-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2023-06-14
2022-09-04
2019-12-03
2019-07-10
Książka wyjątkowa i trzeba oddać to autorowi. Ze wszystkimi bohaterami (autorami głównych teorii na temat nauki) spotkał się osobiście i ta jego bezpośrednia relacja (poza tematem) stanowi o wartości książki. Spotkał osobowości nieprzeciętne, wybitne, a zarazem w ludzki sposób ułomne. Bardzo ciekawie widać to w przytaczanych rozmowach, choć książka nie ma postaci wywiadów. Daje jednak niezły wgląd w psychologię konkretnych naukowców, bo Horgan nie omieszka nigdy wspominać w jaki sposób jego rozmówcy mówią, reagują, jak się denerwują i kiedy. Polecam!
Książka wyjątkowa i trzeba oddać to autorowi. Ze wszystkimi bohaterami (autorami głównych teorii na temat nauki) spotkał się osobiście i ta jego bezpośrednia relacja (poza tematem) stanowi o wartości książki. Spotkał osobowości nieprzeciętne, wybitne, a zarazem w ludzki sposób ułomne. Bardzo ciekawie widać to w przytaczanych rozmowach, choć książka nie ma postaci wywiadów....
więcej mniej Pokaż mimo to2018-11-16
Dla mnie ciekawostka, ale też chyba po prostu lektura o czymś, o czym nie wiedziałem prawie nic. Warto przypomnieć kiedy to było pisane (zdaje się 1926), ale stan wiedzy sprzed 100 lat nie jest mankamentem książki. Raczej nie jest nim też również "bajkowy" sposób pisania, tak odmienny od współczesnej literatury popularnonaukowej. Kto wie, czy to nie jest skuteczniejsza forma podania wiedzy. Obrazy, plastycznie przedstawione przez de Kruifa raczej na dłużej zapadną mi w pamięć. Nie do końca rozumiem bardzo wysoką pozycję tej książki w anglojęzycznym kanonie na temat biologii (pojawia się w większości zestawień), ale faktycznie nie wydaje się, żeby czas odebrał jej wartość. Jako wprowadzenie w temat - można przeczytać.
Dla mnie ciekawostka, ale też chyba po prostu lektura o czymś, o czym nie wiedziałem prawie nic. Warto przypomnieć kiedy to było pisane (zdaje się 1926), ale stan wiedzy sprzed 100 lat nie jest mankamentem książki. Raczej nie jest nim też również "bajkowy" sposób pisania, tak odmienny od współczesnej literatury popularnonaukowej. Kto wie, czy to nie jest skuteczniejsza...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-04
Zdecydowanie nie jest to najlepsza książka Stewarta. Zresztą już sam zamiar zmieszczenia w tak niewielkim tomiku historii matematyki nie zwiastował wielkiego sukcesu. Wrażenie zbyt szybkiego, pobieżnego przelatywania nad postaciami i tematami jest momentami irytujące. Sylwetki naukowców w dużych ramkach w tekście nie wydały mi się szczęśliwym pomysłem, gdyż nieraz powtarzały informacje z tekstu głównego. Książkę warto poznać ze względu na ostatnią część, często nieobecną w starszych książkach o historii matematyki. Mam na myśli XX wiek, a przede wszystkim najnowsze odkrycia. Sam Stewart pisze o gwałtownym rozkwicie matematyki na przełomie XX i XXI wieku. Jak na renomowanego autora przystało, nie zapomina o świetnych dykteryjkach i cytatach, a warto wiedzieć, że matematycy, fizycy teoretyczni byli autorami wyjątkowo smakowitych sentencji. Ewentualnie pół gwiazdki więcej można by dać za rozbudzenie zainteresowania niektórymi zagadnieniami. Tak było ze mną, bo zamierzam poczytać o teorii grup i o całej rewolucji zapoczątkowanej przez opisywane w książce odkrycia E. Galois. To nie pierwsza książka tego autora, w której właśnie zagadnienia zwieńczone odkryciem znaczenia symetrii wydają mi się najbardziej fascynujące.
