-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać1
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant6
Biblioteczka
2021-03-27
2021-02-08
7/10
Powieść Marii Wirtemberskiej, córki Izabeli i Kazimierza Czartoryskich (a raczej prawdopodobnie króla Stanisława Augusta), uznawana jest przez badaczy za pierwszą polską powieść sentymentalną opisującą przeżycia wewnętrzne bohaterów. Już ten doniosły fakt sam sprawia, że jest to całkiem ciekawe dzieło.
Mimo prostoty fabularnej (to w końcu zwykły romans), ckliwego do bólu zakończenia, przewidywalnych zwrotów akcji i wciąż jeszcze trochę przestarzałej polszczyzny, "Malwina" to dość przyjemna i nawet zajmująca powieść. Odnaleźć można w niej wyjątkowo dużo ciekawej obyczajowości tamtych czasów - miłosne gry w karty, przedstawienia "żywych obrazów" czy rycerskie karuzele, a także chyba pierwsze w polskiej literaturze wątki patriotyczne oraz mnóstwo autobiograficznych ciekawostek, które roztrząsa się na zajęciach z literatury Oświecenia. Szczególnie moją ciekawość wzbudziła myśl, że być może powieściowy książę Melsztyński był wzorowany na postaci księcia Józefa Poniatowskiego, który w pruskiej Warszawie stale znajdował się w centrum życia towarzyskiego i był darzony przez Wirtemberską "sentymentem", jak przez chyba każdą ówczesną Polkę.
"Malwina, czyli domyślność serca" to sympatyczna książeczka, która przeszła próbę czasu i zrobiła na mnie większe znacznie wrażenie niż "Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki", który był niczym więcej niż zwykłą kalką "Kandyda".
7/10
Powieść Marii Wirtemberskiej, córki Izabeli i Kazimierza Czartoryskich (a raczej prawdopodobnie króla Stanisława Augusta), uznawana jest przez badaczy za pierwszą polską powieść sentymentalną opisującą przeżycia wewnętrzne bohaterów. Już ten doniosły fakt sam sprawia, że jest to całkiem ciekawe dzieło.
Mimo prostoty fabularnej (to w końcu zwykły romans), ckliwego do...
2021-02-08
8/10
Gdyby "Podróż sentymentalna" Sterne'a była ukończona, bo niestety brutalnie urywa się w połowie chyba najciekawsze rozdziału, zdecydowanie oceniłbym ją wyżej. Ale i tak to bardzo dobra powieść, zaskakująca świeżością i pewną ponadczasowością. I mimo, że głównym jej tematem jest podróż, to kryje się pod tym o wiele więcej.
Przede wszystkim Sterne nie zajmuje się opisami przyrody czy budowli, czego można by oczekiwać od powieści podróżniczej. Nie jest to również powieść będąca zapisem uczuć, choć przynależność do nurtu sentymentalizmu mogłaby to sugerować. W czasie lektury "Podróży sentymentalnej" w czytelnika wręcz uderza pochwała życia, prosta życzliwość do drugiego człowieka i radość z możliwości wymiany myśli i dzielenia się uczuciami. Jest to naprawdę pocieszna książka o prostym cieszeniu się życiem i cieszeniu się zdobywanym doświadczeniem, ucząca wyciągania nawet najmniejszych nauk oraz przyjemności z przypadkowych i pozornie nic nieznaczących rozmów i zdarzeń.
Sterne'a czyta się niebywale lekko, szybko i przyjemnie, głównie za sprawą tego bardzo pozytywnego tonu, w jakim utrzymana jest powieść, ale też niebywale nowoczesnej narracji. Yorick, który jest bohaterem "Podróży sentymentalnej" nie opowiada liniowo, wyprzedza pewne zdarzenia albo wraca na moment do tego, co powinno być opowiedziane już chronologicznie wcześniej, ale dopiero teraz ma to znaczenie. Do tego Sterne wprowadza liczne, ale nie przytłaczające czytelnika dygresje, wzmianki i wydarzenia. W powieści jest także obecnych wiele odwołań do popularnych ówczesnych myślicieli i autorów. Autor w ten sposób doskonale odmalował portret epoki oświecenia, ze specyficznym sposobem myślenia ludzi, zainteresowań, poglądów i obyczajów tamtych czasów.
