Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Jeśli tak ma wyglądać katolicka obrona przed Marcinem Lutrem i "protestantyzacją" Kościoła, to protestanci mogą się tylko cieszyć. Książka jest tragiczna i ciężko w ogóle nazwać ją książką. Nie wiadomo kto to tłumaczył, bo w książce nie ma o tym żadnej wzmianki (Maria Kominek była tylko konsultantką teologiczną i korektorką). Nie ma nawet daty wydania. Książka ma 86 stron, z czego tylko 54 dotyczy Marcina Lutra, reszta to treść anatemy papieża Lutra X potępiająca reformatora (skądinąd dodatek jest lepszy niż cała książka - w końcu źródło). Druk ogromny, a format mały. Tak naprawdę jest to tylko malutka broszurka. Poza tym masa zdjęć i w tabelkach wycięte z kontekstu cytaty reformatora. Oczywiście o żadnej bibliografii nie może być mowy. Przypisy są szczątkowe. A na deser stwierdzenie, że Luter był masonem i różokrzyżowcem. Chłam straszny, nie nabierać się na takie rzeczy i nie czytać tego. Jeśli ktoś nie lubi Lutra, to już lepiej przeczytać Lisickiego. Ale najlepiej przeczytać Pescha "Zrozumieć Lutra".

Jeśli tak ma wyglądać katolicka obrona przed Marcinem Lutrem i "protestantyzacją" Kościoła, to protestanci mogą się tylko cieszyć. Książka jest tragiczna i ciężko w ogóle nazwać ją książką. Nie wiadomo kto to tłumaczył, bo w książce nie ma o tym żadnej wzmianki (Maria Kominek była tylko konsultantką teologiczną i korektorką). Nie ma nawet daty wydania. Książka ma 86 stron,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo, ale to baaardzo szczegółowa praca na temat teologii Marcina Lutra, czasem trudna w odbiorze, ale ostatecznie wyśmienita. Autor był niemieckim, katolickim teologiem ekumenistą, znawcą Lutra z czterdziestoletnim stażem. Książka 'Zrozumieć Lutra' to uzupełniona i na nowo wydana praca, jedna z ostatnich jakie autor napisał, więc można nazwać ją podsumowaniem swoich badań nad postacią reformatora. W porównaniu do innych wydanych w Polsce monografii o wittenberczyku ta jest zaiste monumentalna, ponad 400 stron tekstu tak naprawdę tylko analizy teologicznej + 100 stron dodatkowych komentarzy i ogromna, oparta głównie o niemieckie prace bibliografia.

Tyle jeśli chodzi o opis techniczny. A co w środku? Autor wielce poważa Lutra, pozostaĵąc jednak katolikiem. Świetnie opisuje niektóre 'niby' heretyckie nauki reformatora, takie jak np. stwierdzenie o byciu jednocześnie sprawiedliwym i grzesznikiem, o pewności zbawienia z łaski przez wiarę czy o pozornym lekceważeniu dobrych uczynków. Bardzo skrupulatnie analizuje też zwrot reformatorski Marcina Lutra, zwracając uwagę na jego wczesną egzegezę Psalmów i Listu do Rzymian. Pojawia się też słynne, wypromowane przez ks. Guza powiedzenie Lutra, że 'Bóg by stał się Bogiem, najpierw musi stać się diabłem' które jest świetnie tłumaczone.

Książka tak naprawdę swoją obszernością i wnikliwością bez problemu 'łamie' powstałe około jubileuszu polskie kontrreformacyjne prace o Lutrze i można tylko żałować, że jest słabo dostępna i raczej szerzej nieznana, za to film pewnego posła oglądany jest przez wszystkich. Jedynym problemem książki jest jej trudny, erudycyjny momentami język. Trzeba naprawdę skupić się na czytaniu. Dla mnie też pewnym niedosytem jest brak poruszenia przez autora kwestii Wieczerzy Pańskiej, inaczej rozumianej przez Lutra i Tradycję rzymskokatolicką, a także problemu kultu świętych i Marii. Może bym się nie czepiał, gdyby autor nie był takim ekumenicznym entuzjastą dialogu katolicko-luterańskiego, podkreślającym katolickość Lutra i ubolewającym nad brakiem kontynuacji tegoż dialogu. Wydaje się jednak, że to nie jest takie proste. Czy Kościół katolicki zrezygnuje z kultu świętych, objawień i transsubstancjacji? Czy luteranie mogliby tu pójść na jakieś kompromisy? Poza tymi minusami praca jest jednak głęboka i po prostu wybitna, z książek o Lutrze z jakimi miałem do czynienia ta jest z pewnością najlepsza, a na pewno z punktu widzenia zrozumienia teologii Lutra, który może pozostać dla nas nauczycielem wiary.

Ps. Apeluję do wydawnictwa w 'W drodze' o reedycję tej książki! Bo w gruncie rzeczy jest to najlepsze opracowanie teologii reformatora jakie u nas wyszło (obok dwutomowego dzieła Barańskiego i Sojki).

Bardzo, ale to baaardzo szczegółowa praca na temat teologii Marcina Lutra, czasem trudna w odbiorze, ale ostatecznie wyśmienita. Autor był niemieckim, katolickim teologiem ekumenistą, znawcą Lutra z czterdziestoletnim stażem. Książka 'Zrozumieć Lutra' to uzupełniona i na nowo wydana praca, jedna z ostatnich jakie autor napisał, więc można nazwać ją podsumowaniem swoich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest, można powiedzieć, komentarzem do poszczególnych fragmentów traktatów i kazań Eckharta, a także wprowadzeniem do lektury jego pism. Raczej dla początkujących, napisane prostym językiem, bez filozoficznych wygibasów. Autorka przede wszystkim podkreśla, że Eckhart był dominikaninem i jest wierny ich tradycji dzielenia się owocami kontemplacji, a także ich motto - "veritas". Jest to w gruncie rzeczy lektura popularyzatorska. Myślę, że cytat z podsumowania bardzo dobrze oddaje treść nauki Eckharta i tego czym jest ona dla nas dzisiaj:

