-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2024-01-14
2023-06-18
2023-05
2023-02-28
2023-02-28
2023-01-03
Charlie Jordan wie, że nie wytrzyma kolejnego dnia na Uniwersytecie Olyphant. Od zabójstwa Maddy każdy kolejny dzień naznaczony jest rozpaczą, żalem i męczącymi wyrzutami sumienia. Charlie nie może znieść myśli o tym, że w pewnym stopniu przyczyniła się do zabójstwa najlepszej przyjaciółki. Że niechcący ułatwiła Kampusowemu Zabójcy zadanie. Zrozpaczona dziewczyna jest pewna, że demony przeszłości wciąż będą ją prześladować.
Studentka postanawia jak najszybciej uciec w rodzinne strony i nigdy nie wracać do miejsca, w którym straciła przyjaciółkę. Przypadkiem natrafia na Josha, który oferuje pomoc z transportem. I choć oboje nigdy wcześniej się nie spotkali, decydują się na wspólną podróż w stronę Ohio. Charlie wie, że wspólna wyprawa z nieznajomym może się źle skończyć. A zwłaszcza teraz, gdy Kampusowy Zabójca wciąż przebywa na wolności.
Ale dziewczyna nie widzi innego wyjścia. Jeśli chce jak najszybciej uciec od przeszłości musi zaufać nieznajomemu.
W trakcie drogi Charlie ogarniają wątpliwości. Josh wydaje się mężczyzną skrywającym wiele mrocznych tajemnic. Z każdym kolejnym zamienionym zdaniem studentka coraz bardziej podejrzewa, że Josh nie jest tym, za kogo się podaje. Czyżby Charlie z własnej woli podróżowała z niebezpiecznym mordercą? Czyżby czekał ją taki sam koniec, jaki spotkał Maddy?
Wcześniejsza książka autora, "Wróć przed zmrokiem" oczarowała mnie na tyle, że z entuzjazmem sięgnęłam po "Tylko przetrwaj noc". Miałam dość wysokie oczekiwania, którym niestety ta historia nie do końca sprostała. Przez pierwszą połowę książki śledziłam fabułę z umiarkowanym zainteresowaniem — ani bohaterowie mnie nie przyciągali, ani klimat (który przecież miał zbudować całe niezbędne napięcie). Dopiero następne rozdziały sprawiły, że zaczęłam uważniej przyglądać się wątkom i z napięciem wyczekiwałam następnych rozdziałów.
Pierwszego zwrotu akcji naprawdę się nie spodziewałam, dzięki czemu cała historia sporo zyskała. Niestety samo zakończenie i odkrycie zabójcy było przewidywalne i jakieś takie nijakie. Ktoś, kto przeczytał kilka thrillerów w swoim życiu łatwo odgadnie, kto jest tym złym bohaterem i jakie motywy nim kierują.
Charlie Jordan wie, że nie wytrzyma kolejnego dnia na Uniwersytecie Olyphant. Od zabójstwa Maddy każdy kolejny dzień naznaczony jest rozpaczą, żalem i męczącymi wyrzutami sumienia. Charlie nie może znieść myśli o tym, że w pewnym stopniu przyczyniła się do zabójstwa najlepszej przyjaciółki. Że niechcący ułatwiła Kampusowemu Zabójcy zadanie. Zrozpaczona dziewczyna jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12-29
Allhallows Hall z pewnością w pełni zasłużyło na miano "nawiedzonego domu". Ogromna, zaniedbana rezydencja od lat budziła nie tylko wstręt, ale przede wszystkim przerażenie wśród lokalnej społeczności. Miejscowe legendy i niewyjaśnione zdarzenia sprawiały, że niewielu śmiałków odważyło się postawić stopę na mrocznych i złowieszczych wrzosowiskach.
Przed wieloma laty rodzeństwo Russell wyprowadziło się z Allhallows Hall, aby rozpocząć życie z dala od domu przepełnionego strachem, smutkiem i grozą. Teraz — po śmierci ojca, emerytowanego naczelnika więzienia - Rob, Martin i Grace niechętnie wracają do podupadającej posiadłości, aby poznać ostatnią wolę Herberta Russella. Treść testamentu szokuje wszystkich.
Atmosfera z każdą kolejną godziną staje się coraz bardziej napięta. Allhallows Hall przepełnione jest dziwną, nieprzyjemną energią, od której włos jeży się na głowie. Kiedy rodzeństwo zgodnie decyduje się raz na zawsze opuścić przeklętą rezydencję, znika pięcioletni Timmy - wnuk Herberta i przyszły właściciel majątku. Rozpoczynają się gorączkowe poszukiwania. Jakim cudem pięciolatek mógł przepaść bez śladu? Co tak naprawdę czai się w murach posiadłości? Czyżby miejscowe opowieści o okrutnych demonach zawierały w sobie ziarnko prawdy?
"Dom stu szeptów" od razu przykuł moją uwagę. Uwielbiam opowieści o nawiedzonych domach i dlatego szybko zabrałam się za czytanie. Początek był naprawdę obiecujący. Skrzypiące podłogi, tajemnicze szepty, dziwne hałasy - te wszystkie elementy tworzyły atmosferę grozy i niepokoju. Niestety im dalej, tym bardziej monotonnie. Autor ciągle powtarza takie same zabiegi, przez co cierpi tempo całej historii. Już po połowie książka zaczęła mnie nużyć i denerwować (bo ileż można czytać w kółko o tym samym!).
Najbardziej zawiodłam się na zakończeniu. Przez ponad 300 stron mamy do czynienia z nieznanym, lecz potężnym złem, czyhającym w murach posiadłości, żeby pod koniec po prostu pozbyć się go w bzdurny i nieprawdopodobny sposób. Samo rozwiązanie sprawy jest nieangażujące i przede wszystkim nużące. Nastawiłam się na klimatyczną powieść grozy, a dostałam średnio ciekawą, wtórną historię z kiepskim zakończeniem, dość bezbarwnymi postaciami i nijaką atmosferą. I tak zamiast zachwytu jest lekkie rozczarowanie.
