Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Drugi tom cyklu „Vortex” rozpoczyna się kilka tygodni po wydarzeniach z poprzedniej części. Nasi bohaterowie muszą się zmagać z konsekwencjami swoich wcześniejszych decyzji, na horyzoncie pojawiają się kolejne problemy. W tej części nie brakuje przygód, podróży w czasie, tajemnic i plot twistów. A ten na końcu… ło matko i córko...

Seria „Vortex” wyrasta na jedną z lepszych jakie przeczytałam w tym roku. Na prawdę świetnie się ją czyta. Akcja jest świetnie wyważona, nie pędzi zbytnio do przodu, ale nie można się też nudzić. Daje to możliwości na lepsze pokazanie świata oraz bohaterów i relacji między nimi. Cieszę się, że autorka dokładniej opisała specyfikę poszczególnych rodzajów mutantów. W poprzednim tomie było to zrobione dość powierzchownie. Plusem tej książki jest też oddanie części pola innym bohaterom. Ciągle główną bohaterką jest Elaine i Bale, ale do akcji wkraczają też ich przyjaciele – Luka, Fagus, Susie i kilku innych. Te postacie można polubić i im kibicować, nie są nam obojętne. Głównym motywem w tej części jest podróż w czasie. Jest to dość ryzykowny krok, ponieważ często prowadzi w efekcie do wielu niekonsekwencji, głupotek i nieścisłości. Tu też jest on momentami trochę naciągany, ale nie zaburza to całości logiki historii, nie robi z nas idiotów. Jest to książka młodzieżowa, więc nie dało się uniknąć rozterek miłosnych. Jednak relacja między Elain i Balem została fajnie pokazana. Nie jest naiwna, nie ma też jakiś nagłych wybuchów namiętności, ich związek jest partnerski, mogą na sobie polegać. Ten watek został naprawdę świetnie poprowadzony.

Książkę czyta jest szybko. Historia jest wciągająca, a jej zakończenie wręcz powala. Ta część jest jeszcze bardziej przesiąknięta emocjami, przygodami i akcją niż pierwsza. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu.

Drugi tom cyklu „Vortex” rozpoczyna się kilka tygodni po wydarzeniach z poprzedniej części. Nasi bohaterowie muszą się zmagać z konsekwencjami swoich wcześniejszych decyzji, na horyzoncie pojawiają się kolejne problemy. W tej części nie brakuje przygód, podróży w czasie, tajemnic i plot twistów. A ten na końcu… ło matko i córko...

Seria „Vortex” wyrasta na jedną z lepszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Udało mi się ostatnio przeczytać świetną książkę.

„Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat”, bo o tej pozycji mowa, to pierwszy tom trylogii. Historia dzieje się w przyszłości, kiedy to na świecie obok ludzi żyją także mutanci, których powstanie związane jest z pojawieniem się pravortexu. Obecnie część ludzi posiadła umiejętność poruszania się podobnymi vortexami i wykorzystuje je do tropienia i zamykania w strefach bezpieczeństwa mutantów. Główna bohaterka, Elaine, szkoli się właśnie na takiego łowcę, ale to co stanie się w dniu jej egzaminu zmieni wszystko…

Książkę tę czyta się rewelacyjnie. Od samego początku jesteśmy wrzuceni w środek akcji. Nie ma tu zbytecznych opisów, jest za to sporo się dzieje. Jednocześnie jednak mamy wystarczająco dużo informacji, by zorientować się w świecie i w tym co wydarzyło się w przeszłości. Bardzo podoba mi się pomysł z vortexami i mutacją, jest to coś innego niż to, co zwykle spotykałam w książkach fantastycznych. Może troszeczkę bym rozbudowała kreację świata, chętnie bliżej zapoznałabym się z tą zmutowaną Ziemią, strefami bezpieczeństwa i poszczególnymi rodzajami splitów. Może uda mi się to w kolejnym tomie. Uwielbiam za to główną postać męską, mam nadzieję, że w następnych częściach jeszcze lepiej poznamy Baliana. Jak na razie zakochałam się w tym buntowniku i dezerterze, kocham takie tajemnicze i trochę mroczne postacie. Plus również za bohaterkę, jest inteligentna i wie co chce, równocześnie jednak potrafi przyznać się do błędu i postąpić zgodnie z sumieniem.

Autorka ma niezwykle lekki styl pisania. Książkę czyta się szybko. Podobno to debiut, więc już nie mogę się doczekać kolejnych historii od pisarki, skoro pierwsza stoi na takim poziomie.

Jeśli lubicie książki sci-fi z domieszką fantastyki, silnych bohaterów, tajemnice i podróże w czasie to ta książka jest właśnie dla Was. Ja się świetnie przy niej bawiłam i od razu sięgam po kolejny tom.

Udało mi się ostatnio przeczytać świetną książkę.

„Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat”, bo o tej pozycji mowa, to pierwszy tom trylogii. Historia dzieje się w przyszłości, kiedy to na świecie obok ludzi żyją także mutanci, których powstanie związane jest z pojawieniem się pravortexu. Obecnie część ludzi posiadła umiejętność poruszania się podobnymi vortexami i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Często spotykacie się z tzw.” klątwą drugiego tomu”? Przyznam, że mi się już parę razy zdarzyło i należy to do średnio miłych doświadczeń. Jeśli też tego nie lubicie, to polecam Wam serię od Pawła Zbroszczyka.

Mowa tu o „Darze anomalii”. Nie dawno premierę miał drugi tom tego cyklu i co to była za przygoda! Już pierwsza część była dobra, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że był to debiut. Jednak druga część jest równie dobra, a nawet ciut lepsza. Widać, że autor rozwija swój warsztat. Na uznanie zasługuje również to, że pisarz poświęcił sporo czasu i uwagi na dopracowanie świata i książki. Świadczy o tym mapa świata i fajne wydanie książki.

Świat, w którym żyje nasz bohater, jest mroczny, brutalny, przepełniony okrucieństwem i intrygami, ale również magią i tajemniczymi istotami. Podróż Brema pełna jest niebezpiecznych przygód, spotkań z rozmaitymi bestiami i równie morderczymi ludźmi. Jednak bohater rozwija swoje umiejętności, dojrzewa i zmienia się. Z przebiegłego i wyrachowanego łotrzyka staje się bohaterem zdolnym do poświęceń. Na uwagę zasługują też inne postacie, takie jak Pieprz, Leba czy Zadra. Każda z nich jest inna, ma swoją przeszłość i problemy, inaczej przeżywa bieżące wydarzenia i ma swoje wątpliwości i lęki. Relacja między nimi, to jak się rozwija i zmienia w trakcie historii to majstersztyk. Bardzo podoba mi się to, że autor umożliwił nam, „wejście” do głowy bohaterów,poznajemy ich przemyślenia i rozterki. Dzięki temu stają się pełnowymiarowi.

Autor stopniowo sprzedaje nam informacje, zarówno te dotyczące świata i jego funkcjonowania, jak i systemu magii, który jest dość wyjątkowy. Musze przyznać, że buduje to atmosferę i zachęca, a wręcz zmusza, do dalszego czytania.