"Dlaczego tak zachwycamy się dzisiaj Eckhartem? Po pierwsze, dla współczesnych chrześcijan jego nauka ma ogromną siłę wyzwalającą (...). U Eckharta nie ma aniołków ani czułych pieszczot (...). Nie musimy nigdzie na zewnątrz szukać tego, co ożywiłoby naszą wiarę - ani w Medjugorie, ani w Lourdes (...). Mistrz Eckhart wyzwala nas z rygorów prawa (...). Z Eckhartem nie żyjemy już w ryzach tego, co wolno i czego nie wolno, ale w przestrzeni łaski i Boga (...) Jeśli ktoś naprawdę kocha Boga, uważa Eckhart, nigdy nie będzie robił głupstw - to niemożliwe. Nie musimy zdobywać Jego względów dobrymi czynami - On już jest zdobyty i gotów oddać się nam bez reszty. Taką bezinteresowność trudno pojąć, ale przyjęcie tego do wiadomości daje niezwykłą wolność. Podobnie jest z modlitwą: nie chodzi o to, by przywoływać Boga do siebie, aby się Nim cieszyć, lecz by odkryć Jego milczącą i cierpliwą obecność i połączyć się z nim przez wiarę. Nie musimy też łamać sobie głowy, czy naprawdę i we właściwy sposób wierzymy we wszystkie dogmaty Kościoła, ale mamy pozwolić, by między nami a Bogiem zrodziła się prawdziwa zażyłość. Wtedy ścisłe kontury wiary same stopniowo się zarysują, a nauczanie Kościoła będzie dla nas pomocą, a nie przymusem. Nie musimy się też martwić niewiarą innych, wiemy przecież, że w nich również działa łaska, czasem bez ich wiedzy, czasem w zaskakujący, paradoksalny sposób. Wiemy przecież, że wiarę niekoniecznie ma ten, kto bezbłędnie umie recytować Credo. Bóg słyszy prośby człowieka, nawet jeśli ten wypowiada je w niezbyt ortodoksyjnym języku. Inny rodzaj wyzwolenia, jakie zawdzięczamy Eckhartowi, dotyczy doloryzmu i poczucia winy (...). Mimo że jest bardzo wymagający, nie zaleca praktykowania ciężkiej pokuty. Jego asceza, jak widzieliśmy, polega na tym, by "ze wszystkich sił starać się o to, żeby Bóg stawał się nam wielki". Eckhart wyzwala nas od bałwochwalstwa, które też jest zniewoleniem. Bałwochwalstwem jest niewłaściwe przywiązanie do stworzeń (...). "Stworzenia" które musimy porzucić dla Boga, są niczym, są same z siebie nicością, ale - jeśli pozostajemy wolni - mogą nam pomóc zbliżyć się do Niego (...). To asceza wymagająca, lecz pozytywna - wyzwala nas ona od urojeń i przywiązań i uczy współpracować we wszystkim z Bogiem".

Przyznam, że ten fragment jak i cała nauka Eckharta jest wyzwalająca i dominikańska autorka świetnie to uchwyciła. Polecam książkę.

Książka jest, można powiedzieć, komentarzem do poszczególnych fragmentów traktatów i kazań Eckharta, a także wprowadzeniem do lektury jego pism. Raczej dla początkujących, napisane prostym językiem, bez filozoficznych wygibasów. Autorka przede wszystkim podkreśla, że Eckhart był dominikaninem i jest wierny ich tradycji dzielenia się owocami kontemplacji, a także ich motto -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to krótkie wprowadzenie do mistyki i duchowości Mistrza Eckharta, mniej może opisujące jego system, a bardziej skupiające się na tym, co może dać on współczesnemu człowiekowi. Dlatego nie ma tutaj suchego objaśniania niuansów jego doktryny, za to sporo jest cytatów i tłumaczenia jego duchowej nauki.

Autor w pierwszych rozdziałach skupia się na swoistym "trójpodziale" w którym pierwszą rolę odgrywa oderwanie (odosobnienie, ogołocenie, gelassenheit), potem przebicie, polegające na zjednoczeniu człowieka zewnętrznego i wewnętrznego - dosłownie znaczy to, że Bóg z naszej głębi przebija się do naszej zewnętrzności, co ostatecznie oznacza trzeci etap, czyli przemianę postrzegania rzeczywistości z ludzką na bożą i de facto staje się to postrzeganiem mistycznym, pawłową "nieustanną modlitwą".

Kolejne rozdziały mają na celu uszczegółowić poruszane wcześniej wątki i dotyczą paradoksalności nauki Mistrza i użytych przez niego terminów.

Książka jak najbardziej warta polecenia, bardzo dobra na pierwszą książkę o Mistrzu Eckharcie. Mnie osobiście zaciekawiły rozważania autora o swoistym "eckhartiańskim ateizmie" (autor jednak nie jest ateistą i podkreśla katolickość Mistrza) i porównaniu go do ateizmu nietzcheańskiego. Eckhart chce nas uwolnić od Boga (dokładnie od pojęć o Nim) dla Boskości, chce nas uwolnić od Boga, by przeniknęła nas Boska Transcendencja.

"Tak więc, ostatecznie, obaj autorzy przeciwstawiają się sobie w kwestii radykalnej Inności. "Ateizm" Mistrza Eckharta jest wyrazem głębokiego sceptycyzmu w stosunku do wszelkiej próby przedstawiania Boga na sposób umysłowy czy dyskursywny. W swej analizie krytycznej Eckhart nie zatrzymuje się wpół drogi. Odmawia odrzucenia transcendencji, powołując się na bezsilność wszelkich praktyk czy prób wypowiadania się na jej temat. W przeciwieństwie do Nietzchego, Eckhart ma porachunki z językiem, a nie z samą transcendencją. U Nietzchego mamy do czynienia z ubóstwieniem człowieka, wynikającym z braku Boga. U Eckharta natomiast chodzi o afirmację Boga właśnie w procesie przebóstwienia człowieka".

Już od dłuższego czasu zdaje mi się, że nauka Eckharta może być dobrym pomostem do dialogu z wszelkimi ateistami, być może bardziej odrzucającymi "Boga", a nie potrafiącymi odnaleźć "Boskości" i coraz częściej mam wrażenie, że ma to większą skuteczność niż często agresywnie nastawiona apologetyka.

Jest to krótkie wprowadzenie do mistyki i duchowości Mistrza Eckharta, mniej może opisujące jego system, a bardziej skupiające się na tym, co może dać on współczesnemu człowiekowi. Dlatego nie ma tutaj suchego objaśniania niuansów jego doktryny, za to sporo jest cytatów i tłumaczenia jego duchowej nauki.

