rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Dawno żadna z książek Kinga nie przypadła mi do gustu tak bardzo, jak ten zbiór opowiadań. Niektóre były nieźle zwariowane, inne zaskakujące, a jeszcze inne po prostu w stephenowym stylu, a jednak wszystkie przeczytałam z jednakowym zainteresowaniem i również wszystkie podziałały na wyobraźnię tak samo mocno.

Dawno żadna z książek Kinga nie przypadła mi do gustu tak bardzo, jak ten zbiór opowiadań. Niektóre były nieźle zwariowane, inne zaskakujące, a jeszcze inne po prostu w stephenowym stylu, a jednak wszystkie przeczytałam z jednakowym zainteresowaniem i również wszystkie podziałały na wyobraźnię tak samo mocno.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po ten dramat tylko dlatego, że obiecałam przyjaciółce pomoc w zaadaptowaniu go do scenariusza przedstawienia. Nie spodziewałam, że spodoba mi się tak bardzo. Chyba nawet żałuję, że nie przerabiałam go w szkole, bo przemówił do wyobraźni i skłonił do zastanowienia znacznie bardziej niż inne książki o tej tematyce, które znalazły się w moim spisie lektur.

Sięgnęłam po ten dramat tylko dlatego, że obiecałam przyjaciółce pomoc w zaadaptowaniu go do scenariusza przedstawienia. Nie spodziewałam, że spodoba mi się tak bardzo. Chyba nawet żałuję, że nie przerabiałam go w szkole, bo przemówił do wyobraźni i skłonił do zastanowienia znacznie bardziej niż inne książki o tej tematyce, które znalazły się w moim spisie lektur.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę przyznać, że podczas lektury nieraz przyłapałam się na myślach, że pod względem bliskości sztuki i środowiska artystycznego chciałabym być na miejscu głównej bohaterki. Wszelkie opisy dzieł, spotkań artystów i przemyślenia związane ze sztuką pochłaniałam w trymiga, ale już sama historia życia Ester nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, zaś jej perypetie z Aidanem wywoływały u mnie na przemian irytację i znudzenie. Nie miało to jednak aż tak destrukcyjnego wpływu na całość, dlatego też "Arcydzieło" oceniam jako "bardzo dobre". Myślę, że dla pani Glover był to naprawdę udany debiut.

Muszę przyznać, że podczas lektury nieraz przyłapałam się na myślach, że pod względem bliskości sztuki i środowiska artystycznego chciałabym być na miejscu głównej bohaterki. Wszelkie opisy dzieł, spotkań artystów i przemyślenia związane ze sztuką pochłaniałam w trymiga, ale już sama historia życia Ester nie zrobiła na mnie aż takiego wrażenia, zaś jej perypetie z Aidanem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę przeczytałam jednym tchem, jak każde dzieło Pratchetta zresztą, wciągnęła mnie strasznie... tylko zakończenie nie to, zdecydowanie zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało.

Książkę przeczytałam jednym tchem, jak każde dzieło Pratchetta zresztą, wciągnęła mnie strasznie... tylko zakończenie nie to, zdecydowanie zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cztery miesiące się zbierałam, żeby to wreszcie przeczytać, ale jak już zaczęłam, tak nie mogłam się oderwać. Od zawsze na swój sposób kręciły mnie dworskie intrygi, zarówno na rozpustnym dworze francuskim ("Niebezpieczne związki"!), jak i na nie ustępującym mu przesadnie angielskim. Wprawdzie do dynastii Tudorów wielką miłością nie pałam, a Henryk VIII napawa mnie słusznym obrzydzeniem, ale "Kochanice..." dosłownie pochłonęłam. Mimowolnie kibicowałam naiwnej Marii, wierząc, że mimo wszystko zasłużyła na szczęście, zaś jej siostry Anny słusznie nie uznawałam, jej determinacja i brak skrupułów po prostu mnie odpychały na kilometr i nie ukrywam, że ostateczne zakończenie historii bardzo mnie usatysfakcjonowało. Tylko nieszczęsnego Jerzego mi żal... Niełatwo było kochać inaczej w tych niespokojnych czasach. Ogólnie książka wciągnęła i zachwyciła mnie na tyle, że 8/10 gwiazdek to w zupełności zasłużona ocena.