Świetna powieść i naprawdę wielką szkodą jest, że autor zmarł przed jej dokończeniem. Na szczęście inna książka Sterne'a nosząca tytuł "Tristram Shandy" jest ukończona i znacznie obszerniejsza, a po przeczytaniu "Podróży", zapowiada się na naprawdę wspaniałą powieść.
8/10
Gdyby "Podróż sentymentalna" Sterne'a była ukończona, bo niestety brutalnie urywa się w połowie chyba najciekawsze rozdziału, zdecydowanie oceniłbym ją wyżej. Ale i tak to bardzo dobra powieść, zaskakująca świeżością i pewną ponadczasowością. I mimo, że głównym jej tematem jest podróż, to kryje się pod tym o wiele więcej.
Przede wszystkim Sterne nie zajmuje się...
2021-02-08
8,5/10
Zawsze mnie ciekawiła wciąż nieopadająca ogromna popularność Jane Austen i jej sławnych powieści, zwłaszcza najbardziej znana "Duma i uprzedzenie". Jak się okazało, nie jest to tylko słynne romansidło (choć pozostaje nim przez większość trwania), ale dopatrzeć się można w nim również austenowskiego komentarzu na temat społeczeństwa ówczesnej Anglii.
Tak jak "Ojciec Goriot" Balzaca przedstawiał Francję, a konkretniej Paryż okresu monarchii lipcowej, jako kraj żyjący w ciągłej pogoni za pieniądzem, tak "Duma i uprzedzenie" przedstawia angielską prowincję epoki regencji jako miejsce ogarnięte wręcz prawdziwą gorączką matrymonialną. Wszystko się tu kręci wokół dobrego zamążpójścia (czy to z "rozsądku" czy z miłości) i nikt nie rozmawia o niczym innym, jak o najnowszych plotkach na temat córek sąsiadów i młodych paniczów. Austen pokazuje to jednak w sposób pełen uroku, w żaden sposób nie analizując ani nie siląc się na żadną ocenę tego zjawiska. Cały moralny wydźwięk powieści spada na dwa słowa zawarte w tytule. Duma nierzadko nie pozwala wyższej klasie poszukiwać drugiej połowy w klasie średniej, reprezentowanej przez chociażby rodzinę Bennetów, a uprzedzenie powstrzymuje Elizabeth i innych na łaskawsze spojrzenie na Darcy'ego.
Największą bolączką powieści jest jednak fabularna przewidywalność. "Duma i uprzedzenie" posiada wiele zwrotów akcji i dość zaskakujących sytuacji, ale już przed dotarciem do połowy liczby stron czytelnik już z łatwością się domyśli, jak to się wszystko rozwiąże. Gdy w życiu bohaterów pojawia się nowy problem lub jesteśmy świadkiem niespodziewanego wydarzenia, już od razu intuicyjnie można poczuć, co z tego wyniknie. Pod tym względem nie ma żadnych zaskoczeń, a finał powieści jest obliczony na uzyskanie efektu "feel good", co bynajmniej nie jest złe, ale przypomina o "rozrywkowym" charakterze pisarstwa Jane Austen.
Niemniej jest to bardzo dobra powieść, która czasami, mimo prostolinijności narracji i fabuły, niespodziewanie uderza pewną nowoczesnością języka. Na pochwałę zasługują także bardzo błyskotliwe i drobiazgowe dialogi, które z przyjemnością się śledzi, oraz zaczątki psychologizmu zawarte w opisach odczuć i zachowań bohaterów. Szkoda jednak, że szerzej zarysowanymi pod tym względem postaciami są tylko Elizabeth i Darcy, a reszta jest raczej niestety papierowa. Trudno jednak oczekiwać więcej od romansu z początku XIX wieku.