Autor w pierwszych rozdziałach skupia się na swoistym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetne, kompleksowe i wyczerpujące wprowadzenie do myśli Mistrza Eckharta. Szkoda, że trudno dostępne. Autor omawia kolejne etapy myśli niemieckiego mistyka, rozpoczynając od jego biografii, przez sposoby jego rozumienia wśród rozlicznych współczesnych autorów, aż po całą jego koncepcję, rozpoczynając od pojęcia "głębi", przez pojęcie "narodzin Syna w duszy", aż po kwestię jego podejścia do Trójcy Świętej (mistyka emanacji) i ostatecznie sposobami powrotu i zjednoczenia się z Bogiem. Wszystko opatrzone fragmentami pism Eckharta, zarówno łacińskimi jak i niemieckim. Mnóstwo odwołań do jego kazań i traktatów. Cieszy również ciekawy dodatek, ukazujący jakich Eckhart czytał autorów, zarówno chrześcijańskich i niechrześcijańskich, kto miał na niego największy wpływ i kogo najczęściej cytował i w jaki sposób. Jedynym minusem książki jest to, że jej język jest stosunkowo trudny i trzeba się skupić, by nie pogubić się w gąszczu pojęć filozoficznych i teologicznych. Zdecydowanie polecam zainteresowanym myślą Mistrza Eckharta jak i całą "mistyką głębi" (jak chce ją nazywać autor książki - zamiast utartego sformułowania "mistyka nadreńska").

Świetne, kompleksowe i wyczerpujące wprowadzenie do myśli Mistrza Eckharta. Szkoda, że trudno dostępne. Autor omawia kolejne etapy myśli niemieckiego mistyka, rozpoczynając od jego biografii, przez sposoby jego rozumienia wśród rozlicznych współczesnych autorów, aż po całą jego koncepcję, rozpoczynając od pojęcia "głębi", przez pojęcie "narodzin Syna w duszy", aż po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka wprost nie odpowiada czy NA PEWNO mamy wolną wolę. Świetnie jednak argumentuje przeciwko tezom - zarówno filozoficznym jak i naukowym - że wolnej woli NA PEWNO nie mamy. Autor pozostaje zwolennikiem światopoglądu naturalistycznego i otwarcie się do tego przyznaje, jednak stwierdza, że przy sposobie jego argumentacji nie ma znaczenia, czy człowiek ma duszę czy jej nie ma (chociaż wydaje mi się, że jego sposób traktowania duszy, jako mającej pewne cechy umysłu coraz częściej w teologii jest porzucany, vide np. rozważania Grzegorza Strzelczyka). Książka jest niezwykle klarowna i zrozumiała, naprawdę jest to dobry kawałek lektury. Czyta się bardzo szybko i tak naprawdę wystarczą dwie godzinki.

"Jeśli masz nadzieję, że mamy wolną wolę, to jest to dobra wiadomość. Oznacza, że jeśli chodzi o obecną neuronaukę, może się okazać, że niektóre zdarzenia neuronowe nie są zdeterminowane z góry. A ponieważ jest to warunek potrzebny do zaistnienia wolnej woli, wydaje się, że przynajmniej dla możliwości istnienia wolnej woli drzwi są otwarte."

"Nasze twierdzenie jest takie: Wszyscy czasami nie jesteśmy wolni. Wszyscy czasami kierujemy się czymś takim, jak nieświadome plany. Ale nie zawsze się nimi kierujemy."

"Chcę dodać jeszcze jedną uwagę na temat bycia sceptycznym. Powinieneś zawsze uważać na kogoś, kto rzuca w ciebie garścią badań naukowych i mówi ci, że te badania ustalają X, Y lub Z. Nie możesz ufać ludziom w takich sprawach. Musisz sam przeczytać odnośne artykuły, aby zobaczyć, co one dokładnie pokazują. A jeśli nie masz na to czasu, powinieneś być sceptyczny. Krótko mówiąc, powinieneś pozostać nieprzekonany.
Jeśli to samo badanie było wykonywane wielokrotnie, w wielu różnych laboratoriach, rozłożone na wiele lat i jeśli wszyscy eksperci w danej dziedzinie zgadzają się, że wynika z tego określony wniosek, to daje nam to pewien powód, by sądzić, że wniosek ten prawdopodobnie jest prawdziwy. Natomiast nie można ufać argumentowi, który opiera się na odosobnionym badaniu, zwłaszcza gdy wiąże się on z kontrowersyjnym wnioskowaniem na temat tego, co pokazują wyniki. W takich sytuacjach zawsze lepiej pozostać sceptycznym i nieprzekonanym."

Książka wprost nie odpowiada czy NA PEWNO mamy wolną wolę. Świetnie jednak argumentuje przeciwko tezom - zarówno filozoficznym jak i naukowym - że wolnej woli NA PEWNO nie mamy. Autor pozostaje zwolennikiem światopoglądu naturalistycznego i otwarcie się do tego przyznaje, jednak stwierdza, że przy sposobie jego argumentacji nie ma znaczenia, czy człowiek ma duszę czy jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest czymś w rodzaju zapisu rekolekcji przeprowadzonych przez profesora dogmatyki, ks. Roberta Woźniaka. Są to rekolekcje na temat Trójcy Świętej, dość takie bym powiedział "medytacyjne" i łatwe w odbiorze, a jednak prostujące pewne kwestie. Autor w pewnym sensie idzie tutaj pod prąd szeroko pojętej teologii apofatycznej, podkreślając, że Bóg chciał nam się objawić i zrobił to w Chrystusie. Przede wszystkim ks. Woźniak podkreśla, że bycie Osobą w Trójcy, to bycie relacją. Nasze życie jest natomiast stworzone na wzór życia Trójcy, gdyż jesteśmy istotami relacyjnymi, a zrywanie relacji w pewnym sensie jest grzechem. Ogólnie bardzo polecam rozważania księdza profesora, a najlepiej podsumowuje je chyba ten dłuższy cytat:

" W jaki sposób Jezus odsłania Ojca? Pokazując, że On sam jest relacją do Ojca. W jaki sposób odsłania widzialność świata? Pokazując, że świat to istnienie w relacji do Boga. Oto cała tajemnica stworzenia. Poznajemy nasz początek, patrząc na Jezusa, ponieważ wtedy poznajemy Ojca. I jednocześnie poznajemy kres naszego istnienia – wracając do Ojca, odnajdziemy szczęście, ponieważ dojdziemy do pełni, do której zostaliśmy przeznaczeni.
Wróćmy jeszcze do relacji. Święty Tomasz z Akwinu uważał, że absolutność niezmierzonego, boskiego, jednego i jedynego bytu jest utkana dzięki relacjom, które tworzą trzy różne od siebie Osoby. Ale nie na poziomie bytu, tylko na poziomie osoby. Osoba w Bogu to jest relacja. W Bogu nie ma Ojca bez Syna i nie ma Syna bez Ojca, dlatego że w Bogu wszystko jest czystą relacją. Jego jedna natura, Jego jeden byt – to cztery relacje tworzone przez trzy osoby.
Dlatego też św. Tomasz z Akwinu uznał, że stworzenie jest relacją między Bogiem i tym, co stworzone. Jeśliby odsunąć relację od stworzenia, upadłoby ono w nicość. Tomasz pisał, że stworzenie polega na tym, że Bóg podarował siebie, ustanowił relację. Mówił do nicości i nicość stała się czymś (zob. Rz 4,17). Ustanowił relację i przedmiot tej relacji. W średniowieczu ukuto nawet zasadę, że nietrynitarny Bóg nie mógłby być Stwórcą, nie mógłby przekroczyć swej nieskończoności. Mógłby stworzyć jedynie w tym znaczeniu, że uczyniłby byt pośredni między Nim a światem i dopiero ten pośredni byt stworzyłby świat. Ale żadnej relacji z Bogiem wtedy by nie było.
W żadnej wcześniejszej religii nie było tak dalece prawdziwej relacji człowieka i Boga. Nie ma jej w islamie, bo Bóg jest zbyt wielki, nie ma jej w buddyzmie, bo Bóg jest bezosobowy… Tylko chrześcijaństwo pozwala na to, by dotknąć Boga, by Go zobaczyć, mówić do Niego, słyszeć Go. Tajemnica trynitarna polega na tym, że Bóg może stać się treścią ludzkiego życia. Gdyby Bóg nie był Ojcem, Synem i Duchem – relacją, odniesieniem się do siebie – niemożliwe byłoby to, żeby w Niego wierzyć tak, jak wierzą chrześcijanie. Schowajmy głęboko w sercu tę prawdę, głośmy ją i brońmy całym życiem."