„Dar Anomalii” to powieść o wielu wątkach, z kilkoma bohaterami, z których perspektywy śledzimy wydarzenia. A te dzieją się w sporej części świata przedstawionego. Akcja jest dynamiczna, nasi bohaterowie nie mają chwili wytchnienia, a my umieramy ze strachu o nich. Zmusza czytelnika do zaangażowania i skupienia.

Polecam Wam gorąco tę serię. Ja już nie mogę się doczekać trzeciego tomu.

Często spotykacie się z tzw.” klątwą drugiego tomu”? Przyznam, że mi się już parę razy zdarzyło i należy to do średnio miłych doświadczeń. Jeśli też tego nie lubicie, to polecam Wam serię od Pawła Zbroszczyka.

Mowa tu o „Darze anomalii”. Nie dawno premierę miał drugi tom tego cyklu i co to była za przygoda! Już pierwsza część była dobra, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Hej
Lubicie poznawać światy przepełnione magią i niezwykłymi istotami? Jeśli tak, to cykl „Żelazny Dwór” jest właśnie dla Was.

Do świata Nigdynigdy wkraczamy w dniu 16 urodzin Megan. Dokładnie 10 lat wcześniej w tajemniczych okolicznościach zaginął jej ojciec, a teraz jakieś tajemnicze istoty podmieniły jej przyrodniego brata. Jedyną osobą, która choć trochę orientuje się w sytuacji, jest jej najlepszy przyjaciel Rob. Jednak i on okazuje się nie do końca tym, za kogo go uważała. Megan wyrusza na ratunek bratu do tajemniczej krainy. Co ją tam czeka?

Połączcie ze sobą „Sen nocy letniej”, „Alicję w Krainie Czarów”, „Piotrusia Pana” i jeszcze parę baśni, posypcie to niezwykłą mieszanką różnych magicznych istot, doprawcie kilkoma tajemnicami, a na koniec upieczcie na lekkim ogniu ciągłej akcji, to dostaniecie właśnie cykl „Żelazny Dwór”. Z tymi książkami nie można się nudzić. Tutaj ciągle coś się dzieje. Język w jakim napisana jest książka jest bardzo płynny, następne strony właściwie czytają się same. Nie ma tu zbyt rozbudowanych opisów, czy przemyśleń, jednocześnie jednak nie można stwierdzić, że jest ich za mało. Jest to doskonale wyważone. Świat przedstawiony jest naprawdę ciekawy. Autorka doskonale połączyła ze sobą wspomniane wyżej elementy innych historii. Rewelacyjnie się bawiłam, wyławiając postacie z innych znanych dzieł.

Muszą też wspomnieć o tym, że nowe wydanie jest cudne. Twarda oprawa, piękna okładka i barwione brzegi. Te książki mogą stanowić ozdobę każdej biblioteczki.

Nie byłabym sobą, gdyby nie wspomniała o jakiś minusach… Dla mnie takim malutkim minusikiem ( bardzo małym i nie dla każdego to będzie wada) jest target wiekowy, do którego skierowana jest seria. Jest to ewidentnie młodzieżówka. Począwszy od wieku bohaterki, poprzez jej problemy w szkole, sposób myślenia, czy pojawiający się wątek miłosny. Jest to też dość prosta lektura. Jednocześnie jednak, jak wspomniałam wyżej, czyta się ją szybko i przyjemnie. Jeśli więc jesteście w tym przedziale wiekowym ( no cóż… ja już jestem troszkę starsza…) albo po prostu lubicie takie książki, to to będzie historia właśnie dla Was. Ja osobiście gorąco Wam polecam tę serię, świetnie się przy niej bawiłam.

Hej
Lubicie poznawać światy przepełnione magią i niezwykłymi istotami? Jeśli tak, to cykl „Żelazny Dwór” jest właśnie dla Was.

Do świata Nigdynigdy wkraczamy w dniu 16 urodzin Megan. Dokładnie 10 lat wcześniej w tajemniczych okolicznościach zaginął jej ojciec, a teraz jakieś tajemnicze istoty podmieniły jej przyrodniego brata. Jedyną osobą, która choć trochę orientuje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nieświat” to kolejna książka, która wzbudziła u mnie mieszane uczucia. Dlaczego?

Wyobraźcie sobie, że Ziemię w przyszłości atakuje dziwny pasożyt. Pożera on wszystko co napotka, zamieniając to w zgniłą, szarą papkę, powodując śmierć wielu ludzi. Ci co przeżyli przenoszą się do wirtualnej rzeczywistości. Część ludzkości zamieszkuje Marsa, który zaczyna odżywać, umożliwiając tam przeżycie. Jednak oni zamieniają się w fanatycznych wyznawców wspomnianego wyżej pasożyta. Na dodatek stacja kosmiczna, będąca punktem pośrednim między Marsem a Ziemią zostaje objęta kwarantanną, a naukowcy w bazie na Księżycu też zrywają kontakt z planetą i zostają uznani za szaleńców.

Opis brzmi dość przygnębiająco i katastroficznie. I po części taka ta historia była, jednak nie do końca. Wydarzenia widzimy oczami 14 – letniego Lwa Oleńko, pojawiają się też rozdziały z punktu widzenia jego nastoletnich koleżanek – Suri, znajdującej się na stacji kosmicznej oraz Abigail, mieszkanki Marsa. Niech Was nie zmylą jednak ci młodzi bohaterowie, moim zdaniem nie jest to książka dla dzieci. Nawet mnie jako dorosłej osobie trudno było przyswoić pewne rzeczy. Przez pierwszą połowę książki czułam się zagubiona, nie wiedziałam o co chodzi z tym pasożytem ( Zgnilcem), jak zbudowany jest ten wirtualny świat itp. Natomiast w drugiej części jesteśmy przytłoczeni informacjami w dużej części o charakterze naukowym. Wprawdzie w końcu pewne tajemnice zostają rozwiązane, ale często zostają podane w bardzo skomplikowany sposób i musiałam pewne fragmenty czytać po 3 razy, by zrozumieć o co chodzi.

Nie powiem, tematyka książki mi się podobała. Poruszała ważne problemy, takie jak niszczenie środowiska, moralność człowieka, a nawet przybliża nam sposób myślenia osób w spectrum autyzmu. Pokazywała, jak ludzie sami prowadzą swój świat do zagłady. Ciekawa też byłam jak zakończy się ta historia. Jednak brakowało mi w niej polotu, wyjaśnienia naukowe odbierały płynność akcji i powodowały zanik tego katastroficznego klimatu. Z jednej strony fajnie było poznać te informacje, z drugiej było tego trochę za dużo.

Sami oceńcie, czy warto przeczytać tą książkę.

Współpraca reklamowa z @s

„Nieświat” to kolejna książka, która wzbudziła u mnie mieszane uczucia. Dlaczego?

Wyobraźcie sobie, że Ziemię w przyszłości atakuje dziwny pasożyt. Pożera on wszystko co napotka, zamieniając to w zgniłą, szarą papkę, powodując śmierć wielu ludzi. Ci co przeżyli przenoszą się do wirtualnej rzeczywistości. Część ludzkości zamieszkuje Marsa, który zaczyna odżywać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za mną kolejna książka Agaty Konefał, „Krucjata” i co to była za przygoda!

