-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2013-04
2013-09-27
2013-12-26
2013-12-24
2013-12-22
2013-12-18
2013-11-28
2013-11-22
2013-11-16
2013-08-03
2013-10-23
2013-08-17
2013-07-12
2013-07-19
2013-10-27
2013-08-12
2013-02-23
2013-07-10
2013-10-11
Welcome to my Mystique Voyage
An inner trip to fantasy, freedom and love.
A conquest of fear, lonesomeness and dislike.
Welcome to my world!*
Catherynne M. Valente pisze powieści cudowne, pełne magii i niezwykłości. Są one swoistym katalizatorem dla wyobraźni, zabierającej czytelnika w podróż w głąb siebie. Nie inaczej jest i tym razem. Cel podróży: Palimpsest, miasto, którego nie znajdziesz na żadnej z map.
Poznamy je dzięki czwórce bohaterów wybranych przez los z najróżniejszych zakątków naszego świata. Każda z postaci odczuwa niespełnienie, niewidzialną dziurę w ciele, którą wypełniali niegdyś: żona, siostra czy kochanek. Każde z nich ulega pokusie upojnej nocy z nieznajomym – jedynej ocalałej drogi prowadzącej do Palimpsestu. Każde z nich za wizytę płaci znamieniem – fragmentem mapy cudownego miasta. I każde chce tam wrócić.
Valente nie lubi się śpieszyć. Daje wiele czasu na obserwację bohaterów, którzy poznają kolejne części miasta. Ich podróż przez większość czasu nie posiada wspólnego celu – przeżycia bohaterów mają wymiar wręcz intymny. Dopiero w miarę upływu stronic losy Sei, November, Olega i Ludovica przeplatają się w świecie naszym, w Palimpseście oraz w jego historii – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość utworzą spójną całość.
Wbrew pierwszemu wrażeniu, nie jest to powieść o seksie. Owszem, uświadczymy go pod wszystkimi postaciami, niesprowadzającymi się tylko do aktu pomiędzy małżonkami. Stosunek jest jedynie warunkiem do wypełnienia, każdorazową inicjacją niezbędną do przejścia przez granicę pomiędzy światami. Jednakże, dzięki niezwykłemu językowi, seks nie zostaje spłycony do wymiaru czynności czysto fizjologicznej i wzbudzającej niesmak.
Nie jest to/jest to powieść o mieście. O ile gra ono rolę pierwszorzędną, tak nadal najważniejszy pozostaje jego produkt. Nazwa Palimpsestu nie wskazuje czym on jest, lecz co tworzy: ludzi, z których zbędna treść została zdrapana i zastąpiona nową.
To opowieść o niezwykłej przemianie i odrzucaniu przeszłości. O pragnieniach i niespełnieniu, i spełnianiu niespełnionego. Nostalgiczna, miejscami smutna i chociaż wielu odbije się od jej dziwności – na swój sposób bliska ideału.
_________
* Tarja - "Mystique Voyage"
Welcome to my Mystique Voyage
An inner trip to fantasy, freedom and love.
A conquest of fear, lonesomeness and dislike.
Welcome to my world!*
Catherynne M. Valente pisze powieści cudowne, pełne magii i niezwykłości. Są one swoistym katalizatorem dla wyobraźni, zabierającej czytelnika w podróż w głąb siebie. Nie inaczej jest i tym razem. Cel podróży: Palimpsest, miasto,...
2013-01-01
Rzeczpospolita szaleńców!
Tak należałoby powiedzieć o siedemnastowiecznej Polsce opisanej przez Jacka Komudę w „Diable Łańcuckim”. Kraju u szczytu swej potęgi, obejmującego szerokie połacie dzikich ziem pełnych wszelkich awanturników, sarmatów i wyjętych spod prawa. Wojaków pełnych fantazji nie braknie i w Bieszczadach, gdzie autor umieścił akcję swej powieści.
Jedną z tych oryginalnych osobowości jest Stanisław Stadnicki – pan na zamku w Łańcucie wdzięcznie określanym nazwą Piekła, starosta zygwulski, sobiepan i tytułowy Diabeł. Bohater tytułowy, lecz nie główny, stanowiący za to istotny element fabuły i będący jedną ze stronę konfliktu na łamach książki.