Książka jest czymś w rodzaju zapisu rekolekcji przeprowadzonych przez profesora dogmatyki, ks. Roberta Woźniaka. Są to rekolekcje na temat Trójcy Świętej, dość takie bym powiedział "medytacyjne" i łatwe w odbiorze, a jednak prostujące pewne kwestie. Autor w pewnym sensie idzie tutaj pod prąd szeroko pojętej teologii apofatycznej, podkreślając, że Bóg chciał nam się objawić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka Piotra Sikory jest ciekawym zbiorem esejów, skupionym wokół tematyki "chrześcijaństwa otwartego". Czym jest takie chrześcijaństwo? W dużej mierze chrześcijaństwem relatywizującym dogmaty i reinterpretującym ewangelię w duchu mistycyzującej teologii apofatycznej. Dogmaty raczej są tutaj wskazówkami, a postulaty autora w jego kolejnych esejach ocierają się wręcz o protestantyzm. Kwestionowana jest tutaj hierarchia duchowieństwa czy rola papieża jako ojca świętego. Podkreśla też rolę powszechnego kapłaństwa i jedynym pośredniku - Chrystusie jako Logosie, rodzącym i żyjącym w nas (myśl zaczerpnięta z Mistrza Eckharta), a także brak podział na duchowieństwo i laikat. Idąc za tym kwestionuje brak podawania wiernym kielicha (czy te wszystkie postulaty nie przypominają tych Lutra?).

Można powiedzieć, że wizja Sikory to swego rodzaju "chrześcijaństwo istotowe", rozwijające się, otwarte na poszukiwanie prawdy w innych tradycjach i dialogu z nimi, jednak czy dalej jest to chrześcijaństwo? Czy dalej jest to katolicyzm? Z pewnością jednak głos Sikory jest głosem ważnym. Przede wszystkim idee mistyków z tradycji apofatycznej są tutaj w pewnej mierze przeformułowane i podane szerszemu gronu. Taka duchowość oparta o wyzbywanie się własnego "ja" i otwieranie się na Innego może być duchowością ekumeniczną, czerpiącą zarówno ze wschodu jak i zachodu, a i może zainteresować ateistów. Książka jest dzięki temu jak najbardziej warta polecenia.

"Posługując się językiem możliwie zbliżonym do jej sformułowań, trzeba powiedzieć, na przykład, że o tym, co dobre i złe, decyduje prawo Boże, tzn. Boży zamysł, który jednak ujawnia się w osobistych, wewnętrznych osądach sumienia człowieka. Jeśli zaś tak, to z punktu widzenia chrześcijańskiego nie trzeba się niepokoić z powodu coraz powszechniejszej świadomości autonomii sumienia i wyzwalania się ludzi spod władzy religii postrzeganej jako zewnętrzny system nakazów i zakazów. Nie należy tym bardziej walczyć z tymi zjawiskami."

"Jeśli ktoś czuje, że zbyt dużo „litery” – doktrynalnych formuł, liturgicznych reguł, moralnych norm, przepisów prawno-kanonicznych – nie służy chrześcijaństwu, to w jego intuicji jest przynajmniej ziarno Bożego Ducha."

"Czy „Kościół Ducha” nie jest jednak utopią? Czy kładąc nacisk na osobiste doświadczenie duchowe, nie pozostawia zbyt wiele miejsca na subiektywizm, prowadząc do relatywizmu? Czy człowiek nie potrzebuje precyzyjnie sformułowanych granic ortodoksji, jednoznacznie wyznaczonych reguł moralnych, silnej instytucji zarządzającej życiem wspólnoty? Czy nie potrzebna jest litera, bardziej niewzruszona niż ta wyryta w kamieniu?
Nie. Kościół Ducha istnieje. Granica pomiędzy nim a „Kościołem litery” przebiega wewnątrz konkretnych wspólnot i zależy od stanu serc. Wolności wobec „litery” bać się zaś nie trzeba, gdyż nie jesteśmy sami: „Albowiem Duch Pański wypełnia ziemię, Ten, który ogarnia wszystko, ma znajomość mowy” (Mdr 1, 7)."

Książka Piotra Sikory jest ciekawym zbiorem esejów, skupionym wokół tematyki "chrześcijaństwa otwartego". Czym jest takie chrześcijaństwo? W dużej mierze chrześcijaństwem relatywizującym dogmaty i reinterpretującym ewangelię w duchu mistycyzującej teologii apofatycznej. Dogmaty raczej są tutaj wskazówkami, a postulaty autora w jego kolejnych esejach ocierają się wręcz o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Publikacja "Modlitwa mistyczna" Symeona Nowego Teologa to w rzeczywistości zbiór fragmentów hymnów i pism tegoż autora, wraz we wstępem Łukasza Leonkiewicza, jest to więc tylko wybór, nie jakiś zwarty, pełny tekst. Możemy jednak się zapoznać ze specyfiką teologii Symeona, a ta jest wybitnie chrystocentryczna i akcentująca działanie łaski przez wiarę. W gruncie rzeczy można powiedzieć, że autor poprzez hymny uprawia teologię, opisując boskie przymioty i oddając Bogu. Wszystko jednak w duchu apofatyzmu, pewnej tajemnicy, niewystarczalności ludzkiego intelektu, który próbuje poznać Niepoznanego. Można też powiedzieć, że by czytać teksty Symeona trzeba złapać trochę "klimatu", świetnie czyta się to w nocy, przy wschodniej muzyce sakralnej.

