-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2024-05-19
2024-05-19
2024-05-19
2024-05-13
2024-05-09
Dobry, fantastyczny romans z wątkami historyczno-wojennymi w tle. To moja pierwsza styczność z tym gatunkiem, jednak uważam, że wyszedłem z tego spotkania obronną ręką i z pozytywnymi doświadczeniami. Druga część zdecydowanie ląduje na liście do przeczytania.
Dobry, fantastyczny romans z wątkami historyczno-wojennymi w tle. To moja pierwsza styczność z tym gatunkiem, jednak uważam, że wyszedłem z tego spotkania obronną ręką i z pozytywnymi doświadczeniami. Druga część zdecydowanie ląduje na liście do przeczytania.
Pokaż mimo to2024-05-09
Z bólem serca zostawiam te słowa, jednak na wszystko co do tej pory przeczytałem, ta pozycja plasuje się w ujemnym top 10. Nie doczytałem do końca. Fabularnie mocno średnio, bohaterowie też nijacy. Po tym co "Nocne" ze sobą przyniosły poprzeczka ustawiona była wysoko i ostatecznie to do nich będę Was jednak odsyłał.
Z bólem serca zostawiam te słowa, jednak na wszystko co do tej pory przeczytałem, ta pozycja plasuje się w ujemnym top 10. Nie doczytałem do końca. Fabularnie mocno średnio, bohaterowie też nijacy. Po tym co "Nocne" ze sobą przyniosły poprzeczka ustawiona była wysoko i ostatecznie to do nich będę Was jednak odsyłał.
Pokaż mimo to2024-03-31
“Dom kości” to klasycznie mastertonowska historia z grozowym wątkiem, jednak w tym przypadku jest ona nieco wygładzona względem klimatu jego pozostałych książek. Jak sam autor wspomina na wstępie, powodowane jest to nakierowaniem tej opowieści na target młodzieżowy. Dobrze wiedzieć, ale osobiście uważam, że dobrze aby było to bardziej klarowne już na etapie wzięcia książki do ręki, gdyż wiele osób szuka właśnie takiej literatury, chociażby chcąc sięgnąć po lżejszy horror by gładko budować swoje pierwsze styczności z gatunkiem.
Co do samej historii - jest ona prosta. Gdzieś przewinie się jakiś plot twist jednak kiedy poznamy jak działa prezentowany nam mechanizm mordu nie pozostanie już wiele do odkrycia. Czy to dobrze, czy to źle, pozostawiam Wam do oceny. Na pewno takie książki również są potrzebne.
Wątek domu pożerającego ludzi jest już doskonale znany, czy to w kinematografii czy literaturze i wyjaśniany był, jak można się domyślić, na wiele sposobów. Masterton wymyślił własny i to przyjemnie wplatając go w wątek mistycznej historii druidów, jako ludu dawno zamieszkującego opisywany rejon.
Napomknę jeszcze co, jak uważam, stanowi niejako szczególną przyjemność tej książki, co szczególnie może trafić do osób czytających powszechną grozę. Mówię tu o stylu w jakim Masterton buduje swoje postaci i nadaje im po części własne doświadczenie w obyciu z nadnaturalnym i nieznanym. Nie ma tu absurdalnych decyzji nastolatków rozdzielających się w ciemnym lesie czy schodzących w pojedynkę do piwnicy. A pomimo, że wspomniane zachowania uznaje się już powszechnie za “klasykę” w opowieściach o naturze horroru, wciąż niestety występują one dość powszechnie i zdają się mieć zadziwiająco dobrze. Choć z drugiej strony trudno się dziwić, myślę, że większość z nas na takich właśnie schematach budowała swoje pierwsze doświadczenia z grozą więc i współcześni początkujący muszą od czegoś zacząć.
https://skoliotyk.pl/recenzje/116-dom-ko%C5%9Bci-graham-masterton.html
“Dom kości” to klasycznie mastertonowska historia z grozowym wątkiem, jednak w tym przypadku jest ona nieco wygładzona względem klimatu jego pozostałych książek. Jak sam autor wspomina na wstępie, powodowane jest to nakierowaniem tej opowieści na target młodzieżowy. Dobrze wiedzieć, ale osobiście uważam, że dobrze aby było to bardziej klarowne już na etapie wzięcia książki...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-29
Peter Fogg wraz z rodziną przenoszą się na wieś. Mężczyzna chce odpocząć od miejskiego zgiełku licząc, że cisza i spokój pomogą mu w dokończeniu powieści. Zakupiony dom znajduje się w sporym odosobnieniu od reszty wioski. Mieszkańcy nie są przyjaźnie nastawieni do posiadłości, ani jej nowych właścicieli. Prawdziwe problemy zaczynają się jednak, gdy rodzina dowiaduje się, o starożytnym kręgu druidów, zbudowanym na szczycie pobliskiego wzgórza. To miejsce miało od lat pozostawać opuszczone, jednak wydarzenia, jakie zaczynają spotykać rodzinę, wymykają się zbiegowi tragicznych wypadków.