8,5/10
Zawsze mnie ciekawiła wciąż nieopadająca ogromna popularność Jane Austen i jej sławnych powieści, zwłaszcza najbardziej znana "Duma i uprzedzenie". Jak się okazało, nie jest to tylko słynne romansidło (choć pozostaje nim przez większość trwania), ale dopatrzeć się można w nim również austenowskiego komentarzu na temat społeczeństwa ówczesnej Anglii.
Tak jak "Ojciec...
2021-02-07
7,5/10
Sięgnąłem ponownie po "Cierpienia młodego Wertera" po części dlatego, że jej znajomość przydała mi się w pracy rocznej z oświecenia, a mało pamiętałem szczegółów. Potraktowałem to też jako wstęp do planowanego dalszego zapoznawania się z dziełami Goethego. Samej powieści nie trzeba przedstawiać, historia Wertera znana jest każdemu, tak jak jej ogromny wpływ na literaturę epoki romantyzmu oraz pokolenie przesadnie uczuciowych młodzieńców, których kilku nawet popełniło samobójstwo odtwarzające śmierć bohatera powieści.
Czasami mam wrażenie, że jestem jedyną osobą na ziemi, której podobał się "Werter". Zwykle jego płaczliwość i rozwlekłość listów doprowadza do szału polskich licealistów. Werter rzeczywiście nie budzi w czytelnikowi większej sympatii, jeśli sam nie jest nieszczęśliwie zakochanym młodzieńcem. Ale mimo wszystko uznawałem tę powieść Goethego za niezwykle przyjemną książkę za sprawą prostej i łatwej do śledzenia fabuły oraz pewnemu sentymentalnemu urokowi, któremu ulegam. Po prostu lubię XVIII-wieczny sentymentalizm i XIX-wieczny romantyzm.
Często zapomina się o wymowie społecznej i autobiografizmie "Cierpień młodego Wertera". Historia trójkąta miłosnego Werter-Lota-Albert jest w wielu miejscach identyczna z historią młodzieńczej miłości Goethego. Wahlheim jest wzorowane na Witzlarze, w którym z narzeczonym mieszkała Charlotta Buff, obiekt westchnień poety, u której w domu często bywał. Tak samo jak Goethe Werter jest mieszczaninem wrażliwym na nierówności społeczne, któremu zamknięto drogę do salonów. Tak samo byli zafascynowani Homerem i pieśniami Osjana. Podobieństwa można wymieniać.
Ciężko oskarżać Goethego o zły wpływ na młodzież i apologię samobójstwa, skoro powieść została napisana w celu autoterapii, poradzenia sobie z nieszczęśliwie ulokowanym uczuciem oraz samobójstwie bliskiego przyjaciela, które autor literacko odtworzył na ostatnich kartach "Wertera". Nie jest to wybitna powieść, ale sprawnie łączy w sobie cały charakter nurtu sentymentalnego. Jej popularność wynika przede wszystkim z tego, że chyba pierwszy raz tematem literatury stała się miłość nieodwzajemniona. Co prawda, pojawiały się wcześniej postacie mężczyzn pragnących zawładnąć kobietą, ale byli to bohaterowie negatywni. Inaczej rzecz ma się z Werterem.
7,5/10
Sięgnąłem ponownie po "Cierpienia młodego Wertera" po części dlatego, że jej znajomość przydała mi się w pracy rocznej z oświecenia, a mało pamiętałem szczegółów. Potraktowałem to też jako wstęp do planowanego dalszego zapoznawania się z dziełami Goethego. Samej powieści nie trzeba przedstawiać, historia Wertera znana jest każdemu, tak jak jej ogromny wpływ na...