"Powiedz mi, jak można znaleźć Niematerialnego wśród materialnych, Stwórcę wśród Jego stworzeń, Niezniszczalnego wśród zniszczalnych? Jak mógłbym się zjednoczyć z Niematerialnym – ja, złączony z materią? Jak mam ogarnąć Niezniszczalnego – ja, cały zniszczalny? Jak ja cały w śmierci mógłbym się tylko zbliżyć do życia? Jak ja, trup, mam przyjść do Nieśmiertelnego? Jak ja, sucha trawa, mógłbym dotknąć ognia?"

"Skoro, jak mówi Apostoł, my, wierni, „zbawiamy się nie przez uczynki Prawa, żeby się nikt nie chlubił” (zob. Ef 2,9), absolutnie nie należy powoływać się na uczynki, to znaczy na posty, czuwania i spanie na podłodze, na głód i pragnienie, ani na kolczugi i łachmany na swym ciele. Nie mają one żadnego znaczenia, ponieważ wielu złoczyńców i nędzarzy zmuszonych do tego samego, pozostali tacy, jacy byli, w niczym się nie wyzbyli swej podłości i nie zmienili swego poprzedniego złego stanu. Bóg nie oczekuje jedynie tego, On pragnie przede wszystkim skruszonego ducha, serca skruszonego i pokornego, dyspozycji serca, które mówi Mu z uczuciem poddania się: „Kimże ja jestem, mój Panie i Boże, że zstąpiłeś na ziemię, wcieliłeś się i zmarłeś z mojego powodu, żeby mnie wybawić od śmierci i rozkładu, przyłączyć mnie do swej chwały i swej boskości i dać mi w niej udział?”. "

Publikacja "Modlitwa mistyczna" Symeona Nowego Teologa to w rzeczywistości zbiór fragmentów hymnów i pism tegoż autora, wraz we wstępem Łukasza Leonkiewicza, jest to więc tylko wybór, nie jakiś zwarty, pełny tekst. Możemy jednak się zapoznać ze specyfiką teologii Symeona, a ta jest wybitnie chrystocentryczna i akcentująca działanie łaski przez wiarę. W gruncie rzeczy można...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Intrygująca książeczka pozwalająca poznać trochę umysł osoby, która 20 lat spędziła w klasztorze. Bardzo szybko i łatwo się to czyta, czasami jednak mam wrażenie, że celowo wiele rzeczy zostało tutaj wyolbrzymionych i podkreślonych.

Intrygująca książeczka pozwalająca poznać trochę umysł osoby, która 20 lat spędziła w klasztorze. Bardzo szybko i łatwo się to czyta, czasami jednak mam wrażenie, że celowo wiele rzeczy zostało tutaj wyolbrzymionych i podkreślonych.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna książka luterańskiego pastora Dietricha Bonhoeffera na temat szeroko pojętego naśladowania Chrystusa. Jest to naśladowanie radykalne. Jest to traktowanie Ewangelii całkowicie na serio. I przede wszystkim jest to postawa posłuszeństwa. Nie możemy zadowolić się "tanią" łaską, "tanim" usprawiedliwieniem bez względu na wszystko. Taka "tania" łaska nie jest łaską. Odpowiedzią na łaskę ma być posłuszeństwo:

"Teraz staje się zrozumiałe, dlaczego Nowy Testament wciąż
mówi o tym, że mamy być „jak Chrystus". Ponieważ uczynieni zostaliśmy na obraz i podobieństwo Chrystusa, dlatego mamy być jak On. Ponieważ nosimy już obraz Chrystusa, jesteśmy Jego odwzorowaniem, dlatego jedynie Chrystus
może być naszym „wzorem", za którym podążamy. Ponieważ On sam wiedzie w nas swe prawdziwe życie, możemy „postępować tak, jak On postępował" (1 J 2,6), czynić, jak On czynił (J 13,15) i postępować drogą miłości, jak Chrystus postępował (Ef 5,2; J 13,34; 15,12), „wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu; jak Pan wybaczył wam, tak i wy!" (Koi 3,13), możemy w sobie czuć to, co w Chrystusie Jezusie (Flp 2,5), dlatego też możemy iść za przykładem, który nam pozostawił (1 P 2,21), oddać nasze życie za braci, jak On oddał za nas (1 J 3,16). Jedynie dlatego możemy być jak On, że On był taki jak my. Jedynie dlatego możemy być „jak Chrystus", że j e s t e ś m y uczynieni na Jego obraz. A zatem, ponieważ zostaliśmy uczynieni obrazem Chrystusa, możemy żyć na Jego wzór. Tu wydarzają się rzeczywiście czyny, tu w prostocie podążania za Chrystusem prowadzi się życie na obraz Chrystusa. Tu faktem staje się proste posłuszeństwo słowu. Nie spoglądam już na me własne życie, na noszony przeze mnie nowy wizerunek. W tym samym momencie, w którym zapragnąłbym ujrzeć ten obraz, musiałbym go utracić. Jest on przecież tylko odzwierciedleniem obrazu Jezusa Chrystusa, na który spoglądam bez ustanku. Podążający za Chrystusem wpatruje się jedynie w Tego, którego śladem kroczy. O człowieku zaś, który podążając za Chrystusem, nosi obraz wcielonego, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Pana, o nim, który stał się na obraz i podobieństwo Boga, rzec można, że jest powołany do bycia „naśladowcą Boga". Kto podąża za Chrystusem, jest Bożym naśladowcą. „Bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane" (Ef 5,1)."

Bardzo mądra, pouczająca książka, do której warto wrócić. Radykalnie też chrystocentryczna i biblijna (jak to u luteran).

"Tak więc na pytanie, gdzie my, ludzie współcześni, słyszymy
wezwanie Jezusa do pójścia za Nim, nie ma innej odpowiedzi niż ta: słuchaj głoszonego słowa, przyjmuj Jego sakrament, usłysz w nich Jego samego, a usłyszysz Jego wezwanie!"

Tylko tyle i aż tyle.

Świetna książka luterańskiego pastora Dietricha Bonhoeffera na temat szeroko pojętego naśladowania Chrystusa. Jest to naśladowanie radykalne. Jest to traktowanie Ewangelii całkowicie na serio. I przede wszystkim jest to postawa posłuszeństwa. Nie możemy zadowolić się "tanią" łaską, "tanim" usprawiedliwieniem bez względu na wszystko. Taka "tania" łaska nie jest łaską....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Księgi wyznaniowe Kościoła luterańskiego to monumentalne kompendium teologii luterańskiej, a także pewien pomnik ich tradycji, czy wręcz całej tradycji protestanckiej. W zasadzie jest to kilka pism połączonych w jedną księgę - Katechizmy Marcina Lutra i jego Artykuły Szmalkaldzkie, a także Konfesja Augsburska, Obrona tejże i Traktat o o władzy i prymacie papieża Filipa Melanchtona. Ostatnim pismem, wydanym później, przez następców Lutra, jest Formuła Zgody, która rozwiązuje błędy powstałe przy okazji polemiki z anabaptystami, filipistami (liberalna frakcja Melanchtona) i kalwinistami (m.in. kwestia predestynacji czy duchowej obecności Chrystusa w Wieczerzy Pańskiej).