Główną bohaterką historii jest Sharleen, gromowładna, która zostaje niesprawiedliwie oskarżona o czyny, których nie popełniła. Skazana zostaje na roczną krucjatę, a właściwie misję niemożliwą do wypełnienia. Wraz z przyjaciółmi wyrusza na polowanie, ale jej głównym celem jest odkrycie autora spisku. Wkrótce odkrywa też tajemniczą przepowiednię, a to dopiero początek problemów…

Autorka zgrabnie kieruje akcją. Mamy momenty, gdy ciągle coś się dzieje, gdy nasi bohaterowie nie mają chwili wytchnienia, ale jest też czas na przerwę, kiedy to możemy bliżej poznać postacie. Jeśli lubicie wątki romantyczne, ale takie nie dominujące historii, do tego slow burn, to jest to książka w sam raz dla Was. Ja przyznam, że uwielbiam taki rodzaj relacji romantycznej, jest taka prawdziwa, można w nią uwierzyć. Bardzo też podobał mi się zabieg z rozdziałami z perspektywy różnych bohaterów. Dzięki temu mamy okazję lepiej ich poznać, dostajemy też szerszy pogląd na historię. Choć muszę przyznać, że momentami można się pogubić w tych perspektywach, ale jest to do ogarnięcia.

Widać, że autorka przyłożyła się do kreacji świata i bohaterów. Świat jest bardzo rozbudowany, pełen różnorodnych ras i potworów. Postacie są zróżnicowane, każda charakteryzuje się innymi cechami. Jeśli dodamy do tego spiski, intrygi, tajemnice, to gwarantuję, że nie można się nudzić. No i nie zapominajmy o scenach walk, a jest ich tu sporo. Pokazują one, że autorka zna się na rzeczy, świetnie się je czyta, są bardzo plastyczne.

Muszę też pochwalić wydanie tej książki. Okładka jest cudna, totalnie wpisuje się w mój gust. Na pierwszych stronach mamy dość szczegółowe 2 mapki, bardzo przydatne przy podróżach bohaterów. A na koniec spis postaci i opisy potworów występujących w powieści. Uwielbiam takie dodatki w książkach, widać wtedy, że autor dopracował swoje dzieło i chce, by dla czytelnika wszystko było przejrzyste. Ułatwia to też bardzo zaznajomienie się historią.

Za mną kolejna książka Agaty Konefał, „Krucjata” i co to była za przygoda!

Główną bohaterką historii jest Sharleen, gromowładna, która zostaje niesprawiedliwie oskarżona o czyny, których nie popełniła. Skazana zostaje na roczną krucjatę, a właściwie misję niemożliwą do wypełnienia. Wraz z przyjaciółmi wyrusza na polowanie, ale jej głównym celem jest odkrycie autora spisku....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Często zdarza się Wam czytać książki i na koniec stwierdzić, że trochę zmarnowano jej potencjał?
Ostatnio albo mam jakiś kryzys czytelniczy, albo trafiam na nieodpowiednie książki, ale ciężko mnie tak całkowicie zadowolić. Podobnie było z „Dziewczyną, która skoczyła do morza”.

Opowiada ona historię Miny, która ofiarowała się Bogu Morza, w zamian za ukochaną swojego brata. Trafia do Królestwa Duchów, gdzie próbuje przebudzić wspomnianego boga, wierzy bowiem, że dzięki temu świat żywych przestaną nawiedzać niszczycielskie burze. Jednak nic nie idzie po jej myśli.

Zacznę może od plusów. Książka napisana jest przyjemnym językiem, czyta się ją więc szybko. A biorąc pod uwagę, że ma 300 str., to można ją przeczytać w 2 dni. Autorka miała też świetny pomysł na tę historię. Odwołania do kultury wschodu, baśniowy klimat, bohaterka, która zrobi wszystko dla swojej rodziny, zaklęty bóg i tajemniczy sprzymierzeniec, a na dodatek tajemnica i wiele niebezpieczeństw. Wszystkie te elementy zapowiadają naprawdę dobrą książkę, ale niestety mnie czegoś tu zabrakło. Akcji było dużo i szybko zmieniały się okoliczności, ale momentami miałam wrażenie, że wszystko to działo się za szybko. Brakło mi też jakiejś pogłębionej psychologii postaci. O Minie jeszcze trochę wiemy, ale pozostałe postacie to już tylko tło. A to spowodowało, że kompletnie nie czułam chemii między bohaterami, że już nie wspomnę o rodzącej się między nimi więzi. Jakoś dla mnie to wszystko było za płytkie. Może gdyby książka była trochę dłuższa, szczegółowiej opisano by świat i postacie, byłoby lepiej. Miałam też wrażenie, że nasza bohaterka zapomniała o zadawaniu pytań, tylko wszystko przyjmowała jak leci. Gdybym to ja znalazła się w tajemniczej krainie, to zasypałabym wszystkich szczegółowymi pytaniami, a tu Mina milczy. Tak jakby na siłę wprowadzano aurę tajemniczości, bo inaczej nie byłoby intrygi.

Ogólnie rzecz biorąc nie jest to zła książka, ale mogła być dużo lepsza. Dla kogoś, kto chce krótkiej i przyjemnej historii, tak na 2 wieczory, ta książka jest w sam raz. Jednak, gdy ktoś jest już starym wyjadaczem i ma za sobą wiele historii oraz ma spore wymagania, to przy tej powieści może się trochę sfrustrować.

Często zdarza się Wam czytać książki i na koniec stwierdzić, że trochę zmarnowano jej potencjał?
Ostatnio albo mam jakiś kryzys czytelniczy, albo trafiam na nieodpowiednie książki, ale ciężko mnie tak całkowicie zadowolić. Podobnie było z „Dziewczyną, która skoczyła do morza”.

Opowiada ona historię Miny, która ofiarowała się Bogu Morza, w zamian za ukochaną swojego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Udało mi się ostatnio skończyć „Nasze zerwane więzi” Lexi Ryan. Jest to drugi tom cyklu „Nasze puste przysięgi”. Zaczyna się on dokładnie w tym samym momencie, co kończyła pierwsza część. Abriella musi zmierzyć się z nową rzeczywistością i problemami, które ona za sobą niesie. Wydaje się, że sieć kłamstw i tajemnic, która ją otacza, nie ma końca. Czy uda jej się przetrwać w tym niebezpiecznym świecie?

Jest to książką z kategorii tych, które mi ciężko jednoznacznie ocenić. Z jednej strony czytało mi się ją bardzo dobrze. W tym tomie mamy dużo więcej akcji niż w poprzednim. Nasi bohaterowie ciągle się gdzieś przenoszą, ciągle walczą z przeciwnościami i odkrywają nowe tajemnice. Wszystko to czyta się płynnie i z ciekawością. Podobało mi się też to, w którym kierunku poszedł romans głównej postaci, chemia między bohaterami była wyczuwalna. Jednym słowem nie nudziłam się przy tej historii.