Allhallows Hall z pewnością w pełni zasłużyło na miano "nawiedzonego domu". Ogromna, zaniedbana rezydencja od lat budziła nie tylko wstręt, ale przede wszystkim przerażenie wśród lokalnej społeczności. Miejscowe legendy i niewyjaśnione zdarzenia sprawiały, że niewielu śmiałków odważyło się postawić stopę na mrocznych i złowieszczych wrzosowiskach.
Przed wieloma laty...
2022-12-07
Kiedy szanowany zegarmistrz i zapalony wynalazca zarządza przeprowadzkę w nieznane, rodzina Carverów nie jest zachwycona tą nagłą decyzją. Zwłaszcza trzynastoletni Max ubolewa nad tym, że będzie musiał opuścić ukochany dom i zamieszkać w małej rybackiej osadzie położonej u wybrzeży Atlantyku.
Dom, do którego przeprowadzają się Carverowie, wydaje się prawdziwą perłą. Trudno się temu dziwić – w końcu niegdyś posiadłość należała do szanowanego i zamożnego londyńskiego chirurga – Richarda Fleischmanna oraz jego uroczej małżonki. Niestety już po kilku godzinach spędzonych w nowym domu Max nie może pozbyć się dziwnego przeczucia, że wkrótce wydarzy się coś złego. Chłopiec coraz częściej zauważa, że w jego otoczeniu dzieją się naprawdę dziwne i niepokojące rzeczy. A wisienką na torcie jest dziwny i nieco mroczny ogród, w którym ustawione są posągi artystów cyrkowych. A wśród nich posąg upiornego klauna, który zmienia swoje położenie…
„Książę Mgły” jest jedną z tych historii, które równocześnie wywołały u mnie zaciekawienie i wniosły sporą dawkę niepokoju. Uwielbiam intrygujące, mroczne wątki, poczucie rosnącego napięcia i właśnie tym kupiła mnie ta książka. Nie brakuje tutaj również mrożących krew w żyłach miejskich legend, obecności czarnej magii i czyhających na każdym rogu niebezpieczeństw.
Nie chciałam przerywać czytania, a jednocześnie nie mogłam znieść myśli o nadchodzącym, nieuniknionym finale. Polubiłam głównych bohaterów i szczerze im kibicowałam. Wnieśli do historii mnóstwo młodzieńczego wigoru, odwagi i determinacji godnej pozazdroszczenia.
Słyszałam, że „Książę Mgły” jest specyficzną historią i zdecydowanie się z tym zgadzam. Myślę, że część czytelników całkowicie „odbije się” od tej książki i uzna ją za zbyt pokręconą, dziwną i nieciekawą. Natomiast ja jestem naprawdę oczarowana zdolnościami autora i chętnie sięgnę po jego kolejne powieści :)
Kiedy szanowany zegarmistrz i zapalony wynalazca zarządza przeprowadzkę w nieznane, rodzina Carverów nie jest zachwycona tą nagłą decyzją. Zwłaszcza trzynastoletni Max ubolewa nad tym, że będzie musiał opuścić ukochany dom i zamieszkać w małej rybackiej osadzie położonej u wybrzeży Atlantyku.
Dom, do którego przeprowadzają się Carverowie, wydaje się prawdziwą perłą. Trudno...
2022-10-24
Trzydziestosześcioletnia Imogen Reid po wielu latach życia w Londynie z wielką niechęcią wraca do swojego rodzinnego miasteczka. Okazuje się, że w ciągu dwudziestu lat Lichota niewiele się zmieniła – wciąż panuje tutaj dziwna, nieco klaustrofobiczna atmosfera a ludzie nadal kierują się dziwnymi przesądami i uprzedzeniami.
Imogen rozpoczyna nowy rozdział w życiu i podejmuje się pracy w instytucji szerzącej pomoc psychologiczną w szkołach. Doświadczona pani psycholog od razu dostaje niełatwy orzech do zgryzienia. Pod jej opiekę trafia Ellie Atkinson — dziewczynka uznana przez mieszkańców za czarownicę. Jedenastolatka cudem uniknęła śmierci w pożarze, w którym zginęli jej rodzice i brat. Od tamtej pory Ellie musi mierzyć się z wrogością nie tylko ze strony swoich rówieśników, ale również nauczycieli i większości dorosłych. Nikt nie chce mieć do czynienia z niebezpiecznym dzieckiem. Podejrzenia ciągle się gromadzą a wrogość mieszkańców jest wręcz namacalna. Imogen musi dotrzeć do sedna sprawy. Czyżby jedenastolatka naprawdę mogła być mściwą czarownicą? Przecież takie oskarżenia są absurdalne! Ale czy na pewno Ellie jest takim niewiniątkiem na jakie się kreuje? I dlaczego wszyscy, którzy nadepnęli jej na odcisk, zostali srodze ukarani?
Wciągnęłam się w tę historię niemal od początku. Przede wszystkim dałam się oczarować klimatowi – nie brakuje tutaj mrocznych tajemnic, momentów niepewności i chwil prawdziwej grozy. Postać Ellie została świetnie wykreowana. Coś w tej dziewczynce mnie intrygowało i przerażało jednocześnie. Taka mieszanka sprawiała, że z rosnącym zaciekawieniem zagłębiałam się w kolejne rozdziały. Chciałam dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest Ellie i co dzieje się w jej umyśle. Starałam się przewidzieć jej następny ruch. Zrozumieć jej tok myślenia. A to wcale nie było takie łatwe.
Druga postać pierwszoplanowa, Imogen, niespecjalnie zdobyła moją sympatię. To jedna z tych kobiet, które najpierw robią a potem dopiero myślą, analizują i przeżywają. Jak na super inteligentną panią psycholog, Imogen czasami zachowywała się nieracjonalnie i to chyba najbardziej przeszkadzało mi podczas czytania. O wiele przyjemniej śledziło mi się historię z perspektywy jedenastoletniej dziewczynki niż dojrzałej kobiety.
