-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
Po pierwszej scenie byłam zelektryzowana. King ściągnął mnie z fotela i rzucił - nagą, nastoletnią, pryszczatą i nieszczęśliwą do zaparowanej łazienki szkoły w Chamberlain. Słyszałam śmiech, plusk, widziałam kłęby pary i zaparowane kafelki w kolorze cielistym. Czułam nie tylko zapach kosmetyków, ciężkość powietrza, ale przede wszystkim - upokorzenie, wstyd, bezradność. Po prostu byłam realnym świadkiem tej sceny. Po takim początku byłam pewna, że czeka mnie doskonała lektura.
Okazało się jednak, że to była pierwsza i ostatnia dobra scena w książce. Poza tym historia była przewidywalna, bohaterowie niezbyt skomplikowani, raziła też pseudonaukowość wycinków i pomysł myśli w nawiasach. Lektura okazała się schematyczna, żaden bohater nie rozwinął się w ciekawy sposób, żaden nie zaskoczył. Na poziomie akcji również rozczarowanie.
Może po prostu nie przekonuje mnie sam gatunek, ale wątek zdolności Carrie był szczególnie irytujący. Nie czułam, by jej działania i motywacje były dobrze przedstawione.
Książka mi się nie podobała, ale pierwsza scena jest dowodem na duży potencjał prozy Kinga. Będę więc szukać dalej.
Po pierwszej scenie byłam zelektryzowana. King ściągnął mnie z fotela i rzucił - nagą, nastoletnią, pryszczatą i nieszczęśliwą do zaparowanej łazienki szkoły w Chamberlain. Słyszałam śmiech, plusk, widziałam kłęby pary i zaparowane kafelki w kolorze cielistym. Czułam nie tylko zapach kosmetyków, ciężkość powietrza, ale przede wszystkim - upokorzenie, wstyd, bezradność. Po...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
A niech to, niech moja recenzja wybrzmi głośno i zawstydzająco jak donośne beknięcie na bankiecie.
Ta książka zestarzała się wyjątkowo brzydko. Współcześni Proustowi widzieli w tej powieści kaskadę znaczeń wychylających się z słów, z przedmiotów, z drobiazgów. Prawie każde słowo, które kiedyś mrugało do czytelnika, pachniało, trącało tajemnicze struny duszy - dzisiaj uderza w pustkę. Nic szczególnego nie znaczy. Podobnie jak hasła: "dzwony", "LSD", "Woodstock" nie wywołałyby lawiny skojarzeń u Prousta.
Ta powieść była genialna, ponieważ odwoływała się do ulotnych wrażeń, dyskretnych znaczeń i skojarzeń śpiących w każdym elemencie świata. Z tego samego powodu dziś jest stratą czasu.
Oczywiście, nie dla wszystkich. Niektórym do zachwytu wystarczy odrobina czegoś uniwersalnego co jakiś czas. Inni dobrze znają te czasy z książek i świat przedstawiony nie jest dla nich tak wyblakły i głuchy. Jeszcze inni po prostu bardzo chcą.
Ale to wciąż jak słuchanie melodii, z której wycięto znaczną część nut. Może i słychać, że kiedyś brzmiała pięknie, ale nie da się tego piękna odczuć całym sobą, kiedy co chwilę rozbrzmiewa denerwująca cisza. Może lepszym wyjściem jest zaakceptować śmierć tej akurat melodii i posłuchać czegoś innego, kompletnego?
Skąd ta wysoka ocena? Podejrzewam, że ludzie, którzy każdej innej tak nieciekawej lekturze wystawiliby bez wahania 1, 2 czy 3 - przy nazwisku Proust milkną i spuszczają skromnie wzrok. Zarumienieni szepczą pod nosem: a co ja tam mogę wiedzieć. Niech oceniają krytycy, mądre głowy, co tu po mnie.
A to znaczy, że "W poszukiwaniu straconego czasu" nie jest już po prostu dobrą książką, a symbolem, pomnikiem, ikoną i świętością. A stąd już blisko do oficjalnego pogrzebu.
A niech to, niech moja recenzja wybrzmi głośno i zawstydzająco jak donośne beknięcie na bankiecie.
Ta książka zestarzała się wyjątkowo brzydko. Współcześni Proustowi widzieli w tej powieści kaskadę znaczeń wychylających się z słów, z przedmiotów, z drobiazgów. Prawie każde słowo, które kiedyś mrugało do czytelnika, pachniało, trącało tajemnicze struny duszy - dzisiaj...
Bardzo dobry debiut. Na początku lekko denerwowała mnie liczba monologów wewnętrznych niektórych bohaterów. Nie lubię, gdy czytelnikowi nie pozwala się czytać między wierszami, wykładając wszystko wprost. Tutaj było jeszcze inaczej: najpierw autorka pozwalała czytelnikowi poczytać między wierszami, a później psuła efekt wyłożeniem wszystkiego na ławę. Taki uśmiech do mniej skoncentrowanych czytelników? Na szczęście z czasem było takich zagrań coraz mniej.