No ale jest i ta druga strona. Nie wszyscy uznają ją za minus, mnie też ciężko to tak nazwać, budzi to we mnie jednak pewien dylemat. A mianowicie, książka ta to zlepek kilku znanych i dość popularnych motywów. I nie, żeby korzystanie z nich było zabronione, ale w przypadku tej książki miałam wrażenie, że niektóre rozwiązania wręcz dosłownie skopiowano. [ SPOILER] Dwa dwory – Światła i Nocy, dwóch kochanków – blondyn i brunet, potomkini Mab z człowieczego rodu, elfia więź, przemiana w fae, grono przyjaciół wspierające tego dobrego i jeszcze kilka innych. Znacie to? Kojarzycie? No właśnie ja tak. Bardzo lubię te motywy i dobrze się przy nich bawiłam, ale z drugiej strony miałam ciągle gdzieś z tyłu głowy to wrażenie „już to kiedyś czytałam”. Tym bardziej, że tymi motywami się nie tylko zainspirowano, niektóre to wręcz kalka z innych książek.

Podsumowując, serię czyta się przyjemnie i szybko, ale nie jest ona niczym nowym i odkrywczym. Mimo wszystko jednak, miłośnik magicznych światów i fae, może się przy niej dobrze bawić. Decyzję, czy warto sięgać po tę pozycję, pozostawiam Wam.

Udało mi się ostatnio skończyć „Nasze zerwane więzi” Lexi Ryan. Jest to drugi tom cyklu „Nasze puste przysięgi”. Zaczyna się on dokładnie w tym samym momencie, co kończyła pierwsza część. Abriella musi zmierzyć się z nową rzeczywistością i problemami, które ona za sobą niesie. Wydaje się, że sieć kłamstw i tajemnic, która ją otacza, nie ma końca. Czy uda jej się przetrwać w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytacie serie w ciągu, czy raczej wolicie robić sobie przerwy między tomami?
Przyznam, że ja jestem zwolennikiem czytania od razu całości, często nawet z zakupem czekam, aż wszystkie tomy zostaną wydane, by nie robić zbyt długich przerw między książkami. Jednak seria „Dotknij mnie” jest wyjątkiem. Chyba jeszcze nigdy nie miałam takich przerw między kolejnymi częściami. Ale muszę przyznać, że dobrze mi się czyta ten cykl.

„Ulecz mnie” to 4 tom serii. Juliette i jej przyjaciele muszą odnaleźć się w nowej rzeczywistości i pełnionych przez siebie rolach. Co okazuje się trudniejsze, niż się wszystkim wydawało. Pojawiają się nowe problemy i ujawniają się kolejne tajemnice.

Nie będę się zbytnio rozpisywać o tej części, bo jestem już w trakcie czytania kolejnego tomu i po jego zakończeniu pokuszę się na dłuższą analizę.

W tym tomie akcja toczy się powoli. Niby nie dzieje się za dużo, a zarazem wiele się zmienia. Ta część niesie za sobą duży ładunek emocjonalny. W życiu bohaterów dużo rzeczy zmienia się bardzo szybko i niektórym ciężko za tym nadążyć. Wydarzenia śledzimy z punktu widzenia dwóch głównych bohaterów – Juliette i Warnera. Fajnym dodatkiem jest część poświęcona Kenjemu i pokazanie końcowych wydarzeń jego oczami. Daje nam to szersze spojrzenie na historię. Bardzo lubię takie zabiegi w książkach.

Ciągle też zadziwia mnie bardzo poetycki i malowniczy sposób pisania autorki. Czyta się go bardzo przyjemnie i szybko, a zarazem jest czymś innym i wyjątkowym, niż to co tradycyjnie spotykamy w książkach.

Zakończenie jest na tyle wybuchowe i zaskakujące, że koniecznie trzeba od razu zacząć następny tom!

Czytacie serie w ciągu, czy raczej wolicie robić sobie przerwy między tomami?
Przyznam, że ja jestem zwolennikiem czytania od razu całości, często nawet z zakupem czekam, aż wszystkie tomy zostaną wydane, by nie robić zbyt długich przerw między książkami. Jednak seria „Dotknij mnie” jest wyjątkiem. Chyba jeszcze nigdy nie miałam takich przerw między kolejnymi częściami....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za mną 5 tom serii „Dotknij mnie” Tahereh Mafi. Zaczyna się dokładnie w tym samym momencie, co zakończyła się poprzednia książka, a że tam na koniec mieliśmy takie fajerwerki, że głowa mała, to tu zaczynamy z mocnym przytupem. Nasi bohaterowie znajdą się w dramatycznym położeniu, będą musieli też wiele przejść. Po drodze spotkają starych wrogów, ale pojawią się też i nowi sprzymierzeńcy. Część tajemnic zostanie rozwiązana, jednak nowe problemy też dają o sobie znać.

I jejku co to była za książka! To chyba moja ulubiona część z tego cyklu! Wprost nie mogłam się oderwać od tej historii. Akcja goni akcję. Praktycznie każdy rozdział to nowy zwrot akcji, następna tajemnica lub kolejny problem do rozwiązania. Z tą książką nie można było się nudzić. Było w niej dokładnie to, czego trochę brakowało mi w poprzednich tomach – mniej przemyśleń, więcej akcji i działania. Nie znaczy to, że nie mamy tu rozważań i myśli bohaterów, bo nadal jest ich sporo. Ale tym razem nie dominują one aż tak książki, ponieważ sporo się też dzieje. Podobało mi się też to, że prawie każdy rozdział zaczyna się od retrospekcji głównych bohaterów. Dzięki temu poznajemy genezę ich relacji, a także początki „Przywrócenia”.

Nowością jest też wprowadzenie w rozdziałach perspektywy Kenjego w narracji. Dzięki temu, widzimy wydarzenia w szerszym zakresie. Jemu też poświęcony jest znowu dodatek na zakończenie. W ten sposób staje się on głównym bohaterem, na równi z Juliette i Warnerem. Nie jest on już tylko wesołym chłopaczkiem, ale staje się pełnowymiarową postacią. Poznajemy jego uczucia i przeżycia, zaczynamy mu kibicować. Coraz bardziej lubię tego bohatera.

Ta część sporo nam tłumaczy, ale generuje tez kolejne pytania. Jestem niesamowicie ciekawa, jak zakończy się ta historia. Zwłaszcza, że ten tom ZNOWU kończy się w takim momencie, że na już potrzebuję kolejnej części. Mam nadzieję, że pojawi się jak najszybciej.

Za mną 5 tom serii „Dotknij mnie” Tahereh Mafi. Zaczyna się dokładnie w tym samym momencie, co zakończyła się poprzednia książka, a że tam na koniec mieliśmy takie fajerwerki, że głowa mała, to tu zaczynamy z mocnym przytupem. Nasi bohaterowie znajdą się w dramatycznym położeniu, będą musieli też wiele przejść. Po drodze spotkają starych wrogów, ale pojawią się też i nowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnio w moje łapki wpadła książka autorstwa Kass Ceran „ Dreyn. Urodzony by walczyć.” Jest to debiut autora i jak na razie jedyna książka, przynajmniej w Polsce, ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni.

Głównym bohaterem historii jest Seell Venssee, najemnik, który na zlecenie międzygalaktycznej lokalizuje i niszczy składy nielegalnej broni, która pozostała po inwazji Vikonów. Wykazuje przy tym ponadprzeciętne zdolności. Wkrótce jednak okazuje się, że nic nie jest takie, na jakie pozornie wygląda.

