-
ArtykułyNajlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułySięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2
-
Artykuły„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8
-
ArtykułySiedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2023-12-25
2023-12-23
Uwagę przykuwa już okładka tomu. Matematycznie precyzyjna, skojarzyła mi się z fejsbukowym memem, w którym ósemka, wzbraniając się przed ulokowaniem się na kozetce, oznajmia terapeucie: „jeśli się teraz położę, nigdy stąd nie wyjdziemy”. Katarzyna Bieńkowska wie, jak nie „położyć” swoich zjawiskowych, trudnych formalnie wierszy – „pionowych” (rzec by można: „spadzistych”), „porwanych” na wersy, czerpiących z poetyki neolingwizmu i wielojęzycznych; potrafi sprawić, by „wyszły”, nawet jeśli w życiu nie wszystko wychodzi całkiem po naszej myśli, a nieskończoność pozostaje w sferze niebiańskich frazesów. Tom przynosi porywającą historię o miłości „na skraju niemożliwego”, pełną napięcia, zmagania się i zacierania indywidualności kochanków:
„ach, być jeszcze
choć-przez-chwilę
twoją miłością
własną”
lecz także pierwszorzędnego humoru, jak w otwarciu wiersza „les jeux d'amour” („gry miłosne”):
„gramy w zgadywanki
ulegnę? nie ulegnę?
jesteś w tym dobry
gramy w kółko i krzyżyk
i w piłka do dołka na poprawkę
kompletnie tracę przy tym głowę
ale nie mogę ci przecież
proponować gry w palanta
nie gramy też w krokieta
to dla dżentelmenów
jemy sałatę”
czy w – eksplorującym kulturową symbolikę liczb – zakończeniu wiersza „nagła odmiana czasowników”, brzmiącym jak okrzyk kobiecej Orfeuszki z determinacją wkraczającej do Tartaru:
„pal mnie
sześć”
Rewersem przeżyć miłosnych okazują się pytania zahaczające o autotematyczność poezji: „czy można popełnić plagiat w miłości?” – pyta poetka w kontekście życiopisania inspirowanego tekstami innych poetów. I przekonuje, że tak, wszystkie i wszyscy jesteśmy plagiatorkami miłości – słowa powtarzają się, zacierają swoje pierwotne znaczenie, tym, co zostaje i najgłębiej zapada, jest oddech wersów, pojawiające się (w nich i po nich) światło. Bo, chociaż poetka pisze:
„tęsknię
za ściskiem
tamtych słów
w brzuchu
za wrzeniem
mew
za wrzaskiem
krwi”,
to zaraz dodaje:
„czytam je
z niepamięci
jak
litery
rozsypane
na falach
słonecznym
szyfrem
nie widzę
sensu
ale upaja mnie
ich blask”
Uwagę przykuwa już okładka tomu. Matematycznie precyzyjna, skojarzyła mi się z fejsbukowym memem, w którym ósemka, wzbraniając się przed ulokowaniem się na kozetce, oznajmia terapeucie: „jeśli się teraz położę, nigdy stąd nie wyjdziemy”. Katarzyna Bieńkowska wie, jak nie „położyć” swoich zjawiskowych, trudnych formalnie wierszy – „pionowych” (rzec by można: „spadzistych”),...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
„CZY ABSTRAKCJA MA EMPATIĘ”? O TOMIE „HIOBBY” ŁĘKO ZYGMUNTÓWNE
„Hiobby” – wspaniała, czwarta książka poetycka Łukasza Kaźmierczaka/Łucji Kuttig, wydana tym razem pod pseudonimem Łęko Zygmuntówne – dotarła i do mnie. Czytam ją przede wszystkim jako przejmującą opowieść o rozdźwięku między akumulacją wiedzy a możliwościami kształtowania rzeczywistości, także w sferze uczuciowej. O tym, ile jeszcze intelektualnych systemów musi opanować podmiocie liryczne, aby zyskać prawo do swoistości (i) „swojości” subiektywnych „poczuć” (podmiocie jest osobą niebinarną, utożsamiającą się z „trzecią płcią”). Także: o niemożności wyrwania się z pułapek własnej inteligencji i przejścia na drugą stronę doświadczenia – w tym sensie blisko byłoby bohaterzu tomu Zygmuntówne do bohaterki „Pianistki” Jelinek. Na szczęście podmiocie „Hiobby” dysponuje imaginarium i wiedzą pozwalającym jex przejmować najlepsze naukowe procedury i przeszczepiać je na grunt autorefleksji, co sprawia, że udaje jex się zachować zarówno poczucie logiczności własnych przeżyć (co chroni przed obłędem), jak i godność płynącą z wewnętrznej integralności i autentyzmu. Całość to, zdobiona intrygującymi ilustracjami Piotra Bosackiego, zanurzona w krystalicznie czystej zawiesinie intelektu reakcja analizy, w której wytrącają się oryginalne pierwiastki all-chemicznych „wspólnych mianowników" nauk ścisłych i języka, cudownego słowotwórstwa/neosemantyki i czasem gorzkich, czasem kpiarskich, niezmiennie krytycznych obserwacji społeczno-kulturowych. Bardzo polecam!
„CZY ABSTRAKCJA MA EMPATIĘ”? O TOMIE „HIOBBY” ŁĘKO ZYGMUNTÓWNE
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to„Hiobby” – wspaniała, czwarta książka poetycka Łukasza Kaźmierczaka/Łucji Kuttig, wydana tym razem pod pseudonimem Łęko Zygmuntówne – dotarła i do mnie. Czytam ją przede wszystkim jako przejmującą opowieść o rozdźwięku między akumulacją wiedzy a możliwościami kształtowania rzeczywistości, także w sferze...