Samo zakończenie z pewnością zostało dokładnie przemyślane i zaplanowane. Autorka umiejętnie domknęła wszystkie najważniejsze wątki, tworząc spójną i ciekawą całość. Im bliżej zakończenia książki, tym więcej spraw nabrało sensu. Cieszę się, że sama końcówka nie była przesłodzona, ale wniosła niepokój i trochę mroku. Jak dla mnie jest to ogromny plus i świetne zwieńczenie historii.
Trzydziestosześcioletnia Imogen Reid po wielu latach życia w Londynie z wielką niechęcią wraca do swojego rodzinnego miasteczka. Okazuje się, że w ciągu dwudziestu lat Lichota niewiele się zmieniła – wciąż panuje tutaj dziwna, nieco klaustrofobiczna atmosfera a ludzie nadal kierują się dziwnymi przesądami i uprzedzeniami.
Imogen rozpoczyna nowy rozdział w życiu i podejmuje...
2022-10-23
Czy dziecko z natury może być złe?
Po wielu latach spędzonych w Ameryce Beth wraz z mężem i dwoma córkami wraca na stałe do Australii. Przeprowadzka na drugi koniec świata wydaje się szansą na rozpoczęcie nowego rozdziału. I choć Beth i Dan są podekscytowani powrotem do ojczyzny, to Lucy i Charlotte (a zwłaszcza ona) nie są zachwycone nagłą decyzją rodziców. Na szczęście nastolatki szybko przyzwyczajają się do nowego życia, szkoły i rówieśników.
Sielanka nie trwa jednak zbyt długo. Kiedy okazuje się, że jedna z rówieśniczek Charlotte usiłowała odebrać sobie życie, na jaw wychodzą szokujące informacje. Jedenastoletnią Charlie czekają poważne oskarżenia – ponoć to właśnie ona była jednym z największych agresorów, nękających bezbronną i przerażoną Sophie.
Dziewczynka nie chce przyznać się do winy i odcina się od tematu. Beth nie wie, jak ma dotrzeć do własnej córki. Czyżby jej ukochane dziecko mogło umyślnie doprowadzić do tragedii? Ale przecież to niemożliwe. Jedenastolatka nie może być zła z natury. A w dodatku Charlie nigdy nie sprawiała większych kłopotów, prawda?
Mam mieszane uczucia w stosunku do tej książki. Na pewno podoba mi się to, że autorka porusza temat nękania oraz cyberprzemocy. Są to bardzo ważne i aktualne problemy, którym warto bliżej się przyjrzeć. Zwłaszcza teraz, kiedy w dobie social mediów coraz trudniej uchronić się przez wszechobecnym hejtem, anonimowymi obelgami czy kąśliwymi uwagami.
Okropne jest to, że tak łatwo jest zniszczyć czyjeś życie. Wystarczy zaledwie kilka niemiłych słów, znaczących gestów i wrednych zachowań, aby całkowicie podkopać pewność siebie i sprawić przykrość drugiej osobie. A jeśli nękanie przeniesie się do wirtualnej rzeczywistości może być jeszcze gorzej – w końcu, jeśli coś raz znalazło się w sieci to nigdy z niej nie zniknie. Ta historia może być cenną lekcją dla rodziców – w końcu podobne przypadki naprawdę dzieją się na świecie.
Jakoś nie przekonała mnie narracja. Chyba osobiście wolałabym poznawać historię z perspektywy bohaterów, a nie tylko być obserwatorem. W dodatku, ku mojemu zaskoczeniu, nie zżyłam się z żadną z postaci – wszystkie zlewały mi się w jedną i praktycznie się od siebie nie różniły. Przez to, że bohaterowie średnio mnie interesowali, książka momentami strasznie mi się dłużyła. Czegoś mi po prostu zabrakło.
Podsumowując – pomysł i przesłanie bardzo ciekawe, ale samo wykonanie do mnie nie przemawia. Myślę, że to nie była książka dla mnie, choć nie odmawiam jej tego, że porusza ważne tematy.
Czy dziecko z natury może być złe?
Po wielu latach spędzonych w Ameryce Beth wraz z mężem i dwoma córkami wraca na stałe do Australii. Przeprowadzka na drugi koniec świata wydaje się szansą na rozpoczęcie nowego rozdziału. I choć Beth i Dan są podekscytowani powrotem do ojczyzny, to Lucy i Charlotte (a zwłaszcza ona) nie są zachwycone nagłą decyzją rodziców. Na szczęście...
2022-09-23
Dawno nie siedziałam jak na szpilkach podczas czytania książki. Jest tutaj wszystko to, co lubię w horrorach – rosnące napięcie, wyraziści bohaterowie oraz zagrożenie, o którym niewiele wiadomo. Od razu wciągnęłam się w mrożącą krew w żyłach historię i z każdym kolejnym rozdziałem coraz mocniej kibicowałam garstce ocalałych.
COŚ nagle pojawiło się na świecie i w jednej chwili przewróciło go do góry nogami. Wystarczy jedno spojrzenie na tajemnicze istoty, aby marzyć o popełnieniu samobójstwa. Świat jest w rozsypce. Ludzie masowo giną w okropnych okolicznościach. Nie można nikomu ufać. Nie można na nikogo patrzeć. Nigdy.
Ciężarna Malorie przeżywa prawdziwy koszmar. Świat pogrąża się w coraz większym chaosie. Brakuje jedzenia, leków, wody i informacji ze świata. Umiera coraz więcej ludzi. COŚ przerażającego czai się za zasłoniętymi oknami. Wystarczy zaledwie jedno spojrzenie, aby zginąć. Czy to są okoliczności, w których młoda kobieta będzie musiała urodzić dziecko?
Malorie trafia na garstkę ocalałych. Każdego dnia muszą mierzyć się z potężną siłą, o której nic nie wiadomo. Jak stanąć do walki z czymś, na co nie można patrzeć? Jak polegać wyłącznie na słuchu, kiedy całe życie posługiwano się wzrokiem? Zapasy stopniowo się kurczą. Co stanie się, gdy ocaleni będą zmuszeni wyjść z ukrycia, aby zdobyć coś do jedzenia?