Cztery miesiące się zbierałam, żeby to wreszcie przeczytać, ale jak już zaczęłam, tak nie mogłam się oderwać. Od zawsze na swój sposób kręciły mnie dworskie intrygi, zarówno na rozpustnym dworze francuskim ("Niebezpieczne związki"!), jak i na nie ustępującym mu przesadnie angielskim. Wprawdzie do dynastii Tudorów wielką miłością nie pałam, a Henryk VIII napawa mnie słusznym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ponad pół roku polowałam na tę książkę w bibliotece, więc kiedy wreszcie wpadła mi w ręce, nie mogłam się nią nacieszyć. Sama historia była nadzwyczajna, wciągająca, czasem bawiła, czasem napełniała grozą, a już na pewno nie można było się od niej oderwać. Co najważniejsze, "Kraina Chichów" intrygowała i trzymała w napięciu aż do końca, chociaż samo zakończenie nie do końca mnie usatysfakcjonowało. Ogólnie jednak polecam gorąco, a sama na pewno jeszcze to tej książki wrócę.

Ponad pół roku polowałam na tę książkę w bibliotece, więc kiedy wreszcie wpadła mi w ręce, nie mogłam się nią nacieszyć. Sama historia była nadzwyczajna, wciągająca, czasem bawiła, czasem napełniała grozą, a już na pewno nie można było się od niej oderwać. Co najważniejsze, "Kraina Chichów" intrygowała i trzymała w napięciu aż do końca, chociaż samo zakończenie nie do końca...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mikołajek ma kłopoty René Goscinny, Jean-Jacques Sempé
Ocena 7,7
Mikołajek ma k... René Goscinny, Jean...

Na półkach:

Mikołajek - moja miłość od zawsze i na zawsze!

Mikołajek - moja miłość od zawsze i na zawsze!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kilka opowiadań mnie zszokowało, kilka wzbudziło autentyczny niepokój, kilka jedynie wzruszenie ramion i myśl: "Ale o co właściwie chodzi?". Ogólnie jednak oceniam ten zbiór opowiadań pozytywnie. Niektóre motywy zadziałały na mnie niesamowicie inspirująco, za co bardzo panu Mastertonowi dziękuję.

Kilka opowiadań mnie zszokowało, kilka wzbudziło autentyczny niepokój, kilka jedynie wzruszenie ramion i myśl: "Ale o co właściwie chodzi?". Ogólnie jednak oceniam ten zbiór opowiadań pozytywnie. Niektóre motywy zadziałały na mnie niesamowicie inspirująco, za co bardzo panu Mastertonowi dziękuję.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzy różne kobiety, trzy (wydawałoby się) różne historie, a jednak w jakiś sposób los połączył je wszystkie. Czytało mi się naprawdę przyjemnie, w kilku momentach na twarzy pojawił się uśmiech, kilka razy się wzruszyłam, a ostatecznie książkę odłożyłam z przeświadczeniem, że chcę do niej jeszcze kiedyś wrócić.

Trzy różne kobiety, trzy (wydawałoby się) różne historie, a jednak w jakiś sposób los połączył je wszystkie. Czytało mi się naprawdę przyjemnie, w kilku momentach na twarzy pojawił się uśmiech, kilka razy się wzruszyłam, a ostatecznie książkę odłożyłam z przeświadczeniem, że chcę do niej jeszcze kiedyś wrócić.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nic specjalnego. Plus za ten charakterystyczny, niepowtarzalny styl pisania Kinga, ale książka sama w sobie bardzo mocno przeciętna.

Nic specjalnego. Plus za ten charakterystyczny, niepowtarzalny styl pisania Kinga, ale książka sama w sobie bardzo mocno przeciętna.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka jest najlepszym dowodem na to, że rodzime wersje amerykańskich kasowych powieści wcale nie muszą powtarzać sukcesów oryginału. O ile Bridget Jones w swoim roztrzepaniu i emocjonalnym rozchwianiu wzbudzała uczucia opiekuńcze i ogólnie dała się lubić, o tyle Brygida jest po prostu wkurzającą ofiarą losu, którą najchętniej kopnęłoby się w cztery litery i nakazało zrobić porządek ze swoim życiem. Jedyne, co ratuje tę książkę w moich oczach, to jej długość - czytadełko, które spokojnie połknie się w godzinę. Sam pomysł miał może jakiś potencjał, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia i osobiście odradzam zapoznawanie się z perypetiami panny Janowskiej - strata czasu. Lepiej przeczytać dziennik oryginalnej Bridget.