Motyw przeorany jak asfalt na krakowskich alejach, klimat subtelny jak walnięcie cepem, a zakończenie zaskakujące jak każdy odcinek Scooby-Doo. Ale Guy to Guy, więc „klasykę” znać warto. Trochę już tego autora przegryzłem, wciąż jeszcze sporo przede mną, jednak w tym kontekście mogę z całą mocą powiedzieć, że „Przyczajeni” nie wybijają się w żadną stronę na tle innych jego książek. Nie jest ani tragicznie ani absurdalnie cudownie. Ot prosta jak piszczel nowelka z wątkiem druidów w tle. Dobry, klasyczny Guy. Jak jesteście akurat po czymś mocniejszym – śmiało, jak najbardziej, przy tym sobie odpoczniecie.
https://skoliotyk.pl/recenzje/115-przyczajeni-guy-n-smith.html
Peter Fogg wraz z rodziną przenoszą się na wieś. Mężczyzna chce odpocząć od miejskiego zgiełku licząc, że cisza i spokój pomogą mu w dokończeniu powieści. Zakupiony dom znajduje się w sporym odosobnieniu od reszty wioski. Mieszkańcy nie są przyjaźnie nastawieni do posiadłości, ani jej nowych właścicieli. Prawdziwe problemy zaczynają się jednak, gdy rodzina dowiaduje się, o...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-28
Zagadki mocno zróżnicowane - jedne banalnie proste, inne skomplikowane ale pozwalające się rozwiązać, jeszcze inne zupełnie nieracjonalne i wymagające szukania wyjaśnień w podpowiedziach nawet po poznaniu rozwiązania. Zarys fabularny jest przyjemny, na plus również zadziała opcja wyboru drogi na pewnym etapie rozwiązywania zagadek oraz dwóch alternatywnych zakończeń.
Zagadki mocno zróżnicowane - jedne banalnie proste, inne skomplikowane ale pozwalające się rozwiązać, jeszcze inne zupełnie nieracjonalne i wymagające szukania wyjaśnień w podpowiedziach nawet po poznaniu rozwiązania. Zarys fabularny jest przyjemny, na plus również zadziała opcja wyboru drogi na pewnym etapie rozwiązywania zagadek oraz dwóch alternatywnych zakończeń.
Pokaż mimo to2024-03-28
Lekki język i dość przyjemna forma. Narracja w stylu rozmowy przy śniadaniu. Miejscami nieco rozwleczony temat (brakowało mi samej treści, a nie jej otoczki). Dobra dla osób ceniących sobie lekki styl w prezentowaniu nieco bardziej złożonych tematów i nie są nakierowani na konkretną dziedzinę - rozdziały są zróżnicowane i omawiają zagadnienia od fizyki, przez psychologię po wybrane aspekty medycyny.
Lekki język i dość przyjemna forma. Narracja w stylu rozmowy przy śniadaniu. Miejscami nieco rozwleczony temat (brakowało mi samej treści, a nie jej otoczki). Dobra dla osób ceniących sobie lekki styl w prezentowaniu nieco bardziej złożonych tematów i nie są nakierowani na konkretną dziedzinę - rozdziały są zróżnicowane i omawiają zagadnienia od fizyki, przez psychologię po...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-28
Nie samą grozą człowiek żyje, więc co jakiś, w ramach oddechu od tego co czarnemu sercu najbliższe, lubię zawędrować w mniej znane rejony literackie. I powiem Wam - szukałem przekąski a trafiłem na ucztę!
Zbiorek składa się z ośmiu opowiadań, które w większości można zaklasyfikować do różnych odłamów klasycznego SF, jednak znajdą się i takie, którym bliżej do fantastyki czy samego horroru.
Na ukłon zasługuje tu szczególnie sama wyobraźnia autora, której katalog reklamowy możemy przeglądać za pośrednictwem stron tego właśnie zbiorku. Od piekła po historię wieży Babel, od hiper inteligentnych po dywagacje na temat piękna i sensu jego uniwersalności… Ted Chiang przedstawił cały szereg wizji przeróżnych światów, przez które przeprowadza nas wybitnie sprawnym piórem połączonym z soczyście realistycznymi opisami i nader żywą narracją.
Co warto zaznaczyć, tytułowe opowiadanie doczekało się nawet swojej pełnometrażowej ekranizacji, która jednak, jak nietrudno zgadnąć, nie dorównuje swemu pierwowzorowi, jednak bezwzględnie pozostaje warta uwagi - do czego szczerze Was zachęcam.