Co można powiedzieć o tych wszystkich pismach? Katechizmy - mały i duży z pewnością są krótkimi i celnymi wykładami wiary, głównie skupionej wokół zrozumienia Dziesięciu Przykazań, Składu Apostolskiego i Ojcze Nasz. Są to pisma kierowane raczej do zwyczajnych wiernych. Konfesja, Obrona, Artykuły i Formuła to wykłady teologii, nierzadko polemiczne - mniej lub bardziej. Odczuwalna jest różnica między radykalnym i nieprzebierającym w słowach Lutrem, a subtelnym i ugodowym Melanchtonem. Obaj jednak z pewnością zasługują na miano ojców tradycji protestanckiej.

Co ciekawe, Księgi wyznaniowe Kościoła Luterańskiego (zwane też jako Księga Zgody) okazały się dla luteranizmu pomnikiem trwałym - luteranizm nie podzielił się aż do współczesności, a ich pisma wyznaniowe wciąż są obowiązujące w wykładzie wiary. W innym świetle pokazana jest tutaj również kwestia odrzucenia przez protestantów tradycji na rzecz wyłącznego Sola Scriptura. Owszem, Sola Scriptura pozostaje zasadą nadrzędną, ale jeśli tradycja nie jest z nią sprzeczna, to jest podtrzymana. W Księgach często zresztą są cytowani autorzy starożytni, zwłaszcza Augustyn, Ambroży lub Cyprian, na końcu natomiast są podane trzy starożytne wyznania wiary - Skład Apostolski, Wyznanie Nicejskie i Wyznanie Atanazjańskie (mniej znane, jego domniemanym autorem był Atanazy, stąd jego ranga, w rzeczywistości jest to wyznanie starogalijskie z początków średniowiecza).

Na końcu można w zasadzie napisać jedno - jeśli naprawdę chce się poznać luteranizm czy korzenie protestantyzmu, to trzeba tutaj zajrzeć i wnikliwie czytać. Każda księga ma też swój wstęp, który ułatwia lekturę. Na końcu natomiast może się okazać, że wcale nie ma tutaj takich strasznych herezji jak to się wydaje :)

Księgi wyznaniowe Kościoła luterańskiego to monumentalne kompendium teologii luterańskiej, a także pewien pomnik ich tradycji, czy wręcz całej tradycji protestanckiej. W zasadzie jest to kilka pism połączonych w jedną księgę - Katechizmy Marcina Lutra i jego Artykuły Szmalkaldzkie, a także Konfesja Augsburska, Obrona tejże i Traktat o o władzy i prymacie papieża Filipa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku trzeba pochwalić niezwykle estetyczne wydanie - wydawnictwo MW bardzo się tutaj postarało, a książka wspaniale się prezentuje. Także i jeśli chodzi o rozmiar druku wszystko jest w porządku, nie ma żadnych problemów z czytaniem.

Co do treści natomiast, to "Podstawy religii chrześcijańskiej" czyli łacińskie "Institutio religionis christianae" to słynne opus magnum genewskiego reformatora Jana Kalwina i dobrze się stało, że jest ono w końcu dostępne w języku polskim (a w zasadzie dwie pierwsze księgi - wszystkich jest cztery). Często jest to dzieło porównywane z Sumą Teologiczną Tomasza z Akwinu, ale w gruncie rzeczy ma zupełnie inną strukturę i jest też krótsze, a Kalwin nie roztrząsa wszystkiego tak dokładnie jak Tomasz. Język jednak jest dużo bardziej zrozumiały, może to też zasługa tłumacza, Michała Mrozińskiego, ale książkę czyta się świetnie, jest naprawdę bardzo klarowna. A może to Kalwin w taki sposób pisał?

Na samym początku autor zajmuje się czymś w rodzaju teologii naturalnej, przedstawiając teorię o sensus divinitatis - często obecną u późniejszych autorów, choćby u C.S. Lewisa, a mającą swoje korzenie chyba właśnie u Kalwina, polegającą na tym, że to teizm jest domyślny dla ludzkości i każdy człowiek ma w sobie wszczepione niejako pojęcie Boga, zamazane jednak z powodu grzechu pierworodnego. Trzeba jednak oddać autorowi, że nie ulega on tutaj zbyt mocno spekulacjom filozoficznym, chcąc skupiać się przede wszystkim na Piśmie Świętym, którego natchnienia broni. Na kanwie Pisma Świętego podejmuje kolejne tematy z zakresu chrześcijaństwa, takie jak grzech pierworodny, Trójca Święta, rola Opatrzności, wcielenie Chrystusa, czy kim są aniołowie i demony. Jest to po prostu kompleksowy podręcznik dogmatyki.

Kalwin często przywołuje też wypowiedzi Ojców Kościoła, z którymi często się nie do końca zgadza, może oprócz Augustyna i Ambrożego, których nierzadko chwali. Bardzo często wdaje się też w polemiki, czy to z antytrynitarzami, czy anabaptystami i czuć polemiczny ton jego wypowiedzi.

Można powiedzieć, że rozumiem intencje Kalwina - chciał on stworzyć pewnego rodzaju podręcznik teologii - bardzo szczegółowy ale jednocześnie podstawowy, zawierający wszystko to, co powinno się wiedzieć o religii chrześcijańskiej. I myślę, że jego zamysł się powiódł. Z pewnością polscy kalwiniści mają nie lada pociechę z wydania tego dzieła po polsku. Ja także jak najbardziej je polecam - ku poznaniu chrześcijaństwa, nie tylko z perspektywy protestanckiej.

Na początku trzeba pochwalić niezwykle estetyczne wydanie - wydawnictwo MW bardzo się tutaj postarało, a książka wspaniale się prezentuje. Także i jeśli chodzi o rozmiar druku wszystko jest w porządku, nie ma żadnych problemów z czytaniem.

Co do treści natomiast, to "Podstawy religii chrześcijańskiej" czyli łacińskie "Institutio religionis christianae" to słynne opus...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Reformacja tom 2. Historia i teologia luterańskiej odnowy Kościoła w Niemczech w XVI wieku, cz. 2 Łukasz Barański, Jerzy Sojka
Ocena 8,0
Reformacja tom... Łukasz Barański, Je...

