający hmmm... na panny, czy główny bohater który po kryjomu tatuuje sobie "łódeczkę" na piersi....

więcej Pokaż mimo to