W książce pojawiają się dwie linie czasowe. Pierwsza z nich dotyczy czasów sprzed pięciu lat, kiedy to na świecie dopiero pojawiło się śmiertelne zagrożenie. Druga przedstawia czasy obecne – Malorie i dwójka jej małych dzieci próbują dotrzeć do bezpiecznego miejsca. Kobieta decyduje się na dokonanie praktycznie niemożliwego – musi na ślepo przepłynąć łódką trzydzieści kilometrów. Jej jedyną pomocą są dzieci – ich wyczulony słuch wskazuje dobrą drogę i wykrywa zagrożenie.
Zaintrygował mnie pomysł na fabułę – mamy zagrożenie, o którym nic nie wiadomo. W zasadzie nawet nie da się z nim walczyć. Jedynym celem bohaterów staje się przetrwanie w tym chaotycznym świecie.
Wykonanie również zasługuje na ogromny plus. Ciągłe dawkowanie napięcia sprawiało, że nie mogłam się oderwać od czytania. Akcja nie zwalniała tempa i trudno było, choć na chwilę odsapnąć. Dzięki temu książkę czyta się naprawdę błyskawicznie – nie ma tutaj zbędnych przestrojów, bo każdy kolejny wątek do czegoś prowadzi. Cieszę się, że sięgnęłam po „Nie otwieraj oczu”. Właśnie takiej historii oczekiwałam :)
Dawno nie siedziałam jak na szpilkach podczas czytania książki. Jest tutaj wszystko to, co lubię w horrorach – rosnące napięcie, wyraziści bohaterowie oraz zagrożenie, o którym niewiele wiadomo. Od razu wciągnęłam się w mrożącą krew w żyłach historię i z każdym kolejnym rozdziałem coraz mocniej kibicowałam garstce ocalałych.
COŚ nagle pojawiło się na świecie i w jednej...
2022-09-20
Na Herkulesa Poirota czeka nie lada wyzwanie. Belgijski detektyw musi zmierzyć się z wieloma zagmatwanymi sprawami. Wszystkie ślady prowadzą do Wielkiej Czwórki – tajnej organizacji, której celem jest objęcie władzy nad światem. Szybko okazuje się, że nad Poirotem i kapitanem Hastingsem gromadzą się ciemne chmury. Przywódcy Wielkiej Czwórki są zdecydowani pozbyć się nieproszonych gości. I zdecydowanie nie przebierają w środkach…
Z początku dość sceptycznie podchodziłam do „Wielkiej Czwórki”. Osobiście wolę skupiać się na jednej zawiłej sprawie, niż skakać po różnych śledztwach. Jednak tym razem taka była koncepcja całej fabuły – skupiamy się na wielu pozornie niezwiązanych ze sobą wydarzeniach i powoli odsłaniamy wszystkie karty. A jednocześnie wcale nie odchodzimy od głównego tematu. Cieszę się, że autorka w tak prosty i przyjemny sposób połączyła ze sobą wszystkie wątki. Stworzyła świetną historię z solidnym zakończeniem, którego się nie spodziewałam. Jak zawsze jestem pod dużym wrażeniem!
Mój ulubiony Herkules Poirot robi co może, aby znaleźć powiązanie między różnorodnymi sprawami kryminalnymi a tajną, przestępczą organizacją. I, chyba to nikogo nie dziwi, idzie mu zaskakująco dobrze. Jak zwykle jestem pełna podziwu, dla małych szarych komórek Poirota.
Również postać kapitana Hastingsa zasługuje na pochwałę. Jest to bohater, z którym łatwiej jest mi się utożsamić ;) To mężczyzna, który robi co może, aby dorównać genialnemu przyjacielowi. Naprawdę świetna postać, którą szczerze polubiłam.
Na Herkulesa Poirota czeka nie lada wyzwanie. Belgijski detektyw musi zmierzyć się z wieloma zagmatwanymi sprawami. Wszystkie ślady prowadzą do Wielkiej Czwórki – tajnej organizacji, której celem jest objęcie władzy nad światem. Szybko okazuje się, że nad Poirotem i kapitanem Hastingsem gromadzą się ciemne chmury. Przywódcy Wielkiej Czwórki są zdecydowani pozbyć się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-16
„Jedno po drugim” od początku przyciągało mnie do siebie jak magnes. Lubię, gdy mamy do czynienia z wąskim gronem podejrzanych, przebywających w jakimś odizolowanym od świata miejscu. O wiele bardziej interesuje mnie powolne odsłanianie kart i odkrywanie ukrytych motywów niż bieganie za potencjalnym mordercą. Dlatego do książki Ruth Ware podeszłam z ogromnym entuzjazmem i równie dużymi oczekiwaniami.
Historia zaczyna się dość standardowo – do położonego w Alpach luksusowego domku przybywa dziesięciu gości. Każda z osób jest powiązana z popularną aplikacją Snoop. Służbowy wyjazd zapowiada się naprawdę dobrze – przynajmniej do czasu, kiedy współzałożycielka start-upu nie wraca ze stoku narciarskiego. Pogoda w górach jest coraz bardziej kapryśna, a ryzyko wystąpienia lawiny rośnie z każdą kolejną minutą. Wkrótce okazuje się, że luksusowy kurort na dobre zostaje odizolowany od świata. Brak prądu, internetu oraz zasięgu to tylko część problemów, z którymi muszą borykać się mieszkańcy. Wkrótce okazuje się, że część współpracowników jeszcze nie wyłożyła wszystkich kart na stół… Stawką okazuje się nie tylko przetrwanie okropnej burzy śnieżnej, ale ujście z życiem z prawdziwego koszmaru.
Przyznam, że początek historii w ogóle mnie nie porwał. Ani styl pisania mnie nie zachwycił, ani wykreowani bohaterowie. Coś wyraźnie mi zgrzytało, ale nie byłam pewna, jaka jest tego przyczyna. Dlatego pomału zagłębiałam się w fabułę, licząc, że wydarzenia nabiorą tempa. I koniec końców się nie zawiodłam.