Szczerze kusi mnie aby omówić tu każdą z historii oddzielnie, jednak nie chciałbym aby Wasza ciekawość tego zbioru została tym samym zaspokojona. Zdecydowanie na recenzji nie należy tu poprzestać i każdego odsyłam do własnego zapoznania się z historiami Chianga.
Pozwolę sobie jednak przytoczyć parę słów o opowiadaniu, które szczególnie wyryło się w mojej głowie i jestem pewien, że jeszcze długo tam pozostanie - potraktujcie to jako zachętę. Lub przestrogę.
“Piekło to nieobecność Boga” to opowieść o świecie, w którym przypowieści biblijne mogą być odbierane jeden do jeden, nie mając nic wspólnego z metaforami. To przestrzeń gdzie Bóg, jakkolwiek by go określić, istnieje i jest tak pewny jak równanie opisujące siłę grawitacji. Niestety nie jest to byt dobroduszny ani sprawiedliwy. Na świecie co jakiś czas pojawiają się jego wysłannicy - aniołowie - a ich pojawienie oznacza ratunek dla kilku ludzi, nowotwór dla kolejnych kilku, a śmierć dla jeszcze innych, którzy akurat znaleźli się w pobliżu. Czy da się żyć w miłości, każdego dnia widząc świat, w którym ludzie mogą dostrzec piekło wraz z duszami bliskich którzy doń trafili, a morderca dzieci trafia na oczach ich rodzin do nieba bo przypadkiem doświadczył światłości pochodzącej wprost z niebios? Wielu ludzi pragnęło by aby Stwórca był nieco bardziej z nami, tu na brudnej i brutalnej Ziemi. Może jednak warto docenić, że jest tak jak jest. Może jego nieobecność jest jednak dla nas pewnym… zbawieniem.
https://skoliotyk.pl/recenzje/114-historia-twojego-%C5%BCycia-ted-chiang.html
Nie samą grozą człowiek żyje, więc co jakiś, w ramach oddechu od tego co czarnemu sercu najbliższe, lubię zawędrować w mniej znane rejony literackie. I powiem Wam - szukałem przekąski a trafiłem na ucztę!
Zbiorek składa się z ośmiu opowiadań, które w większości można zaklasyfikować do różnych odłamów klasycznego SF, jednak znajdą się i takie, którym bliżej do fantastyki...
Kiedy kolejne osoby zgłaszają się do miejscowego doktora z tym samym problemem, lekarz podejrzewa zalążek nowej epidemii. Choroba nie dotyczy jednak ich ciał a umysłów i zwiastuje zbiorową histerię. Czy jednak właśnie taka jest przyczyna?
Absolutna klasyka wydana po raz pierwszy w 1955 roku oraz zekranizowana rok później w reżyserii Dona Siegela. Motyw potajemnego przejmowania władzy nad ludźmi poprzez zastępowanie ich prawie idealnymi kopiami, jaki zapoczątkowany został przez to dzieło jeszcze nie raz odbijał się echem w dalszej twórczości autorów i po dziś dzień jest na różny sposób odzwierciedlany poprzez mnogie interpretacje kolejnych twórców.
Historia toczy się w obrębie niewielkiego miasteczka, co pozwala na uzyskanie swoistego klimatu zamkniętej społeczności, dając idealny grunt dla rozkwitu wybranego przez Finneya motywu. Od początkowych plotek, kilku nieścisłości i dziwnych zbiegów wydarzeń aż po pełne obnażenie skali zagrożenia i szaleńczą próbę zachowania tego co nazywamy człowieczeństwem.
Osobiście uważam, że książka ta plasuje się w absolutnej topce wśród pozycji na pograniczu SF i grozy jakie dotychczas czytałem. Wątki psychologiczne są wyważone ze szczególnym wyczuciem, a stopniowe przesuwanie granic oddaje uczucie ogarniającej nas psychozy i nieustającego odrealniania otaczającego świata. Przychodzi chwila kiedy zarówno bohaterowie jak i my sami możemy zacząć kwestionować to, czego jeszcze chwilę temu byliśmy pewni. A to najprostsza droga do horroru.
https://skoliotyk.pl/recenzje/117-inwazja-porywaczy-cia%C5%82-jack-finney.html
Kiedy kolejne osoby zgłaszają się do miejscowego doktora z tym samym problemem, lekarz podejrzewa zalążek nowej epidemii. Choroba nie dotyczy jednak ich ciał a umysłów i zwiastuje zbiorową histerię. Czy jednak właśnie taka jest przyczyna?
więcej Pokaż mimo toAbsolutna klasyka wydana po raz pierwszy w 1955 roku oraz zekranizowana rok później w reżyserii Dona Siegela. Motyw potajemnego...