Na półkach:

Drugi tom dotyczący reformacji napisany przez dwójkę luterańskich teologów. W zasadzie jest to kontynuacja części pierwszej, wszystkie zalety i wady pozostają więc takie same. W tym tomie więcej jest chyba jednak trochę kwestii okołoteologicznych, mniej troszkę historii, sama książka jest jednak dłuższa od poprzedniej. Można powiedzieć, że obie książki są po prostu bardzo dobrym i zrozumiałym wprowadzeniem w meandry reformacji ze strony luterańskiej, a przy tym nienachalnym ideologicznie i zrównoważonym.

Drugi tom dotyczący reformacji napisany przez dwójkę luterańskich teologów. W zasadzie jest to kontynuacja części pierwszej, wszystkie zalety i wady pozostają więc takie same. W tym tomie więcej jest chyba jednak trochę kwestii okołoteologicznych, mniej troszkę historii, sama książka jest jednak dłuższa od poprzedniej. Można powiedzieć, że obie książki są po prostu bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zwięzłe lecz szczegółowe omówienie Konfesji Augsburskiej, przybliżające doktrynę luteranizmu. Autor oprócz komentowania samego tekstu zwraca również uwagę na polemiki, zarówno w postaci konfutacji przygotowanej przez Johannesa Ecka, jak i późniejszego soboru trydenckiego. Ułatwia to zrozumienie poszczególnych punktów konfesji zarówno przez stronę luterańską jak i katolicką i różnic między nimi. Zwraca także uwagę na różnicę w poglądach w obrębie samych reformatorów (Lutra i Melanchtona). Warte przeczytania, przybliża luteranizm i ukazuje jego specyfikę na tle katolicyzmu, jednak utrudnieniem będzie dość trudny język (być może wynikający z tłumaczenia).

Zwięzłe lecz szczegółowe omówienie Konfesji Augsburskiej, przybliżające doktrynę luteranizmu. Autor oprócz komentowania samego tekstu zwraca również uwagę na polemiki, zarówno w postaci konfutacji przygotowanej przez Johannesa Ecka, jak i późniejszego soboru trydenckiego. Ułatwia to zrozumienie poszczególnych punktów konfesji zarówno przez stronę luterańską jak i katolicką...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo trudny tekst, jednakże jakże istotny dla całej tradycji filozoficznej i teologicznej późniejszych epok. Plotyn przedstawia tutaj cały swój schemat hipostaz, wyjścia i powrotu, wszystko w osobnych traktatach, podzielonych po sześć w każdym z sześciu rozdziałów. Od Plotyna czerpał Augustyn, Proklos, Pseudo-Dionizy, pośrednio przez to Eckhart, Tauler i Luter. Enneady Plotyna są największym i najbardziej dopracowanym dziełem późnej starożytności, jest to synteza i pomnik myśli grecko-rzymskiej, także jej testament. Lektura wybitna, arcydzieło.

Bardzo trudny tekst, jednakże jakże istotny dla całej tradycji filozoficznej i teologicznej późniejszych epok. Plotyn przedstawia tutaj cały swój schemat hipostaz, wyjścia i powrotu, wszystko w osobnych traktatach, podzielonych po sześć w każdym z sześciu rozdziałów. Od Plotyna czerpał Augustyn, Proklos, Pseudo-Dionizy, pośrednio przez to Eckhart, Tauler i Luter. Enneady...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawa książka dotycząca postaci Jana Kalwina i jego wpływu na rozwój cywilizacji europejskiej. Można nawet powiedzieć, że więcej tutaj jest o dziedzictwie kalwinizmu niż o samym reformatorze. Jednak wątki które powinny zostać poruszone, poruszone zostały - przede wszystkim teologia Kalwina i opis poszczególnych ksiąg jego głównego dzieła "Institutio religionis christianae" wraz z omówieniem jego "słynnej" doktryny podwójnej predestynacji (w rzeczywistości raczej wyeksponowanej przez następców Kalwina, niż przez samego Kalwina, który wiele o tym nie pisał), jest też geneza dojścia do władzy w Genewie, wraz z obaleniem mitu, że był on tam kimś w rodzaju dyktatora (w gruncie rzeczy dopiero pod koniec życia został genewskim obywatelem i nie mógł on rozkazywać, mógł tylko nakłaniać). Jest też bardzo ciekawe zniuansowanie weberowskiej tezy o źródłach kapitalizmu w kalwinizmie (czasami przyjmowanej bezrefleksyjnie).

Ogólnie wartościowa książka, chociaż miałem niedosyt chyba jeśli chodzi o samą postać Jana Kalwina, brakowało mi większego skupienia na jego pozostałych pismach i korespondencji, przez co czasami miałem wrażenie jakby sam reformator był niejako na uboczu wywodu.

Ciekawa książka dotycząca postaci Jana Kalwina i jego wpływu na rozwój cywilizacji europejskiej. Można nawet powiedzieć, że więcej tutaj jest o dziedzictwie kalwinizmu niż o samym reformatorze. Jednak wątki które powinny zostać poruszone, poruszone zostały - przede wszystkim teologia Kalwina i opis poszczególnych ksiąg jego głównego dzieła "Institutio religionis...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo wartościowa książka protestanckiego filozofa i teologa Paula Copana, dotycząca trudnych miejsc w Starym Testamencie, takich jak np. ofiara Izaaka, rzeź Kananejczyków, kwestie niewolnictwa, nieczystości czy stosunku do kobiet. Każdy problem został opisany w osobnym rozdziale. Nie jest to oczywiście książka, która dotyczy wszystkich trudnych miejsc, ale te które są w niej zawarte są opisane bardzo dobrze, poza tym daje również narzędzia do interpretacji także tych nieopisanych. Jest tak dlatego, że nie jest to książka tylko z zakresu popularnonaukowej biblistyki, ale także - a może przede wszystkim - apologetyki, zwłaszcza reakcji na nurt tzw. nowego ateizmu. Dlatego też są tutaj m.in. odpowiedzi na rolę religii w naszym świecie - czy jest w niej miejsce na tolerancję lub czy religie prowadzą do wojen. Autor odpowiada również na zarzuty zbytniego antropomorficznego postrzegania Boga przez nowych ateistów. Ogólnie jest to książka dość kompleksowa - bardzo dobrze tłumaczy problemy z zakresu Starego Testamentu, a oprócz tego odpowiada na część zarzutów nowych ateistów. Jak najbardziej warto przeczytać.