5/10
Pocieszam siebie myślą, że po przeczytaniu "Mansfield Park" mam już za sobą prawdopodobnie najsłabszą część twórczości Jane Austen i jeśli najdzie mnie ochota na pozostałe dzieła tej popularnej do dziś pisarki, to nie trafię już tak źle. Ta powieść uznawana jest za rzekomo najtrudniejszą, co właściwie zachęciło mnie do jej przeczytania. Po jej skończeniu mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że jest po prostu słaba.
Austen miała tym razem poważniejszą ambicję, by przedstawić w swym dziele wyraźną krytykę społeczną. Mamy tu postać ubogiej i skromnej Fanny, która zamieszkuje u bogatego wujostwa w tytułowym Mansfield Park. Jej najbliższym przyjacielem staje się Edmund, młodszy syn wyniosłego sir Thomasa oraz przyszły pastor. Jednak nawet ci główni bohaterowie są tak nijacy, że ledwo wyróżniają się na tle jednolitych mieszkańców i bywalców tytułowej posiadłości. Historii i bohaterom brak jakiegokolwiek wyrazu i kolorytu, a dowcipne i cięte dialogi z "Dumy i uprzedzenia" wraz z żywymi portretami literackimi gdzieś wyparowały w przeciągu roku, który dzieli oba te utwory. Najprawdopodobniej w związku ze społeczną krytyką, jakiej podejmuje się Austen, było to jej zamiarem, by ukazać wszystkich jako pustych ignorantów. Sprawia to jednak, że wszystko jest okropnie odpychające i zwyczajnie nudne.
Drugi główny zarzut względem tej powieści dotyczy jej marnej kompozycji. Na tym co powinno być istotne Austen nie rozwodzi się wcale, ale na motyw przedstawienia teatralnego, będący dla mnie totalnie irytującym, niezrozumiałym i niepotrzebnym wątkiem, poświęca prawie połowę całej książki. Przez większość czasu czytanie szło niezwykle opornie, choć od technicznej strony przecież ciężko cokolwiek zarzucić językowi Austen. Druga połowa "Mansfield Parku" robi się odrobinę ciekawsza, ale wciąż jest bardzo nużąca. Po długim wstępie i wątku teatralnym fabuła powieści mogła się rozwinąć w o wiele lepszą stronę, ale zostaje to wszystko zniweczone przez słabo umotywowany zwrot akcji, który na przestrzeni ostatnich 50 stron w ekspresowym tempie zamyka dość nienaturalnie wszystkie wątki. Ostatni rozdział to dopowiedzenie losów postaci w taki sposób, jakby samej Austen już nie chciało się więcej pisać.
W zasadzie więc mało tu typowego romansu, więcej tu wyjątkowo nieciekawej w tej odmianie obyczajowości epoki regencji. Wymowy krytycznej "Mansfield Parku" właściwie musiałem się domyślać, bo jest słabo zaakcentowana przez większość powieści. W zasadzie mamy sympatyzować z Fanny i Edmundem jako jedynymi, którzy reprezentują pozytywne wartości, ale jest to bardzo ciężkie, gdy ich charakter i losy są tak nijakie. Za ambitniejszy zamiar powieściopisarki i bycie tak wczesną przedstawicielką realizmu nie wystawiam "Mansfield Park" niższej oceny, jednak o wiele bardziej rozrywkowa "Duma i uprzedzenie" nawet na polu moralizatorskiego przekazu zdecydowanie wygrywa porównanie obu utworów.
5/10
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPocieszam siebie myślą, że po przeczytaniu "Mansfield Park" mam już za sobą prawdopodobnie najsłabszą część twórczości Jane Austen i jeśli najdzie mnie ochota na pozostałe dzieła tej popularnej do dziś pisarki, to nie trafię już tak źle. Ta powieść uznawana jest za rzekomo najtrudniejszą, co właściwie zachęciło mnie do jej przeczytania. Po jej skończeniu mogę z czystym...