Przeszłość naszego bohatera owiana jest tajemnicą. On sam nie wie kim jest i skąd pochodzi. Jego niezwykłe zdolności wywołują u czytelnika ciekawość i chęć poznania genezy jego pochodzenia. On sam natomiast jest postacią nietuzinkową, brutalną, ale kierującą się swoistym kodeksem. Jest też lojalny, ale też arogancki i butny, intrygujący, jednak czasami potrafi być i zabawny. Jednym słowem postać ciekawa i dająca się lubić.

Czas akcji to odległa przyszłość. Ludzie podbili wiele światów, ale jednocześnie cudem uratowali się przed inwazją brutalnych Vikonów. W związku z tym technologia, którą posługują się bohaterowie jest też dużo bardziej rozwinięta. Momentami jesteśmy zalani specyficznym słownictwem, ale jednocześnie pozwala nam ono lepiej wczuć się w realia świata. On z kolei jest bardzo dobrze wykreowany, poznajemy różne planety i ludy je zamieszkujące, co nadaje historii autentyczności.

Klimat książki jest dość mroczny, futurystyczny. Akcja jest dość płynna, dzieje się tu dużo, od walk, przez gierki polityczne, spiski i intrygi. Wątków jest sporo, czasami wręcz za dużo i czułam się trochę zagubiona, ale koniec końców, stworzyły ładną całość.

Rzadko kiedy czytam science fiction, ale muszę przyznać, że ta książka mnie wciągnęła. Polecam fanom tego gatunku, jak i nowicjuszom.

Ostatnio w moje łapki wpadła książka autorstwa Kass Ceran „ Dreyn. Urodzony by walczyć.” Jest to debiut autora i jak na razie jedyna książka, przynajmniej w Polsce, ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni.

Głównym bohaterem historii jest Seell Venssee, najemnik, który na zlecenie międzygalaktycznej lokalizuje i niszczy składy nielegalnej broni, która pozostała po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nevermore Otchłąń” to tom kończący trylogię. Nie będę więc tu przytaczać streszczenia poprzednich tomów, bo mogłabym komuś zepsuć zabawę. Wydarzenia tej części mają miejsce kilka tygodni po zakończeniu poprzedniej. Co się wydarzyło musicie przeczytać sami, w każdy razie Isobel ma przekichane. Każdy ją sprawdza, każdy kontroluje, każdy się o nią martwi. A ona ciągle tęskni.

W tej części świat snu zlewa się z realnym jeszcze bardziej niż w poprzednich tomach. Właściwie czasami nie wiemy gdzie jesteśmy i co jest prawdziwe. Sama bohaterka tego nie wie. Ona jednak uparcie dąży do celu, do ocalenia Varena, a co za tym idzie, świata który zna. Jej determinacja i upór zasługują na uznanie. Ten tom jest bardzo dynamiczny, dużo się w nim dzieje. Chyba najwięcej ze wszystkich części. Nie brakuje tu zagadek, tajemniczości i niebezpieczeństw. Dzięki czemu czyta się go szybko i z zapartym tchem. Momentami jednak akcja tak pędziła, że musiałam się wracać o parę stron, bo gubiłam się w toku rozumowania Isobel lub tłumaczeniach Reynoldsa.

Cała historia skupia się główne na Isobel, jej uczuciach, myślach i dylematach. Bardzo lubię takie dogłębne poznawanie postaci. Jedyne co, to brakowało mi tu Varena. On w tej historii stał się właściwie tylko tłem, celem działań Isobel. A szkoda, bo był on bardzo ciekawą postacią i poznanie wydarzeń z jego perspektywy byłoby bardzo interesujące.

Sprawą z którą miałam największy problem, była nagła siła uczuć Isobel do Varena. W książce pokazane jest to jako głębokie, mocne i trwałe uczucie, miłość na śmierć i życie ( momentami dosłownie). A przypominam, że mamy do czynienia z nastolatkami, którzy nawet nie byli na jednej randce, właściwie to nawet o sobie nic nie wiedzieli. Nie żeby to było złe, ale jednak taki motyw bardziej pasowałby mi u bardziej dojrzałych bohaterów, którzy już wiedzą co znaczy prawdziwa miłość i się naprawdę znają.

Podsumowując, jest to bardzo ciekawa trylogia, z dobrze wykreowanym motywem snów i wartką akcją.

„Nevermore Otchłąń” to tom kończący trylogię. Nie będę więc tu przytaczać streszczenia poprzednich tomów, bo mogłabym komuś zepsuć zabawę. Wydarzenia tej części mają miejsce kilka tygodni po zakończeniu poprzedniej. Co się wydarzyło musicie przeczytać sami, w każdy razie Isobel ma przekichane. Każdy ją sprawdza, każdy kontroluje, każdy się o nią martwi. A ona ciągle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Oglądaliście kiedyś jakąś K-drame? Albo słuchaliście K-popu? Przyznam, że ja ostatnio mam słabość do obydwóch tych rzeczy. Dlatego też, gdy odezwała się do mnie Ewa Białas – Bomba z propozycją recenzji jej książki, nie mogłam się nie zgodzić.

Przyznam się, że raczej nie czytam książek w rodzaju poradników, czy przewodników lub encyklopedii, a czymś w tym rodzaju jest „K-shock. Korea inaczej”. Zawsze uważałam je za dość nudne i sztywne. Tym razem postanowiła jednak zaryzykować, bo tak jak napisałam wcześniej, zafascynowała mnie popkultura koreańska, a tak właściwie nic konkretnego o tym kraju nie wiem. Przeżyłam jednak szok, gdy dostałam tę książkę i zobaczyłam jej objętość, ma ona bowiem ok 830 str. Jednak już na początku bardzo się zdziwiłam. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Dostarcza ona nam potężnej dawki wiedzy na różne tematy dotyczące życia w Korei. Mamy w niej rozdziały dotyczące m.in. jedzenia, ubioru, historii, sportu, podejścia do związków, czy wspomnianych wyżej k-dram i k-popu. Brzmi może to trochę przerażająco i poważnie, ale podane jest w sposób bardzo przystępny. Informacje przeplatane są różnego rodzaju anegdotami i zabawnymi komentarzami autorki, co nadaje książce humoru i lekkości.W efekcie nawet nie spostrzegłam się kiedy, a minęły mi 2 godziny na czytaniu, a usiadłam tylko na 5 minut… Na dodatek autorka podaje nam tytuły filmów, seriali czy piosenek, w których dany temat zostaje poruszony i ukazany. Przyznam, że parę z tych tytułów już sprawdziłam, a kilka utworów towarzyszy mi już jakiś czas w codziennych pracach. Widać, że autorka doskonale zna się na na tym o czym pisze, a podział na tematyczne rozdziały sprawia, że nie jest konieczne czytanie książki od decki do deski, ale można sobie dawkować informacje lub przeczytać tylko to, co nas akurat w danym momencie interesuje.

Jedyne czego mi brakowało w tej książce to jakieś ilustracji lub zdjęć. Fajnie jest poczytać o strojach Koreańczyków, czy wystroju wnętrz ich domów, ale jeszcze lepiej byłoby to też zobaczyć. To jest jednak rzecz, którą można nadrobić w internecie.