Bardzo wartościowa książka protestanckiego filozofa i teologa Paula Copana, dotycząca trudnych miejsc w Starym Testamencie, takich jak np. ofiara Izaaka, rzeź Kananejczyków, kwestie niewolnictwa, nieczystości czy stosunku do kobiet. Każdy problem został opisany w osobnym rozdziale. Nie jest to oczywiście książka, która dotyczy wszystkich trudnych miejsc, ale te które są w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piotr Augustyniak w swojej monografii postanawia przedstawić nam bardzo ważne i bardzo mało znane dziełko teologiczno-filozoficzne - Teologię niemiecką. Jest to dzieło tym ważniejsze, że stoi ono według autora u progu całej niemieckiej myśli filozoficznej, na czele z Kantem, Heglem, Nietzschem czy Heideggerem. Jednak nie tylko filozofów inspirowała. Przede wszystkim zaczytywał się w niej Luter, który wydał jej tekst i stwierdził, że obok Biblii i Augustyna nie przeczytał niczego bardziej inspirującego.

Autor w swojej książce przekonująco dowodzi tych wszystkich tez. Zwłaszcza świetnie opisany jest wpływ Teologii Niemieckiej na Marcina Lutra, który swoje rozumienie natury grzechu i usprawiedliwienia oparł w dużej mierze na tym traktacie. O co mianowicie chodzi? Grzech nie jest tutaj tylko czymś uczynkowym. Grzech jest postawą nakierowania na samego siebie, na czynienie z siebie bytu oderwanego od Istnienia vel Boga. Jest autoafirmacją, ale jednocześnie iluzją, niewłaściwym poglądem na wszechogarniający byt. To tutaj dokonał się upadek Lucyfera i Adama. Autor precyzuje, że nie jest to idea panteistyczna gdzie stworzenie jest przypadłością bytu, ale panenteistyczna, w której wszelkie stworzenie jest bożym blaskiem, "padaniem" czy "emanacją" bytu (oczywiste konotacje neoplatońskie), który zamiast kierować się w kierunku swojego Źródła zatopił się w swoim własnym ego. Zatapiając się w nim, każde jego kolejne działanie jest uwarunkowane tym zatopieniem, przez co człowiek uczynkami, nawet tymi pozornie dobrymi jedynie wzmacnia swoje ego. Dlatego potrzebna jest łaska. Dlatego potrzebne jest wyrzeczenie i jak pisze anonimowy: autor Teologii Niemieckiej: "Do tego uleczenia i naprawienia mnie nie mogę, nie chcę i nie powinienem w żaden sposób się przyczyniać, lecz być nagim, czystym doznawaniem, tak żeby Bóg sam czynił i działał, a ja doznawał jego samego oraz jego dzieł i jego woli", i jak pisał Luter: "wola człowieka zachowuje się w nawróceniu "pure passive" (zupełnie bezczynnie); należy przyjąć to w sposób właściwy i prawidłowy i należy rozumieć "respectu divinae, gratiae in accendendis novis motibus", to znaczy, że Duch Boży przez usłyszane Słowo lub sprawowanie Sakramentów dociera do woli człowieka i doprowadza do nawrócenia i nowonarodzenia". To właśnie tutaj wziął się silny naciska Lutra na kwestię łaski i tu jest źródło deprecjacji uczynków, jako zasług przed Bogiem.

Ogólnie świetna, lecz trudno dostępna książka. Warta jednak przeczytania i szkoda, że nie jest wznawiana. Jak najbardziej polecam.

Piotr Augustyniak w swojej monografii postanawia przedstawić nam bardzo ważne i bardzo mało znane dziełko teologiczno-filozoficzne - Teologię niemiecką. Jest to dzieło tym ważniejsze, że stoi ono według autora u progu całej niemieckiej myśli filozoficznej, na czele z Kantem, Heglem, Nietzschem czy Heideggerem. Jednak nie tylko filozofów inspirowała. Przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Reformacja tom 1 Historia i teologia luterańskiej odnowy Kościoła w Niemczech w XVI wieku, cz. 1 Łukasz Barański, Jerzy Sojka
Ocena 8,0
Reformacja tom... Łukasz Barański, Je...

Na półkach:

Naprawdę dobry podręcznik dotyczący reformacji i jej źródeł. Podręcznik dlatego, bo rzeczywiście przypomina taki podręcznik "szkolny". Jest dużo zdjęć i tabelek z wyjaśnionymi terminami, papier też jest taki "podręcznikowy". Z drugiej strony jednak jest dużo tekstu i treść nie jest "szkolna".

Co do tego tekstu - bardzo dobry, chronologiczny układ. Na początku bardzo klarownie są wyjaśnione lutrowe źródła - każde w innym rozdziale - wcześniejsi reformatorzy (Waldo, Wiklif, Hus), nominalizm, mistyka nadreńska. Potem mamy wydarzenia związane z reformacją, potem opisana w kilku rozdziałach teologia Lutra, jego podejście do grzeszności człowieka, do usprawiedliwienia z łaski przez wiarę i do uczynków, potem rozwój wydarzeń związanych z wyklarowaniem Wyznania Augsburskiego, a potem kwestie duchowości, Pisma Świętego, a także roli diabła w teologii Lutra. Każdy rozdział jest, jak już wspomniałem, opieczętowany tabelkami i zdjęciami, jest także sporo cytatów z pism reformatora, często we własnym tłumaczeniu, wraz z odpowiednim komentarzem. Na końcu większości rozdziałów jest też opisany krótki biogram jakiejś ważnej postaci związanej z reformacją (czasami jednak jest to dość luźno związane z danym rozdziałem). Problemem w treści są jednak dość częste - mam wrażenie - powtórzenia, czasami innymi słowami, ale jednak wiele rzeczy się trochę powtarza. Ma to może jednak taką zaletę, że po prostu treści się te łatwiej zapamiętuje. Ogólnie w podręczniku jest sporo historii i teologii, trzeba też przyznać, że jest on napisany naprawdę bardzo zrozumiałym językiem i jeśli ktoś chce zapoznać się z postacią Lutra (naprawdę warto podkreślić dobrze opisaną jego teologię) i początkiem reformacji, to zdecydowanie jest to dobry wybór. Nie ma tutaj też jakiejś taniej apologetyki, chociaż kilka kwestii jest tutaj wyjaśnianych (pisma przeciwko chłopom, kwestia zmiany tłumaczenia Rz 3,28). Książka warta polecenia

Naprawdę dobry podręcznik dotyczący reformacji i jej źródeł. Podręcznik dlatego, bo rzeczywiście przypomina taki podręcznik "szkolny". Jest dużo zdjęć i tabelek z wyjaśnionymi terminami, papier też jest taki "podręcznikowy". Z drugiej strony jednak jest dużo tekstu i treść nie jest "szkolna".

Co do tego tekstu - bardzo dobry, chronologiczny układ. Na początku bardzo...

więcej Pokaż mimo to