Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263
- ArtykułyPowstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70
- ArtykułyPowiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17
- ArtykułyZadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Satoshi Kon
Znany jako: 今敏
4
7,3/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 12.10.1963Zmarły: 24.08.2010
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://www1.parkcity.ne.jp/s-kon/
7,3/10średnia ocena książek autora
129 przeczytało książki autora
85 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Skamieniałe sny Satoshi Kon
6,2
W GŁOWIE SATOSHIEGO KONA
Satoshi Kon to bez dwóch zdań jeden z moich ukochanych twórców anime. Przedwcześnie zmarły mistrz nasyconych emocjami inteligentnych i nieoczywistych filmów, z którego dorobku czerpie teraz mocno Makoto Shinkai, był jednak nie tylko twórcą kinowym i telewizyjnym, ale także i mangaką. I to mangaką niemal równie znakomitym, jak scenarzystą i reżyserem, co wyraźnie pokazuje nam ten zbiór jego krótkich form.
Jeśli chodzi o fabułę, trudno w tym wypadku mówić o czymś takim. Mamy tu w końcu piętnaście krótkich mang, różnorodnych, choć jednocześnie bliskich sobie. Czasem dziwnych, czasem zwyczajnych, zawsze fascynujących i wciągających, nieważne czy autor opowiada o baseballu, praniu mózgu niegrzecznych dzieci, śledzeniu ucznia czy pomaganiu ładnej dziewczynie.
https://ksiazkarniablog.blogspot.com/2021/05/skamieniae-sny-satoshi-kon.html
Opus Satoshi Kon
7,6
Autor, który ląduje we własnym dziele...
Trzeba przyznać, że Satoshi Kon miał pomysł, który dobrze rozkręcał przez całą historię. Na autorze w komiksie zabawa się bowiem nie kończy, o ile można w ogóle powiedzieć, że się kończy. Mangę bowiem przerwano, i nigdy nie została porządnie domknięta. Czy w takim razie owo urwane zakończenie jest niesatysfakcjonujące? Trochę tak. Ale ma też swój urok.
Wydanie twardooprawowe, z dużym marginesem, było dobrym pomysłem. Satoshi Kon ma nieco staromodną, ale realistyczną, wyraźną i dynamiczną kreskę.
Głównym bohaterem Opus'u jest Chikara Nagai, mangaka (japoński rysownik tamtejszych komiksów - mang) kończący swoją serię o tematyce kryminału/akcji z domieszką mocy nadprzyrodzonych. Postanawia w ostatnim rozdziale uśmiercić głównego złego, razem z pewnym pierwszoplanowym bohaterem. Ten drugi miał jednak pewne obiekcje i ukradł scenę, w której ginie, a Nagai wpada przez tak powstałą dziurę do komiksu...
Bohaterowie mangi w mandze, zatytułowanej "Resonance", gdy poznają prawdę o naszym mangace, tytułują go "bogiem" czy "stwórcą". Jest w tym pewna dawka ironii, bo sprzeciwiają się mu, tworząc w efekcie nową fabułę, paradoksy czasowe i nie tylko. W swoim świecie są ludźmi, cierpią, czują i chcą żyć. W końcu i sam autor zadaje dobie pytanie, czy ma prawo uśmiercać ich od tak, dla efektu.
Historia "Resonance" wymyka się z rąk Chikary Nagai. Zaczyna ją pisać samo życie, i to ono, w równym stopniu co Satoshi Kon, pisze zakończenie "Opus'u". Magazyn, w którym "Opus" się ukazywał zamknięto, a to, chociaż ciężko mi ogarnąć potęgę japońskiej biurokracji, jakoś zaskutkowało przerwaniem komiksu.
Satoshi Kon naszkicował jednak jako-taki otwarty finał, w którym (nie po raz pierwszy w tej mandze) wplata siebie samego i wyjaśnia czytelnikom sytuację, zgrabnie łącząc ją z fabułą "Opusu". Nie wszystkie sceny zdołał nawet wykończyć tuszem. O dziwo, wcześniej wspomniana biurokracja, która blokowała też wydanie tomikowe, jakoś uległa po śmierci autora. Kilka lat wcześniej, a może mielibyśmy dwa, nieco mniejsze tomy i pełne zakończenie.
Mimo wszystko, warto.