Gorąco polecam !

Oglądaliście kiedyś jakąś K-drame? Albo słuchaliście K-popu? Przyznam, że ja ostatnio mam słabość do obydwóch tych rzeczy. Dlatego też, gdy odezwała się do mnie Ewa Białas – Bomba z propozycją recenzji jej książki, nie mogłam się nie zgodzić.

Przyznam się, że raczej nie czytam książek w rodzaju poradników, czy przewodników lub encyklopedii, a czymś w tym rodzaju jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jaki kraj chcielibyście najbardziej zwiedzić? Bo moim marzeniem są Włochy, a zwłaszcza Rzym :)
Dlaczego się o to pytam? Ponieważ w ostatniej książce, którą przeczytałam, miałam okazję przenieść się do świata zbliżonego do renesansowej Italii.

„Dawno temu blask” G. G. Kaya, bo o tej książce mowa, to historia niesamowita. Czuć w niej inspirację wydarzeniami i postaciami historycznymi, widać, że autor interesuje się średniowieczem i renesansem. Jednocześnie jednak, nie trzeba mieć wiedzy na ten temat, w końcu to fantastyka :) Zarazem ta fantastyczność nie bije po oczach, nie spodziewajmy się zatem skomplikowanych systemów magicznych, czy mnogości istot nie z tej ziemi. W książce w tej mamy za to cały korowód bohaterów, ale o dziwo ich liczba nie męczy. Z przyjemnością śledzi się ich dzieje, jak splatają się nieraz ich losy. Głównym bohaterem jest Danio, który po latach wspomina swoje niezwykłe życie. Jako syn zwykłego krawca, miał niewiarygodną okazję uczyć się w elitarnej szkole wraz z dziećmi arystokratów. Następnie pracował na dworze hrabiego, gdzie poznał Adrię, która chciała zamordować jego mocodawcę. Jak przystało na te czasy akcja pełna jest koneksji, intryg, rozgrywek politycznych i spisków. Równocześnie jednak historia toczy się dość powoli, swoim tempem. Autor postawi na rozważania o życiu, o wartościach, którymi powinno się kierować, o konsekwencjach podejmowanych decyzji.

Trochę trzeba się przyzwyczaić do stylu pisania autora. Narracja przeskakuje z trzecioosobowej na pierwszoosobową. Na dodatek historia prowadzona jest w klimacie opowieści, dialogi są w niej tylko dodatkiem. Jednak jak już do tego przywykniemy, to przez historię się płynie.

Jako plus muszę też zaliczyć bardzo ładne wydanie tej książki. Nie dość, że jest w twardej oprawie, to na początku ma mapkę oraz spis postaci wraz z ich powiązaniami i zaznaczeniem kim są. Czcionka też ma przyzwoity rozmiar, więc czytanie tej książki to sama przyjemność :) Polecam !

Jaki kraj chcielibyście najbardziej zwiedzić? Bo moim marzeniem są Włochy, a zwłaszcza Rzym :)
Dlaczego się o to pytam? Ponieważ w ostatniej książce, którą przeczytałam, miałam okazję przenieść się do świata zbliżonego do renesansowej Italii.

„Dawno temu blask” G. G. Kaya, bo o tej książce mowa, to historia niesamowita. Czuć w niej inspirację wydarzeniami i postaciami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Rozbudź mnie” Tahereh Mafi to kolejna książka, z którą mam mały problem. I nie żeby mi się nie podobała, wręcz przeciwnie, dobrze mi się ją czytało. Nie było jednak żadnego WOW, a w tym tonie głównie czytałam recenzje o tej książce.

Ta część jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z poprzedniego tomu. Juliette budzi się po postrzeleniu jej przez Najwyższego Przywódcę i musi zmierzyć się z wiadomością, że Omega Point już nie istnieje. Nie wie, co stało się z jej przyjaciółmi. Jednocześnie okazuje się, że Warner nie był tym, za kogo go uważała. Nadchodzi dla nie czas wielkich decyzji.

Jak napisałam wyżej, książkę czytało mi się dobrze i szybko. Autorka ma specyficzny styl pisania, ale jak się już człowiek do niego przyzwyczai, to przez książkę się płynie. Cieszę się, że w tej części jeszcze bliżej poznajemy Warnera, bo jest to bardzo intrygująca postać. Adam za to jeszcze bardziej mnie irytował. Fajnie, że pisarka ukazała przemianę naszej głównej bohaterki, od zahukanej, szarej myszki po kobietę waleczną i pewną siebie. Jednak miałam wrażenie, że ta przemiana zaszła trochę za daleko, zwłaszcza, że przecież w gruncie rzeczy nie minęło aż tyle czasu. Jak wspomniałam, mam z tym tomem pewien problem, bo w przeciwieństwie do większości, ta część podobała mi się najmniej. Jak dla mnie była za bardzo przegadana i zbyt refleksyjna. Fajnie, że dzięki temu dowiedzieliśmy się dużo nowych rzeczy o naszych bohaterach, że psychologia postaci została pogłębiona. Narracja jest bardzo emocjonalna ( czyli tak jak lubię) jednak co za dużo, to niezdrowo. Sprawiło to też, że wielkie finałowe starcie było dla mnie za nagłe, za szybkie i straciło na doniosłości. Jakby było na siłę wciśnięte na koniec przemyśleń Juliette na temat istoty świata, charakterów Warnera i Adama, oraz kogo w końcu kocha. Tylko po to, by popchać wreszcie akcję do przodu.

Nie mówię, że mi się ta książka nie podobała. Ogólnie jest fajna, miło spędziłam z nią czas, jednak bez efektu WOW, a tego chyba oczekiwałam. Sięgnę po kolejne tomy, bo jestem ciekawa, jak rozwinie się ta historia.

„Rozbudź mnie” Tahereh Mafi to kolejna książka, z którą mam mały problem. I nie żeby mi się nie podobała, wręcz przeciwnie, dobrze mi się ją czytało. Nie było jednak żadnego WOW, a w tym tonie głównie czytałam recenzje o tej książce.

Ta część jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń z poprzedniego tomu. Juliette budzi się po postrzeleniu jej przez Najwyższego Przywódcę i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cornwell ten zachwycił mnie już jakiś czas temu Trylogią Arturiańską i odmitologizowaną wersją panowania tego znanego władcy. Dlatego też z chęcią sięgnęłam kolejną jego powieść.

Książka rozpoczyna się w przededniu wybuchu wojny stuletniej. Jej głównym bohaterem jest Thomas, młody łucznik, który jako jedyny przeżył masakrę swojej wioski, na którą napadł tajemniczy człowiek w czerni. Ukradł on świętą włócznię, której odzyskanie poprzysiągł właśnie Thomas. Wkrótce na jaw zaczyna wychodzić wiele tajemnic, w tym ta o pochodzeniu łucznika.