(Mam tu na myśli sytuacje w stylu: "- Przynieś mi piwo z lodówki! Tylko szybko! - woła mąż. - Tak kochanie, usiądź sobie, nie denerwuj się już, proszę. - odpowiada żona" To wystarcza, by uruchomić ciąg skojarzeń u czytelnika, niepotrzebny jest cały następny akapit w stylu: "X czuła się stłamszona. Wiedziała, że mąż ma swoje wymagania i nie chciała go zawieść. Była posłuszna. Wolała spełnić jego prośby, bo nie chciała kolejnej awantury. Poza tym martwiła się o dzieci. Bla, bla, bla". - to tylko moje przykłady, nie zaczerpnięte z książki. Mają oddać to, co mam na myśli - niepotrzebne dublowanie informacji, które czytelnik miał już wyłożone w dialogu). To i parę innych cech kojarzyło mi się z twórczością Lackberg, która zupełnie nie trafiua z mój gust.
To mój właściwie jedyny poważny zarzut. Reszta książki mi się podobała. Wciągająca fabuła, charakterystyczni bohaterowie (chociaż może zbyt jaskrawi, jednowymiarowi). Niezłe dialogi i dopracowane style mówienia poszczególnych postaci (znowu - może odrobinę zbyt jaskrawe). W historii wciągają także wątki poboczne - zagadka kryminalna swoją drogą, ale interesujące jest także kilka pomniejszych drobnych tajemniczek mieszkańców Lipowa. Ogólnie czytało mi się dobrze, a drobne niedociągnięcia są oczywiste - to w końcu debiut, w dodatku kryminał - gatunek, w którym na niektóre niezgodności z rzeczywistością po prostu trzeba przymknąć oko, bo rzeczywistość nie nadawałaby się na książkę.
Bardzo dobry debiut. Na początku lekko denerwowała mnie liczba monologów wewnętrznych niektórych bohaterów. Nie lubię, gdy czytelnikowi nie pozwala się czytać między wierszami, wykładając wszystko wprost. Tutaj było jeszcze inaczej: najpierw autorka pozwalała czytelnikowi poczytać między wierszami, a później psuła efekt wyłożeniem wszystkiego na ławę. Taki uśmiech do mniej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiektóre fragmenty tej książki uderzają swoją celnością. Niestety, wpisuje się ona w całości w nurt: pisarze a sprawa polska. Mamy więc to co zawsze: o polskiej beznadziei, o polskich złudzeniach, o polskich kompleksach, o polskich problemach. Tematyka powiewa stęchlizną, a i sposób przedstawienia nie zachwyca świeżością. Książka, w której czytelnik niezainteresowany kolejnymi literackimi portretami Polaków nie znajdzie wiele dla siebie. Mało tu uniwersalnych treści, ciekawych wątków, interesujących bohaterów. Rzadkie przebłyski czegoś dobrego to właśnie te związane z portretowaniem polskości. Powieść stanowi właściwie zbiór luźno powiązanych scenek z przegranego życia głównego bohatera. Niestety nie wypada to zbyt interesująco, raczej nudzi. To, co może się spodobać w pierwszej ćwierci lektury wciąż powtarzane zaczyna nużyć w drugiej, irytuje w trzeciej, przymyka powieki w czwartej.
Niektóre fragmenty tej książki uderzają swoją celnością. Niestety, wpisuje się ona w całości w nurt: pisarze a sprawa polska. Mamy więc to co zawsze: o polskiej beznadziei, o polskich złudzeniach, o polskich kompleksach, o polskich problemach. Tematyka powiewa stęchlizną, a i sposób przedstawienia nie zachwyca świeżością. Książka, w której czytelnik niezainteresowany...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Dobry, wyrazisty język i nieprzekonująca fabuła. Bardzo rozczarowujące zakończenie. Kolejny ceniony horror, który nieszczególnie mi się podobał - może więc to kwestia gatunku jako takiego.
Mam wrażenie, że niespójność świata przedstawionego nie pozwalała mi się wczuć w wydarzenia -- cały czas wiedziałam, że może stać się wszystko, bo świata powieści nic nie ogranicza, nie ma w nim żadnych reguł i zasad. Lubię powieści osadzone w pozornie realnym świecie, którym rządzą prawa nieco inne niż znane nam z rzeczywistości. Ale każdy świat musi mieć pewien zakres możliwości ciągu wydarzeń. Lubię kibicować bohaterom, a żeby móc to robić, muszę widzieć przed nimi różne drogi, różne wyjścia do wyboru. W tej książce trochę mi tego zabrakło. Nie można było zastanawiać się nad zagadką i próbować jej rozwiązać, ponieważ reguły gry były przed czytelnikiem ukryte. Niektórym taki klimat może się podobać w całej swojej tajemniczości, mnie izolował od bohaterów i wydarzeń. Porównałabym to do sytuacji z kiepskiego kryminału: wiemy, że zabiła któraś z 8 osób obecnych w domu, główkujemy, wymyślamy teorie, a na końcu okazuje się, że zabójcą jest zupełnie nieznana nam osoba, która niezauważona weszła przez okno w dzień morderstwa. Jednym słowem, autor nie daje czytelnikowi narzędzi do poszukiwania rozwiązania tajemnic.
Mimo wszystko książkę czytało się dobrze. Bohaterowie bywali dobrze przedstawieni a styl autora naprawdę zasługuje na uznanie. Bardzo podobały mi się dialogi. Poleciłabym na pewno komuś, kto lubi horrory.
Dobry, wyrazisty język i nieprzekonująca fabuła. Bardzo rozczarowujące zakończenie. Kolejny ceniony horror, który nieszczególnie mi się podobał - może więc to kwestia gatunku jako takiego.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMam wrażenie, że niespójność świata przedstawionego nie pozwalała mi się wczuć w wydarzenia -- cały czas wiedziałam, że może stać się wszystko, bo świata powieści nic nie ogranicza, nie...