Opinie użytkownika
Być może będzie to niesprawiedliwy zarzut, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że autorka chciała napisać coś kojarzącego się z - bardzo dobrą, co tu dużo ukrywać - Trylogią Zimowej Nocy pani Arden, widać to nawet na poziomie tytułu (tam mamy niedźwiedzia i słowika, tu - kukułkę i wronę). No cóż. U pani Wolff jest niby jakaś fabuła, jakaś intryga i emocje, jakieś wierzenia i...
więcej Pokaż mimo to
Ostatecznie cała koncepcja historii jakoś tak wolno skojarzyła mi się z "Innymi pieśniami" Dukaja w wydaniu młodzieżowym ;D
Czytało mi się bardzo przyjemnie, historia jest ciekawa, a bohaterowie sympatyczni. Rozwiązanie głównej tajemnicy wydało mi się cokolwiek przekombinowane, niemniej nie umniejszyło urokowi wielkiego finalnego starcia.
Naprawdę fajna, wciągająca,...
"Gdy rozum śpi, budzą się demony."
Powyższe zdanie to takie w sam raz podsumowanie samej książki i "ciekawych" czasów, w których przyszło nam żyć.
Ojej, jaka to była fajna lektura. Mamy tematy znane, ba, pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że znane i nieco wyświechtane: mamy odwieczną walkę ciemności z jasnością, dwóch stron natury (nie)ludzkiej oraz rozgrzebywanie...
Przereklamowany średniaczek, ani mnie to ziębi, ani grzeje.
A nie. Jednak chyba ziębi, bo mamy zbiór straszno-fajnych elementów (opuszczone przyczepy, dzieciaczki błąkające się same po lesie, opustoszałe wioski - dla każdego coś miłego), kulawy klimat lęku i marnie klepane psychofazy, czyli "jak straszy, kiedy nie straszy?". Literacko jest miernie. Szkoda, że nikt mnie nie...
TAM.
SĄ.
DRZWI.
Czyli jeden z najkrótszych, a jednak intensywny i absolutnie doskonały, finał książkowy z jakim się spotkałam :D
Ale może od początku.
Tknięta impulsem, na fali radości, którą wywołała u mnie wieść, że Ałtorce udało się Szaławiłą wywalczyć nagrodę im. Zajdla wlazłam na stronę empika i bez namysłu ściągnęłam rzeczoną (Szaławiłę, nie Ałtorkę)w wersji...
Metafikcja to chyba mój nowy ulubiony gatunek fikcji.
Fakt, że Satoshi Kon nie mógł dokończyć tej serii z racji tego, że zamknięto magazyn, w którym była ona wydawana odnajduję jako przejaw niesamowitej ironii losu. Wszak istnieją rzeczy, które nie leżą nawet w rękach stwórcy ;)
To już ostatni tom, a ja nadal nie wiem, jak ocenić ten komiks. Chyba nie w sposób oceniać go jako japońsko-polską całość... W moim odczuciu zwyczajnie się nie da i już wyjaśniam dlaczego.
Materiałowi źródłowemu nie można nic zarzucić - wszystko to, co wyszło spod ręki mangaczki jest znakomite. Rysunki, postaci, historie, przekaz emocjonalny i wreszcie klimat całego komiksu...
Na Starą Słaboniową trafiłam zupełnie przez przypadek.
O rany. Co za wspaniała rzecz.
Delirycznie przerażająca, zaskakująco smutna.
Oby więcej tak dobrych słowiańskich strachów na rynku wydawniczym!
Przaśny, kościółkowy horror - chyba tak pokrótce mogę opisać swoje wrażenia. W trakcie czytania nie mogłam pozbyć się myśli, że mam do czynienia z jakąś papierową wersją horroru klasy B. Zero zadziwień, zero lęku, refleksji - też brak.
Skąd to pianie z zachwytu, które dało się słyszeć ze wszystkich stron?
A porównywanie twórczości Dardy do pisarstwa King'a jest...
Dawno (nigdy?) nie czytałam tak kozackiej książki!
Bohaterzy tacy kozaccy (i dowcipni, hoho!), że aż żal ściska zadek czytelnika.
Bohaterka (tylko jedna, bo reszta to zaledwie materace dla kozackich bohaterów) taka kozacka i bezbronna (te "dziewczynki"!, te "maleńkie"!) w obliczu tragicznych miłosnych uniesień.
Kosmiczne rośliny, nie wiadomo po co i dlaczego, ale... równie...