Podróże w czasie James Gleick 6,4
ocenił(a) na 44 lata temu Podróże w czasie
„Wszyscy wiedzą czym jest czas. To coś, co się widzi, patrząc na zegarek”
Sean Carrol
Ponieważ nie wiem jak zacząć, a chcę żeby brzmiało to w miarę mądrze, wymienię kilka trudnych, być może niektórym z Was znanych określeń, przewijających się przez kolejne strony. Chonesthesia, chronotop, bootstrapowy paradoks, anachronizm, czasoprzestrzeń, entropia, tesserakt, zamknięte krzywe czasopodobne, symultaniczność, zasada nieoznaczoności, teoria względności, teoria wielu światów… i sporo sporo więcej. Parafrazując słowa znanego hobbita, połowy zagadnień z tej książki, nie znam ani w połowie tak dobrze, jak chciałbym poznać, i mniej niż połowę z nich lubię w połowie tak dobrze jak na to zasługują. Mówiąc, że zrozumiałem ją w całości, albo nawet w 75%, skłamałbym.
Wszyscy chociaż raz w życiu zetknęli się z motywem podróży w czasie. Terminator i słynne słowa: Come with me, if you want to live, manipulowanie przeszłością, aby uniknąć skutków przyszłości. Marty McFly wraz z doktorem Brownem w kultowej, 3-częściowej serii Powrotu do przyszłości. Kaczor Donald w jednej z kreskówek odbył „podróż wstecz” po strzałce czasu, aby wynaleźć koło i nawet Homer Simpson w którymś odcinku niechcący zamienił toster w wehikuł. Czas obecny jest wszędzie, nie tylko w popkulturze. Na przestrzeni wielu lat, tęgie głowy wymyślały coraz to nowsze brednie, przekształcające się po pewnym czasie (o ironio) w całkiem logiczne fundamenty. Einsteinowska prawda i prostota coraz zacieklej walczyła z Bergsonowską niepewnością i przepływem. Fatalizm występował przeciwko logice. Czytamy: Podróże w czasie wydają się prastarą tradycją, zakorzenioną w dawnych mitologiach, starych jak bogowie i smoki. Z tym, że tak nie jest. Choć starożytni wyobrażali sobie nieśmiertelność, ponowne narodziny i krainy martwych, machiny do podróży w czasie wykraczały poza ich wyobrażenia. Na kartach „Podróży w czasie” znajdziemy wiele różnych nazwisk, najczęściej z przyklejonymi do nich cytatami, ale cały utwór wydaje się być szczególnym trybutem dla jednej osobistości. H.G. Wellsa.
„Czas to wymyślony przez naturę sposób na zapobieżenie wydarzaniu się wszystkiego na raz”
powiedział kiedyś John Archibald Wheeler,
„Czas to urojenie ruchu”
sprostował Thomas Hobbes,
„Jak żadna myśl nie ginie, tak każdy czyn wywołuje nieskończony skutek”
dodał Edgar Alan Poe.
Neurobiolodzy prowadzą wciąż badania nad wspomnianą wcześniej chronestezją – mentalną podróżą w czasie. Naukowcy nadal łączą tematykę metafizyki zmiany i przyczynowości z podróżami w czasie i jej paradoksami. Filozofowie i współcześni fizycy również są tym nurtem zarażeni.
Czy jeśli uda nam się odbyć podróż w czasie do przeszłości i doprowadzimy do śmierci swojego dziadka, to… znikniemy? A gdybyśmy odbyli taką podróż wprzód i poznali datę swojej śmierci, to czy bylibyśmy w stanie zmienić przyszłość, ingerując w teraźniejszość? Co wspólnego mają fizyka klasyczna i pielucha z tetry? Jak rozpatrywać porządek i chaos, organizację i przypadkowość jako wielkości fizyczne? Jak interpretować zasadę paralelizmu psychofizycznego? Czym tak naprawdę jest czas? Na pytania rzucone w eter gdzieś tam, kiedyś tam, przez kogoś tam, nie ma jednoznacznych odpowiedzi, nawet w tej książce, Pan Gleick próbuje, stara się chłopina, ale… nie.
Gdybym chciał zatrzymywać się przy każdym odniesieniu do utworu literackiego, filmu, bajki, kompozycji, przy każdym naukowcu, aktorze, pisarzu, filozofie, stawać przy wszystkich cytatach znanych i mniej znanych ludzi, których sylwetki wykorzystał w tej książce James Gleick, sprawdzać każdą datę, epokę, rozważać teorię, przechodzić do coraz to nowszych i większych rozgałęzień na płaszczyźnie wielu dziedzin, pośrednio lub bezpośrednio związanych z czasem, kończąc zapewne na wybuchu zmordowanych endorfin podczas uraczenia mózgu stwierdzeniem „aaa to o to chodziło”, musiałbym poświęcić kilka żywotów. Paradoksalnie na ogarnięcie tego ogromu informacji w ciągu jednego życia, zabrakłoby mi czasu. Wygląda jednak na to, że autor popuścił wodze fantazji aż za bardzo. Gdyby powycinać z książki dygresje, często powiązane z tytułem luźno bądź wcale, zostałoby nam raptem kilkanaście stron esencji. Tytuł mnie przyciągnął, ale nie dostałem tego, czego chciałem. To trochę tak jakby szukać sposobu na uśmiercenie wampira, w książce kucharskiej pt: „100 przepisów na dania z czosnkiem”.
Do książki być może wrócę za kilka lat. Być może odkryję w niej coś nowego, zaskakującego. Od dziecka jestem zafascynowany czasem i wszystkim, co z nim związane. Dlatego na tej płaszczyźnie mam prawo być wymagający. Wszyscy podróżujemy w czasie. Ja od postawionej w tym wywodzie pierwszej litery, przebyłem dwie godziny wprzód, nie wchodząc do żadnego wehikułu.
„Trwoniłem czas mój, czas mnie teraz trwoni. Bo czas mnie teraz zrobił swym zegarem”
Ryszard II