Autorka stworzyła piękne, klimatyczne miejsce. Bez trudu wyobraziłam sobie sytuację, w której domek w górach zostałby odizolowany od świata – a to dodaje całej historii realizmu. Klimat książki zachwycił mnie chyba najbardziej. Naprawdę dobra robota.
Z każdą kolejnym rozdziałem widać rosnące napięcie wśród mieszkańców kurortu. Jedni bohaterowie zrzucają przybrane maski i odkrywają swoją prawdziwą naturę. Z kolei inni postępują wręcz przeciwnie – stają się nienaturalnie zobojętniali na rozgrywające się w międzyczasie wydarzenia. Cieszę się, że postaci tak się od siebie różnią – dzięki temu mogłam zapamiętać, kto jest kim. Co przy takiej grupce mieszkańców okazało się bardzo pomocne.
Obawiałam się, że finał historii mnie rozczaruje, a motyw mordercy będzie trochę „od czapy”. Na szczęście zabójca ma dość sile powody, które prowadzą do popełnienia zbrodni. Cieszę się, że kluczowe wątki nie zostały potraktowane po macoszemu i wszystko zostało dokładnie wyjaśnione i rozwiązane. Finał sprawił, że bardziej przekonałam się do książki. Choć z pewnością „Jedno po drugim” nie jest powieścią, do której będę często wracała myślami.
„Jedno po drugim” od początku przyciągało mnie do siebie jak magnes. Lubię, gdy mamy do czynienia z wąskim gronem podejrzanych, przebywających w jakimś odizolowanym od świata miejscu. O wiele bardziej interesuje mnie powolne odsłanianie kart i odkrywanie ukrytych motywów niż bieganie za potencjalnym mordercą. Dlatego do książki Ruth Ware podeszłam z ogromnym entuzjazmem i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-09-11
Asterope (Star) jest trzecią z sióstr D’Apliese. Nieśmiała i skryta w sobie kobieta jest uwikłana w dość toksyczną relację ze swoją żywiołową siostrą, CeCe. Od najmłodszych lat we dwie spędzały ze sobą najwięcej czasu i najbardziej się zżyły. Nawet teraz, po wielu latach, siostry wciąż mieszkają razem, śpią w jednym pokoju i praktycznie nie odstępują się na krok. Star jest zmęczona takim życiem – chciałaby rozpocząć nowy rozdział i uwolnić się od wpływu dominującej CeCe. Jednak jak mogłaby zranić najbliższą osobę? Jak CeCe miałaby poradzić sobie z funkcjonowaniem w pojedynkę?
Star, podobnie jak reszta sióstr D’Apliese, otrzymuje od zmarłego ojca list ze wskazówkami dotyczących swojego pochodzenia. W ten sposób młoda kobieta natrafia na stary, londyński antykwariat pełen bezcennych białych kruków. To właśnie tam Star poznaje ekscentrycznego i nieco zwariowanego właściciela księgarni. Orlando obiecuje, że opowie kobiecie o jej niezwykłej przodkini – Florze MacNichol. Z każdą kolejną opowieścią Star coraz bardziej fascynuje się młodą, niezależną i silną kobietą.
„Siostra Cienia” to jedna z tych ciepłych i wzruszających historii, przez które praktycznie się płynie. Zwłaszcza rozdziały z perspektywy Flory MacNichol czytało mi się bardzo szybko. Uwielbiam wątki związane z brytyjską arystokracją, dawnymi posiadłościami czy dworską etykietą, więc wyszło na to, że to historia idealnie dopasowana dla mnie :)
Postać Star jest solidnie zbudowana, a przez to staje się o wiele bardziej wiarygodna. Wierzę w jej historię i motywację do zmiany życia. Cieszę się, że autorka podjęła się przedstawieniu skomplikowanej relacji Star z CeCe. Obie siostry nie potrafią się rozstać, mimo że powinny już prowadzić własne życie. Jest w tym coś smutnego i ujmującego – fakt, że kobiety nie są w stanie zaufać nie tylko komuś z zewnątrz, ale przede wszystkim sobie.
Pomimo tego, że książka bardzo mi się podobała to mam do niej pewien zarzut. Często dialogi między bohaterami są zbyt cukierkowe lub oderwane od rzeczywistości. Podczas czytania przyłapywałam się na myśli, że przecież w realnym świecie ludzie w taki sposób ze sobą nie rozmawiają.
W niektórych momentach na scenę wkraczają szczęśliwe zbiegi okoliczności lub dziwne „przypadki”, których celem jest popchnięcie fabuły do przodu. Jest to coś, co niekoniecznie mi się podobało. Na szczęście takich momentów nie było za dużo.
Podsumowując - "Siostra Cienia" to bardzo dobra, ciepła opowieść o odkrywaniu swoich korzeni. I o przydatnej umiejętności odkrycia własnego ja :)
Asterope (Star) jest trzecią z sióstr D’Apliese. Nieśmiała i skryta w sobie kobieta jest uwikłana w dość toksyczną relację ze swoją żywiołową siostrą, CeCe. Od najmłodszych lat we dwie spędzały ze sobą najwięcej czasu i najbardziej się zżyły. Nawet teraz, po wielu latach, siostry wciąż mieszkają razem, śpią w jednym pokoju i praktycznie nie odstępują się na krok. Star jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-31
Na wstępie zaznaczę, że takiego zakończenia na pewno się nie spodziewałam! Świetne domknięcie wątków. Jestem pod dużym wrażeniem :)
Piękna Jane Wilkinson ma dla Herkulesa Poirota nietypowe zadanie. Aktorka za wszelką cenę pragnie pozbyć się swojego męża, nieprzyjemnego czwartego lorda Edgware. Uparty i bezwzględny mężczyzna konsekwentnie odmawia żonie rozwodu. Zdeterminowana kobieta, nie bacząc na otaczających ją ludzi, grozi, że własnoręcznie pozbędzie się męża-tyrana.