Zdecydowanie nie jest to najlepsza książka Stewarta. Zresztą już sam zamiar zmieszczenia w tak niewielkim tomiku historii matematyki nie zwiastował wielkiego sukcesu. Wrażenie zbyt szybkiego, pobieżnego przelatywania nad postaciami i tematami jest momentami irytujące. Sylwetki naukowców w dużych ramkach w tekście nie wydały mi się szczęśliwym pomysłem, gdyż nieraz...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-22
Bardzo dobra książka popularnonaukowa. W zestawieniu z niektórymi klasykami (np. "Podwójna helisa") jest to po prost wyższa półka tego typu literatury. Fakt, że materiał właściwie w całości jest odmienny od tego, co znajduje się w programach nauczania, jest tu zaletą. W każdym momencie książki mamy do czynienia z nowymi postaciami, nazwiskami, teoriami. Owszem, kilka pojęć z zakresu teorii chaosu weszło już do nauki/kultury/języka, ale zdecydowana większość wydaje mi się jednak być nieprzyswojona, także przez tzw. wykształconych laików. Po przeczytaniu narzuca się jedno: kolejna, bardziej dokładna lektura. Galeria postaci, które przewijają się w zawrotnym tempie na kartkach "Chaosu" jest niesamowita, tym bardziej, że akurat tę nową dziedzinę wiedzy tworzyły wyjątkowo barwne osobowości, stojące w poprzek paradygmatu nauki i utartych ścieżek. Autor konsekwentnie realizował zasadę "żadnych równań", choć akurat wydaje mi się, że w kilku miejscach byłoby po prostu ciekawie te równania zobaczyć, skoro osiągnęły taką sławę. Ogromną zaletą książki jest interdyscyplinarność. Wiele idei wkracza już wręcz w filozofię. W rezultacie ma się wrażenie obcowania z czymś fundamentalnym, co faktycznie oddaje istotę rzeczy. Zdecydowanie nie był to stracony czas. Polecam!
Bardzo dobra książka popularnonaukowa. W zestawieniu z niektórymi klasykami (np. "Podwójna helisa") jest to po prost wyższa półka tego typu literatury. Fakt, że materiał właściwie w całości jest odmienny od tego, co znajduje się w programach nauczania, jest tu zaletą. W każdym momencie książki mamy do czynienia z nowymi postaciami, nazwiskami, teoriami. Owszem, kilka pojęć...
więcej mniej Pokaż mimo to
Żelazna klasyka literatury popularnonaukowej, można powiedzieć - kanon. Dla wykształconego nie-specjalisty w zasadzie jedno z pierwszych źródeł wiedzy o Wszechświecie i XX-wiecznych odkryciach w fizyce, które tę wiedzę tworzyły. Napisana prosto przez ważnego uczestnika wydarzeń. Drażni momentami częste zaburzanie chronologii, ale to w imię różnych innych decyzji autora, więc da się wybaczyć. Wplecione (w małych ilościach) wątki autobiograficzne - jeśli ktoś szuka historii życia Hawkinga to zdecydowanie warto sięgnąć po inne pozycje.
"Krótką historię czasu" można uznać za książkę, od której się zaczyna poznawanie tej dziedziny. Nie jest ani najbardziej fascynująca, ani najlepiej napisana, ale w jednym krótkim tomiku (sto kilkadziesiąt stron) zawiera syntezę, więc po blisko 30 latach od wydania cieszy się zasłużoną sławą. Zdecydowanie radzę uzupełnić lekturę o podobne książeczki Hawkinga z lat 2005 i 2010.