Cornwell jest mistrzem w ukazywaniu realiów średniowiecznego życia. W jego historii nie ma miejsca na idealizowanie tego okresu, czy sprowadzanie go tylko do szlachetnych rycerzy i pięknych dam. Wręcz przeciwnie, ukazuje on średniowieczną Europę pełną brudu, wojny, brutalności, krwi i walki o przetrwanie. Jego historie są prawdziwe aż do szpiku kości. Nie gloryfikuje nikogo, nawet zwycięzców. Nie ma u niego postaci idealnych, nawet nasz główny bohater ma wiele na sumieniu, a rycerzom daleko do cnotliwości. Świetnie też pokazuje sposób myślenia ówczesnych ludzi, ich zabobonność, ślepą wiarę w kościół, trochę naiwność, ale i wolę przetrwania. Każdy bohater jest świetnie wykreowany, każdy jest inny i charakterystyczny.

Paradoksalnie o głównym bohaterze nie możemy powiedzieć za dużo. Po prostu razem z nim uczestniczymy w wydarzeniach. Nie zagłębiamy się w jego psychikę. Musze przyznać, że trochę mi tego brakowało, lubię znać myśli bohaterów. Tutaj za to zastąpione są one bardzo realistycznymi opisami wydarzeń i otoczenia. Drobiazgowe opisy walk, bitew i ich skutków sprawiają, że człowiek ma wrażenie, że uczestniczy w nich wraz z naszym bohaterem.

Cornwell swoją książką dogłębnie łamie stereotypowe myślenie o średniowieczu jako o epoce pełnej romantycznych i szlachetnych rycerzy. Jego wersja jest realna aż do bólu. Jest to świetna fabularyzowana wersja historii. Polecam gorąco!

Cornwell ten zachwycił mnie już jakiś czas temu Trylogią Arturiańską i odmitologizowaną wersją panowania tego znanego władcy. Dlatego też z chęcią sięgnęłam kolejną jego powieść.

Książka rozpoczyna się w przededniu wybuchu wojny stuletniej. Jej głównym bohaterem jest Thomas, młody łucznik, który jako jedyny przeżył masakrę swojej wioski, na którą napadł tajemniczy człowiek...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dwór miodu i popiołu Shannon Mayer, Kelly St. Clare
Ocena 6,0
Dwór miodu i p... Shannon Mayer, Kell...

Na półkach:

Niedawno przesłuchałam w audiobooku Trylogię miodu i lodu. Moja recenzja będzie dotyczyła całości, ponieważ mam z tą serią olbrzymi problem.

Główną bohaterką jest Kallik, pół fae, pół człowiek, sierota, która po morderczym szkoleniu, zamiast uzyskać upragnione stanowisko, staje się uciekinierką. Zarzuca się jej zniszczenie magicznego świata Underhill. Alli musi udowodnić, że nie ma z tym nic wspólnego. W zadaniu tym towarzyszy jej mroczny fae Faolan, przyjaciel z dzieciństwa, teraz jednak wróg, a może niekoniecznie? W trakcie tej misji na jaw wyjdzie jeszcze sporo tajemnic.

Powiecie więc, co z tą serią jest nie tak? Mamy tu wszystko co potrzeba – magiczne istoty, tajemniczy świat, wiele zagadek, sporo akcji, no i przystojnego wojownika :) Zgadzam się całkowicie, ale jakoś to wszystko mnie nie poruszyło. Kompletnie nie wzbudziło emocji. Dużo osób zginęło, bohaterkę czeka spore poświęcenie, a dla mnie to wszystko było obojętne. Wątek romansowy też taki jakiś bez chemii. Fajna była koncepcja powiązania świata fae z ludzkim, ale na tym się kończyło. Wszystko to było bardzo płytko opisane. Właściwie nie wiadomo jak to wszystko funkcjonuje. Tak samo z Underhill. Jest, ale nie wiadomo po co. Niby fae muszą mieć z nią kontakt, ale jak tam wejdą, to ona próbuje wszystkich zabić… Nie wspominając już o tym, że akcja dzieje się we współczesności, więc dlaczego wszyscy walczą mieczami, pałkami i łukami? A gdzie pistolety i karabiny? Niby szkodzi im żelazo, więc kule byłyby idealne, a metalową obudowę, zawsze można czymś owinąć lub po prostu schować do skórzanej kabury. No cóż, walka na miecze jest bardziej efektowna….

Muszę przyznać, że jest to seria, która może się podobać, ma wiele ciekawych elementów. Równocześnie jednak moim zdaniem, są one bardzo odtwórcze. Kolejna książka z fae, gdzie główną bohaterką jest mieszaniec, o tajemniczym pochodzeniu, do tego mroczny wojownik, który niby jest wrogiem, ale niekoniecznie… Skądś to już znamy prawda? Tylko, że w tej książce połączenie tych elementów nie wyszło za dobrze. Jednak dla kogoś, kto nie czytał jeszcze za dużo takich książek, może to być i fajna lektura. Decyzja należy do Was.

Niedawno przesłuchałam w audiobooku Trylogię miodu i lodu. Moja recenzja będzie dotyczyła całości, ponieważ mam z tą serią olbrzymi problem.

Główną bohaterką jest Kallik, pół fae, pół człowiek, sierota, która po morderczym szkoleniu, zamiast uzyskać upragnione stanowisko, staje się uciekinierką. Zarzuca się jej zniszczenie magicznego świata Underhill. Alli musi udowodnić,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ning przyszło żyć w niepewnych czasach. Po królestwie krąży tajemniczy Cień, który zatruwa herbatę, powodując tym śmierć wielu osób i zamieszanie w państwie. Niestety zatrute kostki herbaty trafiają też do rodziny Ning, na dodatek to ona zaparza trujący napój, który zabija jej matkę i powoduje ciężką chorobę siostry. Aby ją ratować dziewczyna postanawia wziąć udział w konkursie mającym wyłonić mistrza shennóng – shi. Liczy bowiem na to, że dzięki nagrodzie za zwycięstwo, którą jest przysługa księżniczki, zdobędzie sposób na uzdrowienie siostry. W ten sposób trafia w plątaninę intryg, gierek politycznych i zdrad.

Ning, wbrew temu co sądzi, to silna kobieta. Bardzo przeżywa śmierć matki i chorobę siostry, obwinia się za to, jednak równocześnie nie załamuje się, ale walczy o znalezienie antidotum. Zrobi wszystko, by pomóc bliskim. Psychologia tej postaci jest bardzo dobrze nakreślona. Jest ona osobą, która walczy ze swoimi demonami i traumą, ale nie podaje się mimo przeciwności. Ogromnym plusem tej książki jest ukazanie silnej więzi między siostrami. Ning można też pozazdrościć przyjaciół. Relacje między nimi są naprawdę świetne. A to, co zaczyna ją łączyć z pewnym tajemniczym chłopakiem jest takie delikatne i słodkie, szkoda, że tego bohatera jest tak mało. Mam nadzieję, że w następnym tomie, będzie bardziej obecny. Cała idea konkursu jest ciekawie nakreślona, choć dość schematycznie. Mamy kolejne zadania, jednego, głównego przeciwnika, który oczywiście jest wredny i cieszy się koneksjami oraz przyjaciela, który nam pomaga, a nie rywalizuje.

Dzięki tej książce trafiamy w barwny świat wschodu. Poznajmy różne sposoby parzenia herbaty, które tam osiągają wręcz status sztuki i stanowią ważny element ich kultury i obyczajów. Tutaj jest to cały rytuał, połączony z opowieścią i magią. Opisy parzenia herbaty, jak i całego otoczenia, były w książce bardzo malownicze, ale i obszerne. Z jednej strony sprawiały, że wręcz miało się wrażenie, że uczestniczy się w tym konkursie. Z drugiej bardzo spowalniały akcję i odciągały nas od głównego problemu.