Ta książka jest najlepszym dowodem na to, że rodzime wersje amerykańskich kasowych powieści wcale nie muszą powtarzać sukcesów oryginału. O ile Bridget Jones w swoim roztrzepaniu i emocjonalnym rozchwianiu wzbudzała uczucia opiekuńcze i ogólnie dała się lubić, o tyle Brygida jest po prostu wkurzającą ofiarą losu, którą najchętniej kopnęłoby się w cztery litery i nakazało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Spóźnieni kochankowie" to moje kolejne, po szalonym "Ptaśku" i cieplutkich "Opowieściach z Moulin du Bruit", podejście do twórczości Whartona. Tym razem tematem wiodącym była miłość, naprawdę piękna, romantyczna, niemal nierzeczywista miłość, która trafiła się dwójce ludzi po przejściach. Czytało mi się wspaniale, wręcz nie mogłam się oderwać od perypetii Jacquesa i Mirabelle, z zapartym tchem odkrywałam tajemnice ich przeszłości, równocześnie śledząc rodzące się między nimi uczucie. Zakończenie mnie wzruszyło, szczerze powiem, że takiego rozwiązania akcji się raczej nie spodziewałam. I tak sobie myślę, że mogę tę książkę polecić każdemu, kto nie wymaga cudów, ale pragnie po prostu dobrej lektury do poduszki czy przy popołudniowej kawie.

"Spóźnieni kochankowie" to moje kolejne, po szalonym "Ptaśku" i cieplutkich "Opowieściach z Moulin du Bruit", podejście do twórczości Whartona. Tym razem tematem wiodącym była miłość, naprawdę piękna, romantyczna, niemal nierzeczywista miłość, która trafiła się dwójce ludzi po przejściach. Czytało mi się wspaniale, wręcz nie mogłam się oderwać od perypetii Jacquesa i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Warto było sięgnąć po tę książkę, chociażby mając w perspektywie kolejną rocznicę zamachu z 11 września 2001. Michael Moore nie sili się na takt i wygładzanie czegokolwiek, wręcz przeciwnie, stawia mocne zarzuty wobec rządu Busha, popiera je dowodami ze sprawdzonych źródeł i stawia bardzo niewygodne pytania, na które do dziś nie pojawiły się odpowiedzi. O wciągającym stylu pisania i rozbrajających uwagach nawet nie wspominam. Zdecydowanie będę do tej lektury wracać.

Warto było sięgnąć po tę książkę, chociażby mając w perspektywie kolejną rocznicę zamachu z 11 września 2001. Michael Moore nie sili się na takt i wygładzanie czegokolwiek, wręcz przeciwnie, stawia mocne zarzuty wobec rządu Busha, popiera je dowodami ze sprawdzonych źródeł i stawia bardzo niewygodne pytania, na które do dziś nie pojawiły się odpowiedzi. O wciągającym stylu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak tu nie kochać Japonii, kiedy otrzymuje się książkę tak przesiąkniętą jej niesamowitym, charakterystycznym, a momentami wręcz intymnym klimatem?

Jak tu nie kochać Japonii, kiedy otrzymuje się książkę tak przesiąkniętą jej niesamowitym, charakterystycznym, a momentami wręcz intymnym klimatem?

Pokaż mimo to


Na półkach:

Żadnej wciągającej fabuły, żadnych wyrazistych postaci, powszechna miałkość i nijakość. Jedynym plusem tej książki była jej długość, niewiele ponad 200 stron, dzięki czemu można było pochłonąć ją w jedno popołudnie... i odłożyć na półkę bez żalu, że to już koniec. Jednym słowem - czytadło. Nic specjalnego.

Żadnej wciągającej fabuły, żadnych wyrazistych postaci, powszechna miałkość i nijakość. Jedynym plusem tej książki była jej długość, niewiele ponad 200 stron, dzięki czemu można było pochłonąć ją w jedno popołudnie... i odłożyć na półkę bez żalu, że to już koniec. Jednym słowem - czytadło. Nic specjalnego.

Pokaż mimo to

Okładka książki Nauka Świata Dysku I Jack Cohen, Terry Pratchett, Ian Stewart
Ocena 7,2
Nauka Świata D... Jack Cohen, Terry P...