Jego drugą stroną jest zaściankowy i zubożały ród Dwernickich, na którym ciążą wydarzenia z przeszłości. Odegrają one ważną rolę w ukrytej, i jak należy, stopniowo odkrywanej intrydze, która powinna zadowolić docelowego czytelnika, to jest takiego, który preferuje akcję osadzoną w historycznych realiach niż pochłaniacza kryminałów i thrillerów, o którym rzecze okładka.
Powieści jest bowiem znacznie bliżej do słynnej sienkiewiczowskiej Trylogii, o której ta zacna recenzja będzie miała okazję wspomnieć nie raz. Komuda, świadomie lub nie, przejął po nim charakterystyczną manierę przy opisach walki, pełnych dynamizmu i wtrąceń od narratora. Sama fabuła również czerpie wiele z powieści walterscottowskich (a biorąc pod uwagę tło historyczne – i sniekiewiczowskich), pełnej zwrotów akcji konstrukcji, z wyeksponowanym wątkiem miłosnym bohaterów nie do końca fikcyjnych.
Tutaj jednak Komuda rozmija się z panem Henrykiem i nie serwuje nam szlachetnego rycerza w zbroi, dzielnie broniącego swej damy serca, a i przed nią na piedestale stawiającego Ojczyznę. Ulubiony bohater Jacka Komudy występujący także w „Czarnej szabli” i „Samozwańcu” sam jest Jackiem i to Jackiem nad Jackami Dydyńskim. Postać tym bardziej uderzająca do głowy, bo historyczna. Pełen fantazji szlachcic, zajezdnik i warchoł jakich mało. Jednakże, chociaż swawolnik, Dydyński prezentuje sobą więcej cech pozytywnych niż negatywnych polskiego sarmaty.
Pomyli się też ten, kto nazwie pannę Konstancję personą stateczną i jak Oleńka wytrwale czekającą na przemianę i powrót ukochanego Andrzeja. A gdzie tam! Nadmierne umizgi niechcianych zalotników zakończą się zupełnie nieprzystającym niewiastom obiciem mordy pechowca. Postać barwnej, nie dającej sobie w kaszy dmuchać szlachcianki-wilczycy z pewnością trafi do gustu męskiemu czytelnikowi i doda powieści dodatkowego smaczku.
Oj, niebezpieczne były Dzikie Pola, niebezpieczne są i Bieszczady, a równie piękne co Stepy Akermańskie. Wspaniałe, acz nienużące opisy górskiej przyrody jedynie zachęcają czytelnika do głębszego pochłaniania książki – najlepiej podczas podróży pociągiem do tego uroczego zakątka Polski.
„Diabeł łańcucki”, przyznajmy, nie jest powieścią o dużej wartości dydaktycznej. Wiązanki rzucane przez bohaterów mogą wręcz oburzyć co wrażliwszych czytelników. Tym bardziej jednak oddaje ona żywy koloryt dawnej epoki naszego kraju, a korzystając z wielu źródeł historycznych sama staje się obrazem wiarygodnym. Na dodatkową uwagę zasługują tu obszerne przypisy autora, wyjaśniające regionalne i archaiczne słownictwo, przedstawiające biografię bohaterów historycznych i traktujące o wydarzeniach, w których wzięli oni udział. Jednym zdaniem „Diabeł łańcucki” to kawałek dobrej roboty, pod jakimkolwiek kątem by nie spojrzeć, a pan Jacek może spać spokojnie, nie obawiając się, że od jego prozy nasi przodkowie przewracają się w grobach.
Rzeczpospolita szaleńców!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTak należałoby powiedzieć o siedemnastowiecznej Polsce opisanej przez Jacka Komudę w „Diable Łańcuckim”. Kraju u szczytu swej potęgi, obejmującego szerokie połacie dzikich ziem pełnych wszelkich awanturników, sarmatów i wyjętych spod prawa. Wojaków pełnych fantazji nie braknie i w Bieszczadach, gdzie autor umieścił akcję swej powieści.
Jedną z...