Żelazna klasyka literatury popularnonaukowej, można powiedzieć - kanon. Dla wykształconego nie-specjalisty w zasadzie jedno z pierwszych źródeł wiedzy o Wszechświecie i XX-wiecznych odkryciach w fizyce, które tę wiedzę tworzyły. Napisana prosto przez ważnego uczestnika wydarzeń. Drażni momentami częste zaburzanie chronologii, ale to w imię różnych innych decyzji autora,...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07-12
Mogę zdecydowanie polecić książkę Iłowieckiego. Sama formuła (tzn. tak wielki temat w tak zwięzłej formie) jest atrakcyjna. Szczególnie rekomenduję czytelnikom doceniającym i lubiącym przyjmować intensywne dawki wiedzy. Tutaj mamy do czynienia z niekończącym się korowodem osobowości, który może niektórych przytłoczyć, tak samo jak rozbudowana sieć gałęzi nauki. Jednak nie to jest najważniejsze. Przy czytaniu pojawia się myśl, że historia nauki jest straszliwie zaniedbywana w systemie polskiej edukacji, wbrew jej znaczeniu. Tymczasem uważam, że ogromna część zawartości książki ma duże znaczenie, zdecydowanie zasługuje na poznanie (albo raczej nadrobienie tej zaległości), a dla mieniących się patriotami powinna być lekturą obowiązkową. Tym ostatnim zresztą książka oferuje wiele powodów do dobrego nastroju. Nie sposób nie pomyśleć w trakcie czytania, że Polacy byli niemal wszędzie, uczestniczyli w większości wielkich dokonań naukowych, albo wręcz, że to im należy się palma pierwszeństwa. Dla tropicieli dziejowej niesprawiedliwości, odbierającej naszym rodakom (i naszej nauce) dokonania, książka Iłowieckiego może być wręcz niebezpiecznie uzależniająca, bo aż kipi od tego typu przypadków.
Ogólnie trzeba przyznać, że przy odpowiednim pomyśle na lekturę (jednak małymi partiami) czyta się dobrze. Ogromnie podnosi wartość książki liczba ciekawostek, wręcz niesłychanych klejnotów.
Warto czytać takie opracowania, żeby potem bardziej świadomie sięgać na przykład po najważniejsze prace polskich uczonych. Jeszcze raz polecam.
Mogę zdecydowanie polecić książkę Iłowieckiego. Sama formuła (tzn. tak wielki temat w tak zwięzłej formie) jest atrakcyjna. Szczególnie rekomenduję czytelnikom doceniającym i lubiącym przyjmować intensywne dawki wiedzy. Tutaj mamy do czynienia z niekończącym się korowodem osobowości, który może niektórych przytłoczyć, tak samo jak rozbudowana sieć gałęzi nauki. Jednak nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie wykorzystany potencjał. Temat fascynujący, ciekawe, wartościowe ujęcie historii nauki/cywilizacji z perspektywy coraz większego znaczenia ujęcia ilościowego. Niestety implikacje odkryć w matematyce, szczególnie statystyce, nie zostały tu moim zdaniem dostatecznie głęboko zinterpretowane. Wręcz prosiło się spojrzenie filozofa, który doceniłby doniosłość, jak się zdaje - niewątpliwą, tych przemian. Dostajemy raczej popularyzowanie historii statystyki z niższego rzędu anglojęzycznej literatury non-fiction, z łopatologicznym tłumaczeniem dla mniej rozgarniętych i powtarzaniem do znudzenia naczelnych tez autora, które w sumie wypadają blado. Przed lekturą sporo sobie obiecywałem, ale po zakończeniu niestety nie mogę polecić.
Nie wykorzystany potencjał. Temat fascynujący, ciekawe, wartościowe ujęcie historii nauki/cywilizacji z perspektywy coraz większego znaczenia ujęcia ilościowego. Niestety implikacje odkryć w matematyce, szczególnie statystyce, nie zostały tu moim zdaniem dostatecznie głęboko zinterpretowane. Wręcz prosiło się spojrzenie filozofa, który doceniłby doniosłość, jak się zdaje -...
więcej Pokaż mimo to