Na półkach:

Dla kogoś, kto ma istnego pierdolca na punkcie powstania (wszech)świata, Kosmosu, gwiazd i wreszcie naszej planety, a także dla każdego, kto uwielbia Świat Dysku, ta książka będzie idealna. Czyli między innymi dla mnie ;)

Dla kogoś, kto ma istnego pierdolca na punkcie powstania (wszech)świata, Kosmosu, gwiazd i wreszcie naszej planety, a także dla każdego, kto uwielbia Świat Dysku, ta książka będzie idealna. Czyli między innymi dla mnie ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ja po prostu uwielbiam styl pisania tego pana, nawet najkrótsze jego szkice czy felietony dają mi nieraz do myślenia bardziej niż najgrubsze dzieła światowej literatury. Z tego zbioru najbardziej polecam tekst "Kto jest ważny?" oraz wierszowane "Ballada o powstaniu", "Boże jedyny..." i "Kto ty jesteś...".

Ja po prostu uwielbiam styl pisania tego pana, nawet najkrótsze jego szkice czy felietony dają mi nieraz do myślenia bardziej niż najgrubsze dzieła światowej literatury. Z tego zbioru najbardziej polecam tekst "Kto jest ważny?" oraz wierszowane "Ballada o powstaniu", "Boże jedyny..." i "Kto ty jesteś...".

Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytając tę książkę naprawdę ciężko było mi uwierzyć, że takie rzeczy naprawdę działy się w Chinach pod rządami Mao. Losy Dzikiego Imbiru i jej przyjaciół jakby zeszły na dalszy plan, bo właśnie życie chińskiego społeczeństwa tamtych czasów zaintrygowało mnie najbardziej, a zarazem chwyciło za serce. Sama książka wybitnym dziełem nie jest, ale można przeczytać z czystej ciekawości, tym bardziej, że jest dość krótka, napisana bardzo przystępnym językiem i czyta się niemal "sama".

Czytając tę książkę naprawdę ciężko było mi uwierzyć, że takie rzeczy naprawdę działy się w Chinach pod rządami Mao. Losy Dzikiego Imbiru i jej przyjaciół jakby zeszły na dalszy plan, bo właśnie życie chińskiego społeczeństwa tamtych czasów zaintrygowało mnie najbardziej, a zarazem chwyciło za serce. Sama książka wybitnym dziełem nie jest, ale można przeczytać z czystej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ja nie wiem, co pan Pratchett ma takiego w swoim stylu pisania, że za każdym razem, kiedy kończę czytać jakąś książkę jego autorstwa, po prostu brakuje mi słów. "Piekło pocztowe" jest zdecydowanie jedną z najlepszych części "Świata Dysku", każdy bohater jest na swój sposób intrygujący, nie ma chyba takiego, który nie wzbudzałby absolutnie żadnych uczuć. Akcja pędzi cały czas do przodu, zgodnie z mottem Lipwiga - byle do przodu, jak najszybciej i nie oglądać się za siebie. A zakończenie najlepsze, jakie można było wymyślić. Ogólnie jestem bardzo na tak. Nawet bardziej niż bardzo ;)

Ja nie wiem, co pan Pratchett ma takiego w swoim stylu pisania, że za każdym razem, kiedy kończę czytać jakąś książkę jego autorstwa, po prostu brakuje mi słów. "Piekło pocztowe" jest zdecydowanie jedną z najlepszych części "Świata Dysku", każdy bohater jest na swój sposób intrygujący, nie ma chyba takiego, który nie wzbudzałby absolutnie żadnych uczuć. Akcja pędzi cały...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak długo się zabierałam do przeczytania tej książki, że jak już ją dorwałam, to przeczytałam w jeden dzień, bo nie mogłam się oderwać. I wcale nie dziwi mnie nazywanie jej "arcydziełem". To naprawdę kanon światowej literatury, książka niesamowicie grająca na emocjach, wręcz powalająca na kolana. Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.

Tak długo się zabierałam do przeczytania tej książki, że jak już ją dorwałam, to przeczytałam w jeden dzień, bo nie mogłam się oderwać. I wcale nie dziwi mnie nazywanie jej "arcydziełem". To naprawdę kanon światowej literatury, książka niesamowicie grająca na emocjach, wręcz powalająca na kolana. Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.

Pokaż mimo to