Ku zdziwieniu Poirota tak właśnie się dzieje. Lord Edgware zostaje zamordowany, a wszystko wskazuje na to, że stoi za tym jego żona. Wszystko świadczy przeciwko Jane Wilkinson – w końcu to ona, jak nikt inny, żarliwie pragnęła śmierci lorda. I to ona publicznie wygłaszała groźby w kierunku znienawidzonego męża. Coś jednak się nie zgadza. Na Poirota czeka nie lada wyzwanie! Czyżby zabójca chciał wyprowadzić detektywa w pole?
Przyznam, że historia z początku w ogóle mnie nie porwała. Ale z każdym kolejnym rozdziałem sprawa kryminalna stawała się coraz bardziej zawiła i intrygująca. Pojawiały się kolejne tropy, które pozornie wcale się ze sobą nie łączyły. Jestem pełna podziwu, że Poirotowi udało się skleić skąpe strzępki informacji w jedną, solidną całość.
Nie spodziewałam się aż tak zawiłej intrygi. Starałam się wytypować mordercę, ale oczywiście mi się nie udało ;) Autorka naprawdę sprytnie splotła ze sobą wszystkie wątki, tak, że moja ciekawość została zaspokojona. Wszystko ułożyło się w ciekawą historię o solidnych podstawach. Nie było zbytniego przekombinowania – jeśli się nad tym dobrze zastanowić, to wszystko było dziecinnie łatwe. Tylko żeby do tego dojść, należało patrzeć we właściwym kierunku.
Na wstępie zaznaczę, że takiego zakończenia na pewno się nie spodziewałam! Świetne domknięcie wątków. Jestem pod dużym wrażeniem :)
Piękna Jane Wilkinson ma dla Herkulesa Poirota nietypowe zadanie. Aktorka za wszelką cenę pragnie pozbyć się swojego męża, nieprzyjemnego czwartego lorda Edgware. Uparty i bezwzględny mężczyzna konsekwentnie odmawia żonie rozwodu....
2022-08-23
„Tajemnica gwiazdkowego puddingu” to zbiór sześciu opowiadań wybranych przez samą Agathę Christie. Z początku założyłam, że wszystkie historie będą rozgrywać się w świątecznym okresie. Tymczasem okazało się, że tylko tytułowe opowiadanie miało w sobie nutkę Bożonarodzeniowego klimatu. Troszkę szkoda – liczyłam na wprowadzenie świątecznego nastroju ;)
Pierwsze trzy opowiadania najbardziej przypadły mi do gustu – miały w sobie ciekawe kryminalne zagadki, interesujących bohaterów i porywające zakończenia. Pozostałym historyjkom nie mogę odmówić lekkości i pomysłowości, ale mimo to zabrakło mi tego „czegoś”. Dlatego przedstawię opisy tylko pierwszych, najciekawszych według mnie, trzech opowiadań 😉
1. „Tajemnica gwiazdkowego puddingu” 6/10
Herkules Poirot otrzymuje bardzo ważne i delikatne zadanie – musi odzyskać zaginione klejnoty i uchronić królewską rodzinę przed głośnym skandalem. W tym celu detektyw niechętnie udaje się na kolację wigilijną do jednej z angielskich wsi. Dzień przed Bożym Narodzeniem mężczyzna otrzymuje dziwną karteczkę. „Nie jedz ani jednego kęsa puddingu. Ktoś, kto ci dobrze życzy”. Kto mógłby ją zostawić? I o co właściwie chodzi?
Akcja nabiera tempa, gdy w grę wchodzi nieoczekiwane morderstwo… A może ustawka?
2. „Zagadka hiszpańskiej skrzyni” 7/10
Tym tragicznym wydarzeniem żyją wszystkie angielskie gazety!
Na kameralnym przyjęciu majora Richa pojawiło się czworo jego przyjaciół: pani Clayton, kapitan McLaren oraz pan i pani Spence. Jak to zwykle bywa, wieczór mija na miłych pogawędkach i tańcach.
Jednak następnego dnia służba odkrywa, że tuż obok bawiących się gości, w pięknej, hiszpańskiej skrzyni, znajdowały się zwłoki pana Claytona. Skąd mężczyzna się tam wziął? Przecież miał tego dnia udać się w ważną podróż. I kto chciałby jego śmierci? Wydaje się, że wąskie grono podejrzanych ułatwi wytypowanie mordercy. Ale Poirot z ekscytacją odkrywa, że mniejsza liczba potencjalnych zabójców wcale nie ułatwia odkrycia zbrodniarza…
3. „Popychadło” 7/10
Porywczy i nieprzyjemny sir Reuben Astwell zostaje zamordowany w swoim gabinecie. Sprawa wydaje się dość prosta – oskarżony Charles Leverson miał i motyw i sposobność, aby pozbyć się wuja. Jednak ekscentryczna pani Astwell nie zgadza się z wyrokiem policji. Jest święcie przekonana, że mordercą jest ktoś inny. Ktoś, kto świetnie potrafi wtapiać się w otoczenie…
„Tajemnica gwiazdkowego puddingu” to zbiór sześciu opowiadań wybranych przez samą Agathę Christie. Z początku założyłam, że wszystkie historie będą rozgrywać się w świątecznym okresie. Tymczasem okazało się, że tylko tytułowe opowiadanie miało w sobie nutkę Bożonarodzeniowego klimatu. Troszkę szkoda – liczyłam na wprowadzenie świątecznego nastroju ;)
Pierwsze trzy...
2022-08-14
Szanowany dentysta – pan Henry Morley – zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie. Jakby tego było mało, okazuje się, że jeden z jego pacjentów zmarł wskutek przedawkowania silnych środków znieczulających. Policja szybko wysuwa wniosek – dentysta omyłkowo zaaplikował zbyt dużą dawkę leku, a następnie w wyniku wyrzutów sumienia popełnił samobójstwo. Herkules Poirot jest jednak innego zdania. Coś wyraźnie wisi w powietrzu… Wkrótce znika jedna z pacjentek Morley’a. Czyżby i ją spotkało coś groźnego?