Książki o kulturze wschodu są dość specyficzne. Z jednej strony zachwycają swoim orientalizmem, malowniczością i innością, jednocześnie jednak ciężko nam zrozumieć kulturę i przyzwyczaić się do mentalności tamtejszych ludzi. Dlatego w tego rodzaju powieści ciężko się wgryźć, musi minąć trochę stron, zanim człowiek wsiąknie w historię. Ale gdy już do tego dojdzie, to zostaje wciągnięty na dobre. Ja już czekam na drugi tom :)

Ning przyszło żyć w niepewnych czasach. Po królestwie krąży tajemniczy Cień, który zatruwa herbatę, powodując tym śmierć wielu osób i zamieszanie w państwie. Niestety zatrute kostki herbaty trafiają też do rodziny Ning, na dodatek to ona zaparza trujący napój, który zabija jej matkę i powoduje ciężką chorobę siostry. Aby ją ratować dziewczyna postanawia wziąć udział w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Waszym zdaniem jaka powinna być idealna postać kobieca w książce? Delikatna, czuła i troskliwa, czy raczej silna, przebiegła, a może nawet trochę wątpliwa moralnie?

Kilka dni temu skończyłam czytać „Koronę z Kości” autorstwa Laury Sebastian, w której to właśnie kobiety pełnią bardzo ważną rolę.

Dzięki książce odwiedzamy magiczny świat czterech krain. W jednym z nich księżniczkami są trojaczki – piękne i delikatne dziewczyny, które w dniu swoich 16 urodzin wyruszają do pozostałych królestw, by poślubić tamtejszych następców tronów. Okazuje się jednak, że od urodzenia szkolone są nie na urocze panny, ale przebiegłych szpiegów i wichrzycielki. Ich matka bowiem chce je wykorzystać do rozpętania wojny i w jej wyniku przejęcia władzy nad całością kontynentu.

Książka zabiera nas w świat pełen intryg, walk i brutalności. Tutaj spisek goni intrygę, a manipulacja zdradę. Na dodatek jest przedstawiony bardzo plastycznie i barwnie. Wręcz ma się wrażenie, że wędruje się po zamkowych korytarzach, czy alejkach ogrodów pałacowych. Świetnym zabiegiem było przedstawianie wydarzeń z punku widzenia każdej z sióstr. Dzięki temu mamy szerszy pogląd na wszystkie wydarzenia. Bliżej też poznajemy nasze bohaterki, które zostały znakomicie wykreowane. Są to wprawdzie trojaczki, bardzo ze sobą związane, ale jednocześnie każda z nich jest inna, każda ma swoje marzenia i cele. Polubiłam każdą z nim, szczerze im kibicowałam do ostatnich stron. Dobrze napisani są też bohaterowie dalszego planu, a z racji tego, że obracamy się w środowisku dworskim, jest ich całkiem sporo. W mnogości imion można się pogubić. Na szczęście na początku książki mamy rozpiskę rodów królewskich, co bardzo pomaga. Bardzo zaciekawił mnie system magiczny, oparty na gwiezdnym pyle.

Książkę mimo jej objętości ( ponad 500 str.) czyta się szybko i przyjemnie. Nie można się przy niej nudzić. Do tego zakończenie aż wbija w fotel i już nie mogę się doczekać kolejnego tomu.

Jeśli szukacie książki ze świetnie wykreowanym światem, pełnym intryg i zdrad, z silnymi kobietami i fabułą pełną akcji, to ta pozycja jest właśnie dla Was!

Waszym zdaniem jaka powinna być idealna postać kobieca w książce? Delikatna, czuła i troskliwa, czy raczej silna, przebiegła, a może nawet trochę wątpliwa moralnie?

Kilka dni temu skończyłam czytać „Koronę z Kości” autorstwa Laury Sebastian, w której to właśnie kobiety pełnią bardzo ważną rolę.

Dzięki książce odwiedzamy magiczny świat czterech krain. W jednym z nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

zytacie książki polskich autorów? Bo ja ostatnio bardzo często. Niedawno miałam okazję przesłuchać książkę polskiej autorki E. Kolosy „Więzi Krwi”. Jest to debiut, który mile mnie zaskoczył.

Książka opowiada historię Cassidy, córki przywódcy gildii zabójców, która zostaje niesłusznie oskarżona o zabójstwo ojca. W wyniku tego jest ścigana w całym królestwie. Ucieka, po drodze spotyka jednak przyjaciół, dzięki którym ma szansę wyjść z tej afery cało.

Powiem Wam szczerze, że nie spodziewałam się, że debiut może być tak dobry. Świetnie się bawiłam przy tej historii. Mamy tu bardzo wyrazistych bohaterów z Cassidy na czele. Jest to drobna kobieta, z burzą rudych loków, która jednak swój niski wzrost nadrabia ciętym językiem i pewnością siebie. Mamy też dzielnego rycerza magicznego zakonu, kilku skrytobójców, czarodziejkę i elfkę. Do tego sporo magicznych istot, dużo akcji, intrygę i walkę o swoje. Jest to typowa historia drogi, nasi bohaterowie wędrują od miejsca do miejsca szukając sojuszników, przeżywając przy tym wiele niebezpiecznych przygód. Jednym słowem nie można się nudzić.

Podobała mi się kreacja bohaterów,każdy z nich jest wyjątkowy i charakterystyczny. Ciepło na serduszku wywołuje ich wzajemna relacja, takich przyjaciół każdy chciałby mieć, a dialogi między nimi są zabawne i naturale. Fajnie też przedstawiono budowanie się więzi między Cass a rycerzem, jest to rewelacyjnie napisane slow burn.

Jedyne czego mi trochę brakowało, to bardziej szczegółowego opisu świata i systemu magii. W trakcie podróży z opowiadań bohaterów dowiadujemy się wprawdzie trochę o zamieszkujących królestwo istotach, ale nic konkretnego nie wiemy.Nie przeszkadza to jednak w odbiorze historii, mam nadzieję, że autorka rozwinie to w następnych tomach. No i Cass tak średnio mi pasowało na przywódczynię gildii, a jej kompetentność była wielokrotnie podkreślana w książce. Dla mnie była trochę zbyt rozkapryszona i impulsywna jak na dowódcę. Przy czym jednak bardzo sympatyczna.

Zakończenie zamyka wszystkie poruszone wątki, spokojnie można czytać książkę jako jednotomówkę, widziałam jednak, że autorka zapowiedziała kolejne tomy, na które z niecierpliwością czekam!

zytacie książki polskich autorów? Bo ja ostatnio bardzo często. Niedawno miałam okazję przesłuchać książkę polskiej autorki E. Kolosy „Więzi Krwi”. Jest to debiut, który mile mnie zaskoczył.

Książka opowiada historię Cassidy, córki przywódcy gildii zabójców, która zostaje niesłusznie oskarżona o zabójstwo ojca. W wyniku tego jest ścigana w całym królestwie. Ucieka, po...

więcej Pokaż mimo to