Wciągnęłam się od pierwszej strony. Intryga goni intrygę, a atmosfera z każdą kolejną stroną wyraźnie się zagęszcza. Trudno tutaj połapać się w stercie informacji i pobocznych wątkach. Nawet Herkules Poirot miał trudności z odkryciem prawdy ;)
Jak to zwykle bywa u Agathy Christie wątków jest naprawdę dużo, podobnie jak i drugoplanowych bohaterów. Czasami musiałam cofać się po kilka stron, aby upewnić się, kto jest kim. Zdarzenia się komplikują, dochodzą kolejne trudności i motywy – i jak tutaj wyłonić zabójcę? Zakończenie jak zawsze okazało się niespodziewane i wręcz niemożliwe do odkrycia. Oczywiście nie udało mi się wytypować zabójcy i dojść do rozwiązania zagadki. A to tylko wzmacnia mój podziw do twórczości Agathy Christie.
Szanowany dentysta – pan Henry Morley – zostaje znaleziony martwy w swoim gabinecie. Jakby tego było mało, okazuje się, że jeden z jego pacjentów zmarł wskutek przedawkowania silnych środków znieczulających. Policja szybko wysuwa wniosek – dentysta omyłkowo zaaplikował zbyt dużą dawkę leku, a następnie w wyniku wyrzutów sumienia popełnił samobójstwo. Herkules Poirot jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-08-13
Trzydziestotrzyletnia Katarzyna Grey niespodziewanie otrzymuje całkiem spory spadek. Młoda i ciekawa życia kobieta decyduje się na samotną podróż na Riwierę. Pokłada duże nadzieje na to, że to właśnie tam rozpocznie całkowicie nowy rozdział w swoim życiu.
Podczas podróży „Błękitnym Ekspresem” Katarzyna natrafia na Ruth Kettering – jedyną córkę amerykańskiego milionera. Nieznajoma jest wyraźnie spięta i niezdecydowana. Po dziwnej rozmowie Ruth nagle odsuwa się od Katarzyny. Wkrótce okazuje się, że w pociągu milionerów doszło do morderstwa. Jako że zniknęły również klejnoty warte pół miliona funtów, śledczy zakładają napaść na tle rabunkowym. Ale co zrobić, gdy część informacji się ze sobą nie zgadza? A wszyscy podejrzani mają alibi? Na scenę wkracza jak zawsze niezawodny Herkules Poirot. Tylko tym razem detektyw nie działa w pojedynkę – towarzyszy mu również opanowana Katarzyna.
Przez książki Agathy Christie po prostu się płynie. Uwielbiam jej prosty, ale bardzo przyjemny styl pisania oraz powolne odsłanianie wszystkich kart. Fabuła nie gna do przodu– wszystko rozgrywa się dość powoli, a czytelnik ma wystarczająco czasu do namysłu i ewentualnego wytypowania mordercy. Przyznam, że tutaj poszło dość łatwo.
Herkules Poirot jest jak zawsze postacią dość charakterną (nawet czasem wywołującą irytację), ale jednocześnie konkretną i dokładną. Bardzo lubię spokojnego i charyzmatycznego detektywa, choć jednocześnie rozumiem, dlaczego jego postać wywołuje mieszane uczucia :) To typ, którego albo się uwielbia, albo szczerze nie znosi.
I na koniec taka uwaga - przy starym wydaniu książki opis z tyłu zdradza częściowe zakończenie książki, więc odradzam go czytać!
Trzydziestotrzyletnia Katarzyna Grey niespodziewanie otrzymuje całkiem spory spadek. Młoda i ciekawa życia kobieta decyduje się na samotną podróż na Riwierę. Pokłada duże nadzieje na to, że to właśnie tam rozpocznie całkowicie nowy rozdział w swoim życiu.
Podczas podróży „Błękitnym Ekspresem” Katarzyna natrafia na Ruth Kettering – jedyną córkę amerykańskiego milionera....
2020-08-12
Wakacje to idealny czas żeby poprzypominać sobie ulubione szkolne książki :). Tym razem mój wybór padł na jeden z najpopularniejszych kryminałów Agathy Christie. A w nim najsłynniejsza i najtrudniejsza sprawa morderstwa, z którą musi zmierzyć się wybitny detektyw, Herkules Poirot.
Książka jest dokładnie taka jaką ją zapamiętałam. Lekka, nieco tajemnicza i zagmatwana od początku aż do samego końca. Końcówka bardzo fajna, a ostateczna decyzja jaką podjęto jest moim zdaniem słuszna, choć oczywiście leciutko naciągną ;)
Mogę sobie pomarzyć, aby mieć tak bystry i otwarty umysł jak detektyw Poirot, dla którego każdy szczegół czy rzucone mimochodem słówko sprawiają, że na jaw wychodzą skrzętnie skrywane tajemnice. Cenię w głównym bohaterze fakt, że jest człowiekiem, który obserwuje i wyciąga wnioski. Nie postępuje pochopnie i nie przedstawia swoich racji, jeżeli nie jest o nich w stu procentach przekonany. Taka postawa jest godna pozazdroszczenia.
Mimo że mam parę lat więcej niż gdy pierwszy raz czytałam tę książkę, to mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu, niezależnie od wieku czy preferencji czytelniczych. Ten ciekawy i skomplikowany kryminał, który może spodobać się każdemu.
Wakacje to idealny czas żeby poprzypominać sobie ulubione szkolne książki :). Tym razem mój wybór padł na jeden z najpopularniejszych kryminałów Agathy Christie. A w nim najsłynniejsza i najtrudniejsza sprawa morderstwa, z którą musi zmierzyć się wybitny detektyw, Herkules Poirot.
Książka jest dokładnie taka jaką ją zapamiętałam. Lekka, nieco tajemnicza i zagmatwana od...
2020-09-02
Uważam, że ta książka jest genialna. Czyta się szybko, lekko i co najważniejsze – z rosnącym zaciekawieniem. Ani na moment nie odłożyłam lektury, ponieważ intrygowało mnie rozwiązanie całej tej skomplikowanej sprawy. Zakończenie też mi się podobało. Nie przewidziałam takiego obrotu spraw, co dla mnie jest ogromnym plusem.
Sama historia zaczyna się ciekawie. Detektyw Herkules Poirot otrzymuje dziwny liścik, w którym osoba pod pseudonimem A.B.C informuje go, którego dnia i w jakiej miejscowości zostanie dokonane morderstwo. Pierwszy liścik wskazuje na miasto Andover. Wkrótce policja znajduje ciało zamordowanej kobiety, której imię i nazwisko zaczynają się na literę A. Morderca wyraźnie rzuca Poirotowi wyzwanie i wysyła kolejne liściki – tym razem pada na literę B i C. Sprytny detektyw musi szybko połączyć fakty i znaleźć osobę odpowiedzialną za zabójstwa przypadkowych osób. Tylko jak to zrobić, jeżeli jedyną wskazówką jest zostawiany przez mordercę rozkład jazdy pociągów, zwany potocznie ABC?
Poirot oraz jego przyjaciel, kapitan Artur Hastings, starają się skupić przede wszystkim na psychice mordercy. Dochodzą do wniosku, że zabójca nie jest wariatem, mordującym dla czystej przyjemności, ale osobą sprytną i przebiegłą. Wiedzą, że muszą zapobiec kolejnym zbrodniom. Poirot rozpoczyna śledztwo, a jego otwarty umysł i zdolność łączenia faktów pozwalają mu odkryć tajemnicę.
Uwielbiam skomplikowane zagadki i sam proces dedukcji. Podziwiam też postać Herkulesa Poirota, który niejednokrotnie udowadnia, że kluczem do sukcesu jest posiadanie otwartego umysłu i umiejętne połączenie wątków. Agatha Christie pokazuje, że ciekawy kryminał nie musi być długi, ociekający krwią, akcja nie musi pędzić w oszałamiającym tempie, a profil mordercy zawsze jest taki sam. I za to właśnie lubię jej książki :)
Uważam, że ta książka jest genialna. Czyta się szybko, lekko i co najważniejsze – z rosnącym zaciekawieniem. Ani na moment nie odłożyłam lektury, ponieważ intrygowało mnie rozwiązanie całej tej skomplikowanej sprawy. Zakończenie też mi się podobało. Nie przewidziałam takiego obrotu spraw, co dla mnie jest ogromnym plusem.
Sama historia zaczyna się ciekawie. Detektyw...
Alice Lindstedt, zapalona dokumentalistka, decyduje się na stworzenie dokumentu o legendarnym szwedzkim mieście duchów. Zdeterminowana dziewczyna postanawia udać się do Silvertjarn — opuszczonej górniczej osady, w której wychowała się jej babcia — i bliżej przyjrzeć się nierozwiązanej sprawie sprzed sześćdziesięciu lat. To właśnie tam w sierpniu 1959 roku wszyscy mieszkańcy przepadli bez wieści. Dokąd się udali? Dlaczego tak nagle opuścili swoje domy? I najważniejsze — co musiało się wydarzyć, aby dziewięćset osób w pośpiechu porzuciło dorobek życia?
Alice wraz z niewielką ekipą postanawia rozwikłać tajemniczą sprawę. Zamierza spędzić pięć dni w odizolowanej od świata osadzie i odnaleźć przyczynę zaginięcia setek osób.
Wkrótce okazuje się, że przeszłość nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć. Ekipa przyjaciół szybko orientuje się, że emocjonująca przygoda wkrótce może zmienić się w walkę o przetrwanie.
Uwielbiam historie o opuszczonych posiadłościach i tajemnicach kryjących się wewnątrz murów. Czuję satysfakcję, gdy bohaterowie powoli odkrywają kolejne elementy układanki i łączą porozrzucane wątki w jedną całość. Po "Osadę” sięgnęłam bez wahania, licząc na angażującą rozrywkę. Zaciekawił mnie motyw miasteczka, z którego w niewyjaśnionych okolicznościach nagle znikają wszyscy mieszkańcy. Taka historia daje naprawdę ogromne pole do popisu. Liczyłam, że otrzymam rozwiązanie, które wbije mnie w fotel i nie da o sobie zapomnieć przez kilka kolejnych dni.
Autorka świetnie przedstawiła opuszczoną osadę, w której natura powoli, lecz sukcesywnie odzyskuje władzę. Silvertjarn jawi się jako urokliwe, niegdyś zadbane miasteczko, które przez kolejne dekady zostało skazane na zapomnienie i degradację. Szczegółowe opisy opuszczonych domów, szkoły czy kościoła nadają historii odpowiedniego klimatu. Czuć tajemnicę, niepokój i zdezorientowanie. Stworzenie tak wciągającego otoczenia zasługuje na spore uznanie, a autorce naprawdę się to udało.
Choć sam pomysł na fabułę i towarzyszący jej nastrój przekonał mnie do siebie w stu procentach, to szkic bohaterów pozostawia wiele do życzenia. Ani jedna z postaci nie wyróżnia się niczym szczególnym. Mam wrażenie, że piątka bohaterów została zaledwie zarysowana i to stanowi poważny problem. Bez bliższego poznania postaci trudno którejś z nich kibicować lub choćby przejąć się jej losem.
Irracjonalne decyzje dokonywane przez bohaterów zaczynają po czasie irytować. Dorośli ludzie nie ignorują przecież poważnych oznak niebezpieczeństwa. Zwłaszcza w miejscu budzącym szereg wątpliwości.
Uważam, że “Osada” wnosi coś świeżego i ciekawego. Nie mogłam oderwać się od fabuły i z zainteresowaniem podążałam śladem bohaterów. Historia z przeszłości moim zdaniem jest bardziej angażująca i niepokojąca, ale wydarzenia z teraźniejszości też jak najbardziej się bronią. Ogólnie wychodzi z tego całkiem dobra rozrywka.
Alice Lindstedt, zapalona dokumentalistka, decyduje się na stworzenie dokumentu o legendarnym szwedzkim mieście duchów. Zdeterminowana dziewczyna postanawia udać się do Silvertjarn — opuszczonej górniczej osady, w której wychowała się jej babcia — i bliżej przyjrzeć się nierozwiązanej sprawie sprzed sześćdziesięciu lat. To właśnie tam w sierpniu 1959 roku wszyscy mieszkańcy...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to